|
Chcesz wiedzieć więcej? Zamów dobrą książkę. Propozycje Racjonalisty: | | |
|
|
|
|
Filozofia » Historia filozofii » Filozofia nowożytna
Rene Descartes (Kartezjusz) [4] Autor tekstu: Khamed
Jak już pisałem Kartezjusz zadawał sobie odwieczne
pytania, tylko czynił to w nieco innej formie. W "Medytacjach"
zawarł między innymi taką myśl, że gdyby Bóg był stwórcą, to z pewnością
stworzyłby człowieka takiego, który nie ulegałby złudzeniom. Z kolei twierdził
także, że błądzenie powstaje na skutek złego użytku wolnej woli. Miał różne
poglądy na temat powstawania błędu. Raz twierdził, że powstaje on bez udziału
woli, a za chwilę zmieniał zdanie i twierdził, że powstaje z powodu złego użytkowani
woli. W ten sposób nawiązał Descartes do sporu o istotę teodycei. To nie jest
czas, aby przedstawiać drobiazgowo różnice w pojmowaniu teodycei przez Augustyna,
Voltaire’a czy Camusa. Jednakże problem aktywny był już za czasów Kartezjusza.
Próbował on najpierw zrozumieć istotę zła i błędu w oparciu o twierdzenie, że
Bóg stworzył świat najdoskonalszym, gdyż jeśli by się uczyniło przeciwne założenie,
problem zniknąłby zupełnie. W zasadzie będę trzymał się tego, że on twierdzi,
iż zło w znacznej mierze powstaje z wolnej woli. Problem ten interesował Kartezjusza
wyłącznie w aspekcie woli. Można znaleźć paralele pomiędzy doktrynami na temat
błędu zawartymi w "Medytacjach", a chrześcijańską ideą grzechu.
Mało się o tym jednak mówi. W ogóle w „ Medytacjach" twórca postawił
przed sobą kilka zadań, a mianowicie: udowodnienie istnienia Boga, wskazanie,
że dusza jest nieśmiertelna, zbudowanie podstaw dla nauki, stworzenie podstaw
dla ludzkiej pewności, przezwyciężenie sceptycyzmu i ateizmu. Patrząc z perspektywy
czasów dzisiejszych, nie bardzo mogę zrozumieć, co wspólnego ma "obalenie
ateizmu" z poszukiwaniem pewności. Zresztą od 1641 r. (wydanie "Medytacji")
religijność (a właściwie katolicyzm) Kartezjusza były nieustannie kwestionowane.
Powoływano się przy tym na częste wypowiedzi filozofa, który twierdził, że aby
osiągnąć pewność należy udowodnić istnienie Boga. Bezustannie oskarżano go (ze
szczególnym upodobaniem czyniła to władza kościelna) o najróżniejsze przewinienia.
Na przykład holenderscy filozofowie oskarżali go o bluźnierstwo i pelagianizm
(człowiek może czynić dobo i to bez udziału łaski Boga). Zarzut dotyczący pelagianizmu
wziął się z nieufności samych rzymskich katolików do ich własnych instytucji
kształcenia, a mówiąc innymi słowy, podejrzewali, że wychowanek jezuitów (którzy
wprowadzili tę doktrynę do kościoła) musi być jej wyznawcą. Katolicy oskarżali
go o deizm, zaś oświeceniowi filozofowie przypisywali mu ateizm. Albo robiono z niego konspiratora-rewolucjonistę, którym nigdy nie był. D'Holbach
pisze: "Słusznie więc oskarżano Kartezjusza o ateizm zważywszy, że
niszczy on zupełnie słabe dowody istnienia Boga, które sam podaje". Także
inni teologowie nie mieli wątpliwości, że Kartezjusz był niezadowolony z polityki
kościoła. Między innymi tak o tym piszą: "Kartezjusz był jednym z głównych
konspiratorów, którzy mieli odwagę wznieść sztandar przeciw arbitralnej władzy
despotycznej i który przygotowując wspaniałą rewolucję stworzył podstawy ustroju
sprawiedliwszego i dającego większe szczęście niż jakikolwiek z innych dotychczas
ustanowionych". Takie opisy są — moim zdaniem — nieco
niesprawiedliwe, gdyż sprawia on w nich wrażenie deisty lub ateisty, jego filozofia
zostaje zaś zredukowana tylko do tych wątków, które są istotne z danego punktu
widzenia. Powstała także masa dociekań na temat „prawdziwych" intencji
filozofa. Jednakże nie można uniknąć w tym miejscu pytań o szczerość Kartezjusza i tym razem sytuacja nie jest już tak korzystna dla niego. Nie był chyba zbyt
szczerym, gdy twierdzi, że rzuci swą filozofię, gdyby tylko miała ona zaprzeczyć
prawdom religii katolickiej. Na pierwszy rzut oka widać, że nie był tu zbyt
szczery, lecz uważam, że „szufladkowanie" Kartezjusza jako ateisty
jest lekką przesadą. Czym innym jest twierdzenie, że zachodzi niezgodność pomiędzy
danym systemem filozoficznym a religią, a czym innym akceptowanie poglądu, że
jedynymi przekonaniami autora są te zawarte w jego dziełach. Twierdzenie takie
niosłoby za sobą tezę o wiecznym i nieusuwalnym konflikcie pomiędzy religią a filozofią, albo o tym, że aby móc zaakceptować treści religijne, to należałoby
je sprowadzić do treści udowadnianych racjonalnie. Taki pogląd nie byłby poprawny,
gdyż nie byłby uczciwy — zakładałby wyższość treści zgodnych z religią, o takie akceptowałby rozumu. Sądzę, że można założyć (co prawda w nieco karkołomny
sposób), że Kartezjusz wierzył w prawdy religijne, nawet jeśli nie wszystkie
dawały wyjaśnić się za pomocą jego systemu. "Bóg uczynił trzy cuda:
creatio ex nihilo, Bóg-człowiek oraz wolna wola" — to
jeden z najsłynniejszych cytatów „z Kartezjusza", który zarazem
tłumaczy mój nieco nietypowy pogląd, o którym pisałem powyżej. Zagadnienia te
leżą przecież poza obszarem racjonalnego myślenia i wytłumaczenia. Najważniejszym sporem teologicznym jest ten dotyczący
podstawowych pytań — takich jak zbawienie, predestynacja, zasięg ludzkiej
wolności, itp. Rozgrywał się on pomiędzy augustynistami a zwolennikami hiszpańskiego
teologa Moliny, którzy byli przede wszystkim jezuitami. W 1641 r., gdy ukazały
się "Medytacje", antyaugustiańska teologia molinistyczna
nie była jeszcze oficjalnie doktryną kościoła. Jednakże wpływ jezuitów na kościół
wyraźnie rósł. Ktokolwiek przyznał się do poglądów proaugustyńskich popadał
automatycznie w konflikt z coraz potężniejszym Towarzystwem Jezusowym. Byli
wsparci także przez Henryka IV, stanowili więc realną siłę. W 1653 r. potępione
zostały „Tezy" molinistów oraz tak naprawdę sam Augustyn. Cały czas
dokonywano prób wykazania powiązań molinistów z biskupem z Hippony. Taka najbardziej
znana próba miała miejsce w 1644 r., kiedy to atakiem dowodził Izaac Habert
(późniejszy biskup Vabres). Wydał dzieło w którym stwierdzał, że molinistyczna
koncepcja wolności i łaski to odwieczny element nauczania chrześcijańskiego.
Jezuici wygrali tyko dzięki swemu politycznemu wpływowi. Nie będę tu przytaczał
całej historii sporu (musiałbym się sporo cofnąć), lecz dodam, że w 1641 jansenizm
nie był jeszcze zorganizowanym ruchem teologicznym. Kartezjusz związany był z oratorianami — augustynistami (przez kontakty z Gibieufem i kardynałem
Bérullem). To właśnie dzięki kardynałowi poznał Kartezjusz innych ojców oratorian,
których często odwiedzał w ich paryskiej siedzibie. Można więc powiedzieć, że
ich wspierał, przecież to oni byli teraz tępieni. Bérulle namawiał Descartes'a
aby ten zbudował jednolity system filozoficzny. Z kolei filozof uważał kardynała
za drugiego po Bogu autora swych koncepcji. Związek pomiędzy Kartezjuszem a oratorianami był podstawą szukania w filozofii Descartes'a wpływu u Bérulla.
Nieco żartobliwie można by powiedzieć, że Descartes nigdy nie miał spokoju:
ciągle twierdzono, że jak nie przepisywał od Augustyna, to ktoś mu pisał -
żadnej wiary w intelekt Kartezjusza.
Nie wdając się w szczegóły, mogę spokojnie przejść
do stwierdzenia, że Kartezjusz wplątał się oczywiście w ten spór, a jego sympatie
lokowały się po stronie augustyńskich oratorian. Kartezjusz przedstawiał teorię
boskiej wolności całemu środowisku. Podstawową myślą tej teorii jest założenie,
że Bóg jest stwórcą istnienia rzeczy, oraz esencji rzeczy, czyli wiecznych prawd
takich jak prawdy matematyczne. Oczywiście łatwo jest stwierdzić, że koncepcja
tych prawd nie dotyczyła tylko i wyłącznie matematyki, lecz odnosiła się do
zupełnie nowego sposobu pojmowania Boga. Bo jeżeli Bóg posiada zdolność i wolność
stwarzania prawd wiecznych podług swej woli, to nie obowiązują go żadne normy
racjonalności i moralności, a w konsekwencji Jego natura staje się niepojęta
dla ludzkiego umysłu. Jego zdaniem Bóg nie jest i nie może być powiązany jakimikolwiek
normami, nic nie może stać na drodze jego woli — przypomina więc bardziej
autorytarnego i kapryśnego władcę niż miłującego Boga. Nie może także przestrzegać
prawd wiecznych, gdyż wtedy jego wolność posiadałaby granice. Może kreować i zmieniać prawdy wieczne, jest Najwyższym Bytem. Niezdecydowana wolność wpisana
jest w naturę Boga. Jednakże wolność niezdecydowana, którą ma tylko Bóg, jest
nieobecna w człowieku, gdyż ten stanowi stopień pośredni pomiędzy bytem a niebytem.
Człowiek jest „prawdziwie wolny" tylko wtedy, kiedy działa w wyniku
zastosowania łaski przez Boga, bądź też w wyniku jasnych i konkretnych spostrzeżeń
skłaniających go do szukania prawdy. Kartezjusz wymknął się jednakże z konieczności
pogodzenia wolności i konieczności, twierdząc, że wolność tożsama jest z wewnętrzną
predyspozycją człowieka do szukania prawdy i dobra. Popiera w całej rozciągłości
poglądy Gibeufa z "De Libertate". Ten element metafizyki
kartezjańskiej pochodzi z pism Augustyna. Gibeuf miał zbieżne z Kartezjuszem
stanowisko na temat niezdecydowania. Zdaniem Gibeufa człowiek waha się z powodu
nawyków, moralnej słabości i wygodnictwa. Kartezjusz optuje raczej za przypominaniem
sobie o własnej słabości, przez co nabędzie się pewnego przyzwyczajenia niedopełniania
błędów. Ciągle pisze także o konieczności korygowania sądu, zaś Gibeuf pisał
wprost o konieczności stałego odwoływania się do Boga. Ponadto kartezjańska
koncepcja nieograniczonego zasięgu ludzkiej woli, która jest, nawiasem mówiąc,
jednym z najoryginalniejszych składników w jego systemie filozoficznym, znajduje
swój odpowiednik u Gibeufa, który z kolei zaczerpnął ją u szesnastowiecznego
kardynała Contariniego.
Zdaniem Gilsona (o którym już pisałem) koncepcja
Kartezjusza jest "pajęczyną zapożyczeń od różnych autorów".
Pomijając już fakt, że pisma św. Augustyna dostarczyły dowodu na to, że Kartezjusz
mógł właśnie z stamtąd zaczerpnąć swą koncepcję wolności Boga, to Gilson posuwa
się także do stwierdzenia, że kartezjańska krytyka wolności indyferencji stanowi
tylko margines systemu. A przecież wolność ludzka stanowi odwrotność wolności
bożej. Jednakże nie ma dokładnej interpretacji problemów wolności i błędu. W pewnym sensie można więc tu wszystko powiedzieć. Dwie rzeczy można stwierdzić
ze stuprocentową pewnością: łaska nie umniejsza wolności, a niezdecydowanie
woli jest przyczyną błędu i grzechu. Kartezjusz — pisząc o niezdecydowaniu i o łasce — stał się stroną w najbardziej gwałtownym ze sporów teologicznych
tamtej epoki. Problemem jest także sama chwiejność poglądów Kartezjusza, dotyczących
wolności. Co innego na ten temat pisze w „Czwartej Medytacji", a co innego w „Zasadach filozofii". Wygląda więc na to, że Kartezjusz
zmienił swe poglądy dotyczące wolności pomiędzy 1641 a 1645 rokiem. Jednakże
jest to sporne twierdzenie — są naukowcy, którzy dowodzą, że nigdy swych
poglądów na ten temat nie zmienił. Tłumaczą to koniunkturalizmem Kartezjusza,
który około 1644 roku zorientował się, że jego przyjaciele (czyli augustyniści i Gibeuf) przegrywają i postanowił uratować się. Nie chciał dopuścić do tego,
aby przekonanie (zawarte w "Medytacji") o tym, że jego poglądy
pokrywają się z poglądami Gibeufa zaprzepaściło mu szansę rozwoju i rozpowszechnienia
filozofii. Zdawał sobie sprawę, że w "Czwartej Medytacji"
powtórzone są poglądy Augustyna i Gibeufa, co kłóci się z jezuickim molinizmem.
Zaczął powoli dezawuować swe stanowisko na temat wolności niezdecydowania i zaczął je dostosowywać do wymogów sytuacji. Niewątpliwie był to koniunkturalizm.
1 2 3 4 5 Dalej..
« Filozofia nowożytna (Publikacja: 06-06-2002 Ostatnia zmiana: 12-08-2010)
Wszelkie prawa zastrzeżone. Prawa autorskie tego tekstu należą do autora i/lub serwisu Racjonalista.pl.
Żadna część tego tekstu nie może być przedrukowywana, reprodukowana ani wykorzystywana w jakiejkolwiek formie,
bez zgody właściciela praw autorskich. Wszelkie naruszenia praw autorskich podlegają sankcjom przewidzianym w
kodeksie karnym i ustawie o prawie autorskim i prawach pokrewnych.str. 404 |
|