|
Chcesz wiedzieć więcej? Zamów dobrą książkę. Propozycje Racjonalisty: | | |
|
|
|
|
« Czytelnia i książki Filistrem jestem i nic, co mieszczańskie... Portret filistra u Marka Bałuckiego [1] Autor tekstu: Andrzej Bajguz
Wstęp
„Filister
to jest zero, nic, nul..., to jest coś, co nie jest, a rusza się"
[ 1 ].
Tym oto stosem inwektyw, jeden z bohaterów dramatu W sieci Augusta
Kisielewskiego — Jerzy Boreński emocjonalnie definiuje filistra. Dlaczego
filister zbiera takie cięgi? Odpowiedź na to pytanie można znaleźć w wielu
utworach, a przede wszystkim w komediach, pozytywistycznego pisarza Michała Bałuckiego.
Jest on wnikliwym obserwatorem, głównie galicyjskiego, życia społecznego w drugiej połowie XIX wieku. Na podstawie swych spostrzeżeń, ale też wyobraźni
artystycznej kreśli literacki, najczęściej negatywny, obraz mieszczanina.
Kim filister jest?Kołtun,
mieszczuch, mydlarz, burżuj, episjer, wreszcie najpopularniejszy — filister, to
synonimy tego samego zjawiska. Każde z tych określeń pretenduje w zasadzie do
tego, by być najbardziej pogardliwym. Uważam, że porównanie kogoś do zbitki
splątanych oraz sklejonych brudem i łojotokiem włosów, czyli do kołtuna,
posiada szczególnie silny wymiar pejoratywny. Jaka jest etymologia
tego terminu? Otóż słowo filister wywodzi się z języka niemieckiego "Philister" i ma dwa źródła:
-
Filistyn — członek starożytnego ludu niesemickiego, wrogiego Żydom
[ 2 ];
-
Philister — w korporacji studenckiej: starszy korporant mający ukończone
studia akademickie [ 3 ]
Jadwiga Zacharska dodaje, że nazwa ta
„upowszechniona została w mowie studentów niemieckich, gdzie oznaczała
ludzi niebędących studentami oraz byłych członków stowarzyszeń
studenckich, Burszenszaftów — a następnie w literaturze i języku ogólnym pod
koniec XVIII i XIX wieku" [ 4 ].
Najpopularniejsze jednak znaczenie, które będę również stosował na
potrzeby niniejszej pracy, definiuje filistra jako „człowieka obojętnego na
interes ogółu, niepoczuwającego się do koleżeństwa, zadowolonego samoluba i wygodnisia, człowieka pojęć małostkowych, pospolitego, poziomego, bez wyższych
aspiracji" [ 5 ].
Istotny
rys tak prezentowanemu wizerunkowi mieszczucha nadał już właśnie
pozytywistyczny Michał Bałucki.
Obraz filistra w utworach Michała
Bałuckiego
Istota relacji damsko-męskich
Michał Bałucki w prezentacji kołtuństwa bodaj najwięcej literackiej przestrzeni poświęca
skomplikowanym relacjom damsko-męskim. W Donżuanie powiatowym Bałucki
szczegółowo kreśli pewne sposoby zachowania: "kiedy jaka ładna twarzyczka
pokaże się, elegant wnet kryguje się, układa się w coraz inne malownicze
pozy, wystudiowane przedtem dobrze przed zwierciadłem, dobywa co chwilę
zegarka, muska wąsy, poprawia szkiełka na nosie (...)" [ 6 ].
Okazuje się więc, że w błędzie jest ten, kto uważa, że takie umizgi
charakteryzują jedynie kobiety. Jakie są zaś sekrety dyplomacji wśród
kobiet? Po pierwsze „nie spieszyć się z przyjmowaniem oświadczenia, namyślać
się" [ 7 ].
Czy dzięki temu miałyby panie lepiej poznać mężczyzn, ich psychikę, wrażliwość?
Nic podobnego. Celem jest po prostu usidlenie dobrej partii: „bo zwłoka
utrwala niecierpliwych konkurentów w wierze w ukryte skarby, potęguje w nich
chęć do małżeńskich związków" [ 8 ]. A jak najlepiej się zaprezentować? Oczywiście wyłącznie od strony
materialnej: „(...) nie mogąc imponować stanowiskiem i fortuną cioci, panna w rozmowach z młodzieżą kładzie większy nacisk na dobra będące w posiadaniu ich rodziców" [ 9 ].
Jak to zrobić w najbardziej wyrachowany sposób? Otóż panna taka, „niby od
niechcenia wspomina o projektach wyjazdu na zimę do Paryża lub Florencji
(...), staje się zwolenniczką oszczędności i umiarkowania, aby nie sądzono,
że z potrzeby ogranicza swoje wydatki; umie ponadto dostosować się do wymagań,
upodobań i gustów upatrzonego konkurenta" [ 10 ].
Doprawdy trudne to umiejętności, wymagające, co najmniej, pięcioletnich
studiów magisterskich w dziedzinie skutecznego uwodzenia. Tym bardziej że
sprawa jednak nie jest łatwa, bo wielu „dżentelmenów", np. Wistowski,
bohater Grubych ryb, wcale „nie czuje choćby najmniejszego powołania
na ojca rodziny" [ 11 ].
W Domu otwartym zaś Wicherkowski wykłada swoją filozofię względem pań:
„kobieta jest jak owoc, im dojrzalsza, tym skłonniejsza do upadku. Dlatego
wymaga podwójnej opieki" [ 12 ].
Pilnuje więc swoją żonę i odstrasza, jak może, potencjalnych konkurentów.
Jedną z metod nadzoru nad małżonką jest zakaz „tańców wirowych, bo tam
wszelka kontrola męża staje się niemożebną" [ 13 ].
Ponadto, nie mając zupełnie poczucia własnej wartości, mówi: „dlatego ja z zasady nie przyjmuję nikogo, żeby uchronić mój dom od tej strasznej szarańczy,
jaką są kawalerowie" [ 14 ].
Żonę zaś nazywa, o zgrozo!, własnością. Wzbijając się na wyżyny absurdu
postuluje wprowadzić podatek dla kawalerów od 16 roku życia, co miałoby
stanowić formę „cła ochronnego dla instytucji małżeńskiej"
[ 15 ].
Sami
kawalerowie nie wypadają też najlepiej. Adolf w Domu otwartym definiuje
ich z ironią: „są okropnie wybredni (...), chcą wiedzieć naprzód jaka będzie
kolacja, jaka muzyka, jakie panny, czy ładne, czy posażne?" [ 16 ] Eufrozyna zaś w utworze Radcy pana radcy dokonuje generalizacji,
wypowiadając się o wszystkich mężczyznach z żalem: „bo dla nich niczym są
przymioty duszy (...), u nich tylko pieniądze mają znaczenie" [ 17 ]. W dużym stopniu, jak tłumaczy Jadwiga Zacharska, wynika to z faktu, że
„filister podporządkowuje się względom użyteczności, przeważa w nim
racjonalne nastawienie do świata" [ 18 ].
Mniej istotne jest więc uczucie, autentyczność, pierwsze skrzypce grają zaś
dobra materialne.
Tym,
którzy mają perwersyjną potrzebę zostania kołtunem, prezentuję jeden ze
sposobów. Otóż Zdzisław oświadcza się Eufrozynie, bo wie, że ta wygrała
los na niebagatelną sumę 100 tysięcy, choć sama zainteresowana jeszcze się o tym nie dowiedziała. Kalkuluje: "z pieniędzmi w ręku może by stawiała
jakie warunki, wahała się (...)" [ 19 ],
dodaje z nutą narcyzmu w głosie: „a do tego będzie miała męża, o jakich
nie łatwo" [ 20 ].
Chce oświadczyć się Eufrozynie, zanim ta dowie się, że jest posiadaczką
szczęśliwego losu, by wyglądało to tak, jakby chciał ożenić się z nią z czystej miłości. Wyrachowanie jest godne samego hrabiego de Valmonta -
demonicznego amanta z Niebezpiecznych związków Pierre Choderlos de
Laclosa. Los jak los, jednak zmiennym jest. Okazuje się bowiem, że Eufrozyna,
nie wiedząc, że kupon loteryjny, który nabyła jest zwycięski, odsprzedała
go komu innemu. Kara za nieszczerość i chciwość wymierzona zostaje więc
przez fatum.
Ręka rękę myje
Komedia Krewniaki precyzyjnie obnaża system
zależności rodzinno-towarzyskich. Przetargami na stanowiska pracy rządzą
mniej więcej takie oto mechanizmy: gdy firma bądź instytucja poszukuje
pracownika, z góry wiadomo, kto spośród kandydatów zagospodaruje wakat. Skąd
my to znamy? Historie takie nierzadko zdarzają się przecież we współczesnej,
polskiej praktyce. Kiedy Adolf jednak protestuje, że nie chciałby drogą
protekcji zdobyć stanowiska, Andzia z rozbrajającą szczerością odpowiada:
„Czyż to co złego? Wszak wszyscy tu tak robią" [ 21 ].
Potwierdza to dyrektor banku, który przyznaje, że jego instytucja „choruje
na nepotyzm". Piotr z Radcy pana radcy awansował na stanowisko radcy,
ale zupełnie nie wie co to oznacza, jaki jest zakres jego obowiązków.
Absurdalnie rzecze: „a cóż ja tam będę radził, kiedy ja sobie w domu
poradzić nie umiem" [ 22 ].
Natomiast apogeum walki o stanowisko sekretarza w banku, w sposób zupełnie
pozamerytoryczny, czyli bez uwzględniania kwalifikacji i kompetencji kandydatów,
przypada na finalne stronice komedii Krewniaki. Dumska wówczas ubiega się o posadę dla Napcia, a Kajetan dla siebie. Wydaje się ponadto, że ten system
jest niereformowalny z powodu ogólnospołecznej jego akceptacji. Dobitnym
wyrazem tego są słowa Reginy: „ja bym sądziła, że przecież krewny
powinien mieć pierwszeństwo" [ 23 ].
Jednak, gdy dyrektor banku odmawia, Dumska krzyczy: „Napciowi odmówił? Ależ
to o pomstę woła do nieba" [ 24 ].
Kobieta ta, w swym „świętym" oburzeniu, jakby nie zauważa, że powołując
się na Boga, uznaje, że On miałby stanąć w obronie nepotyzmu i korupcji.
Religijność
inaczej
Innym
znakomitym przykładem religijności rozumianej na opak są historie rywalizacji i zawziętości dwóch miejskich cechów w powieści pt. Pan burmistrz z Pipidówki. Pomimo więc faktu, że przedstawiciele obydwu zawodów
wyznawali tę samą religię rzymskokatolicką, to „aby jedni nie byli
zmuszeni robić tego samego, co drudzy — pod odmiennymi całkiem adresami wysyłali
swoje modlitwy do nieba" [ 25 ].
Bałucki wymienia więc obiekty sporu: "zdunowie modlili się do Matki Boskiej
Częstochowskiej, szewcy, na złość im, do Kalwaryjskiej; gdy szewcy dzień
swych patronów obchodzili świętem (...), zdunowie pracowali w ten dzień
zawzięciej niż kiedykolwiek (...). Kobiety też nie pozostawały dłużne i walczyły ze sobą na bogactwo i jaskrawość strojów [ 26 ]. I tak dalej, i tak dalej.
Rozrywką świat kołtuna
stoi
Zdaniem Jadwigi
Zacharskiej „filistrzy (...) to ludzie syci, którzy strzegą swego spokoju w korzystaniu z dóbr tego świata" [ 27 ]. W efekcie więc wiele czasu bohaterowie Bałuckiego spędzają na rozrywce. W Grubych
rybach państwo Ciaputkiewiczowie we wszystkie
wieczory grają w wista, pieszczotliwie nazywają go nawet „taroczkiem".
Dowodzi to dużego emocjonalnego przywiązania do gier hazardowych, śmiem sądzić
nawet, że wielokrotnie większego niż do niektórych ludzi. Repertuar obowiązków i spraw, które ich dotyczą, to jak mówi Wistowski, jedynie: „ogień na
kominku, herbatka, partyjka, coś owoś" [ 28 ].
Podobnie pan Gienio z komedyjki Donżuan powiatowy po południu oddaje się grze w bilard, wieczorami zaś gra w karty.
1 2 3 Dalej..
Przypisy: [ 1 ] Kisielewski August, W sieci, Kraków 2002. [ 2 ] Uniwersalny słownik języka polskiego A-J, red. Stanisław
Dubisz, Warszawa 2003, s. 903. [ 3 ] Słownik języka polskiego, t. 2, red. Witold
Doroszewski, Warszawa 1960, s. 874. [ 4 ] Zacharska Jadwiga, Filister w prozie
fabularnej Młodej Polski, Warszawa 1996, s. 10. [ 5 ] Słownik języka polskiego, t. 1, red. Jan Karłowicz,
Adam Kryński, Władysław Niedźwiedzki, Warszawa 1952, s. 742. [ 6 ] Bałucki Michał,
Donżuan powiatowy, (w:) Pisma wybrane. Nowele i humoreski, t. 9,
Kraków 1956, s. 259. [ 7 ] Bałucki Michał, Wędrowne ptaszki, (w:) Pisma wybrane.
Nowele i humoreski, t. 9, Kraków 1956, s. 281. [ 11 ] Grube ryby, op. cit., s. 46. [ 12 ] Dom otwarty, op. cit., s.
185. [ 17 ] Radcy
pana radcy, op. cit., s. 76. [ 18 ] Zacharska Jadwiga, Filister w prozie fabularnej Młodej Polski, Warszawa 1996, s. 12. [ 19 ] Radcy pana radcy, op. cit., s. 80. [ 21 ] Krewniaki,
op. cit., s. 221. [ 22 ] Radcy pana radcy, op. cit., s. 82. [ 23 ] Krewniaki, op. cit., s. 224. [ 25 ] Pan burmistrz Pipidówki, op. cit., s. 6. [ 27 ] Zacharska Jadwiga, op. cit., s. 12. [ 28 ] Grube ryby,
op. cit., s. 6. « Czytelnia i książki (Publikacja: 17-07-2006 )
Wszelkie prawa zastrzeżone. Prawa autorskie tego tekstu należą do autora i/lub serwisu Racjonalista.pl.
Żadna część tego tekstu nie może być przedrukowywana, reprodukowana ani wykorzystywana w jakiejkolwiek formie,
bez zgody właściciela praw autorskich. Wszelkie naruszenia praw autorskich podlegają sankcjom przewidzianym w
kodeksie karnym i ustawie o prawie autorskim i prawach pokrewnych.str. 4932 |
|