Racjonalista - Strona głównaDo treści


Fundusz Racjonalisty

Wesprzyj nas..
Zarejestrowaliśmy
205.014.993 wizyty
Ponad 1064 autorów napisało dla nas 7362 tekstów. Zajęłyby one 29015 stron A4

Wyszukaj na stronach:

Kryteria szczegółowe

Najnowsze strony..
Archiwum streszczeń..

 Czy Rosja użyje taktycznej broni nuklearnej?
Raczej tak
Chyba tak
Nie wiem
Chyba nie
Raczej nie
  

Oddano 15 głosów.
Chcesz wiedzieć więcej?
Zamów dobrą książkę.
Propozycje Racjonalisty:
Sklepik "Racjonalisty"

Złota myśl Racjonalisty:
"Filozofia nie ma żadnego celu poza prawdą. Wiara nie szuka niczego poza posłuszeństwem i pobożnością".
 Społeczeństwo » Socjologia

Wartości męskie i kobiece w polskim zaprogramowaniu kulturowym [2]
Autor tekstu:

Choć ideologia szlachecka niosła z sobą wybitnie „męskie" ideały, niemało jest autorów wskazujących na jej — przynajmniej względnie — pozytywny wpływ na kształtowanie pozycji społecznej kobiet. Zdaniem historyk Marii Boguckiej, katolicko-szlachecka kultura Rzeczypospolitej mniej sprzyjała dyskryminacji kobiet niż kultura protestancko-mieszczańska, charakterystyczna dla krajów anglosaskich i Niemiec. W krajach protestanckich, które zmarginalizowały rolę duchowieństwa, będącego wcześniej głównym pośrednikiem między Bogiem a ludźmi, jedynym reprezentantem, wręcz symbolem Boga, stał się władca, w życiu prywatnym zaś mąż i ojciec, posiadający całkowitą, patriarchalną władzę nad rodziną. Z kolei narodziny kapitalizmu wiązały się z awansem zawodowym mężczyzn, przechodzących do pracy najemnej, oraz degradacją społeczną kobiet do oraz w ich tradycyjnej roli gospodyń domowych. Wypchnięto je z cechów rzemieślniczych oraz nawet z tych nielicznych zawodów, które dawniej mogły uprawiać - lekarki, akuszerki, aptekarki — dając możliwość wykonywania tylko najgorszych, najsłabiej opłacanych zajęć — służby domowej, drobnych handlarek, prostytutek. Wszelkie próby rozszerzenia aktywności kobiet traktowano jako źródło zagrożenia, czego przejawem były u progu epoki nowożytnej masowe prześladowania czarownic, literatura antykobieca, karykatury żądnych władzy, jędzowatych ksantyp, wiarołomnych, szkodzących mężom żon [ 9 ]. W społeczeństwie takim — pisze Bogucka — „granica między sferą żeńską, prywatną, domową, a męską, publiczną, była bardzo silnie uwypuklona. Praca i świat uchodziły za domeny mężczyzn, dom i rodzina — kobiet. Kobieta była żoną, panią domu, matką, strażniczką religii i obyczajów i nie wolno jej było bezkarnie tych ról przekraczać" [ 10 ]. „W sferach mieszczańskich i arystokratycznych ideałem była rodzina całkowicie utrzymywana przez męża. Kobieta miała pozostawać bezczynna (w pracach domowych i pielęgnacji dzieci wyręczała ją służba), miała stanowić dekoracyjny przedmiot zdobiący dom i schlebiający próżności męża" [ 11 ]. A wszystko to w sytuacji, gdy protestantyzm, podobnie jak tzw. ideologia mieszczańska, niosły ze sobą utylitarystyczną wizję świata, zgodnie z którą wartość jednostki mierzona była jej „siłą produkcyjną", osiągnięciami, społeczną użytecznością [ 12 ].

W tym samym czasie — stwierdza Bogucka — w Polsce, podobnie jak w innych krajach Europy Środkowej, takich jak Czechy czy Węgry, relacje między płciami były znacznie bardziej partnerskie, kobiety były mniej dyskryminowane przez prawo, miały większy wpływ w życiu rodzinnym i gospodarczym [ 13 ]. Niebagatelną rolę odgrywał tu fakt, iż I Rzeczpospolita była krajem rolniczym, z dominującą kulturą katolicko-szlachecką. W gospodarstwie szlacheckim, na folwarku, podobnie jak w gospodarstwie chłopskim, praca kobiety była niezbędna, jej podział zaś — racjonalny, nie oparty na sztucznej, płciowej hierarchii. Ponieważ szlachta polska była silnie upolityczniona, a także utrzymywała bogate życie towarzyskie, chętnie oddawała pieczę nad majątkiem kobietom, które okazywały się zdolnymi zarządczyniami. Szlachcianki miały też duży wpływ na wychowanie dzieci, politykę matrymonialną, interesowały się sprawami publicznymi i wpływały na ich bieg poprzez swoich mężów. Co więcej, w XVIII i XIX w., gdy mężczyźni walczyli i ginęli w powstaniach, kobiety przejęły nie tylko zarząd majątkiem i rodziną, lecz również obowiązek przechowywania polskości. Prowadziły tajne nauczanie języka polskiego i historii, brały udział w organizowaniu powstań. Nota bene kosztem walki o własną emancypację, która wydawała się im drugorzędna wobec służenia sprawie walki o niepodległość. Polskim kobietom nieobce były wprawdzie dziewiętnastowieczne dramaty cywilizacyjne, które zainspirowały działalność zachodnich sufrażystek, związane z zakłamaną moralnością wiktoriańską, sankcjonującą z jednej strony dyskryminację ubogich kobiet, zmuszonych do nieludzko ciężkiej pracy fizycznej, z drugiej zaś zamykającą w „złotej klatce" kobiety z warstw wyższych, skazującą je na nudę, neurozy, „choroby duszy", histerię. Nie ujawniły się one jednak na ziemiach polskich w sposób tak drastyczny, jak na zachodzie Europy. Poza tym, nad antagonizmami płci w społeczeństwie polskim dominowała idea współdziałania, solidarności w walce z zaborcą. Zresztą właśnie dzięki zaangażowaniu w odzyskanie niepodległości Polki otrzymały prawa wyborcze już w 1918 r., podczas gdy np. Francuzki i Włoszki dopiero po II wojnie światowej [ 14 ].

Jak wspomniane uwarunkowania historyczne przekładają się na kulturową, tym samym zaś pośrednio społeczno-ekonomiczną sytuację kobiet w Polsce w chwili obecnej? Wydaje się, iż wciąż — na dobre i na złe — ciąży na nich syndrom Matki Polki. Z jednej strony jako hołd, idealizacja heroizmu kobiet, z drugiej zaś — w obecnych mniej heroicznych i romantyzmem przepojonych czasach — jako balast lub wręcz pułapka. Wyraz moralnej presji wywieranej na kobiety, by dorównały swoim wielkim poprzedniczkom z czasów narodowych zrywów, klęsk, prac u podstaw. Aby były ostoją rodziny, „strażniczkami domowego ogniska", „siłaczkami", filarami spokoju i bezpieczeństwa. By broniły mężczyzn przed ich skłonnością do anarchii, bałaganu i chaosu. By działając poświęcały egoistyczne cele własne dla celów wyższych, „ogólnych", bo w czym, jeśli nie w altruizmie, tkwi cała wartość i uroda ludzkiego życia? Wyłamując się z tego schematu, odrzucając martyrologiczną aureolę wzorowej żony i matki oraz tradycyjny, staroświecki bardziej niż istotnie do głębi patriarchalny model polskiej rodziny, tracą szansę na stanie się kolejnym wcieleniem polskiej kobiety jako archetypu dobra. Na pociechę zaś mogą powiedzieć sobie aż lub może tylko, że — przypatrując się wizerunkowi wyemancypowanych kobiet na Zachodzie — w sytuacji tej nie są bynajmniej odosobnione. Desakralizacja kobiet, postawienie ich, w dobrym i złym tego słowa znaczeniu, na równi z mężczyznami, idee emancypacyjne i feministyczne — wciąż znacznie „lepiej" brzmią w bardziej niż polskie społeczeństwo egalitarystycznych i zaprogramowanych na indywidualizm krajach Zachodu, nawet jeśli (na pokaz i w formie sprowadzanych z Zachodu nowinek), zaczynają stopniowo dochodzić do głosu również w Polsce. Ostatecznie mechanizm kolektywistycznego myślenia i zachowań cechuje się innymi priorytetami i odmienną logiką.

Biorąc pod uwagę ogólnie rozumianą „formalną" siłę oddziaływania kobiet w polskim społeczeństwie, należałoby więc zgodzić się z wysuwaną przez ruchy feministyczne tezą-zarzutem, iż współczesna kultura polska jest męskocentryczna, to bowiem mężczyźni pełnią w Polsce dominujące role społeczne, związane ze sprawowaniem kontroli i władzy, kobietom zaś, przez sam fakt bycia kobietami, „wybić się" w tych dziedzinach jest znacznie trudniej [ 15 ]. Przytaczając argumenty kulturologa Krzysztofa Arcimowicza, podkreślić należy, iż kobiety doświadczają w Polsce dyskryminacji na rynku pracy, w porównaniu z mężczyznami dłużej pozostają bezrobotne i mają większe trudności ze zdobyciem zatrudnienia [ 16 ]. Paradoksalnie, po 1989r. stanowią 54% osób z wyższym wykształceniem i 56% bezrobotnych [ 17 ]. Rzadziej awansują, pełnią mniej prestiżowe stanowiska, monopolizując wręcz zawody stosunkowo słabo płatne, „podrzędne", np. pielęgniarek, nauczycielek, sekretarek. Trudno również mówić o wysokim statusie kobiet, które usiłują odnaleźć się w tradycyjnej roli gospodyń domowych. „W kapitalizmie — stwierdza Arcimowicz — jedną z naczelnych wartości jest wysoki status materialny, który można osiągnąć dzięki pracy zawodowej. W patriarchalnej skali wartości opieka nad dziećmi i domem, mimo że wartościowana pozytywnie, nie dorównuje jednak pracy zawodowej" [ 18 ]. Poza tym, kobiety są stosunkowo słabo reprezentowane w życiu publicznym, organach władzy, zwłaszcza na jej wyższych szczeblach: partyjnym, parlamentarnym, rządowym, szczególnie zaś zjawisko to nasila się po 1989r [ 19 ]. Budowanie ładu społecznego w III Rzeczpospolitej oparte jest na męskich prerogatywach. Przeważa pogląd, iż, cytując Arcimowicza, „podział na sferę rodzinną, zdominowaną przez kobiety, i publiczną, zdominowaną przez mężczyzn, jest stanem naturalnym" i niezmiennym [ 20 ]. Innym, paradoksalnym poniekąd, skutkiem przemian postkomunistycznych ostatnich lat, reakcją na nowe, liberalne wzorce kulturowe, płynące z Zachodu, jest „obronny" powrót do wartości tradycyjnych. Dominacja kryteriów moralnych w rozstrzyganiu kwestii związanych z seksualnością. Niechęć wobec „importowanych nowinek" — ruchów homoseksualistów, ideologii feministycznej. Uchwalenie restrykcyjnego, na tle Europy Zachodniej, prawa antyaborcyjnego [ 21 ].

Męskocentryzm widoczny jest również w dominującym w polskim społeczeństwie modelu rodziny. Arcimowicz stwierdza, iż obecnie w Polsce konkurują dwa paradygmaty męskości: tradycyjny — patriarchalny, oraz nowoczesny — bardziej „kobiecy", charakterystyczny dla liberalnych i egalitarystycznych krajów Zachodu. Górę biorą jednak wyraźnie tradycyjne wzory zachowań [ 22 ]. Nawet w sytuacji, gdy, zgodnie z badaniami opinii publicznej, między 1994 a 2004 r. znacznie zwiększyło się poparcie dla partnerskiego modelu rodziny, w którym małżonkowie przeznaczają równą ilość czasu na pracę zawodową oraz zajmowanie się domem i dziećmi (47% w 2004r.). Tradycyjny model, z pracującym mężem i żoną, zajmującą się wyłącznie domem, wciąż akceptuje 27% ankietowanych. Równocześnie zaś nadal popularny jest mieszany model małżeństwa, propagowany szczególnie w czasach PRL. Zgodnie z którym zarówno mąż, jak i żona pracują zawodowo, przy czym mąż poświęca więcej czasu na pracę, żona zaś dodatkowo zajmuje się prowadzeniem domu i wychowywaniem dzieci (23%). Trudno nie zgodzić się z autorami Systemu wartości materialnych i niematerialnych, iż kobiety w Polsce otrzymują od społeczeństwa sprzeczne sygnały: z jednej strony ich życiowy sukces coraz częściej utożsamia się z karierą zawodową, z drugiej zaś wciąż oczekuje się od nich, że będą dobrymi żonami i matkami, w patriarchalnym, tradycyjnym tego słowa znaczeniu [ 23 ].


1 2 3 4 Dalej..

 Po przeczytaniu tego tekstu, czytelnicy często wybierają też:
Płeć, socjobiologia i gender studies
Rzecz o stereotypach

 Zobacz komentarze (3)..   


 Przypisy:
[ 9 ] A. Górnicka-Boratyńska, Pomyłka Natury, „Gazeta Wyborcza": „Wysokie Obcasy" 2006, nr 6 (356), s. 34.
[ 10 ] M. Bogucka, Gorsza płeć, Warszawa 2005, s.249.
[ 11 ] Ibidem, s. 250.
[ 12 ] Ibidem, s. 37.
[ 13 ] A. Górnicka-Boratyńska, Pomyłka natury. Rozmowa z Marią Bogucką, „Gazeta Wyborcza": „Wysokie Obcasy" 2006, nr 6 (356), s. 34.
[ 14 ] Ibidem, s. 35.
[ 15 ] J. Bartyzel, A. Mazurek, op. cit.
[ 16 ] K. Arcimowicz, Obraz mężczyzny w polskich mediach. Prawda, fałsz, stereotyp, Gdańsk 2003 , s. 242.
[ 17 ] M. Falkowska, J. Lewandowska, B. Wciórka, M. Wenzel, System wartości materialnych i niematerialnych, [w:] Polska, Europa, świat. Opinia publiczna w okresie integracji, Warszawa 2005, s. 246.
[ 18 ] K. Arcimowicz, op. cit., s. 243.
[ 19 ] Ibidem, s. 243.
[ 20 ] Ibidem, s. 250.
[ 21 ] Ibidem, s. 246.
[ 22 ] Ibidem, s. 251.
[ 23 ] M. Falkowska, J. Lewandowska, B. Wciórka, M. Wenzel, op. cit., s. 233, 244. Zob. też np. M. Bunda, Matki, żony, kucharki, „Polityka" 2006, nr 16.

« Socjologia   (Publikacja: 06-05-2006 )

 Wyślij mailem..   
Wersja do druku    PDF    MS Word

Magdalena Żakowska
Doktorantka na Wydziale Filozoficzno-Historycznym Uniwersytetu Łódzkiego. Pisze pracę doktorską poświęconą m.in. tematyce "zaprogramowania kulturowego" Polaków, Rosjan i Niemców.

 Liczba tekstów na portalu: 3  Pokaż inne teksty autora
 Poprzedni tekst autora: Co wolno wojewodzie... O dystansie władzy w Polsce słów kilka
Wszelkie prawa zastrzeżone. Prawa autorskie tego tekstu należą do autora i/lub serwisu Racjonalista.pl. Żadna część tego tekstu nie może być przedrukowywana, reprodukowana ani wykorzystywana w jakiejkolwiek formie, bez zgody właściciela praw autorskich. Wszelkie naruszenia praw autorskich podlegają sankcjom przewidzianym w kodeksie karnym i ustawie o prawie autorskim i prawach pokrewnych.
str. 4755 
   Chcesz mieć więcej? Załóż konto czytelnika
[ Regulamin publikacji ] [ Bannery ] [ Mapa portalu ] [ Reklama ] [ Sklep ] [ Zarejestruj się ] [ Kontakt ]
Racjonalista © Copyright 2000-2018 (e-mail: redakcja | administrator)
Fundacja Wolnej Myśli, konto bankowe 101140 2017 0000 4002 1048 6365