Racjonalista - Strona głównaDo treści


Fundusz Racjonalisty

Wesprzyj nas..
Zarejestrowaliśmy
204.414.076 wizyt
Ponad 1065 autorów napisało dla nas 7364 tekstów. Zajęłyby one 29017 stron A4

Wyszukaj na stronach:

Kryteria szczegółowe

Najnowsze strony..
Archiwum streszczeń..

 Czy konflikt w Gazie skończy się w 2024?
Raczej tak
Chyba tak
Nie wiem
Chyba nie
Raczej nie
  

Oddano 697 głosów.
Chcesz wiedzieć więcej?
Zamów dobrą książkę.
Propozycje Racjonalisty:
Sklepik "Racjonalisty"
Agnieszka Zakrzewicz - Papież i kobieta
Anatol France - Kościół a Rzeczpospolita

Złota myśl Racjonalisty:
Słowo Bóg nie jest dla mnie niczym więcej, niż wytworem ludzkiej słabości, a Biblia - zbiorem wspaniałych, pierwotnych legend, które są jednak dość dziecinne.
 Nauka » Biologia » Antropologia » Nauki o zachowaniu i mózgu » Religiologia

Religia jako nerwica, nerwica jako religia [4]
Autor tekstu:

„Po wszystkie czasy, a osobliwie w czasach chrześcijańskich zadawano sobie wiele trudu, żeby człowieka zredukować do postaci "człowieka dobrego": dziś jeszcze nie brak spaczonych przez wykształcenie kościelne i osłabionych, dla których ten zamiar utożsamia się z „uczłowieczeniem" w ogóle, albo z „wolą Boską", albo ze „zbawieniem duszy". Jako istotne żądanie stawia się tutaj wymaganie, żeby człowiek nie czynił nic złego, żeby pod żadnym warunkiem nie szkodził, szkodzić nie chciał...[...] Ten sposób myślenia, hodujący pewien typ człowieka, wychodzi z niedorzecznego założenia: dobro i zło bierze jako rzeczy realne, które są z sobą w sprzeczności (a nie jako dopełniające się wartości, co byłoby prawdą) radzi wziąć stronę dobra, wymaga żeby dobry wyrzekł się zła aż do ostatniego korzenia, i żeby mu się opierał — w rzeczy samej zaprzecza przez to życiu, które we wszystkich swoich instynktach ma zarówno „tak", jak i "nie"" (Nietzsche, 2003, s. 149 - 150).

Właśnie owa beznadziejna próba uczynienia z części całości, a więc bycia wielkim „tak" bez budzącego lęk „nie", zdaje się mieć miejsce w przypadku większości nerwic. Osoba neurotyczna zarówno emocjonalnie, jak i konceptualnie nie potrafi sobie poradzić ze „złem" (agresją, seksualnością, nieustrukturowaniem), które w sobie odnajduje. Gdyby spróbować wykryć ukrytą antropologię i etykę, jaką kieruje się neurotyk, to prawdopodobnie otrzymalibyśmy koncepcję dualnego podziału na pierwiastki „dobra" i „zła", wraz z twierdzeniem o możliwości (i konieczności) pomieszczania w sobie jedynie „dobra".

Ludziom bezinteresownym i litościwym, a więc w zasadzie egoistycznym pośrednio, Nietzsche przeciwstawia typ dumnego egoisty. Jest on przede wszystkim mniej lękliwy, a wiedząc, że nie zdoła skutecznie zaradzić cierpieniu, potrafi znieść upadek swego narcyzmu i nie podejmować działań pozornych. Do tego nie wydają mu się czymś tak bardzo nie na miejscu cierpienia innych, skoro i sam cierpi nie domagając się wsparcia. Różnica między oboma typami jest taka, że pierwszy w naszej kulturze określa się mianem człowieka „dobrego", a drugi pojmowany jest jako „zły". Jednak, jak stwierdza Nietzsche, jest to tylko kwestią moralnej mody oraz kulturowej dekadencji. Niejeden, jeśli nie każdy neurotyk odpowiada krytykowanemu przez Nietzschego typowi — nazwijmy go tak -zakamuflowanego egoisty. Będzie on stale „przepraszał za to, że żyje" nie uwzględniając tego, iż jeżeli coś jest dla otoczenia szczególnie męczące, to właśnie te ciągłe bezproduktywne i w gruncie rzeczy egoistyczne przeprosiny. Jednocześnie będzie unikał uświadomienia sobie, że postawa ta wcale nie jest dobra, a otoczeniu jego niesamodzielność może sprawiać o wiele większe przykrości niż okresowe zgrzyty związane z bardziej bezpośrednią ekspresją siebie. Ludzie tacy są w zakamuflowany sposób skoncentrowani na sobie, strachliwi i nie zdolni do konstruktywnego poświecenia się czemukolwiek, gdyż już dawno poświęcili się swemu dającemu święty spokój cierpieniu. Szczególny rodzaj postawy wycofania spotykany niekiedy wśród neurotycznych kobiet. Osoby te można określić mianem „kobiet-które-nigdy-nie-myślały-o-sobie". Właśnie tak siebie opisują, gdy mówią: „nigdy nie myślałam o sobie", „zawsze robiłam wszystko dla rodziny", „nie potrafiłam zadbać o siebie", i niekiedy dodają: „teraz przez to się załamałam". Postawa ta, jak każda postawa psychologiczna, jest skomplikowana i trudna do jednoznacznej oceny. Opisywane kobiety są rzeczywiście ofiarami swojego poświęcenia, jednocześnie jednak są więźniami swego egoizmu. W przemyślny sposób ochroniły one siebie, anihilując swoje osobowe istnienie. Niejako rozpięły swą osobę w sieci relacji i obowiązków, przez co nie musiały konfrontować się twarzą w twarz ze swymi partnerami, dziećmi oraz z innymi ludźmi. Jest to rodzaj samooszukiwania, które polega na zaprzeczaniu, iż posiada się egoistyczne popędy. W ten sposób osoby te zbudowały swoją tożsamość, której ogniskiem stało się podkreślanie swej wielkiej „dobroci". A ponieważ poczucie tożsamości jest czymś niezmiernie ważnym, ich postawa ulegała samowzmocnieniu. Jednak bezproblemowe podtrzymywanie takiego stanu jest na dłuższą metę niemożliwe. Egoistyczno-popędowe pierwiastki dążą do bezpośredniej ekspresji. Jeśli ta nie jest im dana, tworzą się objawy, a egoizm zaspokajany jest w sposób ukryty, bierny i pośredni, co dla otoczenia może być szczególnie uciążliwe. Opisana postawa ma też inny aspekt. Jeśli nigdy nie mówi się „nie", robi wszystko czego inni oczekują (chodzi głównie o rodzinę: dzieci, męża), można mieć poczucie bycia niezastąpionym, jedynym w swoim rodzaju. A tożsamości „jedynego-i-wyjątkowego" każdy neurotyk potrzebuje.

Struktura neurotyczności

Aby móc wyrobić sobie zdanie na temat ewentualnych zbieżności pomiędzy tym, co religijne a tym, co neurotyczne musimy mieć ogólne pojęcie o nerwicy. Oczywiście, nie możemy liczyć na wyłuszczenie jedynej jej istoty. Nawet jeśli w trakcie dalszego wywodu będę z asercją mówił czym jest nerwica, zdaję sobie sprawę z tego, iż jest ona też czymś innym i czymś więcej. Podaję ogólny jej schemat, w żadnym razie nie wyczerpujący zagadnienia od strony szczegółów. Ujęcie to możemy nazwać psychoanalityczno-egzystencjalnym. Chodzi więc o te dynamizmy popędowe i struktury psychiczne, które należy uznać za egzystencjalne w tym znaczeniu, że stanowią one uniwersalną kondycję ludzką. Najogólniejszy obraz nerwicy oprzemy na dwu filarach: wewnętrznego konfliktu, oraz pozostałości z relacji opiekuńczej. Na pierwszy filar składa się seksualność oraz agresywność, drugi buduje zależność. Seksualność, agresywność oraz zależność rozumiem tu bardzo szeroko, jako elementy niezbywalne, konstytuujące człowieka. Zacznijmy od pierwszego filaru, który jest konfliktem wewnątrzpsychicznym.

Freud za podstawowy obszar konfliktu neurotycznego uznał seksualność. Przedstawiał nerwicę jako wynik istnienia i ścierania się w człowieku dwu sfer: sfery ja i sfery popędu seksualnego (Freud, 2000, s. 371). Owo rozszczepienie jest faktem egzystencjalnym, nie możliwym do obejścia. Ujęcie Freuda koresponduje z fundamentalną obserwacją przyrodniczą, odnoszącą się niemal do całości świata organicznego, którą biologia przedstawia w formie dwu „praw". Tak zwanym „pierwszym prawem biologicznym" jest dążenie osobnika do zachowania swego życia, a więc popęd samozachowawczy. Drugim „prawem" jest dążność do zachowania gatunku, której podporządkowany jest popęd płciowy. Nie wdając się w rozważania, które z tych praw przyroda uznaje za naprawdę pierwsze, trzeba stwierdzić, że człowiek bez wątpienia łączy w sobie energie obu dążeń. Tworzą one wielkie pęknięcie w jego osobowej jedności, są też źródłem ogromnej wewnętrznej dynamiki. Każda jednostka jest rozdarta pomiędzy tendencją do koncentracji na sobie, na własnym istnieniu jako indywiduum, a siłą, która prze w kierunku nie zawsze z tym zgodnym, w kierunku połączenia z innym organizmem, w stronę rozmnażania, przekazu materiału genetycznego i kontynuacji gatunku. Nerwica jest stanem, w którym owo pęknięcie — czy to ze względu na słabość ja, czy z powodu specyficznego oddziaływania popędu lub szczególnych wydarzeń życiowych, albo też ze wszystkich tych przyczyn jednocześnie — jest szczególnie duże. Objawy nerwicowe są koniecznym do życia kompromisem i spełniają w życiu jednostki rolę pomostu między obiema wymienionymi siłami. Zapewniają one swego rodzaju „minimum socjalne", często są niczym renta, która nie pozwala na to by w pełni korzystać z życia, lecz jednocześnie zabezpiecza podstawową egzystencję bez narażania na przykrości związane z rynkiem pracy. Człowiek żyjący z renty będzie narzekał na skromność swych zasobów, lecz będzie pełen obaw przed próbą aktywnego ich powiększenia. Podobnie żyje neurotyk. Jego ja poznało siłę drugiego prawa biologicznego, przeraziło się jej i wycofało. Jednak neurotyk nie może bezpiecznie zamknąć się w skorupie swego ja, struktura psychiki człowieka nie pozwala na to. Stale więc słyszy głos drugiego prawa, lecz odpowiada na nie jedynie częściowo, nie wprost. Jest wiec ciągle niespełniony, bierny, w pół drogi. Tym zawsze jest nerwica: rozedrganym trwaniem w miejscu. Chcę wyraźnie podkreślić, iż uważam, że nerwica „wykorzystuje" samą naturę człowieka. Człowiek nie jest jednostką, w sensie monadycznej niezależności, lecz walczy o pogodzenie aspektu jednostkowego i pozajednostkowego. Aspekt pozajednostkowy jest pępowiną łączącą nas z całym szeregiem pokoleń i prawami ewolucji biologicznej. Nasza jednostkowość jest czymś kruchym, stale wymagającym podtrzymywania.

Drugą obok libido energią, która buduje obraz nerwic jest agresja. Freud, koncentrując się na konflikcie wynikłym z seksualności, początkowo zaniedbał tę składową, a i później nie bardzo ją eksplorował (por. Fromm, 1998, s.496 i nast.). Jednak problemy z własną agresją mają wszyscy neurotycy, a wiele objawów służy jej kanalizowaniu. Najpospolitszym z nich jest depresja, która w wielkiej części przypadków (jeśli nie w każdym) jest sposobem radzenia sobie z agresją. Podobnie sprawa ma się ze spowolnieniem psychoruchowym, apatią, utratami świadomości, problemami z pamięcią i koncentracją. Wszystkie te objawy są bezpośrednimi sposobami anihilowania agresji (poprzez obniżanie ogólnej żywotności), bądź wtórnymi przejawami jej tłumienia. U większości pacjentów neurotycznych możemy zaobserwować różnorakie, mniejsze lub większe, epizody o charakterze dysocjacyjnym. Mam tu na myśli wykonywane bezwiednie czynności, częste zapomnienia, lunatykowanie, nie wspominając o mimowolnych ruchach, tikach, drętwieniach rąk lub szczęk, drobnych natręctwach. Analiza tych elementów nie pozostawia żadnej wątpliwości co do tego, iż wynikają one z prób odcięcia agresji. Objawy te pojawiają się, gdyż odcinając agresję, ludzie ci pozbawiają się także pewnej „części" siebie, to jest części swoich umiejętności, możliwości intelektualnych i motorycznych, życiowej energii. Jednak lęk przed własną agresją jest tak wielki, iż zdecydowani są żyć połowicznie, byleby tylko nie skonfrontować się z nią. Często jedynym dostępnym sposobem na zapanowanie nad tą archaiczną (wczesnodziecięcą i nieoswojoną) agresją jest mechanizm zwrócenia popędu przeciw sobie, czego przejawem są różne formy autodestrukcji. Człowiek cierpi, nieświadomie się karze, miota, jest napięty i nieproduktywny, jednak za tę cenę trzyma swoją agresję przy sobie. Oczywiście kontrola agresji jest zadaniem każdego człowieka, jednak neurotyk obawia się nie tylko jej konsekwencji, ale nawet samego wymiaru symbolicznego, to jest uświadomienia jej sobie i „przyznania" się do jej posiadania.

Drugą osią nerwicy, również w zgodzie z twierdzeniami Freuda, są pozostałości dziecięcej zależności od opiekunów. Freud przedstawił je szczegółowo w formie teorii o nierozwiązanym kompleksie Edypa. Ujmując je bardziej ogólnie, bez koncentracji na szczegółowej architektonice relacji edypalnej, możemy mówić o „kompleksie rodziców". Chodzi więc o ogół afektywnego przylgnięcia do sytuacji dziecięcej zależności, o świadomą i nie uświadamianą tęsknotę za rodzicami. Zgodnie z tym ujęciem każdy neurotyk prezentuje jakiś rodzaj niedojrzałości, pozostaje wewnętrznie dzieckiem i nie uzyskuje pełnej samodzielności. Neurotyk nie jest osobą naprawdę dorosłą, w głębi swojej psychiki ciągle zbyt wiele oczekuje od innych, których widzi potężniejszymi od siebie po to, by mogli spełniać rolę rodziców. Tym samym w pewnym sensie nie żyje on wśród realnych ludzi, lecz w otoczeniu wyimaginowanych postaci, z których jedne czyni dziećmi, a w innych pragnie dostrzec rodziców. Neurotyk nie traktuje ludzi jako sobie wzajem równych, nie dochodzi do jego świadomości ów prosty fakt, że wszyscy ludzie wrzuceni są w ten sam egzystencjalny dramat. Ma wrażenie, że jest słaby i wrażliwy, a inni są mocni i życie nie dotyka ich tak silnie jak jego. Od tych ludzi — których obdarza tymi samymi mocami, jakie dziecko widzi w rodzicach — będzie oczekiwał pomocy, rady, opieki. Nie dociera do niego ani to, że dzieciństwo odeszło bezpowrotnie ani też, że teraz już sam musi być za siebie odpowiedzialny. Zamiast tego jawnie bądź skrycie wciąż oczekuje podparcia swego życia z zewnątrz. Obie wymienione osie nerwicy pozostają oczywiście w ścisłym związku. Neurotyk nie potrafi przyjąć i przetworzyć energii popędów, gdyż jego ja jest za słabe i wciąż marzące o wsparciu. Energię seksualności i agresywności spostrzega jako rozrywającą go, jako zagrażającą utratą osobowej autonomii. Neurotyk nie może w pełni włączyć się w dorosłość, gdyż stale jest wyobrażeniowo lub realnie zależny od swoich rodziców. Jest silnie „zrelatywizowany" (do związku z obrazami rodziców bądź też powstałej na jego podłożu specyficznej zależności od dzieci lub partnera), czego wynikiem są obawy przed utratą jednostkowej spoistości, prowadzące do egoizmu i koncentracji na sobie. Taka struktura powoduje stałe napięcie. Neurotyk jest osobą ze wszech stron uwikłaną, z pewnością nie jest człowiekiem, który staje twarzą w twarz ze swoim losem, biorącym za siebie pełną odpowiedzialność.


1 2 3 4 5 Dalej..

 Po przeczytaniu tego tekstu, czytelnicy często wybierają też:
Nerwica eklezjogenna
Freud o Mojżeszu i monoteizmie

 Zobacz komentarze (2)..   


« Religiologia   (Publikacja: 22-07-2005 )

 Wyślij mailem..   
Wersja do druku    PDF    MS Word

Damian Janus
Absolwent psychologii, filozofii i religioznawstwa na Uniwersytecie Jagiellońskim. Psycholog kliniczny. Odbył szkolenie w zakresie terapii Gestalt, psychoanalizy oraz metody ustawień systemowych. Pracuje jako coach i psychoterapeuta. Autor uznaje wartość religii w życiu człowieka oraz rolę chrześcijaństwa w rozwoju zachodniej kultury.

 Liczba tekstów na portalu: 9  Pokaż inne teksty autora
 Najnowszy tekst autora: Popęd i symbol - słowo o perwersjach seksualnych
Wszelkie prawa zastrzeżone. Prawa autorskie tego tekstu należą do autora i/lub serwisu Racjonalista.pl. Żadna część tego tekstu nie może być przedrukowywana, reprodukowana ani wykorzystywana w jakiejkolwiek formie, bez zgody właściciela praw autorskich. Wszelkie naruszenia praw autorskich podlegają sankcjom przewidzianym w kodeksie karnym i ustawie o prawie autorskim i prawach pokrewnych.
str. 4268 
   Chcesz mieć więcej? Załóż konto czytelnika
[ Regulamin publikacji ] [ Bannery ] [ Mapa portalu ] [ Reklama ] [ Sklep ] [ Zarejestruj się ] [ Kontakt ]
Racjonalista © Copyright 2000-2018 (e-mail: redakcja | administrator)
Fundacja Wolnej Myśli, konto bankowe 101140 2017 0000 4002 1048 6365