Racjonalista - Strona głównaDo treści


Fundusz Racjonalisty

Wesprzyj nas..
Zarejestrowaliśmy
204.781.103 wizyty
Ponad 1065 autorów napisało dla nas 7364 tekstów. Zajęłyby one 29017 stron A4

Wyszukaj na stronach:

Kryteria szczegółowe

Najnowsze strony..
Archiwum streszczeń..

 Czy konflikt w Gazie skończy się w 2024?
Raczej tak
Chyba tak
Nie wiem
Chyba nie
Raczej nie
  

Oddano 720 głosów.
Chcesz wiedzieć więcej?
Zamów dobrą książkę.
Propozycje Racjonalisty:
Sklepik "Racjonalisty"

Złota myśl Racjonalisty:
Propaganda jest matką wydarzeń.
« Czytelnia i książki  
Filistrem jestem i nic, co mieszczańskie... Portret filistra u Marka Bałuckiego [2]
Autor tekstu:

Kolejnym dowodem na formowanie się, jak ją nazwie Thorstein Veblen — klasy próżniaczej, filisterstwa jest przykład niektórych bohaterów z Grubych ryb. Onufry, choć zupełnie nie zdaje sobie z tego sprawy, wymierza w siebie tragikomiczny cios mówiąc: „od dziesięciu lat jeszcze mi się nie przytrafiło, żeby wtedy, kiedy ja odprawiam sobie poobiednią drzemkę, ktoś śmiał dzwonić do drzwi" [ 29 ]. Neurotycznie wtóruje mu w tym żona Dorota „żeby tak nagle kogoś budzić! Ja się jeszcze cała trzęsę" [ 30 ]. W tym momencie Anglicy swoim zwyczajem rzekliby i ja powtórzę za nimi: "no comments!".

Materialność ponad wszystko

Młodopolscy pisarze wskazują na „poprawność stroju i zachowania kołtuna, co stanowi w ich mniemaniu, dowód nieautentyczności zachowań i braku uznania dla duchowych wartości" [ 31 ]. Przykładem jest Helena z Grubych ryb, której szczytem pragnień jest posiadanie odpowiedniej garderoby. Marzy ona: „co by to było za szczęście pokazać się w takiej materialnej sukni z ogonem, takim długim, długim ogonem" [ 32 ]. Ponadto umiłowanie materialnych spraw jest powszechne: „mama z pannami pożyczają skąd można, biorą na kredyt, gdzie się da, a gdy wszystkie źródła się wyczerpią, znikają z widowni i wracają chyłkiem do kłopotów domowych, jak aktorowie po przedstawieniu" [ 33 ]. Nieumiejętność finansowego radzenia sobie w mieszczańskim świecie oznacza faktycznie niebyt w ogóle. Skoro więc niewiele się posiada, najważniejsze są złudne atrybuty zamożności. Dlatego też bohaterowie Bałuckiego bawią się w pozory i gry. Dobre kombinowanie daje przecież szansę akcesji do środowiska, które jest celem aspiracji. Pan Gienio na przykład, czyli donżuan powiatowy, „był niby właścicielem małej kamienicy, która dostał w spadku po ciotce" [ 34 ], utrzymywał się zaś ze „skromnego kapitaliku, który także odziedziczył po matce" [ 35 ]. Pani Pieprzyńska, bardzo ważna figura w Domu otwartym, wbrew swemu absurdalnie brzmiącemu nazwisku, stanowi, według Telesfora, „egzemplarz porządnie zakonserwowanego panieństwa" [ 36 ]. Jest ona jednak na balu, będącym niczym innym jak targowiskiem, ważnym elementem, potrzebnym do „udekorowania" salonu, do dodania imprezie prestiżu. Pulcheria znajduje nawet sposób na znajomość z nią. Wystarczy ponoć zapisać się do stowarzyszenia religijnego „Drabiny Cnót Chrześcijańskich", by wedrzeć się fortelem do jej łask. Wszystko to pokazuje, czym kołtuni zajmują się w swym życiu codziennym. Nieustanne afery, intrygi, metody na pozyskanie przychylności „szych" to nieliczne spośród wielu grzeszków. Towarzyszy temu ponadto zupełny brak autentyzmu w relacjach międzyludzkich. Wiele postaci permanentnie toczy między sobą gry, mówi co innego, a czuje co innego. Na salonach toczy się wojna towarzyska niemal wszystkich względem wszystkich. Umiejętność poruszania się w dżungli miasta ma zapewnić odpowiedni status materialny i „poważanie" w środowisku.

Kłócę się, więc jestem

Kolejną cechą kołtuna jest skłonność do sprzeczek, niejednokrotnie o nieistotne detale lub sprawy niemal abstrakcyjne. Niech tego próbką będzie kłótnia Doroty z Onufrym o to, kim będzie ich prawnuk. By dodać pikanterii do tego sosu, warto podkreślić, że owo dziecko jeszcze się nawet nie narodziło:

"Dorota: gadaj ty sobie, co chcesz, ja tam na żadnego inżyniera nie przystaję, będzie doktor i koniec!
Onufry: prędzej mnie tu włosy na dłoni wyrosną" [ 37 ].
I jak dzieci, przekomarzają się uparcie:
"Dorota: nie będzie!
Onufry: będzie! (...)
Dorota: nie, nie, nie!
Onufry: tak, tak, tak!" [ 38 ]
Po czym chodzą oboje zirytowani.

Rysy infantylizmu charakteryzują niemal wszystkich bohaterów utworów Bałuckiego. W Domu otwartym mężczyźni pojedynkują się ze sobą o to, że jeden drugiego nazwał smarkaczem, a honor każe przecież dżentelmenowi podjąć rzucone wyzwanie. Szkoda jedynie, że nie ma komu ratować godności uprzedmiotowionych przez kawalerów kobiet czy też dobrego imienia ojczyzny będącej wówczas pod zaborami.

Non społecznikos, non artystos

Filistrowi przeciwstawiona jest z reguły postać artysty lub działacza społecznego. Brak wrażliwości estetycznej jest również ważnym probierzem kołtuństwa. Na przykład Pagat i Wistowski nie umieją tańczyć, gubią krok. Jednak odpowiednio połechtani słowami „ależ jak pan lekko tańczy", dają się wciągnąć w żenujące, z powodu braku spontaniczności i nieznajomości sztuki tanecznej, harce na parkiecie. Nie dostrzegłem choćby najmniejszych artystycznych lub społecznikowskich rysów w którymkolwiek spośród bohaterów Bałuckiego. Zaraz, zaraz ..., czyżbym był jednak w błędzie? W swym „umiłowaniu" poezji niektórzy przecież są w stanie nawet stosować metafory. Wistowski tłumaczy Pagatowiczowi: „karpie, szczupaki to grube ryby, a w przenośni to my" [ 39 ]. Jak się okazuje jednak nie wszyscy są w stanie zrozumieć coś powiedzianego nie wprost. Pagatowicz dziwi się więc: „jak to, ja gruba ryba?" Na to „mentor" wyjaśnia zawiłości: „grube ryby to pan i ja, i w ogóle każdy człowiek nieżonaty, z majątkiem, wyrobioną pozycją, który może żonie zapewnić dobry los, piękne utrzymanie, słowem to, co nazywamy dobrą partią" [ 40 ]. Kontynuuje: "jak taka gruba ryba pokaże się w domu, gdzie są panny na wydaniu, zaraz mama, ciocia i opiekunowie usiłują go złapać na męża, zaczynają się swatania, namowy, słowem formalne polowanie (...)" [ 41 ]. Tak więc oto od lichej metafory wracamy znowu do materializmu. Determinizm taki jest rzeczywiście zadziwiający.

W miejskich salonach w utworach Bałuckiego, w prowadzonych między bohaterami rozmowach, nigdy nie pojawiają się kwestie poświęcone polityce czy też sprawom społecznym. Postacie nie buntują się, mają ograniczone dążenia, są „zadowolone ze swej praktycznej i pozbawionej ideałów egzystencji" [ 42 ].

Pewne asocjacje z zachowaniem artystów np. młodopolskich rodzą się jednak na myśl o niektórych męskich szowinistach u Bałuckiego. Wróbelkowski w Domu otwartym mówi o Kamili: „ma jeden feler — jest panną (...), a ja w pannach nie gustuję. Mężatki to moja pasja" [ 43 ]. Tak samo Umizgalski - donżuan powiatowy w pogoni za miłosną awanturą perwersyjnie raduje się: „mężatka i do tego sama. To lubię" [ 44 ]. Umiłowanie mężatek jest to już przekroczenie granicy normalności. Sprawą różnicującą jednak artystów modernistycznych od kołtunów jest stosunek do konwenansów. O ile więc ci pierwsi odrzucają konwenanse jako takie, o tyle drudzy wielokrotnie zasłaniają się nimi w celu usprawiedliwienia swoich poczynań.

Plotka prawdę ci powie...

Świat mieszczański jest światem plotek. Co robić zaś, gdy jest się samemu „na językach"? Pulcheria w Domu otwartym, obyta już z regułami rządzącymi środowiskiem mieszczańskim, radzi: „z początku to drażni, gniewa, ale potem oswoisz się" [ 45 ]. Piotr w Radcy pana radcy z plotki właśnie dowiaduje się o romansach żony, każe więc Zdzisławowi ją śledzić. Ponadto Piotr mówi wyniośle o żonie, która rzekomo udała się na schadzki z innym mężczyzną: „gdyby przynajmniej była to zrobiła zwyczajnemu człowiekowi, nie byłoby mi tyle bolesnym, ale zhańbić godność, którą piastuję, to okropność" [ 46 ]. W tej sytuacji na usta ciśnie się ironia: „panie Piotrze niech pan zrezygnuje z piastowanego urzędu, ból będzie zapewne mniejszy".

Nomen omen

Michał Bałucki nieraz ułatwia ocenę a priori swych postaci poprzez nadanie im tendencyjnych nazwisk. Przykładowo pan Bagatelka ciągle myli nazwę stowarzyszenia, którego jest członkiem, Umizgalski zachowuje się jak etatowy amant, zaś Tarapatkiewicz, wiecznie ma, jak można łatwo się domyślić, kłopoty. Ponadto w komediach występują zabawnie nazwani: Piernikiewicz, Ślazikowski, Ciumciukiewicz, Pieprzyńska, Ciaputkiewiczowie i inni.

Czy ja jestem?

Bohaterowie Bałuckiego z pewnością nie mają świadomości tego, że są filistrami, a nawet gdyby im ktoś owo kołtuństwo zarzucił, zapewne odparliby z niesmakiem, że nic to ich nie interesuje. Chcąc być zaś bardziej wyrafinowanymi w krytyce swych adwersarzy, rzuciliby: „atakują nas jedynie ci, co sami niczego się nie dorobili". Truizmem jest jednak konstatacja, że nie w tym rzecz, że w życiu chodzi o coś więcej niż o pełny brzuch i o pustą rozrywkę.

Próba apologii kołtuna?

Jadwiga Zacharska próbuje wskazać pewne uzasadnienie postaw wielu ludzi pozytywizmu oraz bohaterów utworów z tego okresu. Powołując się na opinie modernistów, tłumaczy: „podporządkowanie jednostki zbiorowości, a w skrajnej postaci determinizm społeczny czy biologiczny w programach i w literaturze pozytywizmu uzasadniały redukcję cech indywidualnych na rzecz typowych (...)" [ 47 ]. Ponadto "materialistyczna koncepcja świata i nacisk na program ekonomiczny implikowały dominację celów materialnych nad innymi, a hasła realizmu politycznego usprawiedliwiały ostrożność i zawężenie horyzontów do interesów jednostki czy rodziny" [ 48 ]. Znakomitym przykładem jest przypadek Piotra z Radcy pana radcy, który łatwo daje się przekonać, że realizując sprawy prywatne, działa dla większej idei — dobra publicznego. Ów chwyt retoryczny, zastosowany względem niego, ma w rzeczywistości jeden cel — nepotyzm. W efekcie prowadzi to do zwyrodnień całego systemu, korupcji, do zależności w posiadaniu „haka" na siebie nawzajem, do przysłowiowej „ręki rękę myjącej". Apogeum takich postaw przypadło w Polsce, zdaje się, na okres realnego socjalizmu. Zjawisko tzw. amoralnego familizmu polegało na wspieraniu rodziny, „swoich" kosztem całego społeczeństwa i państwa. „Przedsmakiem" takich postaw był już np. polski nepotyzm szlachecki, oraz, jak widać, okres pozytywizmu w Polsce. Historycy i socjologowie tłumaczą to represyjnością systemu zaborczego w wieku XIX, jak też reżimu PRL-owskiego. Nie jestem apologetą takich postaw, bo jeśli nawet ów amoralny familizm miał być reakcją obronną na okupanta, sposobem na radzenie sobie w trudnych czasach, mierzył zarazem, być może nieświadomie, w resztę społeczeństwa polskiego. Hermetyczność środowiska, wzajemna pomoc szły w parze z egoizmem, brakiem wrażliwości społecznej względem reszty Polaków, którzy posiadali gorszy status ekonomiczny niż np. dobrze sytuowani bohaterowie utworów Michała Bałuckiego. Moim zdaniem należy jednak pamiętać o źródłach historyczno-społecznych tych kontrowersyjnych, etycznie dwuznacznych zachowań i postaw.


1 2 3 Dalej..

 Po przeczytaniu tego tekstu, czytelnicy często wybierają też:
Fikcja prawdziwsza od prawdy
Franza Kafki wywód o człowieczeństwie


 Przypisy:
[ 29 ] Ibidem, s. 4.
[ 30 ] Ibidem, s. 5.
[ 31 ] Zacharska Jadwiga, op. cit., s. 50.
[ 32 ] Grube ryby, op. cit., s. 23.
[ 33 ] Przewrócone główki, op. cit., s. 292.
[ 34 ] Donżuan powiatowy, op. cit., s. 260.
[ 35 ] Ibidem, s. 260.
[ 36 ] Dom otwarty, op. cit., s. 180.
[ 37 ] Grube ryby, op. cit., s. 14.
[ 38 ] Ibidem, s. 15.
[ 39 ] Ibidem, s. 60.
[ 40 ] Ibidem, s. 60.
[ 41 ] Dom otwarty, op. cit., s. 212.
[ 42 ] Zacharska Jadwiga, op. cit., s. 54.
[ 43 ] Dom otwarty, op. cit., s. 221.
[ 44 ] Donżuan powiatowy, op. cit., s. 262.
[ 45 ] Dom otwarty, op. cit., s. 282.
[ 46 ] Radcy pana radcy, op. cit., s. 79.
[ 47 ] Zacharska Jadwiga, op. cit., s. 67.
[ 48 ] Ibidem, s. 67.

« Czytelnia i książki   (Publikacja: 17-07-2006 )

 Wyślij mailem..   
Wersja do druku    PDF    MS Word

Andrzej Bajguz
Absolwent socjologii na Uniwersytecie w Białymstoku oraz student filologii polskiej na Uniwersytcie w Białymstoku i Uniwersytecie Jagiellońskim

 Liczba tekstów na portalu: 5  Pokaż inne teksty autora
 Poprzedni tekst autora: Symulowanie nieistnienia: Euthanasia Mickiewicza i Do D. po śmierci Krasińskiego
Wszelkie prawa zastrzeżone. Prawa autorskie tego tekstu należą do autora i/lub serwisu Racjonalista.pl. Żadna część tego tekstu nie może być przedrukowywana, reprodukowana ani wykorzystywana w jakiejkolwiek formie, bez zgody właściciela praw autorskich. Wszelkie naruszenia praw autorskich podlegają sankcjom przewidzianym w kodeksie karnym i ustawie o prawie autorskim i prawach pokrewnych.
str. 4932 
   Chcesz mieć więcej? Załóż konto czytelnika
[ Regulamin publikacji ] [ Bannery ] [ Mapa portalu ] [ Reklama ] [ Sklep ] [ Zarejestruj się ] [ Kontakt ]
Racjonalista © Copyright 2000-2018 (e-mail: redakcja | administrator)
Fundacja Wolnej Myśli, konto bankowe 101140 2017 0000 4002 1048 6365