|
Chcesz wiedzieć więcej? Zamów dobrą książkę. Propozycje Racjonalisty: | | |
|
|
|
|
Nauka » Filozofia i metodologia nauki
Hybryda światów [1] Autor tekstu: Bernard Korzeniewski
Kiedy
dowiedziałem się, iż mam napisać o naukowo-filozoficznych koneksjach twórczości
Stanisława Lema z punktu widzenia przyrodnika, przytłoczył mnie ogrom tych
koneksji. Doskonale pamiętam, jak bardzo mój światopogląd ukształtował się
na lekturze powieści tego pisarza, i dzisiaj trudno byłoby mi powiedzieć, które z opinii wydających mi się oczywistymi i bardzo moimi w rzeczywistości
przyswoiłem sobie, czytając w młodości jego dzieła. Cisnęło mi się tak
wiele wątków, że miałem problemy z wyborem — zrazu chciałem napisać o wszystkim. Kiedy w końcu nieco ochłonąłem, musiałem zacząć od znacznie
obniżonego pułapu. Dokonując kolejnych selekcji, redukcji i ograniczeń tematów,
które zamierzałem poruszyć, oraz przykrawając całość do zamierzonej objętości
niniejszego artykułu, zdecydowałem się ostatecznie, jako że sam jestem
biologiem, na dwa problemy naukowo-filozoficzne ściśle związane z naukami
biologicznymi. Pierwszy z nich to relacja pomiędzy organizmem biologicznym i martwą materią, czyli kwestia rozgraniczenia pomiędzy tym, co żywe, i tym,
co nieożywione. Drugi to osławiona opozycja ducha i materii, a zatem szeroko
rozumianego świata fizycznego i świata fenomenów psychicznych. Jako punkty
odniesienia dla tych problemów wybrałem dwa opowiadania Lema: opowiadanie (w
zasadzie minipowieść) Niezwyciężony
posłuży mi do dyskusji o istocie życia, natomiast opowiadanie Terminus z cyklu Opowieści o pilocie Pirxie przeanalizuję w świetle rozważań nad naturą umysłu, psychiki i świadomości. Gwoli
dygresji, po początkowych boleściach wybór tych problemów przyszedł
nadspodziewanie łatwo. Okazało się bowiem, że ze wszystkich znanych mi
filozoficzno-naukowych wątków twórczości Lema te dwa da się najłatwiej
streścić i przedstawić w zwięzłej formie w ramach krótkiego artykułu. O innych trudno byłoby powiedzieć własnymi słowami, w miarę krótko i prosto.
Istnieje po temu ważna przyczyna. Lem w swojej twórczości zajął „niszę
ekologiczną" pomiędzy literaturą a filozofią przyrody, nie jest to
zatem ani czysta literatura, ani tym bardziej zwyczajna filozofia przyrody.
Gdyby to ostatnie miało miejsce, jego dzieła nie byłyby powieściami, lecz
traktatami filozoficznymi. Owa immanentna „nieredukowalność" dzieł
pisarza i poruszanych w nich wątków filozoficzno-przyrodniczych do formy
traktatu filozoficznego, czy też, tym bardziej, do publikacji naukowej z dziedziny nauk przyrodniczych, stanowi w mojej opinii zarówno o niepowtarzalności,
jak i ogromnej sile ekspresji światopoglądu Lema. Lem nie rozwiązuje zresztą
problemów, lecz jedynie je formułuje i naświetla, a forma literacka pozwala
nadać poruszanym kwestiom niesłychaną głębię, subtelność, a także
ogromną sugestywność. Lektura jego powieści to wielka estetyczna i intelektualna przygoda. Aby się jednak w pełni delektować pisarstwem Lema,
nie wystarczy spore nawet wyrobienie literackie. Konieczna jest także szeroka
znajomość kontekstu nauk ścisłych i przyrodniczych, do którego odnosi się
jego twórczość, a także związanej z tym kontekstem filozofii przyrody.
Chciałbym, żeby niniejszy artykuł stał się przyczynkiem do przedstawienia
takiego kontekstu osobom zajmującym się na co dzień humanistyką. Jak już
wspomniałem, postaram się to zrobić na podstawie dwóch w miarę łatwych do
zwięzłej prezentacji wątków twórczości Stanisława Lema, a mianowicie
problemu granicy pomiędzy żywym i nieożywionym oraz pomiędzy apsychicznym i psychicznym. Oczywiście, ten krótki rys nie może w żadnej mierze pretendować
do systematycznego i wyczerpującego omówienia poruszanego tematu. Mam jednak
nadzieję, iż pozwoli on czytelnikom choć trochę uszczknąć ze smaczku
intelektualnej przygody, jaka może stać się udziałem przyrodnika w trakcie
lektury pisarstwa Lema, i tym samym zachęcić do dalszego samodzielnego prześledzenia
naukowo-filozoficznych koneksji jego twórczości. Od zarania
refleksji filozoficznej i naukowej człowiek stawiał świat ożywiony w jaskrawej opozycji do świata nieożywionego, a może nawet jeszcze wyraziściej — wewnętrzny świat psychiczny wobec zewnętrznego świata apsychicznego.
Kiedy okrzepła filozofia i pierwociny nauk przyrodniczych, wynaleziono nawet
dwa rodzaje całkowicie autonomicznych bytów, które miały być odpowiedzialne
za odrębność fenomenów żywych oraz sfery mentalnej. I tak siła życiowa, vis vitalis, uznawana była za element, którego obecność pozwalała
tchnąć życie w kupkę martwych atomów, czyniąc zeń organizm biologiczny.
Natomiast, jak mniemano, duch, który (nie wiedzieć czemu) upodobał sobie
ludzki mózg, notabene niczym jakościowym nie różniący się od mózgu zwierząt,
nadawał zawartości naszej czaszki rangę siedliska psyche. Jednakże takie
podejście to już odległa przeszłość. Nauki przyrodnicze dawno wypędziły
biesa vis vitalis z biologii i są na
najlepszej drodze do ostatecznego wyplenienia pojęcia ducha z nauki o psychice i świadomości. Okazało się bowiem, że, tak ponoć nieredukowalne,
immanentne cechy życia wyłaniają się z odpowiedniego współdziałania grup
molekuł chemicznych, dużą zaś część procesów mentalnych jesteśmy już w stanie (lub też potrafimy w najbliższej przyszłości) wytłumaczyć, opierając
się na aktywności fizjologicznej sieci komórek nerwowych w ludzkim mózgu.
Nie zmienia to jednak w niczym faktu, że ostre rozgraniczenie na żywe i nieożywione
oraz na psychiczne i apsychiczne nadal pozostało aktualne zarówno w obrębie
nauk przyrodniczych, jak i w sferze potocznej. Jeśli bowiem weźmiemy dowolny
obiekt lub zjawisko na kuli ziemskiej, to bez wahania będziemy w stanie orzec,
czy jest on ożywiony i czy posiada psychikę. Martwy jest kamień lub komputer,
oba też pozbawione są świadomości, robaczek świętojański jest bez wątpienia
żywy, acz jednocześnie apsychiczny, podczas gdy fenomeny mentalne są domeną
jedynie człowieka (ludzkiego mózgu). Wobec, do dzisiaj istniejących, ostrych
rozgraniczeń: martwe-żywe i psychiczne-apsychiczne, ciągle konkuruje ze sobą
wiele koncepcji próbujących odpowiedzieć na pytanie, co w takim razie stanowi o tak drastycznej odrębności powyższych fenomenów w każdej z par. Twórcy
tych koncepcji wciąż mają nadzieję na znalezienie ostrych i uniwersalnych
kryteriów, innymi słowy: współczesnych, zgodnych z redukcjonistyczną nauką
odpowiedników vis vitalis i ducha, które
byłyby zdolne „od siekiery" oddzielić od siebie martwe, żywe i (samo)świadome. A może powyższy
problem został źle postawiony? Być może wrażenie istnienia ostrej linii
demarkacyjnej pomiędzy światem nieożywionym a ożywionym oraz pomiędzy sferą
psychiczną a materialną jest złudne i wynika z faktu, że znamy obecnie na
kuli ziemskiej jedynie niewielki podzbiór ogromnego spektrum możliwych zjawisk i że akurat te znane nam zjawiska da się łatwo podciągnąć pod jedną z kategorii opatrzonych nazwami językowymi: „nieożywione", „żywe",
„psychiczne"? Istnieje bowiem możliwość, że powyższe, tak
pozornie ostre i dobrze wyodrębnione kategorie, łączy w istocie cały szereg
stanów przejściowych i co za tym idzie, nie są one odgraniczone od siebie w sposób absolutny. Kategorie te leżałyby więc bardziej po stronie naszego
umysłu niż po stronie realnego świata, który nasz umysł stara się, w przybliżony zresztą jedynie i niedoskonały sposób, odwzorować. A zatem, być
może, życie stopniowo wyłania się z materii nieożywionej, a sfera
psychiczna — z procesów apsychicznych, i to zarówno diachronicznie, w czasie
ewolucji biologicznej (oraz rozwoju osobniczego), jak i synchronicznie, w możliwym
do pomyślenia zbiorze fenomenów. Otóż we
wspomnianych dwóch (a także wielu innych) utworach Stanisław Lem opowiada się
zdecydowanie za tą ostatnią tezą. Dodatkowo, co jest chyba jego największą
zasługą, wynajduje doskonałe przykłady zjawisk, które łatają dziurę,
wypełniają przepaść ziejącą jakoby pomiędzy żywym i martwym, świadomym i nieświadomym, stanowią ogniwa pośrednie w ciągłym łańcuchu fenomenów
łączącym te pozornie przeciwstawne kategorie. Ponieważ fenomeny takie nie są
nam znane na Ziemi, pretekstem do ich przywołania staje się kanon science fiction. W Niezwyciężonym
załoga statku o takiej właśnie nazwie zostaje zaatakowana przez dziwną chmurę.
Składa się ona z metalicznych „owadów", które łącząc się w rozmaity sposób, powodują, iż owa chmura jest w stanie przybierać różne
kształty i podejmować bardzo szerokie spektrum celowych działań. Nie steruje
nią żadne inteligentne centrum — zachowania chmury stanowią pochodną współdziałania
jej elementów — owadów i zapisanego w ich „programie" zespołu
instynktów. Co więcej, składające się na chmurę owady pochodzą od zupełnie
do nich niepodobnych „przodków" — urządzeń zbudowanych przez
dawno wymarłą cywilizację — z których powstały one na drodze
„martwej ewolucji". Urządzenia te bowiem miały zdolność do
budowania podobnego do siebie „potomstwa", musiały także rywalizować o dostępne na planecie zasoby (budulec i energię) z innymi urządzeniami (to
ich szczątki odnajdują uczeni), a to już, jak wie każdy biolog, prowadzi
prostą drogą do opisanego przez Darwina procesu doboru naturalnego. Także cały
repertuar strategii działania chmury owadów w odpowiedzi na pojawienie się
„wroga" nie został zaprojektowany przez żadnego inteligentnego stwórcę,
lecz zaprogramowany przez tę samą bezrozumną i ślepą siłę, która
doprowadziła do samoistnego powstania na Ziemi wszystkich organizmów żywych
wraz z człowiekiem — ewolucję. Zachodzi teraz podstawowe pytanie, jaki
status należy przypisać odkrytym przez wyprawę „muszkom": martwych urządzeń
czy żywych organizmów? Pozwolę
sobie krótko przedstawić niektóre z cech odróżniających organizmy żywe od
martwych urządzeń konstruowanych przez człowieka — z zastrzeżeniem jednak,
iż chodzi tu o organizmy i urządzenia znane nam na Ziemi. I tak ustroje żywe
zbudowane są ze związków organicznych (zwłaszcza białek); jedyną racją
ich istnienia jest pęd do przedłużenia i powielenia własnej tożsamości
(przetrwania i reprodukcji); posiadają one genetycznie zapisany plan swojej
budowy oraz funkcji i przekazują ten plan potomstwu; same powstają w wyniku
rozmnażania osobników rodzicielskich (pierwsze praorganizmy powstały
spontanicznie w wyniku samoorganizacji materii nieożywionej); tożsamości
poszczególnych osobników żywych różnią się pomiędzy sobą na skutek
mutacji w zapisie genetycznym i wobec tego zachodzi pomiędzy nimi konkurencja o dostępne zasoby środowiska; wreszcie — ich struktura i funkcja same się
„zaplanowały" w procesie ewolucji biologicznej, stanowiącej
immanentną cechę organizmów biologicznych. Z drugiej strony, budulec martwych
urządzeń, takich jak robot lub komputer, stanowią metal, krzem, plastik, szkło i podobne substancje; jedynym celem takich urządzeń jest wykonywanie zadań
narzuconych im przez człowieka; każdorazowo są one (bezpośrednio lub pośrednio)
przez niego wykonywane w procesie technologicznym; nie posiadają planu swojej
budowy i funkcji i same nie mogą ich przekazywać urządzeniom potomnym;
wszystkie urządzenia danego rodzaju, jako zaplanowane z góry, są (pomijając
błędy w procesie technologicznym) identyczne, mają jednakową tożsamość i wobec tego nie konkurują pomiędzy sobą (trudno jest konkurować z samym sobą
lub, co jest równoważne, z kimś całkowicie z sobą identycznym); w konsekwencji wszystkich powyższych cech — nie są one zdolne do samoistnej
ewolucji, a więc do samodoskonalenia i przystosowywania do aktualnych warunków
środowiska.
1 2 3 Dalej..
« Filozofia i metodologia nauki (Publikacja: 11-08-2006 )
Bernard KorzeniewskiBiolog - biofizyk, profesor, pracownik naukowy Uniwersytetu Jagielońskiego (Wydział Biochemii, Biofizyki i Biotechnologii). Zajmuje się biologią teoretyczną - m.in. komputerowym modelowaniem oddychania w mitochondriach. Twórca cybernetycznej definicji życia, łączącej paradygmaty biologii, cybernetyki i teorii informacji. Interesuje się także genezą i istotą świadomości oraz samoświadomości. Jest laureatem Nagrody Prezesa Rady Ministrów za habilitację oraz stypendystą Fundacji na Rzecz Nauki Polskiej. Jako "visiting professor" gościł na uniwersytetach w Cambridge, Bordeaux, Kyoto, Halle. Autor książek: "Absolut - odniesienie urojone" (Kraków 1994); "Metabolizm" (Rzeszów 195); "Powstanie i ewolucja życia" (Rzeszów 1996); "Trzy ewolucje: Wszechświata, życia, świadomości" (Kraków 1998); "Od neuronu do (samo)świadomości" (Warszawa 2005), From neurons to self-consciousness: How the brain generates the mind (Prometheus Books, New York, 2011). Strona www autora
Liczba tekstów na portalu: 41 Pokaż inne teksty autora Najnowszy tekst autora: Istota życia i (samo)świadomości – rysy wspólne | Wszelkie prawa zastrzeżone. Prawa autorskie tego tekstu należą do autora i/lub serwisu Racjonalista.pl.
Żadna część tego tekstu nie może być przedrukowywana, reprodukowana ani wykorzystywana w jakiejkolwiek formie,
bez zgody właściciela praw autorskich. Wszelkie naruszenia praw autorskich podlegają sankcjom przewidzianym w
kodeksie karnym i ustawie o prawie autorskim i prawach pokrewnych.str. 4993 |
|