|
Chcesz wiedzieć więcej? Zamów dobrą książkę. Propozycje Racjonalisty: | | |
|
|
|
|
Kościół i Katolicyzm » Kościół i kobieta
Miejsce i wizerunek kobiety w chrześcijaństwie [3] Autor tekstu: oprac. Mariusz Agnosiewicz
Opracowanie: Mariusz Agnosiewicz
Koncepcja odmalowana przez ojca Salija, tudzież przez panią
Pernoud, jest jednak błędna. „Twierdzenie, że religia chrześcijańska oznacza wyzwolenie kobiety
okazuje się równie żywotne, co fałszywe" (Uta Ranke-Heinemann, Eunuchy
do raju...). Pernoud w swojej książce istotnie zdaje się
sugerować, iż cała antykobiecość świata zachodniego to wina świata starożytnego.
Kobiety miały się dobrze, przekonuje Pernoud, do czasu jak odkryto
Arystotelesa w późnym średniowieczu. Trafniejsze zdaje się być spostrzeżenie Uty Ranke-Heneimann, iż poglądy recypowane przez Kościół biologiczne poglądy Arystotelesa świetnie pasowały do kościelnych koncepcji św. Augustyna — „jak brakująca pokrywka do garnka". Dlaczego jednak antykobiecość miała
wynikać z recepcji Arystotelesa jakiej dokonał akurat chrześcijanin św.
Tomasz, skoro w innych recepcjach Arystotelesa — Awicenny i Awerroesa -
antykobiecość się nie pojawia? Zaraz po tym Pernoud rozszerzanie się
antykobiecości wiąże z rozpowszechniającą się znajomością prawa
rzymskiego (str. 254-255). Nawet jeśliby wiązać owe oddziaływania z prawem rzymskim,
to argument Salija jest i tak zdecydowanie ułomny: o ile nie jest prawdą, iż
kulminacją recepcji prawa rzymskiego był Kodeks Napoleona, o tyle jest świętą
prawdą, iż najgorliwszym i chyba też najbardziej zasłużonym czynnikiem
wspierającym recepcję prawa rzymskiego był Kościół (ecclesia vivit lege
romana), który w swych stosunkach wewnętrznych stale trzymał się zasad
prawa rzymskiego i oparł na nim w znacznym zakresie swój system prawa
kanonicznego. O św. Tomaszu pisano nawet, iż „ochrzcił prawo
rzymskie". Kodeks Napoleona, czyli francuski kodeks cywilny z 1804 r., realizował w zakresie prawa
cywilnego przede wszystkim idee rewolucji 1789, uwzględniał też wiele instytucji
francuskiego prawa zwyczajowego i prawa rzymskiego. Dla wszystkich feministek
jest bez wątpienia kamieniem obrazy (w stulecie jego wprowadzenia kobiety urządziły w Paryżu wielką manifestację, której punktem kulminacyjnym było uroczyste
spalenie kodeksu u stóp kolumny Vendôme), jednak owe „skazy na piękności" w zakresie prawa rodzinnego i spadkowego były ingerencją samego Napoleona, który
kierował się nie prawem rzymskim a tradycjami jego rodzimej patriarchalnej
Korsyki oraz swoimi osobistymi poglądami, wyrażonymi przezeń m.in. w Radzie
Stanu, iż „sama natura uczyniła z kobiety niewolnicę". Poza tym ów
kodeks był niewątpliwie wybitny (z prawa polskiego jego przepisy wyrugowali
ostatecznie dopiero komuniści), "został okrzyknięty arcydziełem sztuki
legislacyjnej pod względem jasności stylu i piękna języka. Znakomity pisarz
francuski Stendhal mawiał, że codziennie przed przystąpieniem do pracy nad
powieścią sięga do jego lektury pour prendre le ton" (Katarzyna Sójka-Zielińska,
Drogi i bezdroża prawa).
Ostatecznie więc domysły francuskiej mediewistki są niepoważne,
tak samo zresztą jak jej głupie uwagi pod adresem Woltera. Obydwoje więc:
Salij i Pernoud wykazują ignorancję odnośnie prawa rzymskiego, jak i pozycji
kobiety w społeczeństwie Rzymskim. [ 10 ] Położenie kobiet poprawiło się znacznie w czasach cesarstwa,
bez domniemanej pochodni emancypacyjnej chrześcijaństwa. W czasach Hadriana (76-138) kobiety same mogły spisywać testamenty, ojcowie nie zmuszali swych córek do małżeństwa wbrew ich woli, ani bez ważnych przyczyn nie sprzeciwiali się małżeństwu którego pragnęła. Jeden z najwybitniejszych prawników rzymskich, Julianus Salwiusz, powiadał, że zaślubiny dokonują się nie poprzez gwałt, lecz za obopólną zgodą małżonków i nieprzymuszona wola młodej dziewczyny jest tutaj niezbędna. Kazimierz Kolańczyk podkreśla: „Stanowisko społeczne żony było w Rzymie — w porównaniu z wieloma innymi społeczeństwami — raczej korzystne. Zajmowała ona honorowe miejsce u boku męża i — jak wszystkie rzymskie niewiasty, w każdym razie w okresie cesarstwa — korzystała ze znacznej swobody w życiu prywatnym." Zaś Jérôme Carcopino twierdził: „...wbrew utartej opinii, która swe wyobrażenie o warunkach w epoce cesarskiej opiera na przedawnionych już wspomnieniach z pierwszych wieków republiki, jest rzeczą pewną, że kobieta w czasach, o których mówimy, cieszyła się czcią i autonomią równą lub wyższą od tej, jakiej współczesny nam ruch emancypacyjny domagał się dla naszych kobiet i której niejeden teoretyk emancypacji w starożytności, jak np. Musonius Rufus, żądał systematycznie za Flawiuszów w imię równości intelektualnej i duchowej obu płci.
(...) Będąc panią — z racji statutu sine manu — swych własnych posiadłości… matrona rzymska przypomina te Amerykanki z Piątej Avenue, które narzucają swoim mężom tyranię swych dolarów".
Wspomniane przez Carcopino małżeństwa typu sine manu, występowały już w okresie republiki, przeważały w pryncypacie, małżeństwo
cum manu zaniknęło w początkach dominatu.
Ostatecznie można bez wątpienia stwierdzić, iż pompatyczna i wyniosła polemika ojca Salija jest zasadniczo pustosłowiem, a zarzuty w większości
chybione. Odpowiedź na wytykanie grzechów i błędów Kościoła jest u o.
Salija współbrzmiąca z głosem kościelnym (np. papieskie
„przepraszanie" z roku 2000): jeśli błędy były, to marginalne, były
to przy tym błędy „synów kościoła", a nie Kościoła czy chrześcijaństwa.
Trudno oczekiwać więc szczerego uderzenia się w piersi przez katolickich
apologetów (choć pozytywne wyjątki się zdarzają), jednak trzeba doprawdy
wiele ekwilibrystyki retorycznej, nadziei na naiwność czytelników, czy też
arogancji, którą tak chętnie przypisuje przeciwnikom o. Salij, aby całą
antykobiecość (czy jak pisze nieściśle Salij: antyfeminizm), przypisać
cywilizacji starożytnej, „pogańskiej" w szczególności, zaś z chrześcijaństwa i Kościoła wykreować rzecznika i twórcę emancypacji
kobiet. W całym tym wywodzie brakło tylko stwierdzenia, iż polowanie na czarownice
zapowiedział nie Pan Bóg w swoje Biblii, lecz Homer w Iliadzie.
1 2 3
Przypisy: [ 10 ] Informacje na ten temat można znaleźć
m.in. w: J. Carcopino, „Emancypacja i bohaterstwo rzymskiej kobiety",
„Feminizm i demoralizacja", Życie codzienne w Rzymie, Warszawa
1960, s.104-116; S. Koper, Miłość i polityka. Kobiety świata antycznego,
Warszawa 1997. « Kościół i kobieta (Publikacja: 13-06-2002 Ostatnia zmiana: 22-01-2018)
Wszelkie prawa zastrzeżone. Prawa autorskie tego tekstu należą do autora i/lub serwisu Racjonalista.pl.
Żadna część tego tekstu nie może być przedrukowywana, reprodukowana ani wykorzystywana w jakiejkolwiek formie,
bez zgody właściciela praw autorskich. Wszelkie naruszenia praw autorskich podlegają sankcjom przewidzianym w
kodeksie karnym i ustawie o prawie autorskim i prawach pokrewnych.str. 473 |
|