Racjonalista - Strona głównaDo treści


Fundusz Racjonalisty

Wesprzyj nas..
Zarejestrowaliśmy
204.781.106 wizyt
Ponad 1065 autorów napisało dla nas 7364 tekstów. Zajęłyby one 29017 stron A4

Wyszukaj na stronach:

Kryteria szczegółowe

Najnowsze strony..
Archiwum streszczeń..

 Czy konflikt w Gazie skończy się w 2024?
Raczej tak
Chyba tak
Nie wiem
Chyba nie
Raczej nie
  

Oddano 720 głosów.
Chcesz wiedzieć więcej?
Zamów dobrą książkę.
Propozycje Racjonalisty:
Sklepik "Racjonalisty"

Złota myśl Racjonalisty:
"Dzisiejszemu światu jest potrzebna nie tyle energia termojądrowa, ile raczej energia zamknięta w ludzkim sercu, którą trzeba wyzwolić."
 Światopogląd » Sceptycyzm, agnostycyzm » Credo sceptyka

Bogu nic nie jesteśmy winni [5]
Autor tekstu:

Każdy błąd czyni szkodę. Ludzkość dlatego właśnie utraciła szczęście, że popełniała błędy. Wskutek nieznajomości przyrody człowiek stworzył sobie bogów, którzy stali się jedynym przedmiotem jego nadziei i obaw. Ludzie nie rozumieli /.../ że tylko w przyrodzie i jej siłach człowiek powinien szukać swoich potrzeb i leków na swoje cierpienia oraz sposobów pozwalających mu osiągnąć szczęście. Oczekiwali tego od jakichś wyimaginowanych bytów, które uważali za sprawców swoich rozkoszy i niedoli. Widzimy stąd jasno, że właśnie nieznajomość przyrody zrodziła te nieznane potęgi, przed którymi tak długo drżała ludzkość, oraz owe zabobonne kulty stanowiące źródło wszelkich jej nieszczęść. Wskutek nieznajomości swojej własnej natury, swoich dążeń, potrzeb i praw, człowiek stracił w społeczeństwie wolność i popadł w niewolę. Nie doceniał potrzeb własnego serca albo uważał, że musi je tłumić i poświęcać swoje szczęście dla kaprysu władców. Nie znał celu społeczeństwa i rządu, poddał się bez zastrzeżeń takim samym jak on ludziom, ponieważ jego przesądy kazały mu uważać ich za istoty wyższego rzędu, za bogów na ziemi. Skorzystali ono z jego błędu, aby ujarzmić go, zdemoralizować, uczynić występnym i nikczemnym. W ten sposób, wskutek nieznajomości własnej natury, ludzkość popadła w niewolę i była źle rządzona. /.../

Dlatego również, że człowiek nie bada przyrody i jej praw, że nie dąży do poznania jej zasobów i własności, pleśnieje on w niewiedzy i tak wolnym i chwiejnym krokiem dąży do poprawy swojego losu. Lenistwo chętniej zdaje się na przewodnictwo przykładu, rutyny oraz autorytetu niż doświadczenia, które wymaga aktywności i rozumu, który wymaga zastanowienia. Stąd owa niechęć okazywana przez ludzi wszystkiemu, co wydaje się wyłamywać spod prawideł do których przywykli; stąd ich głupi i niewolniczy szacunek dla starożytności i dla najbardziej nawet bezsensownych instytucji przodków; stąd strach przed najkorzystniejszymi nawet zmianami i najbardziej nawet obiecującymi próbami. Dlatego właśnie całe narody gnuśnieją w haniebnym letargu, jęczą pod przekazywanymi z pokolenia na pokolenie nadużyciami i drżą na samą myśl o tym, co mogłoby ulżyć ich cierpieniom. /.../ Przenoszą oni majaki swojej wyobraźni i swych bezpodstawnych przypuszczeń nad wymagające trudu doświadczenia, które jedynie mogłyby wydrzeć przyrodzie jej tajemnice. Krótko mówiąc, czy to z lenistwa czy ze strachu ludzie wyrzekli się świadectwa zmysłów i we wszystkich swoich poczynaniach oraz przedsięwzięciach powodowali się jedynie wyobraźnią, egzaltacja, przyzwyczajeniem i przesądem, a nade wszystko autorytetem, który wykorzystywał ich ignorancję aby ich oszukiwać. Systemy zrodzone przez wyobraźnię zajęły miejsce doświadczenia, rozwagi i rozumu. Umysły wstrząsane strachem i mamione cudami lub otępiałe z lenistwa i powodowane łatwowiernością, płynącą z braku doświadczenia, tworzyły sobie naiwne poglądy lub przyjmowały bezkrytycznie wszelkie urojenia, jakimi je karmiono.

Tam oto wskutek nieznajomości przyrody i jej dróg, przez lekceważenie doświadczeń i pogardę dla rozumu, przez pożądanie cudów i rzeczy nadprzyrodzonych, wreszcie z ciągłego strachu ludzkość pozostawała długo w stadium dzieciństwa, z którego tak trudno ją wydobyć. Opierając się na dziecinnych hipotezach, których podstaw i dowodów nie śmiała nigdy badać, przywykła uznawać je za święte, za uznane prawdy, o których ani na chwilę nie wolno jej wątpić. Nieuctwo uczyniło ją łatwowierną, ciekawość kazała jej łykać cudowność wielkimi haustami, a czas utwierdzał ją w tych poglądach, przekazując jej przypuszczenia z jednego pokolenia na drugie jako rzeczywistość; przemoc tyranii utrzymywała ją w kręgu tych pojęć, które stały się niezbędne dla ujarzmienia społeczeństwa; cała jej wiedza wreszcie była stekiem kłamstw, niejasności i sprzeczności, wśród których migały gdzieniegdzie nikłe promyki prawdy, dostarczane przez przyrodę, od której nie można było nigdy całkowicie się oddalić, ponieważ konieczność kazała zawsze do niej powracać.

Wznieśmy się więc ponad chmury przesądu; wyrwijmy się z otaczającej nas dusznej atmosfery, aby ocenić różne poglądy i systemy stworzone przez ludzi. Wystrzegajmy się nie ujętej w karby wyobraźni, weźmy za przewodnika doświadczenie, radźmy się przyrody i starajmy się zaczerpnąć z niej prawdziwe wyobrażenie o przedmiotach, które zawiera. Odwołajmy się do naszych zmysłów, które niesłusznie kazano nam uważać za niepewne; radźmy się rozumu, tak haniebnie dotychczas lżonego i poniżanego; obserwujmy z uwagą świat widzialny i zastanówmy się, czy jego znajomość nie wystarczy do wydania sądu o nieznanych rejonach świata intelektualnego. Może przekonamy się, że nie było żadnych podstaw, aby je rozróżniać, i że bez powodu rozdzielono dwa królestwa wchodzące jednakowo w zakres przyrody".

Nic dodać nic ująć. Lepiej chyba nie można było przedstawić tego problemu. Pozwólcie, iż zakończę ten elaborat bardzo znamiennym stwierdzeniem, wyrażonym przez L. Feuerbacha: „Na myślenie, mówienie i działanie prawdziwie i czysto po ludzku będą mogły pozwolić sobie dopiero przyszłe pokolenia. Obecnie nie idzie jeszcze o to, by opisywać ludzi, ale o to, by wydobyć ich z błota, w którym dotąd tkwili".

Obserwując naszą rzeczywistość widać wyraźnie, iż my /ok. 5-7 pokoleń później, od czasu w którym były pisane te słowa/ nie jesteśmy jeszcze tymi „przyszłymi pokoleniami", które mogą już sobie pozwolić na to „myślenie, mówienie i działanie prawdziwie i czysto po ludzku". Tkwimy nadal w tym „błocie" i aby się z niego wydobyć, musimy uświadomić sobie wszystkie zakłamania w religijnych „prawdach" i ich fałsz. Zależy tylko od nas samych; czy spojrzymy na ten problem z perspektywy /i mentalności/ kury, czy z perspektywy orła. No i oczywiście od tego, czy rzeczywiście "ty i ja jesteśmy inni niż on", czy jednak niekoniecznie.

*

"W świecie żyją dwie myśli: jedna, śmiało spoglądając w mrok zagadek życia, stara się je rozwiązać, druga uznaje tajemnice za niewytłumaczalne i w trwodze przed nimi, ubóstwia je. Dla jednej — nie ma nic niepoznawalnego, istnieje tylko jeszcze nie poznane, druga — wierzy, że świat na zawsze jest niepoznawalny.

Pierwsza przenika wskroś chaos zjawisk bytu, nieustraszona, niczego nie omija na swej trudnej drodze i wszystko ożywia swoją energią, nawet nieme kamienie zmusza snuć piękną opowieść o zasadzie życia; droga — trwożnie rzuca się raz w tę raz w inną stronę, bezskutecznie usiłuje znaleźć uzasadnienie dla swego istnienia. /.../

Pierwsza nierzadko sama skazuje siebie na męki wątpienia o sile swojej, ale chłód sceptycyzmu jedynie ją uzdrawia i jeszcze silniejsza, znów cel bytu widzi w działaniu; druga — zawsze żyje w strachu przed sobą, zdaje się jej, że prócz niej jest jeszcze coś wyższego — zasada pokrewna jej, ale wroga, surowo strzegąca swego bytu. Cel pierwszej — to nieskończone dążenie od jednej prawdy do drugiej i poprzez wszystkie do ostatniej, jakąkolwiek by ona była; cel drugiej — znaleźć w świecie wiecznego ruchu, wiecznych wahań punkt martwy i oprzeć na nim niewzruszony dogmat, skrępować ducha badawczego i krytycznego w żelazne łańcuchy sugestii.

Pierwsza — filozofuje z umiłowania mądrości, z mężną wiarą we własne siły; druga — medytuje z lęku, w nadziei na jego przezwyciężenie. Obie są wolne, jedna — jak każda energia, druga — jak pies bezdomny, skomli u każdych drzwi, za którymi czuje się ciepło, spokój i taniuśki wikt.

Najczęściej ta druga myśl czołga się w przedsionkach świątyń, błagając o łaskawe wejrzenie mocy stworzonej jej własnym strachem. Ona to rozkładając się zatruwa ziemię jadem mistyki, pierwsza zaś na drodze swojej wzbogaca świat darami sztuki i nauki".

M. Gorki „Dzieła zebrane"


1 2 3 4 5 

 Po przeczytaniu tego tekstu, czytelnicy często wybierają też:
e. Odkupienie
n. Deklaracja agnostyczna

 Dodaj komentarz do strony..   Zobacz komentarze (17)..   


« Credo sceptyka   (Publikacja: 05-06-2005 )

 Wyślij mailem..   
Wersja do druku    PDF    MS Word

Lucjan Ferus
Autor opowiadań fantastyczno-teologicznych. Na stałe mieszka w małej podłódzkiej miejscowości. Zawód: artysta rękodzielnik w zakresie rzeźbiarstwa w drewnie (snycerstwo).

 Liczba tekstów na portalu: 130  Pokaż inne teksty autora
 Najnowszy tekst autora: Słabość ateizmu
Wszelkie prawa zastrzeżone. Prawa autorskie tego tekstu należą do autora i/lub serwisu Racjonalista.pl. Żadna część tego tekstu nie może być przedrukowywana, reprodukowana ani wykorzystywana w jakiejkolwiek formie, bez zgody właściciela praw autorskich. Wszelkie naruszenia praw autorskich podlegają sankcjom przewidzianym w kodeksie karnym i ustawie o prawie autorskim i prawach pokrewnych.
str. 4173 
   Chcesz mieć więcej? Załóż konto czytelnika
[ Regulamin publikacji ] [ Bannery ] [ Mapa portalu ] [ Reklama ] [ Sklep ] [ Zarejestruj się ] [ Kontakt ]
Racjonalista © Copyright 2000-2018 (e-mail: redakcja | administrator)
Fundacja Wolnej Myśli, konto bankowe 101140 2017 0000 4002 1048 6365