|
Chcesz wiedzieć więcej? Zamów dobrą książkę. Propozycje Racjonalisty: | | |
|
|
|
|
Światopogląd » Sceptycyzm, agnostycyzm » Credo sceptyka
Bogu nic nie jesteśmy winni [4] Autor tekstu: Lucjan Ferus
Za takie wielkie poświęcenie z jego strony, nasza wdzięczność -
jako jego stworzeń — byłaby jak najbardziej uzasadniona i na miejscu. A tak
możemy co najwyżej przyjąć, iż to wszystko co Bóg zyskuje dzięki nam -
grzesznym stworzeniom, równoważy się z tym wszystkim /wartościowym/ czego doświadczamy
dzięki niemu w czasie swojej krótkie egzystencji na ziemi. Jesteśmy więc
kwita w najlepszym przypadku.
A nawet jako istoty myślące i czujące, możemy mu wybaczyć,
iż mimo swych nieskończonych możliwości postąpił z nami tak niegodziwie i zrozumieć
go dlaczego tak się zachował. A przynajmniej starać się zrozumieć. Aby to
nie nas dotyczyło gorzkie lecz prawdziwe stwierdzenie Feuerbacha: „Człowiek w religii ma oczy tylko po to, aby nie widzieć, aby być ślepym na wszystko. A rozum tylko po to, aby nie myśleć, aby być głupim jak tabaka w rogu" /z
eseju "O istocie religii"/.
Długo zastanawiałem się czy właśnie na tym nie zakończyć niniejszy
elaborat; przedstawiłem wam pewien pogląd religijny /traktowany jako dogmat
wiary/, ukazałem jego zakłamanie i fałsz przejawiające się w wewnętrznie
sprzecznych „prawdach", a dalej już sami powinniście znaleźć
genezę jego istnienia i przyczyny tak długiego okupowania świadomości
ludzkiej. Dałem wam — jak sądzę — wystarczający bodziec do przemyślenia
tej sprawy. Jednak po namyśle zdecydowałem się uczynić z wami jeszcze jeden
krok — ten najważniejszy — na myślowej drodze ku świadomości orła. Jeśli
dotrwacie do końca przekonacie się sami, jak bardzo jest on ważny. Wracajmy
więc do tematu:
I co powiecie odnośnie powyższego rozumowania? Jesteście zszokowani
wizerunkiem Boga jaki z niego wynika, nieprawdaż? Nie podejrzewaliście nawet,
że właśnie taki może być nasz Stwórca? Różni się on „trochę" od
tego, jakiego poznaliście na lekcjach religii, prawda? Jesteście tym
zbulwersowani, a może nawet obrażeni?
Całkiem niepotrzebnie, możecie mi wierzyć. Pragnę was uspokoić; ten
wizerunek Boga jest ani mniej ani bardziej prawdziwy od jakiegokolwiek innego z naszych „świętych" ksiąg lub religijnej tradycji. Bowiem prawda dotycząca tego teologicznego problemu /ta, która powinna
nas wyzwalać od świadomości zwykłej kury i wznieść na wysokość orlich
lotów/, jest o wiele bardziej prosta i prozaiczna. Wystarczy tylko poznać ok. 30 tys. letnią historię religii ludzkich, aby na
podstawie tej wiedzy przyznać za
autorem jednej z religioznawczych książek:
„Nasza cywilizacja, nasi bogowie rodzili się z nas, przez nas, na
ziemi. Z naszych lęków, z naszej niewiedzy, z naszej ciekawości poznania".
Oraz: „Człowiek zawsze tworzył swoich bogów /.../ pod wrażeniem, pod ciążeniem
niesamowitej niezrozumiałości sił przyrody". A także to: "W naszych
obserwacjach rozwoju pojęcia Boga /.../ znajdziemy wielokroć potwierdzenie
tego, iż historia Boga powstała nie w wyniku zdecydowanego przełomu, a więc objawienia,
lecz, że stanowi ona sumę nakładających się doświadczeń". /słowa sławnego egiptologa prof. Morenza/. I jakby konkluzja powyższego:
„W dziejach cywilizacji naszej planety, jedynym stwórcą i twórcą był
człowiek. Nie było żadnych cudów ani działań ponadludzkich i nikt spoza
ziemi do interesów naszej rodziny się nie wtrącał" /"Jak człowiek
stworzył bogów", autor Jerzy Cepik/.
Więc doszedł nam jeszcze jeden powód /tym razem prawdziwy/, dla którego
nic Bogu nie jesteśmy winni; jest on bowiem naszym własnym wyobrażeniem o nas
samych, personifikacją naszych tęsknot za lepszym światem, nadziei i lęku
przed nieuniknionym. Najlepiej to wyraził Ludwik Feuerbach w eseju „Człowiek i jego Bóg":
"Jak człowiek myśli jaki jest jego charakter — takim jest jego Bóg.
Jaką wartość ma człowiek, taką, a nie większą, ma jego Bóg. Świadomość
Boga jest samowiedzą człowieka, poznanie Boga — samopoznaniem człowieka. Z
tego jakim jest jego Bóg, poznajesz człowieka i przeciwnie, z tego jakim jest
człowiek, dowiadujesz się jaki jest jego Bóg. Obaj są jednym i tym samym.
/.../ Bóg jest ujawnioną wewnętrzną istotą człowieka, wypowiedzianą jaźnią,
religia — uroczystym odsłonięciem ukrytych skarbów człowieka, spowiedzią
jego najtajniejszych myśli /.../ Jeśli jednak religię, naszą świadomość
Boga, określamy jako samowiedzę człowieka, to nie należy tego rozumieć w ten sposób, by człowiek religijny uświadamiał sobie bezpośrednio, że jego
świadomość Boga jest samowiedzą jego własnej istoty, gdyż właśnie nieuświadomienie sobie tego faktu warunkuje swoistą istotę
religii. /.../ Człowiek transponuje swą istotę najpierw poza siebie, zanim ją odnajdzie w sobie. Własną istotę
uprzedmiotawia sobie najpierw w postaci innej istoty. Religia jest dziecięcą
istotą ludzkości".
A jeśli już komuś coś jesteśmy winni, to przyszłym pokoleniom, które
odziedziczą to co im pozostawimy. Tylko im, naszym spadkobiercom, także
dziedzictwa duchowego.
Do czego zatem ma służyć, spytacie zapewne, ta logiczna konstrukcja myślowa,
którą wam przedstawiłem w niniejszym elaboracie? Otóż chciałbym /jeśli
nie macie nic przeciwko temu/, abyście potraktowali ją jako myślowe rusztowanie,
po którym umysł może wznieść się na odpowiedni poziom rozumowania, uwolnić
się od stereotypów myślowych, a potem odrzucić je jako już niepotrzebne po
spełnieniu swego zadania. Sama w sobie nie ma większej wartości, gdyż jej
prawda jest hipotetyczna jedynie /tzn. byłaby prawdą, gdyby prawdą było
istnienie Boga o takich atrybutach właśnie. A tego akurat nie można dowieść w żaden sposób/.
Natomiast tego co może uczynić was wolnymi
od religijnego uwarunkowania i postrzegania świata /czyli owymi orłami unoszącymi
się na potężnych skrzydłach wiedzy,
na wysokościach niedostępnych dla domowego ptactwa/, nie szukajcie w doktrynach religijnych, lecz poza nimi; w historii religii i kultury człowieka
sięgających paleolitu. Tam znajdziecie wytłumaczenie prawdziwej
genezy naszych bogów i sami będziecie mogli odpowiedzieć sobie na postawione w jednej z wymienionych już książek pytanie: „Cóż warte jest to wszystko,
wymyślone przez nas samych, dla uspokojenia samych siebie?".
I to by było na tyle. Na koniec chcę wam zaprezentować próbkę
sposobu myślenia charakterystycznego dla orłów intelektu właśnie. Będziecie
mogli przekonać się jak z tej orlej wysokości wygląda świat idei człowieka
/konkretnie mówiąc: idei bogów/.
Ta zadziwiająco trafna ocena ludzkiej kondycji umysłowej, napisana
została ponad dwa wieki temu przez Paula — Henri Holbacha w rozprawie:
„System przyrody czyli prawa świata fizycznego i moralnego". Aż się nie
chce wierzyć, że bez współczesnych zdobyczy z zakresu religioznawstwa i przyrodoznawstwa /o innych nie wspomnę/, tak dawno już stać było ludzi
/nielicznych co prawda/ na tak wnikliwą analizę natury ludzkiej, przejawiającą
się między innymi w religiach.
Zwróćcie uwagę, że autor bardzo ogólnikowo podchodzi do tematu:
opisuje on człowieka jako
reprezentanta ludzkości. Aby spojrzeć z takiej perspektywy na ten problem, trzeba naprawdę wznieść się umysłem
bardzo wysoko; ponad nacje, rasy czy kultury. Jest tylko człowiek /jako
gatunek/ i problem jego natury, rozciągnięty w czasie na tysiąclecia. Skutki
od przyczyn są tak bardzo odległe w czasie i przestrzeni, że tylko stamtąd
można je dostrzec jako logiczną całość.
Mimo, że autor tej rozprawy, z której zacytowałem te fragmenty pisze o abstrakcyjnym autorytecie, który wykorzystuje ignorancję ludzi by ich oszukiwać i o pogardzie dla rozumu, przez którą
ludzkość nadal pozostaje w stadium dzieciństwa, z którego tak trudno ją
wydobyć — nie obwinia on nikogo konkretnego za ten stan w którym się znalazła.
Choć możemy się domyślać między wierszami kogo
ma na myśli. Oto ten tekst, przeczytajcie go uważnie:
"Ludzie będą zawsze błądzili, ilekroć porzucą doświadczenie dla
systemów zrodzonych przez wyobraźnię. Człowiek jest dziełem przyrody, żyje w przyrodzie i podlega jej prawom; nie może wyzwolić się z jej mocy; nawet myślą
nie może wyjść poza nią. Daremnie umysł jego usiłuje wnieść się ponad
granice świata widzialnego, zawsze zmuszony jest doń powrócić. /.../ Byty,
rzekomo wyższe od przyrody lub różne od niej, będą zawsze tylko chimerami, o których nigdy nie potrafimy wyrobić sobie prawdziwego pojęcia, podobnie jak
nie potrafimy określić miejsca ich pobytu lub sposobu działania. Nic nie ma i nie może nic być poza kręgiem przyrody, który obejmuje wszystko co istnieje.
Nich więc człowiek przestanie szukać poza swoim światem istot mogących
dać mu szczęście, którego odmawia mu przyroda. Niech bada tę przyrodę,
niech poznaje jej prawa, niech wnikliwie obserwuje jej energię i niezmienne
sposoby jej działania, niech wyzyskuje swoje odkrycia w celu zapewnienia sobie
szczęścia i niech poddaje się w milczeniu prawom, spod których władzy nic
nie jest w stanie go wyzwolić. /.../
Nasza własna natura zmusza nas do ustawicznego poszukiwania szczęścia,
którego osiągnięcie stanowi jedyny cel wszystkich naszych instytucji, rozważań i umiejętności. Wszystko, co czynimy lub o czym myślimy, wszystko czym jesteśmy
lub czym będziemy, jest jedynie następstwem tego, czym uczyniła nas
powszechna przyroda: wszystkie nasze idee, pragnienia i czynności są
koniecznymi skutkami naszej istoty i właściwości, jakimi obdarzyła nas
przyroda, oraz okoliczności w których każe nam się znajdować i które z konieczności nas modyfikują. /.../
A więc fizyka i doświadczenie powinny służyć człowiekowi za
przewodników we wszystkich jego badaniach. Ich właśnie powinien pytać o radę w sprawach religii, moralności, ustawodawstwa, rządów politycznych, nauki i sztuki; one powinny pouczać go o przyjemnościach i cierpieniach. Przyroda działa
na zasadzie prostych, jednorodnych i niezmiennych praw, które możemy poznać
dzięki doświadczeniu. Nasze zmysły
wiążą nas z powszechną przyrodą i dzięki zmysłom możemy poddawać ją doświadczeniu
oraz odkrywać jej tajemnice. Z chwilą gdy porzucamy doświadczenie, wpadamy w próżnię, sprowadzeni na manowce przez wyobraźnię.
Wszystkie błędy ludzkie wynikają z nieznajomości fizyki. Wtedy tylko
ludzie popełniają błąd, gdy oddalają się od przyrody, przestają odwoływać
się do jej praw i odrzucają pomoc, jakiej może udzielić im doświadczenie. Z tego właśnie powodu, zaniedbując doświadczenie, wytworzyli sobie niedoskonałe
pojęcie o materii o jej właściwościach, związkach, siłach, sposobach działania
oraz o energii wynikającej z jej istoty. Cały świat stał się dla nich
wielkim teatrem złudzeń. Zapoznawali przyrodę oraz jej prawa i nie widzieli
koniecznych dróg, jakie wytycza ona wszystkiemu co w sobie zawiera. Co więcej,
nie znali nawet samych siebie, a wszystkie ich systemy, przypuszczenia i rozumowania, z których usunięto doświadczenie, stanowiły jedynie długie
pasmo błędów i niedorzeczności.
1 2 3 4 5 Dalej..
« Credo sceptyka (Publikacja: 05-06-2005 )
Lucjan Ferus Autor opowiadań fantastyczno-teologicznych. Na stałe mieszka w małej podłódzkiej miejscowości. Zawód: artysta rękodzielnik w zakresie rzeźbiarstwa w drewnie (snycerstwo). Liczba tekstów na portalu: 130 Pokaż inne teksty autora Najnowszy tekst autora: Słabość ateizmu | Wszelkie prawa zastrzeżone. Prawa autorskie tego tekstu należą do autora i/lub serwisu Racjonalista.pl.
Żadna część tego tekstu nie może być przedrukowywana, reprodukowana ani wykorzystywana w jakiejkolwiek formie,
bez zgody właściciela praw autorskich. Wszelkie naruszenia praw autorskich podlegają sankcjom przewidzianym w
kodeksie karnym i ustawie o prawie autorskim i prawach pokrewnych.str. 4173 |
|