|
Chcesz wiedzieć więcej? Zamów dobrą książkę. Propozycje Racjonalisty: | | |
|
|
|
|
Kościół i Katolicyzm » Doktryna, wierzenia, nauczanie
Krzyż Święty Jezusa Chrystusa Pana Naszego Autor tekstu: Andrzej S. Przepieździecki
W
religii katolickiej jest wiele ciekawych relikwii. Jeden z polskich książąt
otrzymał w darze buteleczkę z mlekiem Najświętszej Maryi Panny, o czym
donosi ze szczegółami Paweł Jasienica w Polsce Piastów.
Ten
sam autor pokazuje jak powstają legendy. Otóż zdarzyło się tak, że król
polski Bolesław zaciukał biskupa. Współczesny
tym zdarzeniom kronikarz, czyli latopis, opisał to zdarzenie. W tym opisie jest
wiele słów potępienia dla króla, który tak nieprzyjemną czynność wykonał
przy ołtarzu, zaś biskup opisany jest w samych superlatywach. W tym opisie
jednak najistotniejsze jest to, czego tam nie ma. Otóż w tym opisie nie ma ani
słowa o jakichkolwiek zdarzeniach nadprzyrodzonych, towarzyszących
zakatrupieniu biskupa.
To
samo zdarzenie opisał inny zakonnik tyle, że około dwieście lat późnej. W tym drugim opisie aż roi się od cudów, które miały miejsce w momencie śmierci
krakowskiego biskupa. Nie dziwi mnie to zupełnie, bo w tej dziedzinie nic się
od średniowiecza nie zmieniło. Ludzie chcący wierzyć, wierzą bez oglądania
się na realizm przedmiotu wiary. Ale czy są tego jakieś granice?
Te
rozważania doprowadziły mnie na skraj przepaści etycznej. A było to tak:
W
Polsce prawie każde dziecko w wieku trzech, pięciu lat wierzy w coroczne podróże
Św. Mikołaja z nieba na Ziemię z workiem pełnym prezentów, widocznie
niebieskich prezentów. Wśród dzieci dziesięcioletnich nie warto szukać wierzącego w Św. Mikołaja.
Lepiej grać w totolotka. Ale dlaczego? Może ten dziesięciolatek je więcej
witamin? Może ten dziesięciolatek, w odróżnieniu od swoich czteroletnich
kolegów już pali papierosy? A może to ze względu na plamy na słońcu?
Są
tacy bezczelni ludzie, którzy twierdzą, że to nie z powodu plam na słońcu,
lecz dlatego, że dziesięcioletni człowiek posiada już tak wykształcony zmysł
krytyczny, że nie wierzy w oczywiste głupoty. Jest to wniosek niedopuszczalny
ze względów etycznych, a nawet ze względu na dobre wychowanie, bo jeśli tak
jest, to wierzący są od racjonalistów bardziej naiwni. Oczywiście mówienie
komukolwiek: Ty naiwniaku, jest obraźliwe. Więc nie mówmy, tylko rozważmy
najświętszą relikwię katolicyzmu, to jest drzewo krzyża świętego.
Jezus,
jeśli istniał, bo nie jest to postać historyczna, umarł na krzyżu między
31 a 33 rokiem nowej ery. Po roku
42 w Jerozolimie ciągle trwały demonstracje przeciw Rzymianom, lub ewidentne
walki. Nie później jak w 67 roku judeochrześcijanie, czyli pierwotni
„katolicy", uciekli do Pelli. Po czterdziestu latach, 10.10.70 roku nastąpiło
ostateczne zburzenie Jerozolimy ukoronowane zburzeniem Świątyni. To właśnie
resztki tej świątyni noszą nazwę Ściany
Płaczu. Żydzi zostali wygnani. Mijały lata w ciągu których nikt w Jerozolimie o wyznawcach Jezusa nie słyszał. Powoli ludzie wracali do miasta.
Ci „nowi" Jerozolimczycy to element napływowy z palestyńskiej prowincji,
ale Rzymian nienawidzili tak samo jak ich poprzednicy i w 132 roku pod wodzą
Szymona Bar Kochby — Syna Gwiazdy, przezywanego przez przeciwników Bar Kozba — Syn suki, rozpalili nowe powstanie. Po dwóch latach Rzymianie niezwykle
krwawo stłumili to powstanie i ostatecznie rozgonili Żydów na cztery wiatry.
Przez następne lata „gruzy Jerozolimy i jej okolice były zamieszkane jedynie
przez psy i kruki" — jak pisze rzymski historyk.
Mijały
lata i stulecia.
O
odnalezieniu krzyża świętego dowiadujemy się z ust świętego Ambrożego, a dokładnie z jego przemówienia pogrzebowego wygłoszonego na pogrzebie cesarza
Teodozjusza Wielkiego. Tenże święty
Ambroży informuje nas szczegółowo o perypetiach związanych z odnalezieniem
krzyża świętego przez mamę cesarza świętą Helenę. A było to tak:
Matka
Konstantyna Helena postanowiła odszukać krzyż Chrystusa. W tym celu zorganizowała wyprawę do Palestyny i rozpoczęła
poszukiwania. Cała Golgota była
ówcześnie od dziesięcioleci wysypiskiem gruzu i śmieci. Ekipa Heleny
odgruzowała kawałek tejże góry i zaczęła szukać krzyża. Nie było to
trudne, bo w latach 68 — 70 Rzymianie chcąc zmusić broniących się w nielicznych warownych enklawach Żydów do poddania, krzyżowali tam codziennie
tak wielkie ilości Żydów, że brakło miejsca na wkopanie następnych krzyży.
Więc wkrótce znaleziono jeden
krzyż, potem drugi i trzeci. Ale jak sprawdzić, który jest Jezusa? Stara
cesarzowa miała umysł naukowca i postanowiła rozwiązać problem w sposób
empiryczny. Kazała przynieść z pobliskiego szpitala sparaliżowaną kobietę.
Położyła ją na pierwszym krzyżu i nic. To samo na drugim. Jak tylko ułożono
tę kalekę na trzecim, to kobiecina natychmiast podskoczyła a następnie zaczęła
chodzić i biegać jak zdrowiutkie dziecię. Jednak cesarzowa potrzebowała następnego
dowodu. Kazała wykopać i przynieść tygodniowego trupa. Położono go na
pierwszym krzyżu i nic. Trup leży, śmierdzi i nic. Położono go na drugim -
to samo. Jak tylko ułożono umarlaka na trzecim, to ten będący już w stanie
rozkładu trup zrywa się, klęka i dziękuje Bogu gorącą modlitwą za swoje
zmartwychwstanie. Jak widać opowiadanie w ewangeliach o szczególnym przypadku
zmartwychwstania Jezusa, to tylko jeden przypadek. Dziwnym trafem cesarzowa
Helena nie zabrała ze sobą ani uzdrowionej kobiety, ani zmartwychwstałego
dziada, lecz wróciła z krzyżem do domu.
W
Polsce mamy to drzewo krzyża w czterech miejscach: W Krakowie w Katedrze
Wawelskiej, w Warszawie w kościele świętokrzyskim, na Łysej Górze w Górach
Świętokrzyskich i w Lublinie w kościele dominikanów.
Wracając
do ekspedycji Św. Heleny, to mowa jest tam jedynie o drzewie. O gwoździach głucho,
ale w Krakowie przechowują taki jeden gwóźdź. W sumie jest ich na świecie
27. Jak szkoda, że nie zachował się ten zmartwychwstały trup! Jak wiadomo z ewangelii, ludzie po zmartwychwstaniu żyją wiecznie, więc może się jeszcze
ujawni.
Materiały do tego artykułu czerpałem wyłącznie ze źródeł
katolickich, a głównie z książki księdza Edwarda Stańka: Kazania pasyjne.
« Doktryna, wierzenia, nauczanie (Publikacja: 16-05-2005 Ostatnia zmiana: 17-05-2005)
Wszelkie prawa zastrzeżone. Prawa autorskie tego tekstu należą do autora i/lub serwisu Racjonalista.pl.
Żadna część tego tekstu nie może być przedrukowywana, reprodukowana ani wykorzystywana w jakiejkolwiek formie,
bez zgody właściciela praw autorskich. Wszelkie naruszenia praw autorskich podlegają sankcjom przewidzianym w
kodeksie karnym i ustawie o prawie autorskim i prawach pokrewnych.str. 4139 |
|