|
Chcesz wiedzieć więcej? Zamów dobrą książkę. Propozycje Racjonalisty: | | |
|
|
|
|
Religie i sekty » Nowe ruchy religijne
Antysektowe zakłamywanie rzeczywistości [2] Autor tekstu: Piotr Szarszewski
Dziedziny życia
cieszące się zainteresowaniem sekt Autorzy „Sekt za zamkniętymi drzwiami" stwierdzili,
że nie ma w zasadzie dziedzin życia, w które sekty by nie ingerowały. Przede
wszystkim jednak zainteresowane są uzyskaniem wpływu w takich dziedzinach jak:
gospodarka, finanse, polityka zatrudnienia i ochrona zdrowia. Poza tym szczególną
uwagę zwracają na umiejętne docieranie z własną ofertą do dzieci i młodzieży
za pośrednictwem edukacji (szkoły prowadzone przez sekty, kursy językowe pod
przykrywką, których odbywa się werbunek i indoktrynacja) i zróżnicowanej
oferty kulturalnej. Zagrożenia
dla demokracji i podstaw funkcjonowania struktur państwowych ze strony sektZdaniem Mikruta i Wiktora
wiele sekt stanowi potencjalne zagrożenie dla stabilności struktur państwowych,
bowiem:
-
głoszą
rasizm i antysemityzm,
-
próbują
realizować koncepcję nadczłowieka (scjentolodzy),
-
dążą
do zastąpienia demokracji innym systemem politycznym np. raeliańską
geniokracją,
-
wywierają
wpływ na politykę poprzez np. finansowanie partii politycznych i określonych,
życzliwych sekcie polityków,
-
infiltrują
sfery polityczne, gospodarcze i naukowe,
-
dążą
do wywierania wpływu na media,
-
tworzą
grupy paramilitarne.
Czy Polska jest zagrożona terroryzmem religijnym ze strony sekt?
Według autorów takie zagrożenie
realnie istnieje ze strony trzech ugrupowań religijnych: Bractwa Zakonnego
Himawantii, scjentologii i raelian.
Dlaczego z sektami tak trudno walczyć?
Podstawową trudnością w walce z sektami stanowi umiejętne wykorzystywanie tzw. immunitetu wolnościowego — konstytucyjnie zagwarantowanej wolności wyboru religii i jej praktykowania.
Polega to na tym, iż wszystkie ataki na siebie i swoją działalność określają
jako pogwałcenie gwarantowanej wolności lub ingerencje w kwestie wiary i religijności. Takie działanie wiąże ręce przeciwników, którzy boją się
oskarżeń o łamanie konstytucji i jej zapisów.
Nie mniej istotnym problemem jest słabość polityków,
których potencjalną gotowość do podjęcia działań na rzecz ograniczenia
funkcjonowania grup destrukcyjnych paraliżuje obawa przed narażeniem się tzw.
obrońcom praw człowieka, o których lobbing zabiegają sekty. Symulacja
rzeczywistości Wizerunek zjawiska sekt w Polsce przedstawiony przez
Mikruta i Wiktora jest w zasadzie jednoznacznie negatywny. Autorzy nie znajdują w sektach, ich doktrynie i działaniu niczego pozytywnego. Jest to nieco dziwne
(choć nie zaskakujące), zwłaszcza gdy weźmie się pod uwagę fakt, iż twórcy
monografii korzystali z wielu prac naukowych, raportów i opracowań, w których
ocena opisywanego fenomenu wypada pozytywnie lub przynajmniej neutralnie. Naukowcy tacy jak E. Barker („Nowe ruchy
religijne"), T. Doktór („Ruchy kultowe. Psychologiczna charakterystyka
uczestników"; „Nowe ruchy religijne i parareligijne w Polsce"), M.
Libiszowska-Żółtkowska („Kościoły i związki wyznaniowe w Polsce"), Z.
Pasek („Charakterystyka Kościołów i związków religijnych zarejestrowanych w Polsce w latach 1988-1995"), których
nazwiska pojawiły się w bibliografii, dostrzegają bowiem i opisują zarówno
pozytywne jak i negatywne strony związane z funkcjonowaniem omawianych w książce
Mikruta i Wiktora grup religijnych. Ukazują oni także nieredukowalność fenomenu religii i duchowości do prostego podziału na „tych dobrych" i „tych złych"
oraz problemy, jakie z tego powodu muszą pojawić się przy każdej próbie
jego jednoznacznej oceny. Czyżby zatem autorzy wyłącznie kurtuazyjnie umieścili
powyższe pozycje w bibliografii, by nikt nie zarzucił im nieznajomości
argumentacji przeciwników prostego, binarnego podziału: złe sekty/dobre kościoły?
Wydaje się, iż odpowiedź na powyższe pytanie musi być niestety twierdząca. Mikrut i Wiktor zrobili to, przed czym wspomniani
autorzy przestrzegali, a co w książce aspirującej do miana rzetelnie objaśniającej
zawiłości skomplikowanego zjawiska społecznego nie powinno mieć miejsca.
Mianowicie przeprowadzili skrajną redukcję (pominęli wszelkie wątpliwości,
zrezygnowali z zawiłych polemik) i fałszywie zasugerowali, iż w gruncie
rzeczy w świecie nauki można wyróżnić dwa, skrajnie odmienne stanowiska
wobec omawianej kwestii. Pierwsze — podobno reprezentowane na ogół przez
religioznawców i socjologów religii — wyrastające z przekonania o nieszkodliwości sekt i ich zbawiennym wpływie na jednostkę, akceptuje
funkcjonowanie owych ruchów, postrzegając w nich wyraz panującej w świecie
wolności religijnej. Drugie — reprezentowane rzekomo najczęściej przez
psychologów klinicznych i społecznych, psychiatrów i psychoterapeutów, czyli
tych, którzy zetknęli się z ofiarami sekt — opowiada się za stanowiskiem,
iż większość sekt wywiera destrukcyjny wpływ na swoich członków. Jak można oczywiście się domyślać, autorzy
omawianej książki opowiedzieli się za prawdziwością drugiego stanowiska, które
na wiele sposobów usiłują uwiarygodnić. Argumenty na
rzecz potwierdzenia tez o wyłącznie destrukcyjnym charakterze działalności
sekt w Polsce Strategię argumentacji, jaką przyjęli autorzy „Sekt
za zamkniętymi drzwiami" na rzecz potwierdzenia swoich tez (poza
przedstawieniem standardowej listy zarzutów w trakcie ogólnej prezentacji
zjawiska w rozdziale pierwszym), można podzielić na trzy grupy: 1.
Powołanie się na bliżej nieokreślone autorytety naukowe. 2.
Odwoływanie się do społecznej „wiedzy" i przekonania o niebezpieczeństwach płynących ze strony sekt.
3.
Strategię sugerowania.
Powoływanie się
na autorytety naukowe — czyli jak w prosty sposób uwiarygodnić argumentację Aby potwierdzić fakt, iż
większość sekt manipuluje swoimi adeptami, Mikrut i Wiktor powołali się na
autorytet psychologów klinicznych i społecznych, psychiatrów i psychoterapeutów:
"Przeprowadzone przez nich badania
znacznie rozszerzają sferę przedmiotu analizy. Zjawiska destrukcyjnych sekt
nie ograniczono do grup powszechnie uznanych za kryminalne. Przedmiotem
zainteresowania stały się także pozostałe podejrzane grupy. Czynnik
religijny niczego tu nie ograniczał, ponieważ wzięto również po uwagę inne
grupy, np. typowo terapeutyczne czy handlowe. (...) Zwrócono uwagę na szczególną
rolę prowadzonej w sektach manipulacji polegającej na zastosowaniu technik
psychologicznych lub socjologicznych. Stanowisko to oparte jest nie tylko na
teoretycznych rozważaniach, których bazą są informacje udzielone przez same
sekty. Sekty chętnie informują o sobie lub umożliwiają przeprowadzenie badań
czy wywiadów wewnątrz grupy. Działanie to jednak jest pozorne, ponieważ
udzielone informacje ograniczone są do 'raju wiecznej szczęśliwości',
co leży w interesie grupy. Stanowisko wskazujące na zagrożenie poparte jest głębokim
rozpoznaniem, obserwacją oraz wiedzą uzyskaną podczas prowadzonych terapii osób
bezpośrednio poszkodowanych przez sekty oraz członków ich rodzin. Krąg osób,
które doznały uszczerbku psychicznego ze strony sekt, nie składa się jedynie z byłych adeptów. Poszkodowanymi są wielokrotnie również ich bliscy" [ 8 ]. Problem w tym, że przytoczonemu fragmentowi, który
stanowić ma dowód na poparcie tezy o destrukcyjnym oddziaływaniu większości
sekt, nie towarzyszy żaden szczegółowy przypis bibliograficzny. Nie pada żadne
nazwisko autorytetu naukowego reprezentującego którąkolwiek z wyżej
wymienionych dziedzin wiedzy. Co więcej — tym ogólnym zarzutom nie
towarzyszy także lista nazw ugrupowań, których członkowie zostali jakoby
bezpośrednio poszkodowani (czyżby lęk autorów przed ewentualnym procesem o zniesławienie i późniejszą koniecznością dowodzenia swych zarzutów przed
sądem?). Nie zostały także przytoczone wyniki wspomnianych badań, które miałyby
dowodzić prawdziwości twierdzenia o manipulacyjnym charakterze większości
sekt. W zamian czytelnicy otrzymali zgrabnie brzmiące zdania typu "Stanowisko wskazujące na zagrożenie poparte jest głębokim
rozpoznaniem, obserwacją oraz wiedzą (...)". Oczywiście nikt z badaczy o zdrowych zmysłach nie
zaprzecza, iż niektóre sekty oddziaływają negatywnie na psychikę czy
zdrowie fizyczne swych członków. Trudności jednak zaczynają się w momencie
prób ustalania skali zjawiska i jego przyczyn. Badania wskazują bowiem z jednej strony na różne nasilenie występowania takich przypadków, z drugiej
zaś na szaloną złożoność etiologii zaburzeń psychicznych i fizycznych
występujących u członków (i byłych członków) małych grup religijnych. Próba
wyjaśnienia ich wszystkich za pomocą jednego, niezwykle nośnego medialnie
terminu „manipulacja" (lub „pranie mózgu") jest uproszczeniem i nadużyciem.
Tym bardziej, iż istnieje szereg popartych badaniami dowodów, że uczestnictwo w grupach zwanych potocznie sektami ma pozytywny wpływ na adeptów. [ 9 ] Odwoływanie się
do społecznej „wiedzy" o niebezpieczeństwach płynących ze strony sekt i medialnych przekazów wiedzę tą potwierdzających Autorzy dwukrotnie odwołują się do tzw. opinii
publicznej, by w ten sposób uzasadnić swe tezy. Za pierwszym razem posługują
się tą metodą, aby przekonać czytelnika, iż sekty to nie zjawisko, jak
twierdzą niektórzy naukowcy, lecz bardzo poważny, społeczny problem. "Problem,
który w przekonaniu społeczeństwa uznany jest za przejaw anomalii, patologii
czy dewiacji społecznej lub osobowościowej. Świadczą o tym wyniki
przeprowadzonych w ostatnich latach badań opinii społecznej"
[ 10 ].
Za drugim razem odwołanie do „mądrości ludu" ma przekonać tych, którzy w zbrodnie sekt jeszcze wątpią: "Na
szczęście jednak poziom świadomości społecznej co do rzeczywistego
wizerunku sekt jest coraz wyższy. Nie wszystko, co kolorowe, świecące i egzotyczne, jest dobre. Wielokrotnie kryje się za tym tragedia zmanipulowanych
ludzi" [ 11 ]. Problem w tym, iż społeczna wizja zagrożenia ze
strony sekt, społeczna „świadomość i wiedza" na temat niebezpieczeństwa,
jakie zjawisko to ze sobą niesie, nie powinna i nie może automatycznie stać
się jego opisem czy instancją interpretującą wydarzenia z tym fenomenem związane.
Zwłaszcza, gdy weźmie się pod uwagę fakt, iż wiedza społeczeństwa
polskiego o sektach jest szczątkowa [ 12 ] i prawie w całości pochodzi z medialnych przekazów [ 13 ],
zainteresowanych nagłaśnianiem wyłącznie negatywnych stron funkcjonowania małych
grup religijnych. Zjawisko to dostrzega Maciej Szostak stwierdzając: "Nieodpowiedzialne
działania mass mediów prowadzić mogą do wytworzenia określonego typu
wizerunku społecznego, negatywnych bądź pozytywnych relacji, których
konsekwencją mogą okazać się działania dla społeczeństwa szkodliwe np.
bezpodstawna nagonka na wszystkie nowe ruchy o charakterze religijnym, która
zdaniem niektórych osób podejmujących tę tematykę zaistniała (...).
Sensacja wokół NRR i sekt doprowadziła do skrajności polegającej na tym, że
każdą nową formę aktywności religijnej traktuje się, w niektórych społeczeństwach
jak działalność przestępczą, dyskryminując tego typu grupy i ich liderów i naruszając tym samym podstawowe prawa człowieka (...)" [ 14 ].
1 2 3 4 Dalej..
Przypisy: [ 9 ] Zob. Doktór T.,
Ruchy kultowe. Psychologiczna
charakterystyka uczestników, Kraków 1991; Kuner W., New religious
movements and mental health [w:] E.
V. Barker (red.), Of Gods and Men: New Religious Movements in the West.
Marcon 1984. [ 10 ] Mikrut G., Wiktor K., op.cit., s. 26. [ 12 ] Na pytanie DEMOSCOP-u „Czy zna Pan/Pani kogoś
kto należał lub należy do jakiejś sekty?", 13% respondentów potwierdziło
taką znajomość, 84% procent zaprzeczyło. 2% stwierdziło, iż „trudno
powiedzieć". Badania OBOP-u, próbujące ustalić jakie grupy religijne
(mniejszości wyznaniowe) funkcjonują w polskiej świadomości jako sekty, dały
następujące wyniki: 94% za sektę uważa satanistów, 28% — krysznowców (Międzynarodowe Towarzystwo Świadomości
Kriszny), 19% — Świadków
Jehowy, 8% — zielonoświątkowców, 5% — mariawitów, 4% — buddystów, 2% -
luteran, 1% — wyznawców judaizmu (żydów), 1% — muzułmanów, 4% — inne
mniejszości, 1% — żadne. [ 13 ] Wiedzę o zjawisku sekt społeczeństwo
polskie w przeważającej mierze czerpie z mediów (78% posiadanych przez obywateli
informacji na temat sekt pochodzi z telewizji, radia i prasy). [ 14 ] Szostak M.,
Sekty destrukcyjne. Studium metodologiczno-kryminalistyczne, Kraków 2002 s. 243. « Nowe ruchy religijne (Publikacja: 03-07-2005 )
Wszelkie prawa zastrzeżone. Prawa autorskie tego tekstu należą do autora i/lub serwisu Racjonalista.pl.
Żadna część tego tekstu nie może być przedrukowywana, reprodukowana ani wykorzystywana w jakiejkolwiek formie,
bez zgody właściciela praw autorskich. Wszelkie naruszenia praw autorskich podlegają sankcjom przewidzianym w
kodeksie karnym i ustawie o prawie autorskim i prawach pokrewnych.str. 4217 |
|