|
Chcesz wiedzieć więcej? Zamów dobrą książkę. Propozycje Racjonalisty: | | |
|
|
|
|
Filozofia » Filozofia społeczna
Metafizyczne i kulturowe podstawy politologii [2] Autor tekstu: Ryszard Paradowski
Tak więc dane jest właściwie d o ś w i a d c z e n i e, i tylko ono jest przedmiotem metafizyki w tradycyjnym sensie
(nie chodzi o metafizykę w tradycyjnym sensie, lecz o przedmiot w tradycyjnym
sensie) [ 14 ]. Ono jest również moim przedmiotem (przedmiotem ja), z którym muszę (ja musi)
coś zrobić; w tym tylko sensie jest przedmiotem.
To już wiadomo, ale to jeszcze trzeba powiedzieć: to, co dane w doświadczeniu, nie może być
poznane [ 15 ].
Nie dlatego jednak, by miało jakąś specyficzną, niepoznawalną naturę, ale
dlatego, że nie ma żadnej; dane w doświadczeniu metafizycznym ja i nie ja
jest tylko takie, jakie jest dane w doświadczeniu — żadne dodatkowe atrybuty
im nie przysługują. Ja jestem ja bo nie jestem nie-ja, i, odpowiednio -
nie-ja jest nie-ja, bo nie jest mną. Jedynym atrybutem jest tu wspomniana wcześniej
różnica, przy czym nie przysługuje ona żadnej ze stron z osobna, lecz tylko
relacji między nimi. Więcej określoności przysługuje oporowi, jaki sobie
wzajemnie stawiają; składa się nań oprócz niego samego jeszcze to, co go
wywołuje: oddzielając się od nie-ja chcę go użyć dla siebie, oddzielające
się ode mnie nie-ja chce mnie dla siebie użyć. Tym właśnie dążeniom
wzajemnie się ja i nie-ja opierają. Ów opór powoduje, że ja i nie-ja
(zapewne „nie chcąc" już wrócić do stanu niezróżnicowania [ 16 ])
muszą się jakoś wobec siebie i wobec siebie nawzajem określić. Muszą
dokonać wyboru typu reakcji ze strony swojego nie-ja. Wybór ten nazywam
metafizycznym.
Uściślijmy: typ wyboru nie należy do struktury tego co dane w doświadczeniu. Jest on właściwie
wytwarzany samym wyborem, chociaż pole wyboru (zestaw możliwości) zakreślone jest przez elementy doświadczenia. Podkreślmy: wybór jest konieczny,
ale żadna opcja nie jest z góry dana. Wybór jest wprawdzie konieczny, bo ani
ja, ani nie-ja nie mogą się od niego uchylić, ale jest zarazem wolny: strony wzajemnie się do dokonania
wyboru przymuszają, ale żadna nie może ostatecznie jego wyniku drugiej
stronie narzucić. Ja i nie-ja są wolne w wyborze [ 17 ]
Z jakiego jednak zestawu możliwości i co ostatecznie wybierają? I co to powoduje w strukturze
„bytu"? Co mam do wyboru, jak mogę wybrać i co tym mogę spowodować?
Nie jest to pytanie retoryczne, zważywszy na to, że doświadczenie potoczne może sugerować,
że liczba otwierających się przede mną możliwości jest nieograniczona, bo
oto stoję wobec nieskończonej różnorodności świata. Przypomnę więc, że
świat u swego początku (bo o nim właśnie mówimy) i związany z nim ściśle
początek metafizyki ma postać bardzo ubogą. Składa się z ja i nie-ja,
wzajemnego oporu i konieczności udzielenia sobie i nie-ja odpowiedzi na ten opór. W istocie więc stoję wobec
wyboru: złamać opór nie-ja i zapanować nad nim, definiując go i traktując
jak przedmiot, jak mój przedmiot, siebie zaś — jako podmiot panowania nad
nim, mogę też swój opór uznać za bezcelowy w obliczu przemożnego nacisku z jego strony i siebie uznać za przedmiot dla nie-ja, a jego za podmiot
panowania; w obu tych przypadkach ustanawiam, kreuję [ 18 ] — wraz z nie-ja, co ważne! — byt nowy, byt o strukturze
podmiotowo-przedmiotowej. Ale mogę też, poprzestając na oporze, ale i nie
rezygnując zeń, a więc domagając się uznania we mnie przez nie-ja czegoś
(„kogoś") więcej niż tylko przedmiot dla niego, uznać prawo nie-ja do
takiego samego oporu i do takiego samego z mojej strony traktowania. Ustanawiam
tym samym — również wraz z nie-ja — inny rodzaj nowej postaci bytu (ta
„stara" postać to było samo doświadczenie oporu, będące zarazem doświadczeniem
różnicy), byt o strukturze podmiotowo-podmiotowej. Pierwszy rodzaj bytu
(podmiotowo-przedmiotowy) łączy się z ustanowieniem (przez ja i nie-ja)
zasady panowania i posłuszeństwa, rodzaj drugi (ściślej zaś są to dwa
elementy strukturalne bytu nowego) jest tożsamy z ustanowieniem (przez ja i nie-ja) zasady wzajemnego uznania równych statusów [ 19 ] Tę dwuczłonową (jak wszystko w tej metafizyce) sferę bytu określić można
zarazem (całkowicie w duchu tradycji metafizycznej) jako sferę transcendencji, w niej bowiem ja i nie-ja, stające się podmiotami wytwarzania wartości
podstawowych, te właśnie wartości wytwarzają. Sfera ta jest oczywiście
transcendencją tylko w odniesieniu do natury i kultury, które w żaden sposób
nie determinują tu wyborów. Jednocześnie nie jest to sfera transcendentna w stosunku do samych podmiotów [ 20 ]
Warto również dodać w tym miejscu, że brak determinacji przyrodniczej i kulturowej w „procesie" wytwarzania wartości podstawowych nie oznacza, że
proces ten nie zna żadnej „determinacji". Przeciwnie, jest on nawet
zdeterminowany w sposób absolutny, co się wyraża absolutną koniecznością
zrobienia użytku z absolutnej wolności [ 21 ]
Fundament
„bytu" jako tego, co wytworzone, składa się z dwóch warstw: doświadczenia (tego, co dane — ja i nie-ja, różnicy
między nimi i wzajemnego oporu) i tego co jest przez owo doświadczenie
wymuszone na ja i nie ja: wolnego wyboru jednego z dwóch możliwych (danych w polu doświadczenia [ 22 ] sposobów traktowania siebie i nie-ja. Wybór nadaje (dopiero wybór nadaje) każdej
ze stron określoność; nieokreślone dotąd ja i nie-ja zostają — przez wybór każdej ze stron — wzajemnie zdefiniowane już
to jako podmioty (gdy wzajemnie wymuszą jedno na drugim wzajemne traktowanie się
jako czegoś więcej, niż przedmiotów do wykorzystania; nie tylko jako takich
przedmiotów), a więc jako strony równoprawne w łącznym definiowaniu jedna
drugiej i każda samej siebie, już to jako nie równorzędne w definiowaniu relacji między nimi: jedna,
silniejsza, definiowana jest przez samą siebie jako podmiot panowania, drugą,
słabszą, definiując jako tegoż panowania przedmiot; słabsza przyzwala na
zdefiniowanie siebie jako przedmiotu panowania, tym przyzwoleniem umożliwiając
zarazem silniejszej zdefiniowanie siebie jako podmiotu. Wymaganie uznania ze
strony silniejszego podmiotowości strony słabszej sprowadzone jest do poziomu,
którego obniżeniem nie jest już zainteresowania strona silniejsza: żeby być
dominującym, trzeba mieć nad kim dominować. Wolność ujawnia się in extremis — strona słabsza może odmówić współdefiniowania silniejszej
jako podmiotu panowania, ryzykując, że strona silniejsza raczej zrezygnuje ze
swego statusu podmiotu panowania (nie powstrzyma autodestrukcji strony słabszej,
nie godzącej się na przyznawany jej status przedmiotu) niż zgodzi się na
wymuszany na niej status podmiotu par
excellence czyli podmiotu definiującego się przez uznanie podmiotowości nie-ja (połączone z domaganiem się dla siebie takiego samego uznania). Autodestrukcja jest ceną
za wykreowanie wartości podstawowej podmiotowo-podmiotowej wbrew nie-ja, dążącemu
do panowania za wszelką ceną, a więc upierającemu się przy kreowaniu wartości
podstawowej podmiotowo-przedmiotowej, panowania i posłuszeństwa jako wartości
podstawowej [ 23 ]
Jest to jedyny przypadek, kiedy wartości nie powstają w wyniku umowy
(wzajemnego uznania równych albo nierównych statusów), ale dzieje się to, z drugiej strony, za cenę jej oderwania od „materii" relacji między
podmiotami. Nie znaczy to, że ten sposób zaistnienia wartości jest sam w sobie bezwartościowy. Oznacza to jedynie, że wartość wytwarzana może być
tożsama z wytwarzającą ją relacją, a może też oderwać się od niej; można
powiedzieć, że relacja nie była w stanie unieść ciężaru wytworzonej w jej obrębie wartości i rozpadła się) i zacząć żyć jedynie w formie
„bytu wyobrażonego", platońskiej „idei", w postaci formy kulturowej
(normy, zasady, „przykazania", wzorca itp.) Powyższe oznacza zarazem, że
„byt wyższy" istnieć może w dwóch odmiennych formach kulturowych -
tylko w formie wzorca oraz w formie wzorca i w formie zinstytucjonalizowanej,
przy czym z tą ostatnią mamy do czynienia wówczas, gdy się obie strony zgodzą
na charakter ustanawianej przez nie relacji, bądź to relacji
podmiotowo-przedmiotowej, bądź to podmiotowo-podmiotowej. Porządki kulturowe, w tym również porządki polityczne, są wynikiem takiego właśnie
ustanowienia [ 24 ] Z drugiej strony nie wydaje się, by wartość podstawowa (którakolwiek z dwóch
podstawowych wartości) mogła istnieć tylko w formie nie
zinstytucjonalizowanej. Istnienie zinstytucjonalizowanych form takiej wartości
podstawowej, jaką jest panowanie i posłuszeństwo, pozostaje poza sporem. Ale i wzajemne uznanie równych statusów nie jest jedynie „ideą"
czy „ideałem".
1 2 3 4 Dalej..
Przypisy: [ 14 ] Mamy tu do czynienia z pewną analogią do redukcji ejdetycznej
Husserla (to co zdaje się istnieć redukujemy do tego, co istnieje na
pewno, czyli do tego, co dane w doświadczeniu metafizycznym), z tą tylko różnicą,
że redukcja nie sięga poziomu czegoś jednego — nie mogę doświadczać
czegoś „jednego" nie doświadczając zarazem siebie doświadczającego;
tym samym ja jestem równoprawnym elementem „bytu", na który, oprócz
mnie, składa się to, co przeze mnie doświadczane (jako współistniejące
ze mną), czyli nie-ja. Dalsza redukcja doświadczenia nie jest już możliwa.
Możliwa jest wprawdzie dalsza redukcja wiedzy, tyle, że tak zredukowana
wiedza nie jest już wiedzą
pewną. W kwestii nieredukowalności struktury podstawowej do czegoś
jednego zob. W.Paradowska, Problem
ontycznego statusu innego „ja" u Husserla, op. cit., s. 75 i n., w
tym m. in. pojęcie „antyredukcjonizmu podmiotowego". [ 15 ] Możemy o nim (o tym, co dane) wiedzieć, właśnie z doświadczenia,
ale nie możemy tego, co dane znać, bo nie ma ono żadnych właściwości
— te trzeba dopiero wytworzyć. Chociaż to, co dane ma pewną dynamikę,
daną we wzajemnym oporze. [ 16 ] Taka „chęć" je również określa, ale bynajmniej nie cofa do
stanu niezróżnicowania, lecz po prostu sytuuje w określonej pozycji wobec
jego innego. U Freuda Tanatos nakłania do powrotu do stanu niezróżnicowania,
gdy tymczasem Eros się tej tendencji przeciwstawia, i jeśli nawet
przejawia tendencję do łączenia, to jednak łączenia uprzednio rozróżnionych
i bez negowania różnicy (nie chodzi tu oczywiście o „różnicę płci"). [ 17 ] Ja i nie-ja są wolne w wyborze, i to rozstrzyga o odrębności
filozofii (która czyni to przedmiotem — „tematem" — swojej
refleksji i sama w tym wyborze twórczo uczestniczy), chociaż wolność nie
wyczerpuje metafizycznego doświadczenia: składa się na nie również to,
co ją wymusza, co czyni ją konieczną. Nieco inaczej w idei „idei tego,
co nie uwarunkowane". Por. H.- M.Baumgartner, Rozum
skończony, Warszawa 1996, s.77. [ 18 ] Tym, co się nadbudowuje nad doświadczeniem nie jest więc, jak w
epistemologii, jego uogólnienie w postaci teorii (lub czegokolwiek w tym
rodzaju), lecz wytwarzanie bytu. W świetle tej konstatacji doświadczenie
nie jest właściwie bytem, lecz tylko jego możliwością, chociaż ten
ostatni wyrasta (jest wytwarzany) z doświadczenia (z materiału doświadczenia,
ale nie tylko z niego) w sposób konieczny. [ 19 ] Te dwie różne decyzje (podejmowane za każdym razem wspólnie przez
ja i nie-ja) to dwa źródła
dwóch odmiennych typów „prawa naturalnego" („prawa natury"): prawa
naturalnego nierówności i prawa naturalnego równości. Jedno i drugie
jest prawem stanowionym przez ludzi (ściślej — przez ja i nie-ja) [ 20 ] Tak jak religijnie rozumiana transcendencja (będąca skądinąd
tylko jedną z kulturowych form transcendencji tout
court) nie jest transcendencją dla Boga. Ja (skądinąd jeden z dwóch
elementów bytu jako doświadczenia) jako podmiot wyboru metafizycznego a
zarazem jego wytwór nie jestem dla siebie, co zrozumiałe, transcendentny,
a więc i całość doświadczenia, którego jestem podmiotem i częścią,
nie jest transcendentna. Transcendencja nie jest więc transcendencją „w
ogóle", lecz jedynie — jak stwierdziłem wyżej — w odniesieniu do
„tego, co przedmiotowe" — natury i kultury. Dlatego pojęcie
transcendencji jest metafizycznie
niefunkcjonalne: zarówno metafizyczne wybory, jak i metafizyczne doświadczenie
są ostatecznie jak najbardziej „immanentne", chociaż jest to
immanencja nie absolutna. [ 21 ] Chodzi właśnie o absolutną wolność koniecznego skądinąd wyboru
metafizycznego, w wyniku którego powstają owe wartości podstawowe. [ 22 ] Mimo fundamentalnej roli doświadczenia w prezentowanej tu propozycji
metafizycznej nie jest ona metafizyką doświadczenia w rozumieniu Enrico
Berti, wyróżniającego oprócz metafizyk doświadczenia również
metafizyki immanentystyczne i metafizyki uczestnictwa. Prezentowana tu
metafizyka wyboru („wybór" jest w niej bowiem jeszcze istotniejszy niż
doświadczenie) nie mieści się w tej klasyfikacji; gdyby jednak spróbować
skonstruować jeszcze jeden typ w ramach tej klasyfikacji, metafizyka wyboru
mogłaby być określona jako metafizyka współuczestnictwa. Zob. E.Berti, Wprowadzenie...,
op. cit., s. 18-33. [ 23 ] Mówiąc prościej — za konsekwentny opór wobec przemocy płaci się
często życiem — i to jest ten jedyny przypadek, kiedy wartość
podstawowa podmiotowo-podmiotowa powstaje, chociaż — jako wyjątek od
reguły — nie w efekcie wzajemnego uznania równych statusów. [ 24 ] Odpowiadają temu dwie postaci umowy społecznej, umowa według
Hobbesa i umowa według Locka. Pierwsza sprowadza się do przyzwolenia na
panowanie za cenę bezpieczeństwa (przy czym, wbrew Hobbesowi, chodzi nie tyle o bezpieczeństwo względem sił „zewnętrznych"
wobec samej relacji, co względem strony silniejszej, co nie oznacza zarazem
braku zgody na nie sankcjonowane przez poddanych użycie siły), druga
oznacza obopólną zgodę na wzajemnie równe traktowanie i brak zgody na
nie sankcjonowane przez obie strony użycie siły. « Filozofia społeczna (Publikacja: 31-10-2006 )
Ryszard ParadowskiFilozof (metafizyka, filozofia kultury, filozofia polityczna), rosjoznawca, profesor Uniwersytetu Warszawskiego, Instytutu Ameryk i Europy, gdzie jest zastępcą dyrektora do spraw nauki i wykłada filozofię i filozofię kultury. Ostatnio opublikował książkę „Metafizyka i kultura. Repetycje kartezjańskie”, Wydawnictwo Centrum Studiów Latynoamerykańskich Uniwersytetu Warszawskiego, Warszawa 2011 i artykuł Religia jako ideologia, w kwartalniku: Środkowoeuropejskie Studia Polityczne (1/2012, Uniwersytet Adama Mickiewicza w Poznaniu). Liczba tekstów na portalu: 9 Pokaż inne teksty autora Najnowszy tekst autora: Definiowanie boga i człowieka w Księdze Rodzaju | Wszelkie prawa zastrzeżone. Prawa autorskie tego tekstu należą do autora i/lub serwisu Racjonalista.pl.
Żadna część tego tekstu nie może być przedrukowywana, reprodukowana ani wykorzystywana w jakiejkolwiek formie,
bez zgody właściciela praw autorskich. Wszelkie naruszenia praw autorskich podlegają sankcjom przewidzianym w
kodeksie karnym i ustawie o prawie autorskim i prawach pokrewnych.str. 5095 |
|