|
Chcesz wiedzieć więcej? Zamów dobrą książkę. Propozycje Racjonalisty: | | |
|
|
|
|
Prawo » Prawa wolnomyśliciela
Prorok i święte krowy, czyli o uczuciach religijnych [1] Autor tekstu: Przemysław Piela
Stosunkowo niedawno świat obiegła informacja o agresywnych
demonstracjach antyduńskich i antyzachodnich na Bliskim Wschodzie. Początkowo
zwykły bojkot towarów pochodzących z Danii, przerodził się w agresywne
zamieszki, w których zaatakowano i zdewastowano pięć ambasad i dziesięć
konsulatów, w większości należących do krajów skandynawskich. Przysłowiową
kroplą, która przelała czarę, było dwanaście rysunków Mahometa
opublikowanych we wrześniu przez jakąś duńską gazetę — wtedy nikt
jeszcze nie wiedział, że „Jyllands-Posten"; notabene największy dziennik w Danii, ba — cała Dania, stanie się
symbolem europejskiego zepsucia dla islamistów oraz ofiarą i zarazem
prowodyrem konfliktu, który odbije swe piętno na niewinnych obywatelach -
nie obyło się przecież bez ofiar śmiertelnych. Media szybko podchwyciły
temat i rozpoczęła się batalia o wolność słowa i poszanowanie uczuć
religijnych. Po jednej stronie barykady znaleźli się zachodni dziennikarze i intelektualiści broniący prawa do swobodnej wypowiedzi, po drugiej zaś
fanatyczni wyznawcy Allacha wraz z wtórującymi im chrześcijanami — zwłaszcza
katolikami, próbującymi najwyraźniej ugrać coś dla siebie, broniąc swych
kuzynów w wierze; jakby nie patrzeć wyznawców tego samego Boga.
Co nie jest nadzwyczaj dziwne, Polska prawie że jednogłośnie
opowiedziała się po stronie pokrzywdzonych muzułmanów. Jedna tylko
„Rzeczpospolita" odważyła się opublikować dwa ze słynnych rysunków, opatrując
je solidaryzującym z Danią i jej walką o wolność słowa komentarzem. Występek
tego będącego w norweskich rękach dziennika został szybko potępiony przez
najwyższe polskie władze, nasz rząd oficjalnie przeprosił mahometan, a polski Kościół rzymskokatolicki wyraził swoje oburzenie i jednocześnie
zrozumienie dla ludzi, których uczucia zostały urażone. Bo przecież Polska
jest ostoją wolności i praw demokratycznych, a te karykatury stanowczo
„wykroczyły poza granice dobrze zrozumianej swobody wyrażania poglądów.
Rolą mediów nie może być prowokowanie nienawiści i propagowanie wrogości — w imieniu swoim i polskiego rządu tłumaczył premier Marcinkiewicz.
[ 1 ] Okazało się więc, że to, co zrobili ludzie z „Jyllands-Posten" było prymitywną i denną prowokacją na miarę laickiej i zdegenerowanej Zachodniej Europy; czymś,
co w naszym kraju jest nie do przyjęcia — Polacy powinni solidarnie bronić
uczuć religijnych wyznawców wszystkich religii.
Taki obraz nam wykreowano, rzeczywistość jednak jak to się zwykle
dzieje, jest bardziej złożona. Dlatego chciałbym przedstawić tutaj
chronologię wydarzeń by uporządkować nasz obraz tej rysunkowej wojny oraz
podzielić się z Czytelnikiem swoimi refleksjami nad genezą konfliktu ocierającego
się o wojnę cywilizacji. Do napisania tego tekstu zainspirował mnie wywód
[ 2 ]
mojego byłego kolegi z redakcji Ateista.pl, Artura Chludzińskiego, w którym
to tekście autor stara się niejako usprawiedliwić postępowanie części społeczności
arabskiej obarczając za obecny stan rzeczy Zachód, który swoją prowokacyjną
postawą skłania islamistów do epatowania nienawiścią — w swej apologii
kultury muzułmańskiej Artur słusznie zwraca uwagę na różnice pomiędzy
dwoma kręgami kulturowymi, zdaje się jednak zapominać o fakcie, że pewne
wartości wyznawane przez fanatycznych islamistów stoją w sprzeczności z fundamentalnymi zasadami demokracji, których zwolennikiem jest w moim
przekonaniu sam autor. Osobiście twierdzę, że Artur nie zauważa, że broni
ludzi pokroju imama Aarhus, szejka Raeda Hlayhela, który to wielce zdegustowany
zaistniałą sytuacją, zasugerował, że jeśli tak ma wyglądać demokracja,
to on się nie zgadza na demokrację. Przypomnę tylko, że ten sam człowiek był
prowodyrem późniejszych zamieszek na Bliskim Wschodzie. [ 3 ]
Najpierw jednak zajmijmy
się genezą sporu.
Lato było w pełni, gdy w ojczyźnie Andersena miała ukazać się
kolejna książka dla dzieci. Koranen og profeten Muhammeds liv (Koran i życie proroka Mahometa) autorstwa Kåre Bluitgena. Wszystko zaczęło się
od problemów Bluitgena związanych ze znalezieniem ilustratorów dla dzieła, w którym przedstawiono losy proroka Mahometa w sposób przystępny i zrozumiały
dla najmłodszych — albowiem to do nich była skierowana książka, mająca pełnić
funkcję edukacyjną. Los chciał, że autor skontaktował się z rysownikami,
którzy jednogłośnie odrzucili ofertę tłumacząc się obawą przed
negatywnym odbiorem graficznych wizerunków proroka przez społeczność muzułmańską,
która nie akceptuje takiej formy prezentacji tej osoby — zwłaszcza w kontekście
czysto religijnym. Jeden z niedoszłych grafików powołał się nawet na przykład
holenderskiego reżysera Theo van Gogha zamordowanego z pobudek religijnych.
Takie zachowanie ludzi żyjących w kraju uznawanym za ostoję wolności i demokracji może co najmniej dziwić. Czy muzułmanie są aż tak niebezpieczni,
gdy się ich urazi, że lepiej nawet nie próbować? Problem ten i związana z nim autocenzura zostały poruszone na szerszym forum publicznym 16.9.2005 w artykule Troelsa Petersena z duńskiej agencji prasowej Ritzau.
[ 4 ]
Historia opisana przez Petersena zainspirowała redakcję „Jyllands-Posten" do
poszukiwań rysowników, którzy odważyliby się wykonać karykatury Mahometa,
sprzeciwiając się tym samym narzucaniu prasie dogmatycznych zasad religijnych.
Poproszono czterdziestu zawodowych grafików o wykonanie rysunków — swoje
prace nadesłało zaledwie dwunastu. Odważni tłumaczyli się tym, że w pluralistycznej demokracji nie można być cenzurowanym i samemu odbierać sobie
prawa do wypowiedzi w kwestiach światopoglądowych tylko dlatego, że jakaś
religia ma takie, a nie inne zasady i nakazy.
30.9.2005 roku „Jyllands-Posten" opublikowała w formie dodatku do
artykułu traktującego o wolności wypowiedzi, wszystkie dwanaście karykatur
przedstawiających Mahometa. W rysunkach przeważała sarkastyczna krytyka
fundamentalizmu islamskiego — głównej przyczyny autocenzury niedoszłych
ilustratorów książki Bluitgena, a w domyśle także terroryzmu. Redakcji
jutlandzkiej gazety przyświecała idea zniesienia tabu i wsparcia autorów
obawiających się konsekwencji głoszenia własnych poglądów. Jak twierdzi
sama redakcja JP, intencją była chęć uczynienia zadość tradycji prasy duńskiej,
która lubuje się w komentowaniu bieżących wydarzeń przy użyciu
uszczypliwych rysunków. W sporze, który zaistniał po publikacji,
najmocniejszym argumentem obrońców JP jest fakt, że nie zostało tu naruszone
prawo oraz etyka dziennikarska. Sami redaktorzy nie mieli zamiaru nikogo obrażać i nie spodziewali się tak daleko idących konsekwencji.
[ 5 ] Pierwszą
reakcją na publikację był anonimowy telefon z pogróżkami do redakcji JP.
Policja zatrzymała siedemnastolatka, któremu postawiono zarzut gróźb
karalnych.
8 października muzułmańska społeczność wystosowała żądanie oficjalnego
przeproszenia muzułmanów przez „Jyllands-Posten". W odpowiedzi dziennikarze JP
podparli się opinią eksperta od prawa karnego z Uniwersytetu Kopenhaskiego,
prof. Vagna Greve’a, który stwierdził, że publikacja karykatur nie podlega
pod paragraf obrazy uczuć religijnych.
[ 6 ] Sprawa wyszła
poza granice kraju następnego dnia za sprawą wywiadu-protestu, który udzielił
telewizji al-Jazeera wspomniany już imam Raed Hlayhel. 14 października trzy i pół tysiąca ludzi wyszło na ulice Kopenhagi by zademonstrować przeciw
rysunkom obrażającym islam. W międzyczasie redaktorzy JP oraz autorzy rysunków
otrzymali kilkadziesiąt pogróżek od ludzi, którzy poczuli się urażeni
kpinami z proroka. W niecały
tydzień sprawa przerodziła się w konflikt dyplomatyczny za sprawą jedenastu
ambasadorów krajów arabskich, którzy poprosili premiera Danii Andersa Fogha
Rasmussena o spotkanie w celu przedyskutowania problemu i wyjaśnienia sprawy.
Ambasadorowie domagali się, by premier dał wyraźnie do zrozumienia, że -
jak określił to ambasador Egiptu — „rząd nie życzy sobie takich rzeczy".
[ 7 ]
Premier odmówił spotkania. W uzasadnieniu czytamy: „Poszanowanie zasad wolności
słowa i tolerancji religijnej, a także równość wszystkich wyznań jest
podstawą dla duńskiego społeczeństwa. Wolność wypowiedzi jest sama w sobie
fundamentem duńskiej demokracji. Wolność ta sięga daleko, i dlatego duński
rząd nie ma żadnego wpływu na to, co pisze prasa. Co prawda duńskie
prawodawstwo zabrania obraźliwego i dyskryminującego zachowania oraz
wypowiedzi, ale to strona, która poczuje się urażona może zaskarżyć takowe
obraźliwe treści. To do sądów należy rozstrzyganie każdej sprawy
indywidualnie". Fogh nie zablokował jednak możliwości prowadzenia dialogu, a zachęcił do konstruktywnej debaty opartej na tolerancji i wzajemnym
zrozumieniu. [ 8 ] Przy okazji
warto zastanowić się nad rewelacjami, które pojawiły się w lutym po emisji
programu „60 Minutes" w amerykańskiej telewizji CBS, którego autorzy
sugerują, że w Danii dyskryminuje się muzułmanów, a państwo dobrobytu
dotyczy jedynie rdzennych, albo o zgrozo… rasowych Duńczyków. Autorzy
audycji insynuują, że premier nie podjął żadnych kroków w celu załagodzenia
konfliktu, chcąc przypodobać się IV władzy, czyli „Jyllands-Posten". Sprowadza
się to jednak jedynie do subiektywnej opinii. Jørgen Christensen idzie
dalej i tłumaczy, że „USA w oczywisty sposób próbują kopiować wzorce
reakcyjne z dyktatorskich reżimów muzułmańskich w celu odwrócenia uwagi od
własnych problemów".
[ 9 ]
Krytykę amerykańską deprecjonuje się w Danii problemami USA z mniejszościami
etnicznymi, wplątaniem się w konflikt z islamem za sprawą interwencji
zbrojnej w Iraku, czy wreszcie nieudzielanie pomocy Afroamerykanom po przejściu
huraganu Katrina przez Nowy Orlean i okolice. Może się wydawać, że rzeczywiście
jest to uciekanie od dyskusji za pomocą chwytów retorycznych, jednak raporty
niezależnych organizacji zajmujących się prawami człowieka stawiają Danię
znacznie wyżej od USA, jeśli chodzi o poszanowanie mniejszości. Amnesty
International wspomina jedynie o zaostrzeniu przepisów imigracyjnych;
[ 10 ] informacje o dyskryminacji mniejszości etnicznych i religijnych w Danii wydają
się być wyssane z palca.
1 2 Dalej..
Przypisy: [ 4 ] źródło: Interaktivt tema om Muhammed-sagen, w: TV2. [ 7 ] Interaktivt tema om Muhammed-sagen, w: TV2. [ 8 ] tamże, Fogh brev til ambassadørerne, 2.10.2005. [ 10 ] źródło: AI Report 2003 -
Denmark;
AI nie zauważa dalszych nadużyć, w ogóle nie wymieniając Danii w kolejnych
raportach za lata 2004-2005. Co się tyczy USA, raport 2005 jest bardzo
niepochlebny: AI oskarża USA o przetrzymywanie ludzi w więzieniach bez wyroków i prawa do obrony oraz o stosowanie tortur. « Prawa wolnomyśliciela (Publikacja: 24-03-2006 )
Przemysław PielaWspółzałożyciel portalu Ateista.pl, w latach 2004-2005 z-ca redaktora naczelnego, do października 2007 r. redaktor naczelny. Student V roku filologii duńskiej oraz I dziennikarstwa i komunikacji społecznej na Uniwersytecie Adama Mickiewicza w Poznaniu. Przez pewien czas studiował także filozofię. Były wiceprezes PSR. Rocznik 1987, pochodzi z Nowego Targu. Mieszka w Poznaniu. Numer GG: 3112057
Liczba tekstów na portalu: 18 Pokaż inne teksty autora Liczba tłumaczeń: 7 Pokaż tłumaczenia autora Najnowszy tekst autora: Przychodzi baba do lekarza, albo chleb do pijawki | Wszelkie prawa zastrzeżone. Prawa autorskie tego tekstu należą do autora i/lub serwisu Racjonalista.pl.
Żadna część tego tekstu nie może być przedrukowywana, reprodukowana ani wykorzystywana w jakiejkolwiek formie,
bez zgody właściciela praw autorskich. Wszelkie naruszenia praw autorskich podlegają sankcjom przewidzianym w
kodeksie karnym i ustawie o prawie autorskim i prawach pokrewnych.str. 4665 |
|