|
Chcesz wiedzieć więcej? Zamów dobrą książkę. Propozycje Racjonalisty: | | |
|
|
|
|
Nauka » Filozofia i metodologia nauki » Absolut - odniesienie urojone
Sieć pojęciowa a język [2] Autor tekstu: Bernard Korzeniewski
Z powyższego
wynika, iż funkcja denotacyjna pojęć w odniesieniu do nazw
języka i „faktów rzeczywistych" jest wtórna w stosunku do funkcji konotacyjnej
sieci pojęciowej i do niej sprowadzalna. Tak więc, jeżeli na chwilę zapomnimy o cesze zwrotności i uznamy pojęcie za twór
„absolutny", możemy powiedzieć, że w ostatniej instancji „istnieją"
tylko pojęcia bez ich desygnatów,
albowiem cała struktura relacji desygnacji jest także częścią sieci pojęciowej.
Aby uniknąć podejrzeń o solipsyzm, musimy tutaj zastrzec, iż nie opisujemy
czym świat jest, a tylko co da się o nim powiedzieć, a więc reprezentujemy stanowisko zbliżone w tym względzie do
Wittgensteina. Nazwy językowe pojęć są wtórne w stosunku do nich,
albowiem o ile można sobie wyobrazić
samodzielne istnienie sensów (przestrzeni semantycznej), o tyle system
znaków pozbawiony znaczeń to nic innego jak zbiór sensów pozwalających
odróżnić od siebie poszczególne znaki, warunkujących ich identyfikację.
Można więc zarówno wyjść poza system znaków (w kierunku sensów nienazwanych),
jak też wykazać jego wtórność w stosunku do systemu znaczeń. A więc
„wszystko jest pojęciem"? Nie, ponieważ pojęcie także jest pojęciem
i nie może sankcjonować samego siebie. Tak więc poprzez cechę zwrotności
po raz trzeci zamykamy koło rozumowania, wracając do milczenia. Po raz
trzeci musimy sobie uświadomić, że zaciągnęliśmy pożyczkę u „prawdy absolutnej",
przypisując pojęciu pewne miejsce uprzywilejowane w stosunku do
„wszystkiego innego". Uważamy, że lepiej się ono nadaje do tego celu
od materii, ducha czy monad, właśnie ze względu na cechę zwrotności. Język jest
o tyle nieautonomiczny, że odbiór jego twierdzeń zależeć będzie nie od jakichś jego sensów
immanentnych, absolutnych, lecz od predyspozycji,
struktury pojęciowej podmiotu — odbiorcy. Każdy tekst, razem z kryjącym
się pod nim pewnym systemem znaczeń, będzie trafiał za każdym
razem na nieco odmienne otoczenie semantyczne, na nieco inny kryształ pojęć
odbiorcy. W zależności od konkretnego przypadku tekst ten będzie zrozumiany, nie zrozumiany lub zrozumiany opacznie (w stosunku do intencji
autora), przy czym możliwe są wszystkie stany przejściowe. Także epoki
historyczne, oddziałując na ogół umysłów, zmieniają odbiór danego utworu (np. literackiego). Słowem, to, jakie sensy zostaną odebrane z
jakiegoś tekstu językowego, zależy od kontekstu kulturowego, historycznego
i psychicznego danej
jednostki. To samo dotyczy zdań języka czy nawet poszczególnych
słów. Odnosi się to zresztą do języka szeroko pojętego, np. gestów, mimiki, systemów symboli i całej reszty sygnałów. Niemożliwa
jest komunikacja doskonała, idealna zgodność
nadawanych i odbieranych sensów, właśnie dlatego,
że przekaz odbywa się w warstwie językowej, a rozumienie sensów w warstwie
pojęciowej. Nie ma zaś dwóch identycznych kryształów pojęć. Ujmując
rzecz inaczej, język służy do przekładania na siebie dwóch różnych kryształów
pojęć. Jako że odpowiedniość pomiędzy siecią pojęciową a językiem
jest daleka od jednoznacznej, proces przekładu nigdy nie będzie doskonały.
Zatem idealnie dokładna komunikacja pomiędzy dwoma podmiotami jest
z zasady wykluczona. Wierność i w ogóle możliwość przekazania informacji
pomiędzy różnymi kryształami pojęć zależy od ich podobieństwa, dlatego
uważamy, że zrozumienie niniejszego tekstu jest równoważne z akceptacją jego „prawdziwości".
Pojawia się
problem, co począć z innymi kryształami pojęć (innymi świadomościami).
Absolutyzacja pojęcia i sieci pojęciowej doprowadziłaby nieuchronnie
do wniosku, że one także (jak wszystko inne) są częścią naszego kryształu pojęć, skąd już niedaleko do solipsyzmu.
Jednakże głównym celem niniejszej pracy jest ukazanie niuprawomocnienia
podejścia absolutystycznego. Koncepcja sieci pojęciowej została przyjęta
jako tymczasowo przydatny model,
który zostanie odrzucony natychmiast po dojściu do interesujących nas
wniosków. W kwestii dlaczego, mimo obiektywnego istnienia świata zewnętrznego i innych świadomości, nie możemy ich dowieść w obrębie
naszego umysłu, przydatna wydaje się
koncepcja ewolucyjnej pułapki świadomości,
omówiona w rozdziale poświęconym filozofii wewnętrznej.
Wróćmy
jeszcze na chwilę do relacji denotacji pojęcie — element języka. Nie jest to w zaprezentowanym ujęciu
denotacja typowa, ponieważ to, co denotowane, pojęcie (zakładamy zresztą symetryczność relacji
denotacji), jest nieskwantowane, ciągłe, nie do końca określone. Ta cecha przerzuca się na
samą relację. Ona także nie jest do końca jednoznaczna, określona. Można
by więc nazwę „denotacja" zarezerwować dla sytuacji, kiedy element
denotowany, denotujący i sama relacja są ściśle zdefiniowane,
a opisywanej relacji przyporządkować
nazwę zupełnie nową. Można też tak rozszerzyć zasięg nazwy
„denotacja", aby objęła ona oba typy relacji. Najlepszym wydaje się
jednak wyjście pośrednie, kiedy rzeczownikowi „denotacja" przydamy
przymiotnik „pozorna". „Denotacja pozorna" jest
dobrym określeniem także dlatego,
iż, jak podkreślaliśmy, jest ona wtórna w stosunku do relacji konotacji
pojęć, tak jak i element denotujący, czyli cały język. Tak więc w
niniejszej pracy, mówiąc
o denotacji pojęć przez elementy języka (lub odwrotnie), mamy na myśli denotację pozorną.
Pojęcia
znaczą przez konotację, a więc w miarę sprawnie możemy nimi (i
odpowiadającymi im strukturami języka) operować tylko w centrum sieci pojęciowej,
w znacznym natężeniu pola semantycznego. Gdy zaś semantyczne umiejscowienie
pojęcia warunkowane konotacją staje się niedostateczne, znaczenie
tego pojęcia rozpływa się w naszej świadomości, wymyka się ono sferze językowej.
Zachodzić to może w przypadku, kiedy zbliżamy się do peryferii
sieci pojęciowej, gdzie słabo zaznaczone pojęcia sąsiadują ze znaczeniową
pustką oraz kiedy w procesie analizy semantycznej sieci pojęciowej pozbawiamy
dane pojęcie części jego dotychczasowych odniesień konotacyjnych.
To ostatnie, chociaż pozornie wygląda na ujednoznacznienie pojęcia poprzez
dokładne określenie (=ograniczenie) jego relacji, prowadzi do tego, że w
końcu pozostajemy, jeżeli nie z pustą nazwą językową, to z pojęciem różnym
od pierwotnego.
Pojęcie sprawiedliwości (w sensie wymiaru sprawiedliwości)
da się analitycznie sprowadzić do pojęcia prewencji i pojęcia odpłaty. Nie
można bowiem podać żadnego konkretnego powodu dla działania wymiaru
sprawiedliwości, który nie dałby się sformułować w jednej z dwóch wspomnianych
kategorii. Albo wymierzamy sprawiedliwość, aby danego osobnika, który popełnił jakieś wykroczenie, jak również innych członków
społeczeństwa, zniechęcić do postępowania
niezgodnego z prawem, albo kieruje nami chęć zemsty w rozumieniu „oko za
oko". Ale tak pojęta sprawiedliwość niewiele ma już wspólnego
z ideą poczucia sprawiedliwości. Każdy z
nas czuje przecież intuicyjnie, co to jest sprawiedliwość i nie jest to w
żaden sposób unieważnione przez
analizę pojęciową wymiaru sprawiedliwości. Po prostu
ta analiza poprzez próbę ujednoznacznienia pojęcia zrywa jego powiązania
konotacyjne z uczuciami, oceną emocjonalną, moralną itp. Produktem analizy
jest więc po prostu inne pojęcie kryjące się pod tą samą nazwą językową.
Proces ten nazwiemy desemantyzacją analityczną. Jej istota jest nieco podobna do zasady nieoznaczoności Heisenberga: im więcej
włożymy energii
analitycznej w proces analizy danego pojęcia, tym trudniej będzie je nam
zlokalizować znaczeniowo, tym więcej zerwiemy powiązań semantycznych z innymi pojęciami.
Koncepcja Wittgensteina (mamy tu wciąż na myśli „Tractatus Logico-Philosophicus")
jest właściwie koncepcją absolutnego znaczenia języka. Nazwy języka
posiadające desygnaty w świecie znaczą w niej same z siebie, natomiast
pozostałe nazwy są puste. Niepuste nazwy języka denotują obiekty świata, ale nie tłumaczy to, skąd się bierze rozumienie
ich znaczenia. Ze względu
na skwantowany charakter języka niemożliwa jest relacja konotacji. Ponieważ
skwantowane sensy dają stosunkowo bardzo ograniczoną ilość możliwych kombinacji, nierealne jest stworzenie z nich tak bogatej gamy znaczeń,
jaką prezentuje ludzka psychika. Oraz, co istotniejsze, brak ciągłości
pomiędzy sensami wyklucza asertorycznie jakąkolwiek łączność między
nimi. W tym ujęciu nazwy języka znaczą w sposób pierwotny, aprioryczny,
niekonfrontowalny. Daje to obraz języka jako sztywnej,
nieelastycznej struktury, niepodlegającej
zmianom i fluktuacjom. Przeczy to w oczywisty sposób doświadczeniu.
Pomijając już kwestię sensów nienazwanych, płynność i swego rodzaju nieokreśloność
znaczeń nazw języka jest spotykana na każdym kroku. Poza tym,
absolutyzm znaczeń stoi w sprzeczności z ciągłym wyłanianiem się nowych
pojęć z pojęć już istniejących. Wreszcie, znaczenie sensów samo z
siebie jest „nieeleganckie", sensy
przypominają tu całkowicie izolowane monady. "Mechanizm"
jakichkolwiek relacji pomiędzy sensami pozostaje w tej sytuacji
tajemnicą. Ujęcie takie jest, poza zastrzeżeniami zasadniczymi, bezpłodne
intelektualnie, albowiem dalej nie wiemy nic o naturze znaczeń (nie jest nią
z pewnością denotacja faktów świata, nic nie mówiąca o rozumieniu sensów),
które na skutek swego absolutyzmu nie podlegają analizie. Koncepcja
relatywizmu znaczeń zdaje się więc lepiej opisywać zbiór dostępnych nam fenomenów
niż koncepcja języka u Wittgensteina prowadząca do absolutyzmu
znaczeniowego. Należy podkreślić, iż w „Dociekaniach
filozoficznych" Wittgenstein istotnie zmienił swoje poglądy. Przeszedł
on na pozycje bliższe ideom prezentowanym w niniejszej książce, ale jego
system utracił cały swój rozmach,
spójność i klarowność.
Podsumowując,
język jest tworem wtórnym w stosunku do sieci pojęciowej
i z tego powodu możemy go traktować jako jej względnie dobrze dookreśloną część. Jego
„funkcją" w odniesieniu do całej sieci jest ogromne ułatwienie w operowaniu pojęciami i przez to w dynamice i rozbudowie całej sieci. Funkcja ta powoduje
subiektywne wrażenie relacji desygnacji pomiędzy pojęciami i nazwami języka
(a także „faktami materialnymi"), jest ona jednak wtórna w stosunku do relacji
konotacji pomiędzy pojęciami.
1 2
« Absolut - odniesienie urojone (Publikacja: 30-10-2004 )
Bernard KorzeniewskiBiolog - biofizyk, profesor, pracownik naukowy Uniwersytetu Jagielońskiego (Wydział Biochemii, Biofizyki i Biotechnologii). Zajmuje się biologią teoretyczną - m.in. komputerowym modelowaniem oddychania w mitochondriach. Twórca cybernetycznej definicji życia, łączącej paradygmaty biologii, cybernetyki i teorii informacji. Interesuje się także genezą i istotą świadomości oraz samoświadomości. Jest laureatem Nagrody Prezesa Rady Ministrów za habilitację oraz stypendystą Fundacji na Rzecz Nauki Polskiej. Jako "visiting professor" gościł na uniwersytetach w Cambridge, Bordeaux, Kyoto, Halle. Autor książek: "Absolut - odniesienie urojone" (Kraków 1994); "Metabolizm" (Rzeszów 195); "Powstanie i ewolucja życia" (Rzeszów 1996); "Trzy ewolucje: Wszechświata, życia, świadomości" (Kraków 1998); "Od neuronu do (samo)świadomości" (Warszawa 2005), From neurons to self-consciousness: How the brain generates the mind (Prometheus Books, New York, 2011). Strona www autora
Liczba tekstów na portalu: 41 Pokaż inne teksty autora Najnowszy tekst autora: Istota życia i (samo)świadomości – rysy wspólne | Wszelkie prawa zastrzeżone. Prawa autorskie tego tekstu należą do autora i/lub serwisu Racjonalista.pl.
Żadna część tego tekstu nie może być przedrukowywana, reprodukowana ani wykorzystywana w jakiejkolwiek formie,
bez zgody właściciela praw autorskich. Wszelkie naruszenia praw autorskich podlegają sankcjom przewidzianym w
kodeksie karnym i ustawie o prawie autorskim i prawach pokrewnych.str. 3723 |
|