|
Chcesz wiedzieć więcej? Zamów dobrą książkę. Propozycje Racjonalisty: | | |
|
|
|
|
Nauka » Filozofia i metodologia nauki
Hybryda światów [2] Autor tekstu: Bernard Korzeniewski
„Muszki" z opowiadania Niezwyciężony
reprezentują niezwykłą mozaikę właściwości, z których cześć przysługuje
nieożywionym tworom człowieka, część zaś jest niezbywalnym atrybutem
ziemskiego życia. Lemowskie „muszki" są co prawda zbudowane z metalu, a ich przodkowie (pierwsze urządzenia z ich linii) zostali
skonstruowani przez istoty inteligentne, ale reszta ich cech jest rodem ze świata
żywego. Nie służą już one bowiem potrzebom swoich konstruktorów, lecz dbają
jedynie o własne przetrwanie i reprodukcję; powstają w wyniku „rozmnażania"
podobnych do nich osobników rodzicielskich, które mają zapisany schemat ich
struktury i funkcji; same z kolei zdolne są do dalszego przekazywania zapisu
tego planu produkowanym przez siebie osobnikom potomnym; mogą się pomiędzy
sobą różnić na skutek mutacji (przypadkowych zmian) w tym zapisie; konkurują o przetrwanie w środowisku o ograniczonych zasobach z innymi (podobnymi lub całkowicie
innymi) urządzeniami. W rezultacie — wykazują zdolność do ewolucji (w
istocie drastycznie się różnią od swoich przodków przywiezionych na planetę
przez wymarłą obecnie cywilizację — stopniowo, z pokolenia na pokolenie,
„zaplanowały" sobie na nowo strukturę i funkcję lepiej służącą
przeżyciu w surowych warunkach planety). Mówiąc krótko, omawiane twory
stanowią niejako hybrydę dwóch tradycyjnie całkowicie niewspółmiernych światów:
nieożywionego i żywego. To zatem, co jeden z bohaterów Niezwyciężonego
nazywa „martwą ewolucją", można by równie dobrze określić mianem
„ewolucji sztucznego życia", a problem, który z tych terminów
odpowiada prawdzie, wydaje się czysto akademicki. Przejdźmy
teraz do opozycji duch-materia (lub inaczej: sfera psychiczna-sfera apsychiczna)
oraz do opowiadania Terminus z cyklu Opowieści o pilocie Pirxie. Młody pilot Pirx obejmuje dowództwo leciwego statku
kosmicznego, który kilkadziesiąt lat wcześniej uległ katastrofie, a cała
jego załoga zginęła. Zwiedzając statek, Pirx natyka się na człekokształtnego
robota imieniem Terminus, najwyraźniej równie pradawnego i zrupieciałego jak
cały statek. Pewnego razu pilot odkrywa, iż przebiegająca pod sufitem rura
starego metalowego rurociągu głucho dudni, a jej drgania układają się w rytm alfabetu Morse’a. Najbardziej jednak niesamowitą i zarazem przerażającą
rzeczą jest fakt, że cykl sygnałów stanowi najwyraźniej wymianę zdań pomiędzy
dawno już nieżyjącymi członkami byłej załogi, których katastrofa zastała w różnych pomieszczeniach statku, co zmusiło ich do posłużenia się
Morse’em. Okazuje się, że źródłem sygnałów są uderzenia rąk Terminusa
łatającego przeciek radioaktywny. Dźwięki przenoszą się po korytarzach
statku wzdłuż rurociągu. Jednakże elektroniczny mózg robota, a przynajmniej
ta jego część, która jest odpowiedzialna za generowanie mowy, nie zdaje
sobie sprawy z faktu, iż rytm uderzeń rąk układa się w ciąg sygnałów w alfabecie Morse’a. Wydaje się zatem, że to dziwne „nagranie" zapamiętanej
agonii załogi znajduje się gdzieś w rejonie ośrodka obsługującego ruchy rąk. „Odtwarzanie"
zapisu powtarza się wielokrotnie (jako ciąg dalszy historii lub może rozmaite
wariacje na ten sam temat), kiedy robot cementuje po raz kolejny ścianę
reaktora. W końcu, uległszy niespodziewanej pokusie, Pirx włącza się do
„rozmowy", pytając Morse’em, za pomocą uderzeń w rurę, dlaczego
dowódca załogi nie odpowiada. I wtedy dzieje się coś zupełnie
niesamowitego. Ku przerażeniu bohatera, zmarli, miotani pomiędzy rozpaczą a nadzieją, zaczynają pytać gorączkowo, kto mówi… Nie był to zatem
mechaniczny zapis zdarzeń, których robot był świadkiem, coś jak taśma
magnetofonowa, ale pewien autonomiczny, dynamiczny proces, który rozumiał, co
się do niego mówi, potrafił zadawać pytania i formułować odpowiedzi. Który,
choć myśl się wzdraga przed takim wnioskiem, zdawał się odczuwać strach,
zaskoczenie i nadzieję. Ale czy na pewno? Czy upoważnia to nas do podejrzeń,
że ów zapis obdarzony był jakąś szczątkową psychiką i posiadał świadomość? Ponownie
postaram się wymienić kilka cech, które skłonni bylibyśmy uważać za
atrybuty świadomego umysłu i które odróżniałyby go od obiektów
apsychicznych. Przede wszystkim, jedynym znanym nam tworem we wszechświecie
obdarzonym psychiką i świadomością jest wysoko rozwinięty organizm żywy — człowiek, natomiast wszelkiego rodzaju sztucznie zbudowanym urządzeniom, w ich liczbie komputerom i robotom, najwyraźniej brak jest sfery mentalnej.
Istnieje więc teoretyczna możliwość, że z jakichś powodów biologiczny
budulec może być nośnikiem psyche, martwy, niebiologiczny materiał zaś -
nie (możliwość ta jest poważnie brana pod uwagę przez niektórych naukowców).
Rozróżnienie powyższe wydaje się jednak mało obiecujące w poszukiwaniu
sedna zjawiska myślenia i świadomości: wolelibyśmy doszukiwać się
kluczowych cech raczej w funkcji niż w budulcu. Co zatem różni ludzki mózg
od komputera czy elektronicznego mózgu" robota? Po pierwsze, przynajmniej w naszym subiektywnym odczuciu, organ służący człowiekowi do myślenia
obdarzony jest wolną wolą, natomiast wspomniane urządzenia są automatami
wykonującymi z góry narzucony zespół czynności. Jest to związane z faktem,
że urządzenia mają zdeterminowany program działania, niezdolny do
samomodyfikacji, natomiast program działania ludzkiego mózgu jest elastyczny i zmienny, modyfikowany przez przeszłe doświadczenia w procesie uczenia się.
Następnie, automaty nie są zdolne do adekwatnej reakcji na nieprzewidziane
sytuacje, my natomiast bez wątpienia przejawiamy taką zdolność. Obecne
komputery w zasadzie przetwarzają informację sekwencyjnie, krok po kroku,
natomiast mózg człowieka charakteryzuje się w wysokim stopniu równoległym
przetwarzaniem informacji, gdzie wiele procesów zachodzi jednocześnie w różnych
ośrodkach (często jedne z nich „nie wiedzą" o drugich, co stanowi
m.in. źródło zjawiska podświadomości i daje pracę psychoanalitykom).
Komputer działa deterministycznie, na zasadzie operacji Boole’owskich opartych
na logice zerojedynkowej (jedna operacja odpowiada jednemu krokowi), podczas gdy
mózg w pewnym sensie pracuje w sposób przybliżony, statystyczny (wiele połączeń
pomiędzy neuronami przeprowadza to, co wydaje się pojedynczą operacją, a wynik nigdy nie jest do końca zdeterminowany), tak jak naśladujące jego
funkcję sieci neuropodobne. Do komputera stosuje się zatem paradoks chińskiego
pokoju Searle’a, natomiast w przypadku sieci neuropodobnych nie wydaje się to
już takie oczywiste. (Przypomnę, iż w chińskim pokoju Searle’a znajduje się
grupa Chińczyków nie znających języka angielskiego, ale otrzymujących
karteczki z pytaniami po angielsku. Chińczycy dostarczaliby odpowiedzi na te
pytania, operując zestawem instrukcji w języku chińskim, określających zespół
czysto mechanicznych reguł, jak angielskie pytania przekształcać w angielskie
odpowiedzi, czyli jak sekwencję słów w pytaniu „przetłumaczyć" w sensowną sekwencję wyrazów w odpowiedzi. Jeśli taki zespól reguł byłby
dostatecznie bogaty, grupa Chińczyków zostałaby uznana za układ świadomy — przeszłaby test Turinga, o którym za chwilę — chociaż w najmniejszym
stopniu nie rozumiałaby ani otrzymywanych pytań, ani dawanych odpowiedzi. Świadczyć
by to miało o tym, że komputer, którego działanie polega przecież na
mechanicznym przekształcaniu informacji danych według z góry dostarczonych
zasad, nie może posiadać świadomości). Wreszcie, co
dla naszych rozważań jest może najważniejsze, człowiek wyposażony w psychikę i obdarzony świadomością mózg przeszedłby tzw. test Turinga,
natomiast sztuczne bezrozumne urządzenie nie byłoby do tego zdolne. Test
Turinga polega na tym, że człowiek, porozumiewając się poprzez system pytań i odpowiedzi z czymś, czego nie widzi, bo na przykład znajduje się w innym
pokoju, ma stwierdzić, czy jego „rozmówcą" jest inny człowiek, czy
też komputer. Komunikacja może na przykład odbywać się za pomocą
zapisanych kartek papieru, przekazywanych z jednego pokoju do drugiego. Jeżeli
nasz rozmówca, komunikując się z komputerem, nie potrafiłby jednoznacznie
odróżnić czy ma do czynienia z człowiekiem czy z komputerem, świadczyłoby
to o posiadaniu przez ten komputer psychiki i świadomości. Jak wobec
wszystkich powyższych kryteriów sytuuje się tytułowy „bohater"
opowiadania Terminus? Robot ten jest
niewątpliwie tworem sztucznym, zbudowanym z metalu i innych niebiologicznych
substancji. Skłania nas to silnie do uznania go za twór apsychiczny, tym
bardziej że skonstruowano go dla tak przyziemnego zadania jak łatanie przecieków
radioaktywnych. Czy Terminus przejawia wolną wolę? Trudno powiedzieć. Z jednej strony, zakres jego obowiązków jest ściśle ograniczony i może być
doskonale wypełniony za pomocą działań czysto automatycznych. Z drugiej
jednak strony, robot zachowuje się czasami nietypowo, o czym świadczy jego
jedyne w swoim rodzaju przywiązanie do pokładowego kota czy też
„zabawa" z myszami laboratoryjnymi. Każdy fachowiec od technologii
robotów z pewnością zbyłby te objawy terminem „częściowego rozpadu
funkcji", której winna jest pewna nadmiarowość wprawiona w elektroniczny
mózg robota, mająca zapewnić mu większą elastyczność w działaniu, a której
robot używa niezgodnie z jej przeznaczeniem. Skądinąd jednak naukowcy
przypuszczają, że wolna wola i psychika człowieka także mogą być wynikiem
pewnej nadmiarowości, wprawionej w ludzki mózg przez ewolucję biologiczną
dla zupełnie innych celów niż powstanie psychiki, a samoświadomość pojawiła
się przypadkiem, jako produkt uboczny funkcjonowania mózgu, skierowanego na
przetrwanie w rzeczywistym świecie, a nie na autorefleksję, weszła na scenę
niejako kuchennymi drzwiami, Wydaje się jednak, iż Lem zawiesza kwestię
wolnej woli Terminusa, zróbmy więc
to i my, pozostając jednak z wrażeniem, że różnica pomiędzy wolną wolą i jej brakiem nie jest aż tak klarowna, jak wcześniej skłonni bylibyśmy
przypuszczać. Idźmy dalej. Czy program działania robota z omawianego
opowiadania zdolny jest do automodyfikacji, a więc do uczenia się? W utworze
brak jest bezpośrednich wskazówek na ten temat, ale nieszablonowe zachowanie Terminusa,
niewątpliwie nabyte w trakcie przebywania na statku kosmicznym, sugeruje, iż
algorytm jego zachowań charakteryzuje się przynajmniej pewnym stopniem
elastyczności. To samo można powiedzieć o adekwatnych reakcjach na
nieprzewidziane sytuacje — i tutaj trudno byłoby udzielić jednoznacznej
odpowiedzi na „tak" lub na „nie", a więc i to kryterium nie
rozstrzyga jednoznacznie o psychiczności lub apsychiczności naszego robota. Terminus
posiada jednakże coś, co moglibyśmy nazwać już to namiastką, już to zaczątkiem
podświadomości (którą skłonni bylibyśmy przypisywać raczej istotom
obdarzonym psychiką, a nie automatom): jak wspomniałem, nic on nie
„wiedział" o fakcie, że uderzenia jego rąk układają się w ciąg
sygnałów w alfabecie Morse’a. Twierdzenie o wtórnej autonomizacji niektórych
ośrodków w elektronicznym mózgu wskutek defektu wywołanego katastrofą
niczego nie załatwi, albowiem pewna autonomia pracy poszczególnych ośrodków
jest jedną z najbardziej charakterystycznych cech działania mózgu człowieka.
Wydaje się całkiem prawdopodobne, iż elektroniczny mózg Terminusa
pracuje na bazie sieci neuropodobnych, a nie jako sekwencyjnie działający
komputer (choć nie wiem, czy sam Lem zgodziłby się z tą diagnozą), co znowu
sytuuje tego robota gdzieś pomiędzy „bezdusznym" automatem a obdarzoną sferą psychiczną ludzką istotą. To stawiałoby go poza bezpośrednim
polem rażenia paradoksu chińskiego pokoju Searle’a (osobiście uważam zresztą
argument Searle’a za bezsensowny, jako że nie uwzględnia on tzw. własności
emergentnych; równie dobrze można by argumentować, że martwe atomy nie mogą
stanowić budulca żywych organizmów).
1 2 3 Dalej..
« Filozofia i metodologia nauki (Publikacja: 11-08-2006 )
Bernard KorzeniewskiBiolog - biofizyk, profesor, pracownik naukowy Uniwersytetu Jagielońskiego (Wydział Biochemii, Biofizyki i Biotechnologii). Zajmuje się biologią teoretyczną - m.in. komputerowym modelowaniem oddychania w mitochondriach. Twórca cybernetycznej definicji życia, łączącej paradygmaty biologii, cybernetyki i teorii informacji. Interesuje się także genezą i istotą świadomości oraz samoświadomości. Jest laureatem Nagrody Prezesa Rady Ministrów za habilitację oraz stypendystą Fundacji na Rzecz Nauki Polskiej. Jako "visiting professor" gościł na uniwersytetach w Cambridge, Bordeaux, Kyoto, Halle. Autor książek: "Absolut - odniesienie urojone" (Kraków 1994); "Metabolizm" (Rzeszów 195); "Powstanie i ewolucja życia" (Rzeszów 1996); "Trzy ewolucje: Wszechświata, życia, świadomości" (Kraków 1998); "Od neuronu do (samo)świadomości" (Warszawa 2005), From neurons to self-consciousness: How the brain generates the mind (Prometheus Books, New York, 2011). Strona www autora
Liczba tekstów na portalu: 41 Pokaż inne teksty autora Najnowszy tekst autora: Istota życia i (samo)świadomości – rysy wspólne | Wszelkie prawa zastrzeżone. Prawa autorskie tego tekstu należą do autora i/lub serwisu Racjonalista.pl.
Żadna część tego tekstu nie może być przedrukowywana, reprodukowana ani wykorzystywana w jakiejkolwiek formie,
bez zgody właściciela praw autorskich. Wszelkie naruszenia praw autorskich podlegają sankcjom przewidzianym w
kodeksie karnym i ustawie o prawie autorskim i prawach pokrewnych.str. 4993 |
|