|
Chcesz wiedzieć więcej? Zamów dobrą książkę. Propozycje Racjonalisty: | | |
|
|
|
|
Czytelnia i książki » Recenzje i krytyki
Pochwała Andrzeja Sapkowskiego Autor tekstu: Jerzy Ładyka
Wiedźmin (2001) Boży bojownicy (2004)
Cykl powieściowy Wiedźmin cieszył się szerokim wzięciem czytelników. W scenerii wysnutej z realiów i fantastyki, w dynamicznej feerii wydarzeń spełnia misję swego przeznaczenia młody Geralt. Wychowanek tajemniczego zakonu rycerskiego formującego wiedźminów. Szczególnych osobników, pozbawionych wrażliwości uczuć człowieczych, a zarazem dysponujących najwyższą biegłością w sztuce zadawania śmierci. W wyniku ćwiczeń (a raczej tresury) w żelaznej dyscyplinie wiedźmini przestają być ludźmi. We własnym mniemaniu i w oczach otoczenia pozostają istotami odrębnej jakości. Ich rolą i obowiązkiem jest bronić ludzi przed potworami. Geralt, niedościgniony w sprawności i odwadze, wypełnia swą powinność wiedźmina wzorowo. Pełen jest wszakże niepokoju i męczącej niepewności. Zdaje sobie sprawę, że potworami są nie tylko smoki, wilkołaki czy strzygi. Ma pewność, że są nimi również ludzie — którzy wyrządzają krzywdy innym, którzy w swych głowach hodują potworne zamiary krwawych czynów. Potwory to zło. Więc jak się ma znaleźć wobec ludzi i samego siebie wiedźmin — już nie człowiek, ale przecież przeznaczony do zwalczania zła? Pytań nurtujących Geralta autor nie zawiesza w próżni. Formuje je w intencji, że powinny znaleźć kontynuacje w refleksyjnym odbiorze czytelniczym. Można mniemać, że ta warstwa fabuły wpłynęła na zadziwiającą wziętość
Wiedźmina.
Doceniono to, że do literatury przygodowej włączone zostały treści, które w toku przeżycia estetycznego budzą drzemiącą potrzebę
refleksji o duchowej kondycji człowieka, o jego obowiązkach i dylematach moralnych. W telewizji
Wiedźmin stał się podstawą udanego serialu. W rolach głównych wystąpili między innymi znakomici aktorzy: Michał Żebrowski, Zbigniew Zamachowski, Maciej Kozłowski.
Sukces czytelniczy powtarza Andrzej Sapkowski w nowym cyklu powieści o tematyce historycznej z czasu wojny religijnej toczącej się na ziemiach śląskich i czeskich po śmierci Jana Husa, spalonego na stosie z wyroku Inkwizycji w 1415 roku. Główną postacią
Bożych bojowników jest Reyneman, albo Reinman z Bielawy, albo prościej i bardziej po swojsku Bielawa. Reyneman, z wykształcenia i powołania medyk, biegły we władaniu białą bronią i w sztuce walk wschodnich, człowiek do zadań specjalnych, odgrywa ważną rolę w husyckim ruchu obrońców idei Jana Husa. Przeciwko husytom skierowana została z inicjatywy papieża Marcina V krucjata Kościoła i feudałów niemieckich. W imię Boga postanowiono skończyć z rebelią kacerzy. Potworności wojny, śmierć i pożoga stały się z dnia na dzień normą zwyczajności. Nie było męczarni i metod zabijania, których by nie stosowano w totalnym mordzie. Walczące strony szły równo do straszliwego zwarcia w porywie zapiekłej nienawiści i ślepej żądzy krwi.
Fragmenty powieści:
" — Grzegorz Hejncze długo rozważał, iść na egzekucję czy też nie. Rozważywszy za i przeciw, sam się trochę sobie dziwiąc, jednak na egzekucję poszedł. Przygotowania były już w fazie zaawansowanej, skazańców — osiem osób — pachołcy katowscy wywlekli już po
drabinach na stosy i łańcuchami przytwierdzili do obłożonych pękami chrustu i bierwionami słupów. Stosy, według ostatniej mody, były niezwykle wysokie...
Na centralnej trybunie na ławie obitej karmazynowym atłasem, rozpierał się Konrad z Oleśnicy, biskup Wrocławia, autor i sponsor dzisiejszego spektaklu. Grzegorz Hejncze choćby przez chwilę łudził się co do intencji biskupa Konrada, to teraz łudzić by się przestał. — Wasza wielebność. Odwrócił się. Odsunął z twarzy skraj kaptura. — Jego dostojność biskup Konrad — skłonił się młodziutki kleryk — prosi do siebie. Niechaj wasza wielebność idzie za mną. Poprowadzę. Co było robić.
Biskup wykonał na jego widok krótki i lekceważący raczej gest dłonią, wskazał na miejsce u swego boku. Jego wzrok bystro otaksował twarz inkwizytora, szukając na niej oznak czegoś dla siebie radosnego. Nie znalazł. Grzegorz Hejncze bywał w Rzymie, nauczył się już przybierać najlepsze miny do najgorszych gier. — Za chwilę — warknął biskup — uradujemy tu Jezusa i Matkę Boską. A ty ojcze inkwizytorze? Cieszysz się? — Niepomiernie. Biskup warknął ponownie, wciągnął powietrze, zaklął pod nosem. Widać było, że jest zły i jasnym było, dlaczego. Będąc wystawionym na widok publiczny nie mógł się napić, a południe przeszło już kaducznie...
Pachołkowie zdjęli drabiny, odstąpili. Kat zbliżył się z zapaloną od maźnicy pochodnią. Kolejno zapalał stosy, wśród chrustu z trzaskiem ożywał ogienek, wzbijały się smużki dymu. Skazańcy reagowali różnie. Niektórzy zaczęli się modlić. Inni wyć jak
szakale. Altarysta od Elżbiety szamotał się, szarpał, ryczał, tłukł potylicą o pal. Oczy malarza poliptyków ożyły, pojaśniały, widok płomieni i swąd dymu wyrwały go z otępienia. Ostrzyżona kobieta jęła zawodzić, z nosa wyciekł jej długi glut, z ust ślina. Prorok nadal wykrzykiwał brednie, ale głos mu się zmieniał. Stawał się piskliwy, wyższy — tym bardziej, im wyżej wspinał się ogień. — Bracia! Kościół to nierządnica! Papież to antychryst! Tłum wył, ryczał, wiwatował. Dym gęstniał, przesłaniał widok. Ogień pokonał wreszcie bierny opór wilgotnego drewna, wybuchnął, zahuczał. Nad stosy zniósł się potworny, nieludzki wrzask. Przez moment dało się w czerwonym piekle zobaczyć targające się u pali ludzkie sylwetki. Ogień, wydawało się, bucha im wprost z rozwartych we wrzasku ust…
...Papiści i zwolennicy Luksemburczyka nie mogą pokonać husytów orężnie, na polach bitew ponoszą klęskę za klęską. Na polu wojny gospodarczej zaczynają natomiast zwyciężać. To nie może trwać. Blokadę trzeba złamać. I Prokop złamie ją. Łamiąc przy okazji, jeśli się uda, kręgosłup Śląska. Z trzaskiem. I tylko o to miałoby iść? — spytał z rozczarowaniem w głosie Reyneman. — Tylko o to? A misja? A przesłanie? A niesienie prawdziwego słowa Bożego? A walka o prawdziwą apostolską wiarę? O ideały? O sprawiedliwość społeczną. O nowy lepszy świat? Ależ oczywiście! Horn uniósł głowę, uśmiechnął się kącikiem ust. Tak to oczywiste, że aż wspominać nie warto...
...Na rynku pod kościołem było już po walce. Obrońców wieży — w tym sporo kobiet i dzieci — wywleczono z budynku, spędzono pod mur. Był tam Jarosław z Bukowiny, wydawał rozkazy. Jeńców stłoczono, przyduszono do muru. Wyciągano z ciżby po jednym, po dwoje. Rzucano na kolana. I zabijano. Krew lała się strugami, płynęła pienistą rzeką, wypłukując z rynsztoków sieczkę i gnój. Ludzie! Ludzie! — zawyła rzucona na kolana mieszczka w burej spódnicy. Za co? Dlaczego? Przez Boga żywe… Cios maczugi rozłupał jej głowę jak jabłko. Padła bez jęku.
Ponieważ wołałem a nie odpowiedzieliście — wyjaśnił stojący obok Prokop Goły. Mi się to nie podoba. Dlatego przeznaczam was pod miecz; wszyscy padniecie w rzezi. Bracia! Boży bojownicy! — wrzasnął Kralowiec. — Nie dawać pardonu! Nikogo nie żywić, wszystkich pod nóż! Rżnąć! A miasto spalić! Spalić do gołej ziemi! Niechaj przez sto lat nawet perz tu nie wyrośnie…".
Pragnienie łupów i żądza panowania znajdowały w wojnach ujście zawsze i wszędzie. I choć w świadomości i w praktycznych zabiegach ludzkich stale obecne są marzenia o pokoju i stabilizacji to jednakże wojny wybuchają nieustannie. Zmieniają się tylko okoliczności i sposoby zbrojnych zmagań. Wojny współczesne mają z reguły uzasadnienie ideologiczne. Wskazuje się na ich przyczyny, przyrównywane do historycznych rzekomo konieczności. Podkreśla się też ich dobroczynny ponoć wpływ na warunki życia ludzi, mobilizowanych do wojennego wysiłku. Uzasadnienia te mają podkład światopoglądowy. W
Bożych bojownikach widoczne są gospodarcze, społeczne i polityczne przesłanki antagonizmu. W tej wojnie jednakże dominują motywacje ideowe. Po obu walczących stronach spaja ludzi w zgodną bojową zbiorowość więź religijna. Ich przeżycia duchowe określone są przez wiarę, która kształtuje postawy wobec dziejącego się dramatu i skłania do osobistego w nim udziału. Wiara wyzwala energię podatną na przemienianie się w odrażającą agresję. Obraz wojny religijnej zarysowany w
Bożych bojownikach nasuwa pytanie: Jak to się dzieje, że pod sztandarami wzniosłych haseł, uświęconych autentycznym aktem wiary ludzie rzucają się w odmęt realizacji planu masowego mordu. Podobnie jak w
Wiedźminie autor zachęca do myślenia. W tej sprawie pozwalam sobie na kilka uwag.
Przesłanie poznawcze i moralne religii wychodzi naprzeciw autentycznej, choć nie zawsze dookreślonej potrzebie duchowej graniczącej ze sferą metafizyki. Człowieka nurtują, a mówiąc ściślej, często nachodzą pytania o istotę świata, o miejsce jakie sam w nim zajmuje, o sens życia ujętego w relacji z wizją śmierci. Religia ma w tych kwestiach odpowiedzi, zaopatrzone ponadto w gwarancję dogmatów, czyli prawd niepodlegających wątpieniu. Zawierają one nauki o treściach wiary i normach moralnych, których czynna akceptacja uzdrawia duszę spaczoną przez grzech. Otwiera drogę do wiecznego zbawienia, wiecznej szczęśliwości. Wiara jako warunek wyrwania duszy człowieka spod władzy szatana utożsamiana jest z koniecznością. Przez to zaś staje się imperatywem osobniczej ludzkiej egzystencji. Wynika stąd postulat, że dbałości o własną
duszę towarzyszyć powinna troska o dusze bliźnich, w tym także o dusze osób niewierzących, których należy skłaniać do nawrócenia. Nawet przy ich niechęci czy wręcz sprzeciwie należy dążyć do tego, żeby poddali się temu aktowi. Metody nawracania nie podlegały ograniczeniom. W przeszłości przymus fizyczny
przybierający formę wyrafinowanych tortur nie był, jak wiadomo, wykluczony.
Istnieje wiele wyznań, a każde z nich z racji dogmatu staje się systemem zamkniętym. Konkurujące ze sobą religie, a ściślej Kościoły pretendujące do wyłączności w sprawowaniu rządu dusz, popadają siłą rzeczy w konflikty. Antagonizmy rozpalone na tle różnic wyznaniowych nie zawsze dają się gasić pokojowo, za pomocą perswazji. Hasło „Świętej wojny" w sytuacji zewnętrznego zderzenia się przeciwstawnych systemów nie odeszło w przeszłość. Współczesność dostarcza na to dobitnych przykładów.
Realność bezwzględnej rozprawy na tle różnic wyznaniowych pojawia się również wewnątrz poszczególnych systemów religii. Następuje to w sytuacji pojawienia się tendencji rozłamowych. Są one z reguły wyrazem protestu wobec ortodoksji i konserwatyzmu zwierzchnictwa strzegącego trwałości i niezmienności odgórnie ustalonego modelu wiary indywidualnej i poprawności liturgicznej. Na tym tle w obrębie obowiązującej doktryny pojawiają się pęknięcia — krytyka marazmu myśli, projekty reformatorskie, próby organizacyjnego wyodrębnienia się z dotychczasowej struktury. Słowem herezja. Próby pokojowego przezwyciężenia tendencji rozłamowych nie zawsze okazują się skuteczne. Wówczas przychodzi czas skończenia raz na zawsze z odszczepieńcami. Stają do krwawej rozprawy ze sobą ludzie przepełnieni wiarą w świętość swego obowiązku, a zarazem pchani przez nienawistną agresję niezbędną dla tegoż obowiązku spełnienia.
Andrzej Sapkowski sugestywnie przedstawia dramat zderzenia się przeciwieństw.
Kiedy w głębi religijnych przeżyć rodzą się płomienie fanatyzmu, wówczas w sercach wyznawców deklarowane dobro przemienia się w rzeczywistość zła.
*
„Res Humana" nr 2-3/2005
« Recenzje i krytyki (Publikacja: 11-11-2005 )
Wszelkie prawa zastrzeżone. Prawa autorskie tego tekstu należą do autora i/lub serwisu Racjonalista.pl.
Żadna część tego tekstu nie może być przedrukowywana, reprodukowana ani wykorzystywana w jakiejkolwiek formie,
bez zgody właściciela praw autorskich. Wszelkie naruszenia praw autorskich podlegają sankcjom przewidzianym w
kodeksie karnym i ustawie o prawie autorskim i prawach pokrewnych.str. 4456 |
|