|
Chcesz wiedzieć więcej? Zamów dobrą książkę. Propozycje Racjonalisty: | | |
|
|
|
|
Religie i sekty » Nowe ruchy religijne » Świadkowie Jehowy
Wyrzuceni z Królestwa [3] Autor tekstu: Barbara Hanff
Wykluczenie Co
to znaczy być wykluczonym może zrozumieć człowiek, który tego doświadczył.
Nie wolno spotykać się ani rozmawiać ze Świadkami. Im też nie wolno się
odzywać. Po przyjściu na salę Królestwa, miejsce cotygodniowych spotkań świadków,
osoba wykluczona musi siadać w ostatnim rzędzie krzeseł, żeby broń Boże
nie prowokować byłych współbraci do uśmiechów czy powitań. Nie wolno zgłaszać
się do odpowiedzi, nie wolno głosić. Jednym słowem odbiera się wszystko
czym żyje aktywny Świadek Jehowy.
Dla pewnej starszej pani (podobnie jak dla wielu innych członków
Towarzystwa) odejście od Świadków Jehowy było tym bardziej utrudnione,
dlatego że nie miała dokąd wracać: (...) gdy już człowieka
nafaszerują nauką, wówczas gdy się już środowisko dowie i straci się
autorytet u ludzi, gdy nie ma do kogo wrócić (...) krąg znajomych zamyka się
tylko do świadków.
Świadkowie Jehowy muszą sprostać wymaganiom rodziny, pracodawcy i organizacji. Jednakże organizacja domaga się pierwszeństwa. Od wyznawców
oczekuje się bezwzględnej lojalności i posłuszeństwa. W celu wywoływania
konformistycznej postawy, zaszczepia się im poczucie winy choćby z powodu nienadążania za wymaganiami Towarzystwa. Gunther Pape oświadczył, że
o służbie każdego kaznodziei informuje specjalnie prowadzona kartoteka,
pozwalająca w każdej chwili skontrolować jego działanie. Były starszy
zboru pisze: W czasie jednego z zebrań rozdzieliliśmy karty poszczególnym
głosicielom, po czym — na wezwanie tzw. informatora — odbyliśmy niejako sesję
sądową z sędzią, prokuratorem i oskarżonymi. Przedmiotem oskarżenia była
karta któregoś z braci nie wykazująca wyznaczonej liczby godzin służby.
Gdy Gunther zakochał się w jednej z wyznawczyń Towarzystwa, przyszedł do
niego kierownik obwodu. Rozpoczęło się uderzenie obliczone na wywołanie
poczucia winy i zmobilizowanie do jeszcze większego zaangażowania w działalność
organizacji: Wiedział niemal o każdym moim spotkaniu z Krystyną i wyliczał,
ile czasu straciłem na to co niepotrzebne. A poza tym Krystyna — jak twierdził — nie jest odpowiednią żoną dla mnie. Chodzi do kina, także na tańce, z czego wynika, że nicości świata bardziej miłuje niż Jehowę.
Na pytanie o powód zwlekania z decyzją odejścia z grupy, skierowane do
dwóch byłych Świadków Jehowy, padły następujące odpowiedzi: Ogarnął
mnie strach i przerażenie, że nie poradzę sobie bez tej grupy. Bałem
się, że Bóg zgładzi mnie i moją rodzinę. Gdy pani Eugenia (32 lata w Towarzystwie Strażnicy) otrzymała podobne pytanie, dała wyraz swojej bezradności:
O, nie takie to proste! Człowiek jest sparaliżowany strachem, a poza tym
nie ma dokąd wrócić. Wszystkie religie ma świadek maksymalnie obrzydzone,
jako pochodzące i należące do szatana. Więc czy ktoś — mimo wątpliwości -
chciałby odejść i przejść do religii szatana? I jeszcze ten ciągły
strach przed końcem świata. Każdemu ze świadków wmawia się, że po
Armagedonie zostaną tylko świadkowie, a wszyscy inni zostaną straceni.
Adam, niemal od dziecka wychowywany w rodzinie Świadków Jehowy, w wieku
około 18 lat targany był wieloma wątpliwościami i niepewnością dotyczącą
sensu dalszej przynależności do organizacji. Minęły jednak jeszcze trzy
lata, zanim zdołał ją opuścić. Napisał w swoim świadectwie: (...) mimo
moich wysiłków wątpliwości nie ustępowały. Wręcz przeciwnie. Były
tym bardziej przykre, że bałem się z kimkolwiek nimi podzielić, ponieważ
kiedy ktoś ośmieli się wątpić w Niewolnika, jest szybko napiętnowany jako
człowiek, którego należy się strzec, aby nie zarazić się jego chorobą. W praktyce oznacza to odsunięcie takiego na margines zboru.
Eddi z Wielkiej Brytanii przeżył szok, gdy jego żona oświadczyła, że
nie zamierza być dłużej Świadkiem Jehowy: Byłem przerażony, powiedziałem,
że jeśli to zrobi, nie będzie żyła w chwili nadejścia Armagedonu (...)
kiedy powiedziałem o tym synom, że mamusia już nie będzie chodzić z nami do
zboru, drugi syn wybiegł z płaczem, bo wierzył, że Bóg ją za to zabije.
Decyzja żony zmusiła Eddiego do refleksji. Gdy niedługo potem opuścił kilka
spotkań, miał w domu serię „pasterskich wizyt". Wspomina je niezbyt pozytywnie:
To było mniej więcej tak przyjemne jak wizyty sędziów. Nacisk był ogromny.
Gunther Pape w końcowym okresie swojej przynależności do Świadków, w którym szczególnie silnie targały nim wątpliwości i uczucie strachu, nie mógł
spokojnie spać, dręczyły go koszmary: Co noc dopiero po długich godzinach
zapadam wreszcie w sen. Nękany przez złe majaki, budzę się oblany potem.
Znowu to straszne uczucie lęku… Czy jestem potępiony? Były starszy
zboru rekonstruuje przeżycia, których doświadczył tuż przed decyzją o opuszczeniu organizacji: (...) nie mogę przezwyciężyć lęku. Czy naprawdę
jestem zgubiony? Służyłem szczerze Bogu przez wiele lat a jeśli przyszły wątpliwości
to dlatego, że były uzasadnione. Muszę je przezwyciężyć. Już od tygodni
wre we mnie walka, nęka mnie ten straszny niepokój. Moje siły załamują się
coraz bardziej. Chudnę, odczuwam dolegliwości serca, występują objawy paraliżu.
Głosząc wykład muszę go przerwać. Nie jestem zdolny mówić dalej.
Chwiejnym krokiem wracam z podium na swoje miejsce. Czy to Bóg mnie karze? Czy
znów nękają mnie demony?
Po jednym z kongresów Świadków Jehowy, na stadionie w Norymbergii,
Gunther zaczął wątpić w prawdziwość m.in. przepowiedni o książętach
Nowego Świata. Chociaż był wstrząśnięty cisnącymi się do głowy myślami i bardzo pragnął zbadać nurtujące go kwestie z Biblią w ręku, nie był w stanie zdobyć się na realizację swych zamiarów: Zaniechałem zamiaru
krytycznego zbadania, czy wszystko istotnie tak się przedstawia, jak to głosi
Towarzystwo Strażnica (...) Przekonany byłem, że krytyczna analiza byłaby
jednak grzechem i że za moimi wątpliwościami kryją się demony.
Równie irracjonalną formą obrony przed krytyką może być planowe i bezwzględne zaprzeczanie. Ex-Świadek z Warszawy relacjonuje: Prowadziłem
rozmowę z pionierem specjalnym. Zaczęło mi się coś nie zgadzać i zacząłem
moje wątpliwości argumentować według mojego rozumu. I wtedy następowało coś
takiego, że on za każdym razem wytrącał mi oręż z ręki, mówiąc: Nie
masz racji! Nie masz racji! Nie masz racji! I to było coś, co powodowało, że
zacząłem wątpić w to, że ja mam rację. Inny były świadek Jehowy na
pytanie, co powinien był zrobić jako oddany członek grupy, gdyby ktoś z zewnątrz
ją krytykował, odpowiedział: W ogóle nie wolno słuchać krytyki, jako
podszeptów diabła.
Świadkowie Jehowy potrzebują od czasu do czasu (...) masowych imprez,
by w entuzjazmie, który ogarnia tłumy, zapomnieć, że poszczególne zbory żyją w niesnaskach — pisze Gunther, wspominając jeden z wielu, organizowanych na
stadionach, kongresów, w którym sam miał okazję uczestniczyć. Świadkowie,
przyjęli zaproszenie, aby przez kilka dni żyć jak gdyby w Nowym Świecie — w jednomyślności ze wszystkimi braćmi. Entuzjazm, który nie mógł pojawić
się w zborach, przybierał tu formę upojenia (...) Wokół nas
tylko nieliczne lampy rzucały skąpe światło na ludzkie masy. Uroczysta
cisza, przerywana tylko przez głos płynący z megafonów, zalegała nad zebraną
rzeszą. Każdy wytężał słuch, by nie uronić ani słowa z wypowiedzi tak
wielkiej wagi. Zaskoczeni wszyscy podnoszą nagle głowy. Niektórzy zrywają się z miejsc… Co to za słowa padły właśnie z głośników? — Książęta
Nowego Świata są pośród nas! W panującej dotąd ciszy wybucha entuzjazm,
jakiego jeszcze nie przeżyłem. Przez długie minuty słychać radosne krzyki
wielu, wielu tysięcy. Bez wątpienia większość zebranych spodziewa się, że
lada moment na scenę wstąpią Abraham, Izaak i Jakub. Otrzeźwienie przynoszą
kolejne słowa mówcy: Książęta są pośród nas, a są nimi słudzy
organizacji w zborach, biurach obwodowych i centralnych. Nowe, nie milknące
owacje. W porywie entuzjazmu wszyscy Świadkowie zaakceptowali nową prawdę.
Zakończenie
Jak już wspomniałam, w Polsce co roku wyklucza się około 4 tysięcy osób. Co dzieje się z tymi osobami? Jakie dramaty przeżywają, odłączeni
od rodzin, znajomych, przyjaciół? Jak można im pomóc? Nie znajduję
odpowiedzi na te pytania. O Świadkach Jehowy pisze się w naszym kraju dobrze,
albo wcale. Czasem opinię publiczną porusza śmierć w wyniku braku zgody na
przyjęcie transfuzji krwi, zwłaszcza gdy dotyka dzieci. Nikt nie mówi głośno o prawie 150 tysiącach obywateli RP bezwstydnie wykorzystywanych przez ogromną
machinę wydawniczą, która przynosi wielkie zyski. Stowarzyszenie „Strażnica"
na łamach swoich czasopism butnie chwali się swoimi akcjami pomocy dla osób
poszkodowanych w kataklizmach. Dziwne wydaje się jednak, że nie idą na cele
dobroczynne pieniądze, które Towarzystwo zarabia na swojej działalności
wydawniczej.
Wiele
osób jest z pewnością ciekawych co do faktycznego stanu posiadania i finansowania organizacji Świadków Jehowy. Przeciętni ŚJ zwykle usiłują nas
przekonać, że Strażnica nie jest organizacją nastawioną na zysk i robienie
pieniędzy na religii. Dlatego z pewnością interesująco dla wielu zabrzmi
informacja, że Towarzystwo Strażnica zarabia setki milionów dolarów każdego
roku! Skąd to wiadomo? Na stronie internetowej wortalu Newsday.com pomiędzy
innymi firmami znajdujemy także informację na temat Towarzystwa Strażnicy. I cóż się okazuje? Wg informacji tam dostępnej na dzień 17 września 2001
Towarzystwo Strażnica posiada dochód z ostatniego roku w wysokości 951 milionów
dolarów! Zatrudnia 3415 pracowników i jest korporacją wydawniczą produkującym
ogromną ilość publikacji religijnych dostarczanych do ponad 6 milionów Świadków
Jehowy na całym świecie.
Jestem przekonana, że przedstawione powyżej argumenty mówią same za siebie. Pozostaje otwarte pytanie, jak pomóc wykluczonym i co zrobić by dalsza
działalność Towarzystwa Strażnica w Polsce została poddana skutecznej
rewizji i co najmniej zahamowana.
1 2 3
« Świadkowie Jehowy (Publikacja: 01-06-2005 )
Barbara Hanff Publicystka zajmująca się tematyką psychomanipulacji | Wszelkie prawa zastrzeżone. Prawa autorskie tego tekstu należą do autora i/lub serwisu Racjonalista.pl.
Żadna część tego tekstu nie może być przedrukowywana, reprodukowana ani wykorzystywana w jakiejkolwiek formie,
bez zgody właściciela praw autorskich. Wszelkie naruszenia praw autorskich podlegają sankcjom przewidzianym w
kodeksie karnym i ustawie o prawie autorskim i prawach pokrewnych.str. 4158 |
|