Racjonalista - Strona głównaDo treści


Fundusz Racjonalisty

Wesprzyj nas..
Zarejestrowaliśmy
205.012.229 wizyt
Ponad 1064 autorów napisało dla nas 7362 tekstów. Zajęłyby one 29015 stron A4

Wyszukaj na stronach:

Kryteria szczegółowe

Najnowsze strony..
Archiwum streszczeń..

 Czy Rosja użyje taktycznej broni nuklearnej?
Raczej tak
Chyba tak
Nie wiem
Chyba nie
Raczej nie
  

Oddano 15 głosów.
Chcesz wiedzieć więcej?
Zamów dobrą książkę.
Propozycje Racjonalisty:
Sklepik "Racjonalisty"

Złota myśl Racjonalisty:
Człowiek rozsądny dostosowuje się do świata. Człowiek nierozsądny usiłuje dostosować świat do siebie. Dlatego wielki postęp dokonuje się dzięki ludziom nierozsądnym.
 Społeczeństwo » Społeczeństwo informacyjne

Zagubieni bo zaczatowani, zaczatowani bo zagubieni [1]
Autor tekstu:

Coraz częściej i coraz więcej mówi się o uzależnieniu internetowym. Korzystający z Internetu nie zawsze dają wiarę doniesieniom o zwiększającej się populacji osób zniewolonych przez to osiągniecie XX wieku. O tym, czymże takim jest „zaczatowanie" już poniżej w rozmowie z Krystyną Pytlakowską i Jerzym Gomułą, autorami książki „Zaczatowani".

Słowo „zaczatowani" nabiera coraz bardziej znaczącej wymowy, oznacza tyle, co zagubieni, zatraceni… A państwo w swojej książce nadajecie mu niezwykle wyrazistego piętna...

Krystyna Pytlakowska — absolwentka Filologii Polskiej UW. Dziennikarka od 9 lat związana z „Vivą!", wcześniej — z „Panoramą" i „Twoim Stylem". Jej specjalność to „wywiad intymny" (o pytaniach, jakie zadaje swoim bohaterom, napisano prace magisterską). Współautorka książek — m.in. Lwy (nie)ujarzmione czyli żony o sławnych mężach i Szaszłyk po polsku. Matka osiemnastoletniej Oli i pani dwóch psów i królika. Na czacie — od 2001 roku.

I zaczadzeni. Wszystkie te określenia pasują do czatujących, którzy, zwłaszcza na etapie ostrego uzależnienia, właśnie są zaczadzonymi straceńcami, zagubionymi w wirtualnej przestrzeni. Być może wielu czatowników czytając to, obruszy się, ale taka jest prawda. Bywa ona bolesna. W naszej książce poświęcamy temu dużo miejsca. Nie jest to laurka, oda do czatu. Staraliśmy się oddać jego obraz zgodnie z naszymi przeżyciami i odczuciami. W stosunku do siebie też byliśmy bardzo krytyczni. Jesteśmy więc chyba usprawiedliwieni?

Czy popularność czatów wynika z zaniku kontaktów twarzą w twarz w dialogu międzyludzkim?

Każdy podaje rożne powody, dla których spędza czas w świecie online. Z naszej ankiety, w której przebadaliśmy 300 osobową grupę w różnym wieku czatującą w trzech portalach: na Onecie, Wirtualnej Polsce i na Paltalku — amerykańskim komunikatorze głosowo — kamerowym, wynika, że niemal 100 procent czatowników wchodzi na czat, by znaleźć przyjaciela, bratnią duszę. Niemal połowa czatujących przyznaje się do nieśmiałości, a jedna czwarta do tego, że są bardziej nieśmiali w realu niż inni. Dla takich osób kontakt na czacie, bez konieczności odsłaniania twarzy, jest bezcenny.

Ale to tworzenie ułudy i iluzji świata. Kłamanie o nas samych. Traktowanie kontaktów z innym człowiekiem dość instrumentalnie i obdzieranie tych spotkań z intymności.

Jerzy Gomuła — absolwent Uniwersytetu Jagiellońskiego. Stażysta na uniwersytetach w Monachium, Leeds, Rzymie i Padwie. Filozof, informatyk, terapeuta. Zajmuje się testami psychologicznymi i terapią osób o specjalnych potrzebach. Jego pasją jest badanie sztucznej inteligencji i jej zastosowania w systemach ekspertowych wspomagających diagnostykę psychologiczną (współautor wielu publikacji na ten temat). Prawdziwym uniwersytetem okazał się dla niego czat. „Obalił" na nim teorie Z. Freuda, że fruwanie we śnie oznacza seks. Jego zdaniem to surfowanie w sieci. Prywatnie wielbiciel tiramisu, gruszek, kotletów mielonych i dwóch córek — Kaliny oraz Bogny, którym odciął dostęp do Internetu. Motto życiowe: „Prawdziwa miłość nie potępia".

O wiele łatwiej zwierzać się, rozmawiać w sieci niż w realnej rzeczywistości. Łatwiej też kreować siebie, swój wizerunek dopasowywać do własnych wyobrażeń o sobie i marzeń o tym, jakimi chcielibyśmy być. Wiele osób na czacie mija się z prawdą, czyli mówiąc wprost — kłamie. Łatwiej skłamać nie widząc twarzy rozmówcy, nie patrząc mu w oczy. Dialog międzyludzki przenosi się więc powoli do świata wirtualnego, właśnie dlatego, że nie musimy tam stawać realnie z kimś twarzą w twarz. A poza tym znacznie łatwiej, będąc anonimowym, wyrażać szczerze swoje potrzeby. Przytoczymy znowu liczby: 34 procent czatujących szuka tam miłości lub romansu, 12 procent - partnera na całe życie bądź na resztę życia, a 49 procent — cyberseksu. W realu nie powiesz komuś nieznajomemu, że chcesz się z nim kochać, albo że masz zamiar ułożyć sobie z kimś życie. Do takich rozmów dochodzi dopiero po dłuższym czasie. W sieci ten czas ulega znacznemu skróceniu. Takie tematy porusza się nierzadko już w pierwszej rozmowie. Pamiętajmy jednak, że czat też się zmienia, nowocześnieje. Dziś wielu nałogowców czatu dysponuje już kamerkami i mikrofonami. Trudno więc o nich powiedzieć, że nie stykają się z rozmówcami twarzą w twarz. Mogą jedynie ukryć tożsamość, podać inny wiek, inne miejsce zamieszkania. Są więc półanonimowi. Kontakty w realu są inwestycją, spotkanie w kawiarni kosztuje, przelot samolotem do kogoś na innym kontynencie jest również kosztowny itp. Można jednoczenie iść na randkę w cyberprzestrzeni z kilkoma osobami na privie. W realu to byłoby dość skomplikowane. I wiązałoby się z zaciągnięciem zobowiązań. Poza tym więcej ciekawych osób można spotkać w sieci w krótszym czasie niż w świecie offline.

Kiedy jest się po raz pierwszy na czacie, to on odrzuca. Widzimy szereg zaszyfrowany informacji, wulgaryzmów, wyrażeń odnoszących się do intymnej sfery naszego życia… A mimo to wiele osób pojawia się tam każdego dnia...

Znowu wracamy do kwestii anonimowości. To ona wyzwala agresje, brutalność, ponieważ ludzie ukryci pod nikami czują się bezkarni. Jan Kowalski w realu nie będzie używał obelżywych słów czy np. obrażał kolegów z pracy, gdyż od razu zostałby wykluczony z grona współpracowników. Na czacie pozwala sobie na dawanie upustu negatywnym emocjom, odreagowując realne niepowodzenia, stresy i kompleksy. Na czacie czuje się panem sytuacji. Poza tym zachowując się po chamsku szybciej zostaje zauważony niż ktoś grzeczny, kulturalny. A o to również chodzi, żeby choć w wirtualu być dostrzeganym. Znamy osoby, które w życiu realnym są cichutkie, nie zabierają głosu i pozornie godzą się na wszystko. W wirtualu natomiast pozwalają sobie na agresywne zachowania. Np. uczennica jednego z warszawskich liceów, która na lekcjach zdawałoby się — nie umie zliczyć do trzech, w pokoju dla nastolatków na czacie wodzi rej, celuje w złośliwych agresywnych tekstach na ekranie ogólnym i, co dziwne, zdobywa poklask. Jaka jest naprawdę? Taka jak realnie, czy taka jaką kreuje siebie w wirtualu? Ludzi pociąga na czacie Hyde Park, który mogą tam uprawiać, bez żadnych konsekwencji. I przyciąga on także tych, którzy zachowują wstrzemięźliwość werbalną. Czytają wulgarne teksty, nie nudząc się. Przynajmniej coś się dzieje. Na czacie nie obowiązują zasady dobrego wychowania — mało kto przestrzega netykiety. Jednak dobry admin rozdaje za takie zachowanie bany, czyli usuwa z pokoju. A w niektórych portalach wprowadzono automaty w rodzaju onetowskiego Anioła Stróża, które same banują używających wulgaryzmów, obrażających innych, czatowych trolli.

Symptomy uzależnienia od czatu...

Nie jest to temat, który cieszy się popularnością. Wystarczy przytoczyć przykład fragmentu książki przedrukowanego w „Wysokich Obcasach". Składa się on z trzech segmentów — fragment rozdziału o miłości wirtualnej, fragment o nas — czyli autorach i fragment dotyczący uzależnienia od czatu. O ile pod cybermiłością jest ponad 200 postów, zresztą różnego autoramentu, bardzo obraźliwych też, to pod uzależnieniem nie ma ani jednej opinii. Dlaczego? Naszym zdaniem czatujący unikają tego rodzaju samowiedzy, wolą myśleć, że nie są nałogowcami, więc ich to nie dotyczy. Ale to jest właśnie jeden z symptomów uzależnienia od czatu, polegający na samooszukiwaniu się, że w każdej chwili można czat opuścić bezpowrotnie. My, z autopsji, wyliczyliśmy siedemnaście objawów uzależnienia. Podamy może najważniejsze z nich. Wszystko, co cię odrywa od czatu, traktujesz wrogo. Przestajesz oglądać telewizję, czytać książki, chodzić do kina. Nie odbierasz telefonów, bo właśnie z kimś klikasz. Zapominasz o wyprowadzeniu psa i nieodrobionych lekcjach. Przez czat zarywasz noce. Zasypiasz w pracy lub w szkole. Robisz awantury operatorowi, gdy sieć pada. Grozisz ucieczką z domu, jeśli ktoś z rodziny utrudni ci dostęp do komputera. Grupa towarzyska z czatu staje się dla ciebie najważniejsza na świecie. Jeśli nie ma cię na czacie, obsesyjnie myślisz, co się tam dzieje i czy pamiętają o tobie. Wchodzisz pod innym nikiem, żeby podglądać, czy ktoś pyta, czemu cię nie ma. Myślisz, że wszystko kontrolujesz, więc wychodzisz z czatu na zawsze. Wytrzymujesz dzień lub kilka dni, po czym rzucasz się na czatowanie z tym większą zajadłością. Ryzykujesz utratę pracy lub relegowanie z uczelni czy szkoły za nieobecności i fatalne oceny. Zawalasz wszystko, a kontakt z tobą jest utrudniony, ponieważ stałeś się niekomunikatywny — rozmowy w realu cię nie interesują. Wolisz poszaleć na czacie.

Nałogowców łączy wyraźna tendencja do ucieczki od rzeczywistości i jej problemów, którym musieliby stawić czoła. Zdarzały się nawet próby samobójcze, gdy rodzice chcieli zamknąć dziecku komputer na klucz. Uzależnień mamy wiele rodzajów. Nie tylko od czatu, ale i od gier czy kart, pornografii, cyberseksu, randek. Wszystkie wymieniamy w książce podając liczne przykłady. Dołączamy też testy na uzależnienie dr Bohdana Woronowicza i znanej amerykańskiej badaczki Internetu dr Kimberly Young. Każdy może przeprowadzić je sam, byleby był wobec siebie uczciwy.

Patricia Wallace w Psychologii Internetu pisała sporo o zjawisku płci. Gdyby przyjrzeć się sposobowi budowania komunikatów, to można z dużym prawdopodobieństwem stwierdzić, kto kryje się pod prowokacyjnym nikiem. A więc ktoś, kto o sobie mówi „Tu Bodzio" zdradza jednak cechy nadawcy żeńskiego. Jak to kamuflowanie płci postrzegaliście państwo podczas swoich obserwacji innych użytkowników Internetu?

Znamy osoby, które mają wiele ników, męskich i żeńskich. Każdy z nich służy do innego rodzaju czatowej zabawy i celów. Na przykład kobieta, która chce „podebrać" inną panią, wchodzi do niej na priva pod żeńskim nikiem. Używa go też do śledzenia swojego wirtualnego ukochanego w różnych pokojach. Wtedy przybiera login Maurycy. Na nim uwodziła niejedną dziewczynę, proponując jej cyberseks. Dlaczego to robiła? Nie jest lesbijką. Bawiła się tylko oraz chciała zdobyć rozmowy z kobietami, by móc kopiować je z ich ukochanym, by udowodnić im niewierność wybrance serca. Z czystej zawiści. Często mężczyźni pod kobiecymi nikami wyciągają na zwierzenia panów, by sprawdzić ich sposób rozmowy, poszukać inspiracji, bądź tylko dlatego, aby móc później wyśmiewać się z nich: „ale dał się nabrać, palant". Czasem ludzie zmieniają w Internecie płeć także dlatego, że cierpią na ukryty transseksualizm, źle się czują w swojej skórze. Zmiana płci ników służy też uśpieniu czujności współmałżonka(ki), zerkającego zza pleców na monitor. Ale wówczas rozmówca wie, kto się pod danym nikiem kryje. W jaki sposób można przekonać się, czy rozmawiamy z kobietą lub z mężczyzną? Nie jest to łatwe, ale bywa możliwe. Można np. zrobić test, jak gotuje się zupę ogórkową. Mężczyzna nie będzie znał kolejności wkładania składników do garnka. Kobieta — tak.


1 2 Dalej..

 Po przeczytaniu tego tekstu, czytelnicy często wybierają też:
Tajemnice Internetu
Kultura WEB 2.0 - rewolucja czy upadek?

 Zobacz komentarze (9)..   


« Społeczeństwo informacyjne   (Publikacja: 17-02-2006 )

 Wyślij mailem..   
Wersja do druku    PDF    MS Word

Katarzyna Bocheńska
Autorka programu Otwarta Akademia Umiejętności. Za cel postawiła sobie rozwijanie umiejętności młodych ludzi. Zajmuje się także wydawaniem przy udziale Wyższej Szkoły Umiejętności Społecznych w Poznaniu Magazynu Młodych Dziennikarzy.
 Strona www autora

 Liczba tekstów na portalu: 11  Pokaż inne teksty autora
 Najnowszy tekst autora: Ofiarnik i ofiara. Korespondenci wojenni
Wszelkie prawa zastrzeżone. Prawa autorskie tego tekstu należą do autora i/lub serwisu Racjonalista.pl. Żadna część tego tekstu nie może być przedrukowywana, reprodukowana ani wykorzystywana w jakiejkolwiek formie, bez zgody właściciela praw autorskich. Wszelkie naruszenia praw autorskich podlegają sankcjom przewidzianym w kodeksie karnym i ustawie o prawie autorskim i prawach pokrewnych.
str. 4604 
   Chcesz mieć więcej? Załóż konto czytelnika
[ Regulamin publikacji ] [ Bannery ] [ Mapa portalu ] [ Reklama ] [ Sklep ] [ Zarejestruj się ] [ Kontakt ]
Racjonalista © Copyright 2000-2018 (e-mail: redakcja | administrator)
Fundacja Wolnej Myśli, konto bankowe 101140 2017 0000 4002 1048 6365