Czytelnia i książki » Powiastki fantastyczno-teolog.
Dekalog w Pcimiu Dolnym albo Prometeusz wzgardzony [1] Autor tekstu: Maciej Psyk
Po wielkiej bitwie z archaniołem Szatanem Bóg wraz z całym Niebem mógł
wreszcie odsapnąć. Tygodniowe zmagania zakończyły się zwycięstwem i resztki szatańskiej armii schroniły się do piekła. Bóg odwołał stan
wojny, co wiązało się z normalizacją życia i odstąpieniem od nadludzkich,
nomen omen, wyrzeczeń wszystkich Niebian. W czasie wojny wszyscy pracowali dla
przemysłu zbrojeniowego i nawet na zajmowanie się Ziemią nie było czasu. Nic
dziwnego, że aniołowie i archaniołowie cieszyli się i nawet podrzucali
czapki na wiwat i zachodzili do Boga spytać kiedy będzie parada zwycięstwa.
Bóg zarządził stosowne przygotowania i postanowił czym prędzej
nadrobić zaległości w sektorze cywilnym. Zdemobilizowana armia zamieniła się w urzędników i ruszono do pracy. Okazało się, że odbudowa przedmieść
Nieba przez które przeszedł front nie przysporzy większych trudności.
Najgorzej, że Ziemia była w niedoczasie z historią zbawienia. Szczególnie
zdenerwowało Boga, że Ziemianie nie otrzymali jeszcze Dekalogu i całej reszty
ustaw szczegółowych. — Czemu, do kroćset, nikt tam nie poleciał i nie objawił się
pierwszemu-lepszemu prorokowi? — Wykrzyknął. — Każdy anioł był na wagę złota. Wiesz przecież, że Szatan doszedł
na pięćset metrów od twojego Tronu. Cud, że nasze cuda wystarczyły do
odparcia ataku. — Odparł archanioł Michał. — Ale teraz mogę raz-dwa
sprawę załatwić jeśli rozkażesz. No i w ogóle możemy zacząć się
objawiać, śnić i tak dalej. — No trudno. Dziękuję, ale załatwię to osobiście. — O… osobiście? — Niedowierzali archaniołowie. — A żebyście wiedzieli. Dawno nie widziałem się z żadnym prorokiem
więc mogę się przelecieć na Ziemię. No i nie gniewajcie się, ale
ofiarowanie ludzkości podstaw etyki i prawa jest sprawą najwyższej wagi i wymaga stosownej rangi. Pod moją nieobecność przygotujcie paradę zwycięstwa.
Wracam na podwieczorek. Tymczasem. — To powiedziawszy Bóg wstał z Tronu,
skoczył z chmury i poszybował na Ziemię.
Dotarł nad Ziemię gdzieś w okolicy Morza Północnego. Leciał na południowy-wschód
aż znalazł się nad Danią. Nikogo o fizjonomii proroka nie było więc leciał
dalej, trochę też z ciekawości jak ludzkość radziła sobie bez niego w czasie Drugiej Wojny Bosko-Szatańskiej. Widział miasta, porty, wielkie statki
na morzu i martwił się, że postęp ten dokonuje się bez Praw Niebiańskich
zwanych Dekalogiem a jednocześnie cieszył się, że może wreszcie nadrobić
zaległości.
Proroków nadal nie było widać i zaczęło się kolejne morze. Zniechęcony
postanowił objawić się pierwszej osobie, która choć trochę przypomina
proroka. Nad nowym lądem nadal nikogo takiego nie znalazł. Byli za to prawie
sami mężczyźni, bo wszyscy w spodniach i do tego palili [ 1 ].
„Nie ma rady. Widać dużo się tu zmieniło. Trudno, objawię się
komukolwiek" — pomyślał. Przeleciał jeszcze trochę nad polami i w końcu
ujrzał grupkę ludzi, którzy z krzesłami w rękach wychodzili z budynku do
ogrodu. Byli to radni Rady Gminy w Pcimiu Dolnym.
Odchrząknął, poprawił białą brodę i sfrunął do ogrodu na wysokość
kilku metrów. Ludzie, którzy rozsiedli się byli w kółku spojrzeli na niego z zaciekawieniem. — Oznaczcie granice dookoła ogrodu i powiedzcie mieszkańcom: "Strzeżcie
się wstępować do tego miejsca gdyż kto by wszedł do ogrodu będzie ukarany
śmiercią. Bydła nie wyłączając" [ 2 ]. — Zaczął. — Przepraszam. W sprawie objawienia, tak? To nie tutaj. Może Światowa
Rada Kościołów albo Watykan. My tu mamy sesję Rady Gminy. — Odparł
uprzejmie wójt.
Bóg nieco się skonsternował i niechcący aż podrapał po nosie. — Chyba się nie rozumiemy. Jestem Stwórcą i mam dla ludzkości
podstawy cywilizacji. Przelatywałem akurat tędy i was zobaczyłem więc
cieszcie się i wołajcie „Alleluja", „Hosanna" i całą resztę. — Hi, bro! — Odparł najmłodszy z radnych. — Miło, że jesteś, bro,
ale mamy dziś absolutorium i najlepiej zgłoś się do Kurii Biskupiej, tam cię
pokierują dalej. — O mali niewdzięcznicy! Zaraz się przekonacie, jaki błąd popełniliście!
Jestem bogiem zazdrosnym i mam w nosie, że macie dzisiaj absolutorium! — To
powiedział po czym marynarkę przewodniczącego rady zamienił w wełniany
sweter. Tak dla lepszego efektu. — Ostatecznie możemy spisać o co się rozchodzi. Wyślemy to do
proboszcza, ten do biskupa, ten do arcybiskupa, ten do metropolity, ten do
nuncjusza apostolskiego, ten do Kongregacji Nauki Wiary i koniec końców
objawienie dotrze w najodpowiedniejsze ręce kardynała Ratzingera. -
Zawyrokował salomonowo wójt. — No, wreszcie się dogadaliśmy. — Ucieszył się Bóg i przywrócił
przewodniczącemu jego marynarkę. — Więc zaczynam. Proszę dokładnie
zapisywać. Kto kupi niewolnika ma go zwolnić bez wykupu po sześciu latach służby
[ 3 ].
Jeśli ten dostał od swojego pana żonę za dobre sprawowanie i ma z nią
dzieci to żona i dzieci pozostają własnością pana a on ma odejść sam
[ 4 ].
Radni niespodziewanie zaczęli zanosić się od śmiechu. — Co was tak śmieszy, jeśli można wiedzieć? — Spytał Wszechmogący. — Ach, nie, nic takiego. Doprawdy drobiazg. — Odparł rycząc ze śmiechu
wójt. Reszta radnych trzymała się pod boki a kilku nawet spłakało się ze
śmiechu. Bóg poczekał aż im przejdzie i ciągnął dalej. — Musicie się nauczyć odrobiny szacunku do swoich dzieci. Jeśli
sprzedajecie córkę na zapasową żonę to pożegnajcie się jakoś a nie tak,
jak z niewolnicą. Jeśli nie spodoba się swojemu panu to niech jej
przynajmniej nie sprzedaje na eksport jako żywy towar. A jeśli weźmie sobie
inną to ma jej zapewnić minimum egzystencji, bo jak nie, to dziewczyna wraca
do mamy i drań będzie miał figę z makiem a nie żonę [ 5 ]. Tego macie przestrzegać
na wieki wieków, bo ja, Pan i Stwórca Wszechświata, tak mówię i basta. W miarę jak mówił wszyscy śmiali się aż łapali powietrze jak ryba i nawet sekretarz rady, choć nie był młodzikiem, pióra nie mógł w ręce
utrzymać. Gdy się uspokoili zaczęli esemesować, że w ogródku za Urzędem
Gminy jest objawienie i żeby zaraz przyjść.
„Zostaw all & chodz do ogrodka za UG. Jest jakies objawienie. Wez
aparat. Takiego numeru w zyciu nie widziałas.". Tak mniej więcej pisali a wójt
był na tyle przytomny, że zadzwonił jeszcze do znajomego dziennikarza z „Nowin Powiatu". — Przykro mi,
że muszę o tym mówić, ale, do ciężkiej cholery, nie przychodźcie do mnie z pustymi rękoma! [ 6 ] — Ciągnął Bóg. -
Jak ktoś się wyleczy z nietrzymania moczu czy innego choróbska urologicznego
to niech da kapłanowi dwa gołębie i będziemy kwita [ 7 ].
Żeby mi nikt nie powiedział, że nie myślę o kobietach: ósmego dnia po
obfitej miesiączce proszę wziąć dwa gołębie i mi ofiarować, via kapłan oczywiście, w ramach przebłagania. Za grzech zwykłego
człowieka umawiamy się na jedną kozę [ 8 ]. A za, nazwijmy to — użycie cudzej niewolnicy — jeden baran dla mnie becalen
[ 9 ].
Wobec powyższego nie zdziwi was jak powiem, że po urodzeniu dziecka należy mi
się od matki jeden baran albo przynajmniej para gołąbków [ 10 ].
Widzicie szelmy, że najlepiej zarabia się na uczynieniu grzechem tego co
nieuchronne. Teraz już chyba wiecie, kto tu rządzi? Jesteście moimi
niewolnikami i macie tyle do powiedzenia co karp przed Wigilią, ha, ha, ha
[ 11 ]! A dla moich ludzi, to znaczy arcykapłanów, mają być tylko dziewice a nie
jakieś używane lafiryndy [ 12 ]. I pierwsze zbiory z pola jak mi przyniesiecie to będzie w sam raz [ 13 ].
Tylko się nie ociągajcie, łachudry jedne! [ 14 ] — A co z zatrudnionymi poza sektorem rolnictwa? Nie muszę chyba mówić ile to PKB i jaka tendencja. — Prychnął znacząco gminny inspektor, pan Waldek. — No tak. -
Odparł Bóg. — Powiedzmy, że dla mnie będą trzynastki i bony towarowe pod
choinkę z zakładów pracy. Aha. Byłbym zapomniał. Dwie rzeczy. Nie gotujcie
koźlęcia w mleku jego matki [ 15 ] i nie chcę widzieć u was żadnych ubrań „80% bawełny", „95% bawełny" i tak dalej. 100% bawełny albo 100% poliestru albo sto procent czegokolwiek,
tylko żadnych mieszanek [ 16 ]. — A czy
ewentualnie sok pomidorowy wchodzi w rachubę z tym koźlęciem? — Spytała
radna Mariola, bo pomidorów miała dużą szklarnię. — Sok
pomidorowy może być. Ale nigdy mleko, bo zabiję całą rodzinę. — Odparł
Bóg po namyśle. — Z jakiego jesteście ludu, przepraszam? — Z Polski. Słowianie
Zachodni. — Jasne,
jasne. Rosjanie, Czesi, te klimaty. Już mam. Więc słuchajcie. Z sąsiadami możecie
robić co wam się podoba. Jeśli potrzebujecie niewolników to ich sobie kupcie
albo wyrżnijcie jakiś naród [ 17 ]. W takim przypadku pamiętajcie żeby wyrżnąć całe bydło i aż do kur. No
niech będzie, drób może zostać. — Co za
marnotrawstwo! Możemy to zrobić tylko w przypadku choroby wściekłych krów. — Zaoponował wójt. — Cicho pan bądź,
panie wójcie, bo do tysięcznego pokolenia będę prześladował aż całkiem
wniwecz genotyp obrócę wszystkiemu co z daleka choćby pańskim pachnie! I wypatroszę jak śledzia i do góry nogami do drzwi Urzędu Gminy przybiję żeby
wszyscy… — Poniosło Boga, bo po prawdzie był już trochę wściekły na całą
sytuację. — No już
dobrze, dobrze. Panie sekretarzu! Proszę notować. Ostatecznie nie nasza
sprawa. W Watykanie już wymyślą co z tym zrobić, to pewne.
Przybywało ludzi z Pcimia Dolnego a nawet traktorami przyjeżdżali z okolicznych wsi jak to z Kaczeniec, Głodowa, Porożyc. Na miejsce dotarł już
także pan redaktor z miasta i zbierał informacje o objawieniu u radnych.
Wszyscy pchali się zobaczyć Boga a kto miał aparat to zrobić sobie zdjęcie i nagrać treść Praw Niebiańskich na dyktafon. Oczywiście o pracy w urzędzie
nie było mowy więc inspektor Waldek kazał iść do domu reszcie stażystek i zamknął urząd uprzednio z wójtowego barku zabierając asortyment imprezowy.
Tymczasem Bóg kontynuował. — Ale co
wolno robić obcym, tego nie wolno swoim. Musicie się tego nauczyć jak
tabliczki mnożenia, bo to najpierwsza zasada etyki. Od swoich nie bierzcie
odsetek [ 18 ] i sobie pomagajcie [ 19 ].
Jeśli ktoś z was zostanie niewolnikiem u obcych to się nawzajem wykupujcie
[ 20 ].
Jak mnie będziecie słuchać, to w nagrodę nie będziecie mieli wcześniaków i bezpłodności [ 21 ].
1 2 3 Dalej..
Przypisy: [ 18 ] Wj 22,24; Kpl
25,35-38. « Powiastki fantastyczno-teolog. (Publikacja: 01-04-2005 )
Maciej Psyk Publicysta, dziennikarz. Z urodzenia słupszczanin. Ukończył politologię na Uniwersytecie Szczecińskim. Od 2005 mieszka w Wielkiej Brytanii. Członek-założyciel Polskiego Stowarzyszenia Racjonalistów oraz członek British Humanist Association. Współpracuje z National Secular Society. Liczba tekstów na portalu: 91 Pokaż inne teksty autora Liczba tłumaczeń: 2 Pokaż tłumaczenia autora Najnowszy tekst autora: Monachomachia po łotewsku | Wszelkie prawa zastrzeżone. Prawa autorskie tego tekstu należą do autora i/lub serwisu Racjonalista.pl.
Żadna część tego tekstu nie może być przedrukowywana, reprodukowana ani wykorzystywana w jakiejkolwiek formie,
bez zgody właściciela praw autorskich. Wszelkie naruszenia praw autorskich podlegają sankcjom przewidzianym w
kodeksie karnym i ustawie o prawie autorskim i prawach pokrewnych.str. 4059 |