|
Chcesz wiedzieć więcej? Zamów dobrą książkę. Propozycje Racjonalisty: | | |
|
|
|
|
Kościół i Katolicyzm » Historia Kościoła » Mroczne karty historii KK
Horror Vaticanus Autor tekstu: Mariusz Agnosiewicz
Dzieje Kościoła zapisały w annałach historii prawa
karnego jeden z najniezwyklejszych procesów wszechczasów. Chodzi o proces,
jaki wytoczył jeden papież, innemu papieżowi, swemu poprzednikowi. Donald E.
Wilkes, Jr, amerykański profesor prawa, uznał, że był to proces „tak
makabryczny, tak przerażający, tak potworny, że może być łatwo
zakwalifikowany najdziwniejszym i najbardziej wstrząsającym procesem w ludzkiej historii". Rzecz miała miejsce w roku 897. Główni bohaterowie:
gnijący papież Formozus (oskarżony) oraz czerstwy papież Stefan VII
(prokurator i sędzia). Wydarzenie to, „przypominające scenariusz z kliniki
dla chorych psychicznie", zostało zapamiętane jako synodus horrenda
lub „trupi synod".
KontekstFormozus (z włoskiego 'piękny, przystojny'), ur. ok.
815 r., nim został papieżem, był misjonarzem Bułgarów i założycielem bułgarskiego
Kościoła, biskupem Porto, legatem trzech papieży we Francji i na terenie
Niemiec. Około roku 872 konkurował prawdopodobnie o urząd papieski z późniejszym
Janem VIII, lecz bez rezultatu. Tenże Jan kilka lat później ekskomunikuje
swego rywala pod zarzutem konspiracji przeciwko papieżowi i cesarzowi oraz
opuszczenia biskupstwa. W roku 878 Formozus zostaje przez papieża przeniesiony
do stanu świeckiego. Na specjalnie zwołanym synodzie Formozus przysięga „na
cztery Ewangelie, krzyż Chrystusowy, sandały Pana i relikwie Apostołów", iż
nie będzie się już ubiegał o godności kościelne... Wkrótce jednak Jan VIII zostaje otruty przez swego
krewnego, który sam zainteresowany był urzędem Namiestnika Chrystusa, wobec
czego przed Formozusem otworzyła się droga powrotu na łono Kościoła. W roku
882 papież Marynus I zdjął zeń ekskomunikę. Kolejny papież, św. Hadrian
III, przywraca wkrótce Formozusowi biskupstwo. Jako biskup Porto uzyskał stały
przywilej konsekrowania papieży, co zapewniło mu wysoką pozycję w ówczesnym
Kościele. Po śmierci papieża Hadriana, dzięki wsparciu
„cesarza" Gwidona ze Spoleto, w roku 891, w wieku 75 lat, Formozus zostaje
obrany papieżem. Za swą elekcję musiał się odwdzięczyć koronując syna
Gwidona, Lamberta ze Spoleto, na „współcesarza". Ówczesna Italia była
areną szczególnie burzliwych rozgrywek politycznych (główna rywalizacja
rozgrywała się między dwoma przedstawicielami frankijskiej arystokracji:
Berengarem z Friulu oraz Gwidonem ze Spoleto). Od czasów antykróla włoskiego
Gwidona datuje się największe zanurzenie Stolicy Apostolskiej w intrygach ówczesnej
Italii. Forumozus starał się prowadzić politykę ugodową, co jednak nie
zawsze mu pomyślnie wychodziło. Kiedy po którejś z bitew między Berengarem a Gwidonem,
ten ostatni po raz kolejny targnął się na Patrimonium Sancti Petri,
papież doszedł do wniosku, że pozostawanie w zaklętym kręgu tych dwóch skłóconych
„królów" kosztuje go zbyt drogo i czas rozejrzeć się za sojuszem
„cudzoziemskim". Zaczął szukać pomocy u króla Wschodnich Franków (dziś
Niemcy), Arnulfa (887-899), prosząc go, aby wydarł siłą królestwo Italii i dobra św. Piotra „złym chrześcijanom" (malis christianis). W odpowiedzi na wezwanie Arnulf ruszył na Włochy zdominowane już przez Spoletańczyków.
Sprzymierzony z Berengarem podbił Bergamo, Rzym — gdzie papież zdążył go
namaścić na „cesarza" — lecz w drodze do Spoleto dopadła go ciężka
choroba, w związku z czym musiał zawrócić do „Niemiec". (Warto zaznaczyć,
że przy okazji tej wyprawy wojska niemieckie po raz pierwszy oblegały Rzym).
Dynastia spoletańska zaczęła odzyskiwać wpływy i rozprawiać się z przeciwnikami. Czarne chmury zawisły nad papieżem, który z tego wszystkiego,
wkrótce — ku irytacji swych wrogów — wyzionął ducha. Po nim na stołku św. Piotra zasiadł Bonifacy VI, który
jednak po dwutygodniowym pontyfikacie podążył za Formozusem. Kwestią sporną
pozostaje, czy ktoś mu w tym pomógł. Jego następcą zostaje drugi bohater
naszej opowieści — Jego Świątobliwość Stefan VII (896-897). Nowy papież,
syn księdza Jana, został konsekrowany na biskupa Anagni przez papieża
Formozusa. Jako zwolennik partii spoletańskiej, z jej inspiracji, przystąpił
do lustracji w Kościele, czyli ścigania upiorów z przeszłości... Miało to być swoiste damnatio memoriae, czyli potępienie
pamięci, kara stosowana jeszcze w starożytnym Rzymie nakładana za przestępstwa
przeciwko godności ludu rzymskiego, która polegała na wymazaniu skazanego z pamięci potomnych poprzez zakazanie noszenia jego nazwiska i zniszczenie
wszelkich jego wizerunków. W praktyce cesarstwa była to często kara czysto
polityczna, którą wzajemnie ścigali się czasami cezarowie. Wykonując ją
starano się niszczyć wszelkie pozostałości po danym cezarze, włącznie z wydanymi przezeń aktami prawnymi jednostkowymi i generalnymi (Rzymianie byli
jednak na tyle praktyczni, że zadowalali się wymazaniem z owych dokumentów
nazwiska skazanego). Jak zauważa J. Imbach, „gdy Kościół przejął władzę w państwie, zemsta na zmarłych nie odeszła bynajmniej w przeszłość. W przeciwieństwie do starożytnych Rzymian, którzy w takich sytuacjach działali
pragmatycznie i z chłodnym wyrachowaniem, ich chrześcijańskich następców
cechowało pod tym względem wyraźne upodobanie do makabry i okropieństw".
Jean Paul Laurens: Papież Formozus i Stefan VII, 1870
Papieża Stefana rozprawa z trupem
Proces nad papieżem Formozusem rozpoczął się w styczniu
897 r. w jednym z rzymskich kościołów.
Przewodził mu osobiście sam papież. Jako współsędziowie zasiadali inni
przedstawiciele kleru rzymskiego. Pokornie cisi. Na początku na polecenie
mistrza ceremonii odgrzebano — „spoczywającego w pokoju" od dziewięciu
miesięcy — papieża Formozusa, wyjęto z trumny i jego truchło zostało
przytaszczone na salę rozpraw. Stefan zarządził ubranie trupa w cały wystrój
papieskich szat pontyfikalnych, aby wszystkiemu nadać odpowiedniego realizmu.
Ileż musiało być w nim nienawiści do poprzednika, by zainscenizować taki
teatr! Rozsypujący się „papież" został usadzony na tronie papieskim a obok niego usadowiono „adwokata", który miał przemawiać w jego imieniu.
Zastraszony obrońca rozumiał powagę sytuacji oraz to, że nie należało się
zanadto wychylać, by nie dołączyć do oskarżonego po krótkim procesie.
Bardzo swą rolą przypominał późniejszych adwokatów w procesach
inkwizycyjnych. Akt oskarżenia zawierał trzy zarzuty: 1)
Krzywoprzysięstwo 2)
Pożądanie papiestwa, niezdrowe ambicje 3)
Naruszenie kanonów kanonicznych. W pierwszym zarzucie chodziło o jego przysięgę „na
sandały Pana", iż nie będzie się ubiegał więcej o godności kościelne. Z przysięgi tej zwolnił jednak Formozusa papież Marynus I. W trzecim zarzucie chodziło o to, iż wedle pradawnych
ustaleń jeszcze soboru nicejskiego nie można było przenosić się z jednego
biskupstwa do innego. Miało to zapobiec rozgrywkom w kościele i dybaniem przez
biskupów na coraz lepsze biskupstwa. Mało kto się tym ówcześnie przejmował,
włącznie z ...samym oskarżycielem, który sam także był przecież przed swą
elekcją na biskupa rzymskiego biskupem Anagni. Nie przeszkadza to jednak Stefanowi w odegraniu makabreski.
„Dlaczego — grzmi w kierunku trupa oskarżyciel — tak chciwie uzurpowałeś
sobie prawo do Stolicy Apostolskiej, skoro byłeś już biskupem Porto?!" W odpowiedzi diakon-adwokat musiał coś wymamrotać. Rozprawa ciągnęła się
przez trzy dni, tak więc „w tym gabinecie grozy przebywało przez trzy dni całe
zgromadzenie biskupów". Ostatecznie zapadł wyrok: Formozus jest winny
wszystkich zarzucanych mu czynów. Wszystkie jego akty i święcenia zostają
anulowane, w tym w szczególności koronacja Arnulfa na cesarza. Zebrani
podpisali dekret o detronizacji, tym samym po raz drugi pozbawiono Formozusa urzędów
kościelnych. Tego jednak było zdecydowanie mało oprawcom, więc
zaczyna się uroczyste pastwienie nad szczątkami podsądnego. Najpierw kat odrąbuje
mu trzy kikuty palców, którymi kiedyś udzielał błogosławieństw. Następnie
zostaje zrzucony z tronu, przeobleczony w zwyczajne szaty i wleczony ulicami
Rzymu, po czym wrzucony do zbiorowego grobu z biedakami. Po kilku dniach papież
Stefan dochodzi do wniosku, że mało jeszcze i nakazuje ponowne wydobycie szczątków
Formozusa i wrzucenie ich do Tybru. Od wyświęcanych przez Formozusa egzekwuje
się oświadczenia o nieważności święceń.
Pokłosie
Cały ten szał nienawiści zwrócił się przeciwko
Stefanowi, gdyż wkrótce wybuchają w Rzymie zamieszki ludu rzymskiego i kapłanów.
Formozus zaczął być czczony jako męczennik, barbarzyńską rozprawę z nim
zaczęto uznawać za zbrukanie dobroczyńcy Rzymu. Jak to bywa w takich
sytuacjach, pojawiły się cuda… Na tej fali partia proniemiecka zyskuje coraz
więcej zwolenników, co pozwoliło na złożenie papieża Stefana z urzędu,
pozbawienie go insygniów papieskiej władzy oraz uwięzienie. W więzieniu
zostaje dyskretnie uduszony. Pochowano go jednak w bazylice św. Piotra. Na tym jednak nie koniec, a sprawa „trupiego synodu" ciągnęła
się żywo jeszcze przez siedem pontyfikatów. W okresie trwających jeszcze w Rzymie zamieszek na papieża zostaje wybrany zwolennik Formozusa, Romanus (897),
brat niedawno zmarłego papieża Marynusa. Na jego polecenie szczątki Formozusa
wydobyto z Tybru i pochowano na brzegu rzeki. Anulowane zostają postanowienia
„strasznego synodu". Romanus wkrótce opuszcza urząd papieski — co jest z pewnością ewenementem — opuszcza go żywy. Jego następca, Teodor II, przywrócił
na stanowiska duchownych usuniętych za dominacji frakcji antyformozjańskiej,
uznał ważność decyzji Formozusa, ponownie unieważnił niedawny synod oraz
uroczyście pochował to, co zostało ze zmaltretowanych kości w Bazylice Św.
Piotra. Po dwudziestodniowym zaledwie pontyfikacie papież ginie w niewyjaśnionych
okolicznościach. Jego następcą został Jan IX (898-900), który również
zajmował się rehabilitacją formozjan. Na soborze w Rawennie potępiono
„trupi synod", zakazano po wsze czasy pozywania zmarłych przed sąd oraz
ekskomunikowano obranego w grudniu 897 na papieża prezbitera Sergiusza, członka
partii antyformozjańskiej i uczestnika feralnego synodu. Ten sam sobór nakazał
jednak spalenie akt „synodu trupiego". Kolejnym papieżem, który wrócił
do tej sprawy był sławetny Sergiusz III (904-911), od którego przyjmuje się
początek okresu kościelnej pornokracji. Sergiusz znów unieważnił święcenia i pozbawił urzędów dostojników kościelnych, którzy je otrzymali od
Formozusa. Sytuację tę zmienił po raz kolejny papież Jan XI (931-935),
notabene syn papieża Sergiusza III oraz trzęsącej ówczesnym papiestwem
Marozji, który rozgrzeszył i przywrócił cześć Formozusa. Fakcje formozjańska i antyformozjańska przez całe dziesięciolecia
zwalczały się jeszcze w różnych formach, w tym na polu literatury i filipik
pisanych. Pomimo spalenia akt nie zapomniano o tej sprawie. Nawet do dziś. W Zaduszki 2002 r. we wrocławskiej wieży ciśnień Grupa Artystyczna „Ad
Spectatores" Pod Wezwaniem Calderóna wystawiła mroczną sztukę „Trupi
synod" w reżyserii Macieja Masztalskiego. Co zrozumiałe jednak, ludzie Kościoła niechętnie wracają
do tej sprawy. Żaden inny papież w historii nie przybrał imienia Formozus II.
« Mroczne karty historii KK (Publikacja: 09-06-2006 )
Wszelkie prawa zastrzeżone. Prawa autorskie tego tekstu należą do autora i/lub serwisu Racjonalista.pl.
Żadna część tego tekstu nie może być przedrukowywana, reprodukowana ani wykorzystywana w jakiejkolwiek formie,
bez zgody właściciela praw autorskich. Wszelkie naruszenia praw autorskich podlegają sankcjom przewidzianym w
kodeksie karnym i ustawie o prawie autorskim i prawach pokrewnych.str. 4825 |
|