Racjonalista - Strona głównaDo treści


Fundusz Racjonalisty

Wesprzyj nas..
Zarejestrowaliśmy
204.444.577 wizyt
Ponad 1065 autorów napisało dla nas 7364 tekstów. Zajęłyby one 29017 stron A4

Wyszukaj na stronach:

Kryteria szczegółowe

Najnowsze strony..
Archiwum streszczeń..

 Czy konflikt w Gazie skończy się w 2024?
Raczej tak
Chyba tak
Nie wiem
Chyba nie
Raczej nie
  

Oddano 700 głosów.
Chcesz wiedzieć więcej?
Zamów dobrą książkę.
Propozycje Racjonalisty:
Sklepik "Racjonalisty"
Friedrich Nietzsche - Antychryst
Koszulka racjonalisty

Złota myśl Racjonalisty:
"Im więcej mamy czasu na wykonanie jakiejś pracy, tym więcej czasu nam ona zabiera."
 Prawo » Prawa wolnomyśliciela

Wolność zgromadzeń kontra "moralność publiczna" [1]
Autor tekstu:

Wolność zgromadzeń, obok wolności zrzeszania się, jest fundamentem społecznej samoorganizacji i społeczeństwa obywatelskiego. Zamachy na tę wolność w związku z wywołującymi silne emocje społeczne manifestacjami czy marszami pod pozorem „moralności", „porządku" i „chrześcijańskich wartości" pokazują, że nie wypracowano dotąd w III RP klarownego zakresu tej wolności — niewątpliwie niebezwzględnej.

Rzecznicy moralności coraz częściej jednak odwołują się do prawa i do argumentacji wypowiadanej w języku prawniczym. Najczęściej są to zresztą osoby, które uważają, że ponad prawem państwowym jest prawo wyższe mające moc uchylania norm prawa państwowego, czyli przyjmują prawnonaturalistyczną filozofię prawa w jej konfesyjnej wersji. [ 1 ]. Czy jednak należy przyjąć, że wolność organizowania „marszów równości" czy innych parad są z punktu widzenia polskiego prawa kontrowersyjne, sporne, wątpliwe a może i jawnie z nim sprzeczne, jak uważają niektórzy?

Jeśli wiemy do jakich wartości odwołuje się nasz system prawa w najbardziej fundamentalnych dla państwa sprawach, jeśli znamy prawo konstytucyjne — kwestia wydaje się być klarowna.

Również w prawie są problemy czy kolizje rzeczywiste oraz pozorne.

Próby prawnego uzasadniania ograniczania wolności zgromadzeń dla zgromadzeń budzących kontrowersje społeczne przypominają w swej istocie dokładnie to co dzieje się na styku nauka-pseudonauka. Pseudonauka bazuje na emocjach, ale swoje tezy formułuje w języku imitującym naukę i naukową argumentację, ignorując przy tym zupełnie metodę naukową i wiedzę naukową. Jest to działalność, która winna być zupełnie ignorowana przez rzetelną warsztatowo naukę, gdyż wszelka nawet polemika z nią — nobilituje ją. Niestety jest to niemożliwe przez to, że jest to twórczość zwodząca znaczne rzesze społeczne a przez to wywołująca zamęt.

Analogicznie bliźniaczą działalnością jest pseudoprawne racjonalizowanie podejmowanych w oparciu o prawo, lecz wynikających z dyrektyw zupełnie pozaprawnych w odniesieniu tym razem do homoseksualistów: racjonalizatorzy wypowiadają swe tezy w żargonie prawniczym, lecz do aksjologii i argumentacji prawniczej nawet się nie zbliżają. Trudno byłoby nawet określić to falandyzacją prawa, bo ta przynajmniej nawiązuje do prawniczej metody.

Argumentacje przeciw homo-marszom odwołujące się do kwestii porządku i bezpieczeństwa to argumentacje doraźne i jako takie interesują mnie tutaj mniej. Nie kwestionują one samej możliwości organizowania parad czy marszów równości, lecz wydłubują jakieś szczegóły lub drobne uchybienia formalne dla wydania zakazu. A to brak projektu zmiany organizacji ruchu co miałoby naruszać prawo o ruchu drogowym (Parada Równości), a to ulica za ciasna do zapewnienia bezpieczeństwa i porządku (Marsz Równości). Wydłubywanie mniej lub bardziej niedorzecznych usterek organizacyjnych dla ograniczenia niechcianego zgromadzenia podpada pod szykanę administracyjną i falandyzację prawa czyli jest klasycznym nadużyciem prawa przez władze publiczne w sferze fundamentalnych praw obywatelskich.

Coraz częściej pojawiają się też argumentacje dowodzące, że organizacja takich marszów czy parad jest jako taka co do istoty sprzeczna z polskim prawem, bo narusza „moralność publiczną", „godzi w rodzinę" czy w „wartości chrześcijańskie". To z kolei, jeśli jakoś odwołuje się do żargonu prawnego czy przepisów, jest wspomnianym wyżej modelowym przykładem opinii pseudoprawnej. Gdyby chciało się to traktować w sposób na jaki zasługuje, należałoby to ignorować jako folklor grasujący na obrzeżach prawa, tak jak bioenergoterapeuta czy inny znachor grasuje na obrzeżach medycyny rozumianej jako sztuka leczenia. Tymczasem obserwując tendencje społeczno-politycznej jakich obecnie doświadcza nasz nieszczęsny kraj, uważam, że tego rodzaju opinie mogą być groźne, zapewne będą się mnożyć, i są wyrazem zawoalowanych tendencji totalitarystycznych, fundamentalistycznych i antydemokratycznych, które przemyca się pod pozorem demokratycznej formy.

Tego rodzaju argumentację, choć nieco wysubtelnioną i wygładzoną jeszcze, słyszeliśmy wówczas kiedy Kaczyński rozprawiał się z Paradą Równości na swoim warszawskim podwórku. Tego rodzaju argumentację można też było spotkać na forum Frondy, już bez specjalnych wygładzeń, choć w strzelistym akcie prawniczego żargonu. Zob. Opinia prawna w sprawie Marszu Równości, 13.11.2005. Cały ten rozwleczony wywód zanurzony jest w tak mętnej prawniczej logorei, że może nam umknąć jego banalny sens i brak logiki. Odcedzając cały ten zupełnie niemal jałowy prawniczy słowotok autor „opinii prawnej" mówi:

Wolność zgromadzeń doznaje ograniczenia, jeśli zgromadzenie narusza przepisy ustaw karnych. Marsz naruszałby art. 51 Kodeksu wykroczeń w zakresie „wywoływania zgorszenia w miejscu publicznym", ponieważ (tutaj autor rozszedł się z logiką prawniczą) narusza dominujący system moralny społeczeństwa czyli katolicyzm. Ponieważ z punktu widzenia katolickiego systemu moralnego homoseksualizm ma negatywną kwalifikację, więc mamy do czynienia z naruszeniem art. 51 kodeksu wykroczeń — zgorszenie w miejscu publicznym.

W jaki sposób marsz domagający się równych praw może wywoływać zgorszenie — pozostaje niedocieczoną tajemnicą dla mnie, co mogę włożyć na karb mojej niezdolności do empatii z fanatykami obyczajowymi. Zrozumiałbym te wywody, gdyby plan imprezy przewidywał publiczne uprawianie seksu, ale tutaj nie miałoby wielkiego znaczenia czy miałby to być seks homo czy heteroseksualny — oba przypadki byłyby wykroczeniem z art. 51 KW. Jeśli jednak pokojowy marsz homoseksualistów może być zgorszeniem dla niektórych ludzi, to znaczy, że idzie tutaj w istocie o to, że samo istnienie homoseksualistów jest dla nich gorszące. Z tego co się orientuję, katolicki system moralny nie uważa już homoseksualizmu za obrazę Pana Boga, lecz same praktyki homoseksualne, a w czasie Marszu o żadnych „praktykach" mowy nie było.

Dokładnie na tej samej zasadzie wszelkie twierdzenia, że pokojowe marsze czy manifestacje homoseksualistów naruszają „moralność publiczną" należą do tego samego gatunku ponurej twórczości moralizatorów.

Gdyby jednak autor tej opinii zrozumiał co powiedział, czyli gdyby zdał sobie sprawę z konsekwencji twierdzenia o tym, że praktyki negatywne z punktu widzenia katolickiego systemu moralnego mogą być podciągane pod zgorszenie publiczne, musiałby wówczas dojść do wniosku, że np. program Prawa i Sprawiedliwości wywołuje zgorszenie publiczne, bo propaguje karę śmierci, która przez Jana Pawła II została oceniona negatywnie; takimi samymi wykroczeniami byłyby również wszelkie reklamy środków antykoncepcyjnych z prezerwatywami na czele.

Nawet jeśli pominiemy ten jakże drobny fakt, że nie ma w Marszach czy Paradach niczego gorszącego czy niemoralnego (może poza zachowaniami „patriotycznych" kontrdemonstrantów), to przecież i tak główna wada tego rozumowania zasadza się zupełnie gdzie indziej: nawet gdyby u części osób krzyk homoseksualistów o lepsze traktowanie ze strony współobywateli i władz był czymś gorszącym, absurdalnym, skandalicznym, żenującym itd. — to i tak nie może to w żadnym razie prowadzić do ograniczania wolności do wyrażenia tego, czasami nawet sfrustrowanego, głosu. chodzi tutaj o szczególny konstytucyjnoprawny status wolności zgromadzeń, którym naprawdę trudno „ruszyć" — to wie każdy konstytucjonalista. Jeśli ktoś uważa, że Marsz czy Parada Równości może wywołać zgorszenie, że może godzić w dobro rodziny, że może godzić w bezpieczeństwo obywateli — to jest to dużo za mało, aby „tknąć" wolność zgromadzeń.

Kluczem do zrozumienia szczególnego statusu wolności zgromadzeń jest wiedza z zakresu prawa konstytucyjnego na temat różnicy między prawem a wolnością. To ma istotne znaczenie przy rozpatrywaniu tego problemu, tj. kwestii ułatwiania, utrudniania czy ograniczania wolności zgromadzeń. Należy wyraźnie podkreślić szczególny status zgromadzeń w polskiej konstytucji, które są zagwarantowane jako wolności (a nie prawa!), a tym samym to nie państwo konstytuuje i kreuje uprawnienie obywateli do zgromadzania się. Istnienie wolności jest niejako tylko przez prawo potwierdzane i dlatego właśnie wszelkie administracyjne ingerencje w wolności konstytucyjne muszą mieć mocne uzasadnienie prawne, nie może być wywodzone z wątpliwych przesłanek, zaś w sytuacji wątpliwości między danym ograniczeniem tej wolności a jej braku, należy rozstrzygać in favorem libertatis. Właśnie dlatego, że to jest wolność a nie prawo, które jest przez państwo przyznawane.

Jeśli ktoś ignoruje szczególny status prawny wolności zgromadzeń i próbuje wciskać religijne dyrektywy poprzez kodeks wykroczeń, kodeks rodzinny czy konkordat - uprawia prawną szarlatanerię.

Przy tych produkowanych obficie różnorakich zastrzeżeniach „prawnych" względem demonstracji homoseksualistów zarzut godzenia w rodzinę brzmi już zupełnie kabaretowo. Jak wywodzi Frontowy specjalista od prawa konstytucyjnego: "Promowanie zachowań homoseksualnych jest działaniem rozbijającym rodzinę, ponieważ zamiast zakładania rodzin, nakłania się jednostki do wchodzenia w relacje nie mające tego charakteru". Oczywiście marsze na rzecz tolerancji i równości w dokładnie takim samym stopniu promują homoseksualizm w jakim znaki o miejscach parkingowych dla niepełnosprawnych lub program „Uniwersytet dla Wszystkich" promują niepełnosprawność i w jakim ewentualna demonstracja leworęcznych na rzecz zniesienia pewnych utrudnień w życiu społecznym byłaby promowaniem leworęczności. Trzeba jednak przyznać, że ze swą troską o to, że marsze równości odwodzą homo od zawierania małżeństw hetero autor wykazał się wyjątkowym wyczuciem rzeczywistości społecznej.

Jeszcze dalej poszedł nowy Marszałek Sejmu, Marek Jurek, który orzekł na uroczystości 25-lecia NZS, że marsze równości są atakiem na rodzinę i promocją „rozwiązłości". Jeśli pod laską takiego człowieka ma być w Polsce stanowione prawo powszechnie obowiązujące, to jest to naprawdę przygnębiająca wiadomość.

Wyjątkowo nieetycznym i złośliwym jest uporczywe przedstawianie tych demonstracji przeprowadzanych na rzecz tolerancji, szacunku i poszanowania praw jako promocji homoseksualizmu czy nawet „zboczeń" lub „dewiacji". Jednocześnie próbuje się stworzyć wrażenie, że osoby, które bronią prawa do organizowania takich marszów są bez wyjątku zwolennikami samych tych problemów wyrażanych w trakcie manifestacji lub nawet, że są osobiście zainteresowane promocją homoseksualizmu. Podział tutaj nie przebiega jednak między obrońcami i krytykami homoseksualizmu, między liberałami a „dobrymi katolikami", lecz między tymi, którym bliskie są wartości demokracji i tymi, którzy mają zapędy totalitarystyczne i którzy w istocie niczego nie zrozumieli z idei opozycji antykomunistycznej.


1 2 3 Dalej..

 Po przeczytaniu tego tekstu, czytelnicy często wybierają też:
O wolności
Bóg cię kocha, pedale

 Zobacz komentarze (7)..   


 Przypisy:
[ 1 ] Nb. jestem przekonany, że w nazwie przewodniej siły politycznej narodu nie chodzi o szczególny szacunek do prawa jako takiego, lecz o prawo naturalne nade wszystko, można przypuszczać, że w najbliższych latach uświadczymy eskalacji prawnonaturalnej wizji prawa w jej bardzo nieatrakcyjnym wydaniu.

« Prawa wolnomyśliciela   (Publikacja: 27-11-2005 Ostatnia zmiana: 01-12-2005)

 Wyślij mailem..   
Wersja do druku    PDF    MS Word

Mariusz Agnosiewicz
Redaktor naczelny Racjonalisty, założyciel PSR, prezes Fundacji Wolnej Myśli. Autor książek Kościół a faszyzm (2009), Heretyckie dziedzictwo Europy (2011), trylogii Kryminalne dzieje papiestwa: Tom I (2011), Tom II (2012), Zapomniane dzieje Polski (2014).
 Strona www autora

 Liczba tekstów na portalu: 952  Pokaż inne teksty autora
 Liczba tłumaczeń: 5  Pokaż tłumaczenia autora
 Najnowszy tekst autora: Oceanix. Koreańczycy chcą zbudować pierwsze pływające miasto
Wszelkie prawa zastrzeżone. Prawa autorskie tego tekstu należą do autora i/lub serwisu Racjonalista.pl. Żadna część tego tekstu nie może być przedrukowywana, reprodukowana ani wykorzystywana w jakiejkolwiek formie, bez zgody właściciela praw autorskich. Wszelkie naruszenia praw autorskich podlegają sankcjom przewidzianym w kodeksie karnym i ustawie o prawie autorskim i prawach pokrewnych.
str. 4487 
   Chcesz mieć więcej? Załóż konto czytelnika
[ Regulamin publikacji ] [ Bannery ] [ Mapa portalu ] [ Reklama ] [ Sklep ] [ Zarejestruj się ] [ Kontakt ]
Racjonalista © Copyright 2000-2018 (e-mail: redakcja | administrator)
Fundacja Wolnej Myśli, konto bankowe 101140 2017 0000 4002 1048 6365