|
Chcesz wiedzieć więcej? Zamów dobrą książkę. Propozycje Racjonalisty: | | |
|
|
|
|
Nauka » Filozofia i metodologia nauki
Hybryda światów [3] Autor tekstu: Bernard Korzeniewski
W rzeczywistości
jednak to nawet nie sam Terminus
najbardziej nas interesuje w tej chwili, lecz utworzony gdzieś w jego mózgu
autonomiczny zapis, czy też raczej pewien model psychik członków dawnej załogi
„Koriolana". Niewątpliwie jest to zapis bardzo ubogi, o czym z jednej
strony świadczy ograniczona pojemność mózgu robota, a z drugiej — raczej
niewielki repertuar „wypowiadanych" alfabetem Morse’a zdań. Nie mamy
tu jednak w żadnym razie do czynienia z czymś w rodzaju odtwarzanej w kółko
taśmy magnetofonowej. Albowiem nasz „zapis" nie tylko rozumie
zadawane pytania i jest zdolny do udzielenia adekwatnych odpowiedzi, ale także
reaguje emocjonalnie dokładnie w taki sposób, w jaki zareagowałby człowiek. Czy jest to
jednak prawdziwy strach, rozpacz, nadzieja, czy jedynie ich dobre imitacje? Czy
robot (lub przynajmniej pewien ośrodek w jego mózgu) odczuwa subiektywnie te
uczucia, czy też po prostu jego obwody elektroniczne wykonują kuglarską
sztuczkę, na którą może się nabrać niewprawny obserwator? Ale czy granica
pomiędzy oryginałem a jego udaniem jest ostra? Czy samoświadomość,
subiektywna sfera człowieka, nie jest po prostu kuglarską sztuczką sieci
neuronowej w naszym mózgu, na którą my sami naiwnie się nabieramy?
Przynajmniej częściowo tak zdają się widzieć sprawy redukcjonistyczne w swej istocie nauki przyrodnicze, w ich liczbie neurofizjologia i raczkująca
teoria świadomości. Nie mogąc
rozstrzygnąć kwestii psychiczności Terminusa z tej strony, sięgnijmy po
ostateczne kryterium — test Turinga. Czy robot (autonomiczny „zapis" w jego mózgu) przeszedł ten test wobec Pirxa? Ponownie — trudno powiedzieć.
Pomimo iż pilot był niewątpliwie wstrząśnięty, nie uwierzył najwidoczniej w pełną psychiczność Terminusa. Być może brakło Pirxowi po prostu wyobraźni — wszak pełnił rutynową funkcję dowódcy statku i nikt nie oczekiwał od
niego inklinacji filozoficznych (już raczej skłonności do myślenia
zdroworozsądkowego). A jednak jakaś część jego wrażliwości etycznej,
poczucia przyzwoitości została obrażona — robot wydał mu się
wynaturzeniem, jak, nie przymierzając, ludzka głowa chodząca na pajęczych
nogach. Zdecydował się zdać go na złom. Kwestia psychiczności Terminusa,
czy też autonomicznego zapisu w jego mózgu elektronicznym, nie została
rozstrzygnięta — ona po prostu znikła wraz z unicestwieniem robota. Było to
oczywiście dokładnie przez Lema zamierzone. Ponownie dokonał on hybrydyzacji
światów, tym razem świata apsychicznego i psychicznego, i ponownie wycofał
się, po postawieniu problemu, wraz z końcem opowiadania, pozostawiając rozwiązanie
tej kwestii w zawieszeniu. Oczywiście, problem nie ma rozwiązania. Tworów
psychicznych i pozbawionych psychiki nie dzieli po prostu żadna ostra i absolutna granica. Problem
relacji pomiędzy martwym i ożywionym, a także pomiędzy
„bezdusznym" i „uduchowionym" pojawia się w wielu innych
utworach Stanisława Lema. Dla przykładu wspomnę jedynie kilka. W opowiadaniu Ze wspomnień Ijona Tichego (I) szalony naukowiec Corcoran buduje
sztuczne umysły (elektroniczne mózgi), którym dostarcza sfabrykowany świat — wszystkie bodźce aferentne, które te umysły mają za widok i zapach róży,
świeżość poranka, zachody słońca, radość i rozpacz, są w istocie rzeczy
ciągami impulsów zapisanych na bębnach obracających się we wnętrzach skrzyń
zawierających te mózgi — impulsy owe są sczytywane w miarę obracania się
bębnów i dają wrażenie bieżącej „rzeczywistości zmysłowej".
Pomysł ten unaocznia dobitnie przyrodnikowi oraz filozofowi-kognitywiście, że
nasz mózg nie postrzega w żadnym razie bezpośrednio zewnętrznego świata,
lecz jedynie pobudzenia odpowiednich zakończeń nerwowych przez narządy zmysłów. W opowiadaniu
Wypadek, pochodzącym, podobnie jak Terminus, z cyklu Opowieści o pilocie Pirxie, robot Aniel po wykonaniu swego zadania
udaje się na wspinaczkę wysokogórską, ulegając wyzwaniu skalnej ściany, i ginie w tym pozbawionym sensu z punktu widzenia jego konstruktorów przedsięwzięciu.
Tu znowu powraca motyw, znany nam już z Terminusa,
że pewna nadmiarowość mózgu elektronicznego, mająca mu jedynie zapewnić większą
elastyczność działania, może prowadzić do zgoła nieoczekiwanych efektów:
do czegoś, co już niepokojąco blisko zaczyna przypominać ludzką psychikę.
Czy to jest zwykła „dysfunkcja", czy też powtórka z tego, co sami
przeszliśmy w trakcie ewolucji biologicznej? W Solaris Lem przedstawia pokrywający całą planetę ocean, który
niewątpliwie wykazuje znamiona życia i psychiki. Z punktu widzenia współczesnej
nauki, a w szczególności teorii ewolucji, taki ocean nie mógłby powstać.
Dlaczego? Cała przygoda intelektualna właśnie w tym, aby tego dojść -
niestety, temat wykracza poza ramy tego artykułu. Kwestia psychiczności
pojawia się także w odniesieniu do dyskutowanej powyżej chmury owadów z opowiadania Niezwyciężony. W Masce Lem dokonuje skrzyżowania maszyny z kobietą. To wyliczanie
można by ciągnąć jeszcze długo. Gwoli
podsumowania: Lem, konstruując hybrydę świata martwego ze światem żywym
oraz sfery apsychicznej ze sferą doznań psychicznych, pokazuje, iż
rzeczywistość wymyka się kategoriom i szufladkom terminologicznym (oraz pojęciowym),
stworzonym przez człowieka, aby tę rzeczywistość uporządkować. Możliwe są
fenomeny, które do tych, jakże przez nas zabsolutyzowanych, kategorii jakoś
nie chcą przystawać. Lem nie daje nam komfortu łatwych odpowiedzi — zmusza
do myślenia. Mówi o problemach, których ziemska nauka jeszcze nie napotkała,
ale które czają się gdzieś we wszechświecie albo i tu, na Ziemi, w całkiem
niedalekiej przyszłości. Dobrze by się stało, aby nauki przyrodnicze były
już teraz gotowe stawić im czoło. To jest właśnie, moim zdaniem, prawdziwa
literatura science fiction, formułująca
głębokie pytania z pogranicza nauki i filozofii przyrody oraz stymulująca do
pracy nasze chlubnie sfałdowane półkule mózgowe. Niestety, obawiam się, iż
nazwa ta została zawłaszczona bezpowrotnie przez pisarzy, których
„wyobraźnia" (określenie „kultura wiedzy naukowej i filozoficznej" byłoby tu stanowczo nie na miejscu), kiedy wzbije się już
na swe wyżyny, pozwala jedynie na wymyślenie stworów wyposażonych w trzydzieści
osiem macek, noszących narządy rodne pod pachami, porozumiewających się za
pomocą telepatii po naćpaniu się odpowiednimi specyfikami i strzelających do
planet jak do kaczek z miotaczy antymaterii.
*
Artykuł ukazał się w: Stanisław Lem. Pisarz, myśliciel,
człowiek, Wydawnictwo Literackie 2003, Kraków.
1 2 3
« Filozofia i metodologia nauki (Publikacja: 11-08-2006 )
Bernard KorzeniewskiBiolog - biofizyk, profesor, pracownik naukowy Uniwersytetu Jagielońskiego (Wydział Biochemii, Biofizyki i Biotechnologii). Zajmuje się biologią teoretyczną - m.in. komputerowym modelowaniem oddychania w mitochondriach. Twórca cybernetycznej definicji życia, łączącej paradygmaty biologii, cybernetyki i teorii informacji. Interesuje się także genezą i istotą świadomości oraz samoświadomości. Jest laureatem Nagrody Prezesa Rady Ministrów za habilitację oraz stypendystą Fundacji na Rzecz Nauki Polskiej. Jako "visiting professor" gościł na uniwersytetach w Cambridge, Bordeaux, Kyoto, Halle. Autor książek: "Absolut - odniesienie urojone" (Kraków 1994); "Metabolizm" (Rzeszów 195); "Powstanie i ewolucja życia" (Rzeszów 1996); "Trzy ewolucje: Wszechświata, życia, świadomości" (Kraków 1998); "Od neuronu do (samo)świadomości" (Warszawa 2005), From neurons to self-consciousness: How the brain generates the mind (Prometheus Books, New York, 2011). Strona www autora
Liczba tekstów na portalu: 41 Pokaż inne teksty autora Najnowszy tekst autora: Istota życia i (samo)świadomości – rysy wspólne | Wszelkie prawa zastrzeżone. Prawa autorskie tego tekstu należą do autora i/lub serwisu Racjonalista.pl.
Żadna część tego tekstu nie może być przedrukowywana, reprodukowana ani wykorzystywana w jakiejkolwiek formie,
bez zgody właściciela praw autorskich. Wszelkie naruszenia praw autorskich podlegają sankcjom przewidzianym w
kodeksie karnym i ustawie o prawie autorskim i prawach pokrewnych.str. 4993 |
|