Tematy różnorodne » Na wesoło
Z pamiętnika biskupa Autor tekstu: Piotr Drobner
W kwietniu 2006 roku Kościół Katolicki dopuścił używanie
prezerwatyw przez osoby zakaźnie chore. Jak tak dalej pójdzie... 2 kwietnia 2085.
Miałem dziś bardzo pracowity dzień. We wszystkich czterech kościołach
katolickich w Polsce odbywały się obchody osiemdziesiątej rocznicy odejścia
Jana Pawła II. Jako jedyny polski biskup musiałem jednego dnia odwiedzić Częstochowę,
Licheń, Świętą Lipkę i Gniezno. Bardzo to budujący widok: prawie 16 tysięcy
wiernych — wszyscy polscy katolicy — w powadze i skupieniu modliło się za
naszego papieża Polaka.
Radosną uroczystością były chrzty. Jak co roku, właśnie tego dnia
chrzcimy nowych członków Kościoła. W tym roku powitaliśmy w gronie wiernych
aż szesnaścioro dzieci. W dobrym nastroju, z poczuciem godnie wypełnionej posługi
wróciłem do kurii późnym wieczorem. 12 kwietnia 2085.
Nareszcie! Bogu dzięki! Udało się sfinalizować sprzedaż Pałacu
Prymasowskiego. Kupił go prywatny przedsiębiorca, bo miasto nie było
zainteresowane. Przez jedenaście lat stał opustoszały, nieco zrujnowany i obciążał nam budżet. W zeszłym roku zmuszeni byliśmy sprzedać cegłę
rozbiórkową z kościoła Mariackiego w Krakowie, by zapłacić podatek za Pałac.
Skarb państwa nie zechciał nam umorzyć tego długu. Co za ciężkie czasy nam
nastały... 27 maja 2085.
Słońce, ciepło, przyjemnie… Od rana przygotowywaliśmy z żoną
wieczorne przyjęcie dla naszych kolegów jeszcze z seminarium. Przyjechali
wszyscy: ksiądz Marek, ksiądz Jerzy i ksiądz Michał z żonami i dziećmi,
ksiądz Anna z żoną, ksiądz Florian z mężem. Nawet prałat Jan w tym roku
znalazł czas w nawale obowiązków i przybył do nas. Ciasta upieczone przez
jego dwie żony były znakomite. Posiedzieliśmy, pogadali, pożartowali.
Wszystkie dzieci pysznie bawiły się w ogrodzie przy ognisku — spaliliśmy
wreszcie resztkę drewna z niepotrzebnych od lat konfesjonałów, które tylko
zawalały nam kurię.
Rozstawaliśmy się we wspaniałych nastrojach. 15 czerwca 2085.
Dziś najważniejsze nasze święto: Dzień Najwyższej Czwórcy Świętej.
To już prawie pięćdziesiąt lat temu sobór w Castel Gandolfo intronizował
Maryję na Czwartą Osobę Boską. Wszyscy kardynałowie — w liczbie 23 -
zgodnie uznali Jej Bożą istotę. Krzyż ma przecież cztery ramiona. Trudno
nawet sobie dziś wyobrazić jak ułomna i niepełna była wiara w Trójcę.
Dopiero teraz, z Bożą pomocą, mamy pełnię wiary i pełnię Boga. Alleluja! 30 czerwca 2085. Mamy dwie córki. Siedem miesięcy temu zdecydowaliśmy się na chłopczyka.
Wizyta w klinice była krótka i owocna. Wyselekcjonowano odpowiednie plemniki i dokonano zapłodnienia in vitro. Dla mnie — jako biskupa — usługa była
bezpłatna. Jeszcze tylko dwa miesiące do narodzin.
Sprzątaliśmy z żoną poddasze, by przygotować pokój dla naszego
synka. W starej, gdańskiej szafie znaleźliśmy ubrania moich poprzedników na
stolcu biskupim chyba sprzed sześćdziesięciu lat. Najbardziej rozśmieszyły
nas sutanny: żona myślała początkowo, że to suknie kobiece. Jedną nawet
przymierzyłem — wyglądałem dziwacznie, śmiesznie, niepoważnie. Podobnie
pokraczne były stare mitry. Jak można było nosić to publicznie? Bardzo
dobrze, że zniesiono tę przestarzałą 'modę'. Garnitur to garnitur, kapelusz
to kapelusz. 15 sierpnia 2085.
Na tradycyjnej procesji na Jasnej Górze było prawie dwa tysiące
wiernych! Chwała Panu! Uroczyście i podniośle niosłem egzemplarz Ewangelii
według świętego Dana, tak, żeby wszyscy wierni mogli widzieć Świętą Księgę
Objawioną. Na mszy w intencji Potomków Pana Naszego Jezusa Chrystusa
wspominaliśmy świętego Dana i czytaliśmy ze wzruszeniem jego Ewangelię. Naród
kroczący w ciemnościach przez dwadzieścia wieków ujrzał wreszcie światłość
wielką — na przełomie tysiącleci święty Dan oświecił wiarę naszą.... 1 września 2085.
Poświęciłem dziś nową salę katechetyczną w Gnieźnie. Jasna,
czysta, pachnąca świeżą farbą. Niewielka: na dwanaście osób. Będzie nam
służyć przez lata — od dawna bowiem liczba katechizowanych w Gnieźnie nie
przekraczała dziesięciu. A i do nauk przedślubnych, jeśli się ktoś zgłosi,
też się będzie nadawać. 6 października 2085.
Smutny i przykry dzień. Ostatni zakonnik w Bielanach pod Krakowem, brat
Konstanty — osiemdziesięciodwuletni staruszek — zachorował i przed miesiącem
zapadł w śpiączkę. Lekarze nie dawali żadnej nadziei. Zwołałem na dziś
Radę Kościoła. Zgodnie ze Znowelizowanym Prawem Kanonicznym wydaliśmy zgodę
na eutanazję brata Konstantego. Niech spoczywa w pokoju Pana. Amen. 12 listopada 2085.
Odwiedził mnie dziś rebe Mahalael — naczelny rabin w Polsce. Przywiózł
prawie siedem tysięcy złotych — opłatę za wynajęcie świątyni Opatrzności
Bożej w Wilanowie. Biedni Żydzi: jest ich tylko 2 tysiące wiernych i nie stać
ich na wybudowanie i utrzymanie synagogi, toteż wynajmuję im ten kościół
raz do roku na ich Paschę. I tak stoi pusty i zamknięty na głucho przez cały
rok. Po opłaceniu czynszu — 2 tysiące złotych — zostanie nam prawie 5 tysięcy.
Niestety nie wystarczy to na nasze potrzeby do końca roku. Księdzu Jerzemu
zaproponowano ostatnio wynajęcie kościoła w Licheniu na bal sylwestrowy.
Zgodziłem się bez wahania. Mało tego: posłałem do księdza Anny w Gnieźnie,
by też szukała chętnych w tym kierunku. 31 grudnia 2085.
Niestety: księdzu Annie nie udało się wynająć kościoła. Popadliśmy w tarapaty finansowe. Na Zgromadzeniu Wiernych trzystu wyznawców uznało, że
źle zarządzam pieniędzmi Kościoła i odwołało mnie z funkcji biskupa -
Znowelizowane Prawo Kanoniczne zezwala na taki krok. Zostaje mi ostatni obowiązek:
wysłać informację do Rady Watykańskiej o moim odwołaniu i o nadaniu
biskupstwa księdzu Janowi.
Ze smutkiem wyprowadziłem się z kurii do mieszkania żony — będziemy
się gnieździć w piątkę, z trójką dzieci, w tym małym czteropokojowym
mieszkanku.
Szkoda mi tylko, że nie odprawię mszy na Boże Narodzenie 6 stycznia
2086. Przygotowałem taką śliczną homilię... 6 stycznia 2086.
Po mszy bożonarodzeniowej pogratulowałem biskupowi Janowi i jego żonom
wyboru na biskupa. Po krótkiej rozmowie przekazałem mu też zaproszenie i bilet do Castel Gandolfo na rozwód papieża, który odbędzie się 30 stycznia.
Poprosiłem Jana o przekazanie rozwodnikom moich osobistych życzeń na nowej
drodze życia.
« Na wesoło (Publikacja: 25-04-2006 Ostatnia zmiana: 27-04-2006)
Wszelkie prawa zastrzeżone. Prawa autorskie tego tekstu należą do autora i/lub serwisu Racjonalista.pl.
Żadna część tego tekstu nie może być przedrukowywana, reprodukowana ani wykorzystywana w jakiejkolwiek formie,
bez zgody właściciela praw autorskich. Wszelkie naruszenia praw autorskich podlegają sankcjom przewidzianym w
kodeksie karnym i ustawie o prawie autorskim i prawach pokrewnych.str. 4726 |