Racjonalista - Strona głównaDo treści


Fundusz Racjonalisty

Wesprzyj nas..
Zarejestrowaliśmy
204.418.719 wizyt
Ponad 1065 autorów napisało dla nas 7364 tekstów. Zajęłyby one 29017 stron A4

Wyszukaj na stronach:

Kryteria szczegółowe

Najnowsze strony..
Archiwum streszczeń..

 Czy konflikt w Gazie skończy się w 2024?
Raczej tak
Chyba tak
Nie wiem
Chyba nie
Raczej nie
  

Oddano 697 głosów.
Chcesz wiedzieć więcej?
Zamów dobrą książkę.
Propozycje Racjonalisty:
Sklepik "Racjonalisty"

Złota myśl Racjonalisty:
Jest prawdą, że kult cierpienia, wyrosły z neoplatońskich korzeni chrześcijaństwa, był przez wieki organem nieskończenie i bezwstydnie przez rządców Kościoła używanym do usprawiedliwiania krzywdy i ucisku, i że służył bez miary układom uprzywilejowanym w ich trosce o utrwalenie swojego przywileju.
 Kościół i Katolicyzm » Historia Kościoła » Krucjaty i gnębienie

Środki dowodowe w procesach czarownic [3]
Autor tekstu:

Przyczynami pomówienia były choroby, śmierć, nieszczęśliwy wypadek a nawet jakiekolwiek niekorzystne wydarzenie posiadające lub zdające się posiadać nieprzewidziany charakter. Za spowodowane czarami interpretowano zatem przyjście na świat martwego dziecka, upadek z drabiny na plecy, użycie podczas kłótni inwektyw typu „niech cię diabli wezmą", dewiacje seksualne, częstą zmianę miejsca zamieszkania, zmieszanie lub spuszczony wzrok w chwili, gdy mówiło się o czarach, ostentacyjne chodzenie do kościoła, posiadanie różańca z nadłamanym krzyżem itp. [ 16 ] Zdarzały się nawet przypadki, w których po sprzeczce domowej mąż pomawiał żonę albo swoją teściową. Niekiedy szlachcic w obawie przed magiczną zemstą ze strony swych poddanych powoływał jakąś wiejską kobietę, by odstraszyć pozostałych kmieci od ewentualnych konszachtów z szatanem. Zdarzało się, że wiodąca między sobą ustawiczne spory szlachta korzystała z pomocy czarownic, by zniszczyć znienawidzonego przeciwnika. W I połowie XVIII wieku toczył się w Lublinie proces kilku czarownic, które wynajęli panowie Mytkowie, toczący spór o pewne dobra ziemskie na Podolu z rodziną Pogórskich. Czarownice na torturach wyznały, że z rozkazu i za zapłatą robiły czary, „żeby cały trybunał był łaskaw dla rodziny Mytków" i dalej „żeby wszystkie dokumenta panom Pogórskim poginęły" i „żeby udusił bies pana Brzyskiego" — ich adwokata. [ 17 ]

W Rzeczypospolitej bardzo często sądy oddalały pomówienie o czary, zdarzało się to częstokroć za sprawą przyczyn ekonomicznych. Otóż nie każdy sąd miał do dyspozycji kata. Ściągnięcie „mistrza" wiązało się bezpośrednio z kosztami sprowadzenia go i zapłaty wynagrodzenia, a nie zawsze można było zdobyć środki na ten cel. Osoba, która bezpodstawnie pomówiła kogoś o czarostwo zostawała karana grzywną pieniężną na rzecz sądu i kościoła, czasami dodatkowo jeszcze na rzecz władz miejskich albo zamku. Orzekano oprócz tego również kościelne pokuty, nakładano także obowiązek składania na ołtarzu świec oraz obowiązek publicznego przeproszenia osoby pokrzywdzonej, nakazywano nawet „odszczekanie" zarzutu. Pewna kobieta mieszkająca w Turku musiała odszczekać swe bezpodstawne pomówienie w czterech rogach ratusza.

Przy pomówieniach bardzo istotną rolę odgrywało stanowisko społeczne i opinia oskarżonego. Jeśli oskarżenie wniesione było przez człowieka nie posiadającego wpływów ani odpowiedniego stanowiska społecznego, a skierowane było przeciwko osobie cieszącej się ogólnym szacunkiem, wtedy łatwo było całą sprawę zbagatelizować i przejść nad nią do porządku dziennego. Czasami sąd, chcąc się upewnić o niewinności oskarżonej, a nie mając zamiaru brać jej na tortury, domagał się przedstawienia świadków, którzy by wydali o niej odpowiednią opinię. Oskarżona zjawiała się wtedy w asyście sześciu świadków, którzy stwierdzali jej niewinność. [ 18 ] Jeżeli wina osoby pomówionej była w mniemaniu sędziów nazbyt mglista, sąd napominał ją tylko i ostrzegał, że zostanie ona oddana w ręce kata, jeśli tylko zostanie pomówiona po raz kolejny.

Pomówienie przez dzieci traktowano jako w pełni wartościowy środek dowodowy, powołując się przy tym na Psalm 8 z Pisma Świętego rozpoczynający się od zwrotki:

O Panie, nasz Boże,
jak przedziwne Twe imię po wszystkiej ziemi!
Tyś swój majestat wyniósł nad niebiosa.
Sprawiłeś, że [nawet] usta dzieci i niemowląt oddają Ci chwałę,
na przekór Twym przeciwnikom,
aby poskromić nieprzyjaciela i wroga. [ 19 ]

W 1669 r. Królewska komisja śledcza ze Sztokholmu przesłuchała blisko trzysta dzieci z parafii Elfdal i Mora. Obie te parafie leżą w prowincji Dalarna, dość odległej od stolicy Szwecji.

Wysłannicy rządu królewskiego skazali na spalenie siedemdziesiąt kobiet, które dzieci zadenuncjowały jako czarownice. Spalono również piętnaścioro dzieci, które jakoby wylatywały wraz z czarownicami na festyny diabelskie. Trzydzieścioro sześcioro dzieci w wieku od dziewięciu do dwunastu lat zasądzono na karę chłosty, która miała im być wymierzana przez okrągły rok każdej niedzieli przy wejściu do kościoła. Dwudziestka najmłodszych dzieci, poniżej dziewięciu lat, miała dostać rózgi tylko w trzy kolejne niedziele. Czterdzieści siedem osób uniewinniono. [ 20 ]

POWOŁANIE

Terminologia prawna obok wyżej wspomnianego pojęcia „pomówienie" oznaczającego oskarżenie danej osoby o zbrodnię czarostwa przez mieszkańców danej miejscowości, rozróżniała także termin „powołanie". „Czarownica powołana" zaś, to nie taka kobieta, która ma powołanie do tego dość osobliwego zawodu, lecz nieszczęśliwa ofiara podana jako współwinna przez inną męczoną na torturach czarownicę. "Powoływać czarownicę oznaczało oskarżać inną kobietę jako współwinną straszliwego przestępstwa oddania się szatanowi. [ 21 ]

Domniemana czarownica była w trakcie swego procesu zmuszana nie tylko do przyznania się do zarzucanych zbrodni — ale co było nie mniej istotne - także do wydania swych wspólniczek. Liczne pytania jakie zadawali sędziowie dotyczyły m.in. Tego z kim oskarżona czarowała, kto nauczył jej czarostwa, ile czarownic zamieszkuje w danej miejscowości i kogo widziała podczas sabatów. Jeśli oskarżona odmawiała dobrowolnego składania zeznań, wówczas wymuszano zeznania stosując tortury.

W czasie zeznań oskarżona powoływała kolejnych kilka, kilkanaście czy nawet kilkadziesiąt osób. Różnorakie motywy przyświecały poszczególnym powołaniom. Zdarzały się co prawda sytuacje, kiedy to oskarżone kobiety bez zastanowienia wymieniały pierwsze lepsze nazwiska, jakie tylko przychodziły im do głów, jednakże częstokroć padały również nazwiska znienawidzonych sąsiadek. Bywały też przypadki, kiedy to czarownica powoływała swe wspólniczki spośród osób wpływowych licząc na to, że orzeczony zostanie wobec niej także wyrok łagodniejszy a może nawet ułaskawiający.

Krąg osób mogących zostać powołanymi ograniczał w niewielkim stopniu sam „Młot na czarownice". Autorzy tego dzieła uznali, że zarzut czarostwa nie może dotyczyć trzech kategorii osób. Do pierwszej z nich należą sędziowie, gdyż zdaniem inkwizytorów są oni strażnikami boskiego ładu na świecie a ich władza pochodzi bezpośrednio od Boga. Do drugiej kategorii osób uprzywilejowanych należą kapłani będący podobnie jak i sędziowie przedstawicielami boskiej sprawiedliwości. Ostatnia kategoria osób nie jest ściśle sprecyzowana do jakiejś określonej profesji, stanowią ją osoby, które są chronione przez anioły. Niemożność powoływania sędziów w oczywisty sposób sprzyjała mnożeniu procesów o czary. Jednakże w pewnych wyjątkowych sytuacjach dochodziło do przypadków, kiedy to spłonął na stosie oskarżony o zbrodnię czarostwa ksiądz, sędzia lub ławnik. W roku 1609 w Aix-en-Provence pewna zakonnica oskarżyła o czary księdza Louisa Gaufridy, proboszcza parafii Accoules. Początkowo po wstawiennictwie biskupa udawało się księdzu unikać stosu, jednakże w dwa lata później został wzięty na tortury, w czasie których przyznał się do wszystkich stawianych mu zarzutów. Został stracony 30 kwietnia 1611 roku.

Sędziowie czasami dyktowali pewne nazwiska kierując się osobistą zemstą, czasami też sugerowali pewne nazwiska w dobrej wierze, wyobrażając sobie, iż osoby te faktycznie parają się czarną magią. Powołanie w niektórych regionach Europy stanowiło podstawę bardzo dochodowego interesu. Dla zobrazowania tej sytuacji może posłużyć przykład, kiedy to pewien moguncki ksiądz dziekan kazał spalić ponad 300 osób z dwóch tylko wsi, chciał bowiem połączyć ich ziemie ze swoją posiadłością. [ 22 ]

Nie każde powołanie stanowiło dostateczny środek dowodowy, by wytoczyć proces powołanej osobie. Gdyby było inaczej, to procesy o czary niechybnie pochłonęłyby tyle ofiar co średniowieczna dżuma. Czasami w celu rozeznania sędziowie lub ławnicy przeprowadzali wywiad środowiskowy, by zorientować się czy istnieją podstawy wytoczenia procesu osobie powołanej. Powołanie wydobyte za pomocą tortur oskarżona musiała później potwierdzić dobrowolnie. W przypadku odmowy takiego potwierdzenia oskarżona o zbrodnię czarostwa trafiała po raz kolejny na salę tortur. Zdarzały się sytuacje, w których skazana na stos czarownica przed samą egzekucją wycofywała swe zeznania obciążające inne osoby. Długość procesu niejednokrotnie zależał od tego jaką wagę przywiązywali sędziowie do środka dowodowego jakim było powołanie.

Niestety nawet wówczas, gdy sędziowie nie dawali wiary powołaniu i nie kazali podejrzanej o czary brać na tortury, los takiej kobiety nie był godny pozazdroszczenia. Lotem błyskawicy rozchodziła się po całej wsi lub miasteczku wiadomość o powołaniu i odtąd wszyscy odnosili się do niej nieufnie. W oczach sąsiadów stawała się czarownicą i wszyscy starali się znaleźć dowody świadczące przeciwko niej. Zresztą ów zarzut powołania wciąż ciążył na niej i był decydującym dowodem przy nowym oskarżeniu. Czasami wyciągano ów zarzut powołania nawet po kilkunastu latach z akt innego miasteczka i wtedy sędziowie przywiązywali do niego wielkie znaczenie. Tak więc kobieta, której imię raz chociażby wymienione zostało w czasie zeznań czarownicy, nigdy już nie mogła zaznać spokoju. [ 23 ]

W roku 1639 wydana została w Polsce drukiem książka pt. „Czarownica powołana", w której anonimowy autor nie szczędził słów ostrej krytyki skierowanej przeciwko sądownictwu sprawowanemu w odniesieniu do procesów o czary. Książka ta ukazywała i piętnowała liczne nadużycia jakich się wówczas dopuszczano. Pod tym samym tytułem ukazała się w roku 1883 praca profesora Uniwersytetu Jagiellońskiego, Rosenblatta, która stanowiła nie tylko komentarz do wyżej wspomnianego dzieła, ale była również jednym z najwcześniejszych zarysów dziejów procesów czarownic.

PRZYZNANIE SIĘ DO WINY

Confessio est regina probationem — przyznanie się jest królową dowodów. Sędziowie stawiający oskarżonej zarzut czarostwa dokładali wszelkich starań, by ta przyznała się do zbrodni, jakie rzekomo popełniła. Stosowano w tym celu stawianie podchwytliwych pytań, które miały doprowadzić do udzielania odpowiedzi wskazujących na winę domniemanej czarownicy. Owe pytania charakteryzowały się pozorną logiką i niejednokrotnie bazowały na teologicznych fundamentach. Jeśli oskarżona przyznała się do popełnienia zbrodni czarostwa, wówczas proces się kończył i pozostawało już tylko przeprowadzenie egzekucji przez spalenie na stosie lub powieszenie (Anglia, Ameryka Północna). Jednakże nie zawsze udawało się doprowadzić do tego, by czarownica przyznała się do popełnienia zbrodni, czasami sędziowie musieli sięgać po bardziej radykalne środki. Przyznanie się do zbrodni czarostwa nie stanowiło obligatoryjnego warunku do tego, aby wykonać egzekucję.

*

Ilustracje użyte w powyższym tekście pochodzą w większości ze strony Inquisition-art.

Tekst stanowi fragment pracy magisterskiej napisanej na UWr pod kierunkiem dra Józefa Koredczuka.


1 2 3 

 Po przeczytaniu tego tekstu, czytelnicy często wybierają też:
Tortury i ich rola w postępowaniu dowodowym o czary
Zbrodnie czarostwa

 Dodaj komentarz do strony..   Zobacz komentarze (11)..   


 Przypisy:
[ 16 ] J. M. S a l l m a n n, Czarownice. Oblubienice szatana. Wrocław 1994, s. 62.
[ 17 ] E. P o t k o w s k i, Czary i czarownice. Warszawa 1970, s.260.
[ 18 ] B. B a r a n o w s k i, W kręgu upiorów i wilkołaków, Łódź 1981, s. 22.
[ 19 ] Pismo Święte. Starego i Nowego Testamentu. Ps( 8:2), Warszawa 1987, s.575.
[ 20 ] K. B a s c h w i t z, Czarownice. Dzieje procesów o czary, Warszawa 1971, s. 284.
[ 21 ] B. B a r a n o w s k i, Procesy czarownic w Polsce w XVII i XVIII wieku, Łódź 1952, s. 110.
[ 22 ] K. D e s c h n e r, I znowu zapiał kur, tom II, Gdynia 1997, s. 166.
[ 23 ] B. B a r a n o w s k i, Procesy czarownic w Polsce w XVII i XVIII wieku, Łódź 1952, s. 114.

« Krucjaty i gnębienie   (Publikacja: 26-11-2005 )

 Wyślij mailem..   
Wersja do druku    PDF    MS Word

Miroslaw Rybka
Ur. 1979. W roku 2004 obronił dyplom mgr prawa na Uniwersytecie Wrocławskim. Obecnie współredaguje lokalną prasę "Świat Sobótki". Interesuje się literaturą, polityką i XIX-wieczną filozofią. Mieszka w Sobótce k. Wrocławia.

 Liczba tekstów na portalu: 3  Pokaż inne teksty autora
 Najnowszy tekst autora: Zbrodnie czarostwa
Wszelkie prawa zastrzeżone. Prawa autorskie tego tekstu należą do autora i/lub serwisu Racjonalista.pl. Żadna część tego tekstu nie może być przedrukowywana, reprodukowana ani wykorzystywana w jakiejkolwiek formie, bez zgody właściciela praw autorskich. Wszelkie naruszenia praw autorskich podlegają sankcjom przewidzianym w kodeksie karnym i ustawie o prawie autorskim i prawach pokrewnych.
str. 4486 
   Chcesz mieć więcej? Załóż konto czytelnika
[ Regulamin publikacji ] [ Bannery ] [ Mapa portalu ] [ Reklama ] [ Sklep ] [ Zarejestruj się ] [ Kontakt ]
Racjonalista © Copyright 2000-2018 (e-mail: redakcja | administrator)
Fundacja Wolnej Myśli, konto bankowe 101140 2017 0000 4002 1048 6365