Światopogląd » Etyka świecka
Duch pod ciężarem tyranii życia Autor tekstu: Ramòn Sampedro
Tłumaczenie: Ilona Vijn-Boska
23 sierpnia 1968 roku Ramón Sampedro Cameán, mający w tym czasie 25 lat, doznał wypadku podczas skoku ze skały do morza (zaczynał
się odpływ i stan wody był niski). W wyniku tego złamał sobie kręgi szyjne i został sparaliżowany od szyi w dół. W tym stanie przeżył 29 lat, walcząc
sądownie przy pomocy wielu przyjaciół o prawo do eutanazji. Po negatywnej odpowiedzi
zdecydował się na popełnienie samobójstwa. Stało się to 12 stycznia 1998
r. w wyniku zażycia cyjanku. Jego przyjaciele nakręcili 20 minutowy film o jego
śmierci. Film ten był emitowany w hiszpańskiej telewizji. Do połowy wypełniona
szklanka wody z cyjankiem została umieszczona przy ustach Sampedro, po czym ten za
pomocą słomki wypił trującą ciecz. Prawie od razu zapadł w komę i zmarł
20 minut później. Około 3000 osób podpisało prawie natychmiast oświadczenie
popierające działania Sampedro. Z sondażu opinii publicznej w Hiszpanii wynikło,
że 70 % ludności chce prawa stanowiącego o warunkach dopuszczalności
eutanazji.
Poniżej publikujemy część jego testamentu...
*
TESTAMENT VAN RAMON SAMPEDRO
Wielmożni
polityczni i religijni przedstawiciele władzy.
I. Właśnie
zobaczyli Państwo na wideo pielęgniarza, który pielęgnuje zmarniałe i powykręcane ciało: moje ciało. Pytam Państwa: "Czy to według Państwa
norm jest godne?"
Bez
względu na to, jaką odpowiedź Państwa sumienie pozwoli podać, twierdzę, że
to nie jest szlachetne. To nie jest wartościowe życie! Tak, jak niektórzy sędziowie i większość bliźnich uważam, że życie jest prawem, a nie obowiązkiem.
Mimo
to, musiałem w tym odrażającym położeniu cierpieć 29 lat, 4 miesiące i parę dni.
Odmawiam
dalszego egzystowania w ten sposób.
Niektórzy
na pewno zapytają: "Dlaczego umierać teraz, i w ten sposób, skoro to jest
tak samo nielegalne jak 29 lat temu?"
Ponieważ
między innymi wolność, o którą teraz proszę, wtedy była prawnie niemożliwa.
Obecnie to mogłoby być prawnie uregulowane. Niestety Państwa nieugiętość
zmusza mnie do tego, co robię.
Upłynęło
już pięć lat od dnia, kiedy publicznie zadałem następujące pytanie: "Czy
osoba, która mi pomoże umrzeć, musi być ukarana?" Według mnie — chociaż
nie jestem prawnikiem — zgodnie z hiszpańską konstytucją — kategorycznie
NIE.
Tymczasem
"uprawniony Sąd" — to znaczy Trybunał Konstytucyjny odmawia odpowiedzi.
Politycy — ustawodawcy — "odpowiedzieli" pokrętnie. A wierzący dziękowali Bogu, że tak się stało.
Coś
takiego to nie jest etyczna i moralna władza. To jest polityczna afektacja,
nietolerancyjny paternalizm i religijny fanatyzm.
II.
Zwróciłem się do organu prawnego, żeby moje czyny nie miały prawno -
karnych konsekwencji dla innych. Prawo każe mi czekać pięć lat. I wobec
tego, że tyle obojętności sprowadza się do drwiny, postanowiłem to wszystko
zakończyć w sposób moim zdaniem najbardziej wartościowy, ludzki i racjonalny.
Jak
widać na obrazach wideo, stoi obok mnie szklanka z wodą zmieszana z porcją
cyjankali. W momencie, kiedy będę pić tę wodę — dobrowolnie — wyprę się
mojej najbardziej osobistej i prawnej własności: mojego ciała. W ten sposób
wyzwolę się od poniżającego mnie niewolnictwa: quadriplegii.
Pomoc
osób drugich w tym dobrowolnym czynie nazwą Państwo współwiną lub pomocą
przy samobójstwie.
Ja,
przeciwnie, uważam to za nieodzowną, humanistyczną pomoc, która jest
potrzebna, aby dać mi wszechwładność wobec jedynej własności, którą
prawnie mogę nazwać: "Moja" — a więc moje ciało i wszystko, co do tego należy: życie i świadomość.
III. W Państwa mocy leży człowieczeństwo, zrozumienie lub
ukaranie miłości tych, którzy mnie „miłowali tak jak siebie miłują".
Ludzi, których jedynym „przestępstwem" było przezwyciężenie okropnego
strachu przed Państwa odwetem. Ludzi, którzy podjęli się moralnej powinności
spełnienia mojej prośby. Ludzi, którzy w tej sytuacji nie mogą zyskać nic.
Poza bólem i rozpaczą.
Tak,
mogą ich Państwo ukarać. Ale zdają sobie Państwo sprawę z tego, że to będzie
zwyczajna zemsta — legalna, być może, lecz niesłuszna. Oczywiste będzie,
że dzieje się krzywda, ponieważ nie ma najmniejszej wątpliwości, że tylko
JA jestem odpowiedzialny za te czyny. I tylko ja.
Lecz
gdy, pomimo znajomości motywów tych czynów, jednak zdecydują się Państwo
wypełnić okrutne prawo, to dam Państwu radę. Nie, błagam! Odrąbcie ręce i nogi moim pomocnikom, bo jedynie tego od nich potrzebowałem. Plan był mój i dlatego to są moje zamiary i moje czyny.
IV.
Wielmożni Państwo. Odmawianie prawa własności naszego własnego życia jest
największym kulturowym zakłamaniem. W społeczeństwie, gdzie prywatna własność
jest czczona — od ziemi do nieba — aberracją jest odmowa prawa własności
najbardziej prywatnej z wszystkich własności: naszego indywidualnego królestwa i ziemi. Naszego ciała, życia i świadomości. Naszego wszechświata.
(...)
Wielmożne
polityczne i religijne władze.
Nie w zmizerniałym, powykręcanym i bez czucia ciele mój duch się zaplątał, ale w marnym, pokręconym i obojętnym sumieniu.
Ramòn
Sampedro
« Etyka świecka (Publikacja: 09-06-2005 )
Wszelkie prawa zastrzeżone. Prawa autorskie tego tekstu należą do autora i/lub serwisu Racjonalista.pl.
Żadna część tego tekstu nie może być przedrukowywana, reprodukowana ani wykorzystywana w jakiejkolwiek formie,
bez zgody właściciela praw autorskich. Wszelkie naruszenia praw autorskich podlegają sankcjom przewidzianym w
kodeksie karnym i ustawie o prawie autorskim i prawach pokrewnych.str. 4180 |