|
Chcesz wiedzieć więcej? Zamów dobrą książkę. Propozycje Racjonalisty: | | |
|
|
|
|
Biblia » Nowy Testament » Analizy egzegetyczne NT
Kilka uwag w kwestii pierwotnego języka Ewangelii [3] Autor tekstu: Ireneusz Kania
Procedury gematryczne są więc tylko z pozoru naiwne i dziecinne; inaczej nie interesowaliby się nimi poważni uczeni, jak prof.
Weinreb, znakomity matematyk, czy — na naszym gruncie — prof.
A. Wierciński , wybitny antropolog i religioznawca. Uczony ten, wykorzystując gematrię skombinowaną z tzw. homojofonią (kojarzenie słów wykazujących tożsamość bądź zbieżność fonetyczną
[ 14 ]), próbuje konstruować pola semantyczne wokół niektórych słów Biblii hebrajskiej o szczególnie silnym obciążeniu kulturowym (np. niebo, ogień, woda, ziemia, człowiek, syn, światło itp.).
Pole takie zawiera, wedle określenia prof. Wiercińskiego, „potencjał semantyczny znaków symbolicznych" odsłaniający głęboko nieraz ukryte, niczym skamieliny, treści mitologiczne, filozoficzne, religijne,
psychologiczne — na innych, bardziej zracjonalizowanych płaszczyznach interpretacyjnych już nieobecne, zapomniane bądź zagubione. (Prof. Wierciński mówi tu o penetrowaniu trzech głównych warstw tematycznych: kosmologicznej, etnokulturowo-historycznej i ontogenetycznej). Rezultaty swych poszukiwań publikuje od 1990 r. w cyklu artykułów pt.
Arka Noego, zamieszczanych w piśmie „Arcanum". Rezultaty te są bardzo interesujące i zasługują na baczną uwagę ze strony biblistów, stawiają bowiem w nowym, a niekiedy rewelacyjnym świetle rozmaite dotąd niejasne, bądź nawet całkiem niezrozumiałe, zagadnienia biblijnej egzegezy i hermeneutyki.
Oto kilka przykładów: Jedną z wielu zagadek, nad którymi do dziś biedzą się bezowocnie „ortodoksyjni" bibliści, jest owa słynna liczba 153 ryb, jakie wyciągnął na brzeg Szymon Piotr (J 21). "Dlaczego 153? — pyta prof. Wierciński. — Bo
bnei ha-Elohim, 'synowie Boży', pisze się 2+50+10+5+1+30+5+10+40, co jest równe 153". Przypomnijmy, że dzieje się to w obecności zmartwychwstałego Chrystusa, który apostołów powołał był wszak na „rybaków
ludzi". [ 15 ] Mamy w Biblii literacko piękne porównanie niebios do zwoju, na którym się pisze. „Powierzchniowa" interpretacja nie dostrzega tu niczego poza — właśnie — piękną literacką figurą, brzemienną w metaforyczne sensy. Analiza gematryczna ujawnia atoli inny, głębszy sens tego obrazu. Otóż „niebo" to po hebrajsku
szamajim, słowo o wartości gematrycznej 390 równoważnej słowom sefer
ha-Adam, „księga Adama", dobrze znana z ezoterycznej tradycji żydowskiej
(zwłaszcza z Księgi Zohar; por. s. 22 II części niniejszej książki). Jest to
par excellence „księga tajemnic", rzeczy ukrytych; liczne do niej aluzje mamy właśnie w Zoharze [ 16 ] Idźmy dalej. Wiadomo, że jedną z kwestii ciągle budzących żywe emocje i dyskusje jest sprawa reinkarnacji w tradycji i religii judeo-chrześcijańskiej, zwłaszcza w Nowym Testamencie.
Gilgul, czyli właśnie reinkarnację, przyjmuje się w Kabale Luriańskiej; teo- oraz antropozofowie twierdzą zdecydowanie, iż liczne miejsca w Ewangeliach [ 17 ] zawierają wyraźne aluzje do wędrówki dusz, natomiast ortodoksyjna wykładnia chrześcijańska równie zdecydowanie ten pogląd odrzuca. A. Wierciński zajął się w tym kontekście sprawą św. Jana Chrzciciela, który, jak wiemy, na pytanie, czy jest Eliaszem (czyli zmartwychwstałym prorokiem Eliaszem), odpowiedział, że nie jest… Jednakże analiza gematryczna ujawnia, iż rzecz nie przedstawia się tak prosto. Otóż imię Jochanan (czyli Jan) ma wartość gematryczną 124, i tyleż samo -
gilgul Elijahu („wcielenie Eliasza"). Wierciński pisze: „Czy każdy osobnik imieniem Jochanan ma zawsze być gilgul Elijahu? Oczywiście nie! To tylko ten człowiek, którego zewnętrzne imię Jochanan odpowiada jego ukrytemu imieniu konstytuującemu jego osobowość".
[ 18 ]
Dalszy ciąg wywodu prof. Wiercińskiego niesie dużej miary niespodziankę. "Dopiero zatem teraz — pisze on — zastanówmy się nad
gilgul Jezusa. Wynik jest prosty: 386 = 72+314, tzn. Jeszua [czyli Jezus] (10+300+6+70 = 386 — 'Jah zbawia', lecz tu: 'Zbawiciel'), to
gilgul (72) szaddai (300+4+10 = 314) — 'Wszechmogący' (...) albo
metatron (40+9+9+200+6+50 = 314), 'Współtronujący', kabalistyczne imię najwyższej epifanii anielskiej Mesjasza jako Adama
Qadmona..."
I przykład ostatni, dotyczący poruszonej już wyżej kwestii tajemniczego „imienia Bestii" z Apokalipsy św. Jana (Ap 13, 17-18), wyrażonego liczbą 666. Prof.
Wierciński ustalił, że w Biblii hebrajskiej tej wartości gematrycznej odpowiada jedno tylko słowo:
jitron („zysk handlowy, korzyść, pożytek"), w świetle czego staje się zrozumiałe powiązanie liczby 666 z obrazem targowiska (tamże, werset 17).
Nadto słowo jitron jest anagramem greckiego słowa therion („bestia, zwierzę").
[ 19 ] Wykładnia jest sugestywna i przekonująca, choć gwoli ścisłości zaznaczyć trzeba, że opiera się na roztrząsanej w tym również artykule,
prawdopodobnej, choć nie dowiedzionej ostatecznie tezie o hebrajskim substracie językowym tekstów (przynajmniej niektórych) Nowego
Testamentu. [ 20 ] Nadwątla ją też nieco stwierdzenie, iż owa „liczba bestii" to „liczba człowieka" (tamże, 18). Z drugiej strony autor wysuwa na poparcie swej hipotezy szereg rozmaitych, a mocnych argumentów ogólnokulturowych — historycznych i religioznawczych, których z braku miejsca nie sposób tutaj szczegółowo referować.
Tych parę dodatkowych przykładów pokazuje, jak płodna jeszcze dziś może być archaiczna z pozoru, a na pewno bardzo leciwa,
tradycyjna żydowska hermeneutyka oparta na specyficznym rozumieniu liczby jako swego rodzaju „wykładnika ontologicznego"
świata. Popuśćmy w tym miejscu wodze fantazji i wyobraźmy sobie na przykład kompozytora, który mając w pamięci pitagorejską koncepcję muzyki jako liczbowego odwzorowania kosmicznej harmonii i korzystając z pomocy informatyka postanawia przetransponować gematryczną strukturę biblijnej opowieści o stworzeniu świata na komputerowy program, ażeby ten z kolei wartości liczbowe przełożył na idiom dźwięków muzycznych… Jakiż to utwór otrzymalibyśmy tym sposobem? Jakąż „muzykę sfer", genezyjską
symfonię byśmy usłyszeli? Może dałaby nam ona nowy, głębszy wgląd w ukrytą strukturę Wszechświata, w stwórczy zamysł Demiurga?
I pytanie najważniejsze: czy byłaby to „muzyka niebiańska"?
* * *
Oto konkluzja mojego wywodu: jeśli tak wielka liczba faktów zdaje się przemawiać za hipotezą,
że pierwotnym językiem Ewangelii był hebrajski, to od komentatorów tych tekstów, a zwłaszcza od ich tłumaczy, należałoby oczekiwać uwzględnienia w ich warsztacie fachowym instrumentarium żydowskiej tradycyjnej hermeneutyki (zwłaszcza gematrii i temury). Tu i ówdzie bibliści próbują to czynić w odniesieniu do tekstów Starego
Testamentu; dlaczego nie zastosują tych metod do tekstów ewangelicznych? (Zlekceważyli je również autorzy przekładu na hebrajszczyznę współczesną; o nim — niżej). Myślę, że nawet ta przytoczona przeze mnie wyżej, szczupła przecież garść przykładów świadczy o tym, iż „kabalistyczna" metoda odczytywania tekstów Dobrej Nowiny może bardzo poważnie wzbogacić nasze ich rozumienie — nie mówiąc już, rzecz jasna, o satysfakcji „estetycznej",
jaką to przynosi.
Co więc stoi na przeszkodzie? Czyżby jakieś względy doktrynalne? A może bibliści po prostu zbyt słabo są
obznajomieni z technikami żydowskiej hermeneutyki? Byłoby to dziwne, ale ostatecznie — zważywszy na stan dotychczasowych, już niemal dwa tysiące lat liczących, stosunków chrześcijaństwa z judaizmem -
zrozumiałe. Atoli czasy się zmieniły, nastała wreszcie, dzięki Drugiemu Soborowi
Watykańskiemu, epoka ekumenizmu. Na Soborze nieraz mówiono o „naszych starszych braciach", wyznawcach tego samego jedynego Boga. Starszy brat może wszak młodszego nauczyć niemało… Czy nie czas wyciągnąć z tego parę praktycznych wniosków, również w biblistyce? [ 21 ] Albowiem wydaje mi się, że dopóki to nie nastąpi, nie możemy mieć nadziei choćby na rzeczywiście adekwatne przekłady obu Testamentów. Publikowane w ostatnich latach na świecie (także i u nas) tłumaczenia są, niestety, jawnym tego dowodem.
* * *
Kończąc te rozważania, nie mogę stłumić w sobie chęci podzielenia się z Czytelnikiem paroma całkiem prywatnymi refleksjami, ściśle zresztą związanymi z tym wszystkim, o czym wyżej była mowa.
Gdy przeszło trzydzieści lat temu poznawałem najpierw hebrajskie pismo,
potem zaś zmagałem się ze staroświeckim podręcznikiem Mojżesza Ratha
(Samouczek polsko-hebrajski wraz z kluczem i słownikiem, Tel Awiw 1951), ani mi nie postało w głowie, jak niezwykłe teksty przyjdzie mi kiedyś w tym języku czytać.
U korzeni mojej młodzieńczej fascynacji hebrajszczyzną legły pewne osobliwe jej cechy, stanowiące o uroku tego języka, tak odmiennym od uroku wytwornej, śpiewnej greki, monumentalnych okresów łaciny czy potężnego bogactwa i wyrafinowanej urody słów sanskryckich, wtłoczonych w bezlitośnie kiełznane
precyzyjnymi regułami sandhi długie szeregi. Hebrajszczyzna jest twarda, szorstka i chropawa jak granitowe głazy, jest ciężka, nieprawdopodobnie nasycona
treścią. Każde jej słowo ma wagę i „masę", i jakąś prawie dotykalną, „trójwymiarową" kanciastość. Pewne jej cechy strukturalne (które zresztą dzieli z innymi językami semickimi), takie jak funkcja wokalizmu w koniugacji czy tzw. zaimki sufigowane — umożliwiają niezwykłą zwięzłość wypowiedzenia. Zawsze podziwiałem tę jej właściwość porównując oryginały tekstów biblijnych z rozmaitymi przekładami, które są od nich z reguły o 10-30% dłuższe. Jakże wielkim wrogiem piękna, dostojeństwa i ekspresji tekstów biblijnych jest dość niewinna z pozoru cecha większości współczesnych przekładów — rozwlekłość!
[ 22 ]
1 2 3 4 Dalej..
Przypisy: [ 14 ] Homojofonię językoznawcy zwykli określać pejoratywnym terminem
„etymologia ludowa", za co prof. Wierciński zżyma się na nich — nie całkiem wszakże słusznie. Otóż językoznawca poddaje tylko krytyce łączenie z sobą słów (w aspekcie semantycznym czy też genetycznym) na podstawie
przypadkowych, etymologicznie nieuzasadnionych podobieństw, nie neguje
natomiast wagi potencjału asocjacyjnego takich związków i ich różnorakich
reperkusji psychologicznych, kulturowych itd., które są pewnymi f a k t a m i i jako takie zasługują na poważne potraktowanie. [ 15 ] Identyczne rozwiązanie tej gematrii podaje również
Dubourg, dz. cyt.,
s. 166. [ 16 ] A. Wierciński, Arka Noego, „Arcanum" nr 1-2, 1991. [ 17 ] Np. Mt 11, 14-15; 16, 13-14; 17, 9-13; Łk 9, 7-9; 9, 18-19; J l, 19-23;
9, 1-3 itd. [ 18 ] A. Wierciński, Arka Noego, wody Potopu i ogień, „Arcanum" nr 7-8, 1992. [ 20 ] Nie znaczy to, iżby ten czy ów konkretny tekst w c a ł o ś c i musiał
ongiś mieć hebrajski pierwowzór; mogłoby to dotyczyć tylko pewnych
kluczowych pojęć, słów i zwrotów dobrze wszystkim ówczesnym ludziom
znanych (np. Mesjasz, Bóg, człowiek, Adam itd.). [ 21 ] Wyraźną zachętę, w tym kierunku można odczytać w deklaracji soborowej
Nostra Aetate, 4. [ 22 ] Z nowszych tłumaczy tekstów biblijnych zrozumiał to chyba tylko Cz.
Miłosz; jego wersje są z reguły dość wyraźnie krótsze od innych. Oto przykład
pierwszy z brzegu: przekład Miłosza Psalmu 21 liczy 313 zgłosek, podczas gdy w Biblii Bryt. i Zagr. Tow. Biblijnego mamy tu 322 zgłoski, w Biblii Tysiąclecia — 318. Wersety 3-11 Koheleta — odpowiednio: 261, 272 i 283 zgłoski. « Analizy egzegetyczne NT (Publikacja: 26-11-2005 Ostatnia zmiana: 16-08-2006)
Wszelkie prawa zastrzeżone. Prawa autorskie tego tekstu należą do autora i/lub serwisu Racjonalista.pl.
Żadna część tego tekstu nie może być przedrukowywana, reprodukowana ani wykorzystywana w jakiejkolwiek formie,
bez zgody właściciela praw autorskich. Wszelkie naruszenia praw autorskich podlegają sankcjom przewidzianym w
kodeksie karnym i ustawie o prawie autorskim i prawach pokrewnych.str. 4484 |
|