Racjonalista - Strona głównaDo treści


Fundusz Racjonalisty

Wesprzyj nas..
Zarejestrowaliśmy
204.781.558 wizyt
Ponad 1065 autorów napisało dla nas 7364 tekstów. Zajęłyby one 29017 stron A4

Wyszukaj na stronach:

Kryteria szczegółowe

Najnowsze strony..
Archiwum streszczeń..

 Czy konflikt w Gazie skończy się w 2024?
Raczej tak
Chyba tak
Nie wiem
Chyba nie
Raczej nie
  

Oddano 720 głosów.
Chcesz wiedzieć więcej?
Zamów dobrą książkę.
Propozycje Racjonalisty:
Sklepik "Racjonalisty"

Złota myśl Racjonalisty:
"[...] z sumieniem nie jest tak jak z techniką. W technice im szersza i głębsza wiedza o rzeczach i prawidłowościach, tym wyraźniejsze wskazania konstrukcji instrumentów, natomiast głos sumienia, wyraźny w sytuacjach nader prostych, zaczyna bełkotać w obliczu komplikacji zawęźleń międzyludzkich, które mu podaje do wiadomości narastająca i dojrzewająca wiedza o tych zawęźleniach. W wielu przypadkach..
 Filozofia » Filozofia społeczna

Metafizyczne i kulturowe podstawy politologii [3]
Autor tekstu:

Przejdźmy jednak do ukazania obu wartości podstawowych jako „ideałów", jako wzorów kulturowych. A raczej od wskazania na to, jak zostały one ukazane w świętych księgach żydów i chrześcijan. W świętych księgach Starego i Nowego Testamentu.

Opowieść starotestamentowa zaczyna się od tego, że „Bóg stworzył niebo i ziemię" [ 25 ] ;mniejsza już o to, że dopiero „tworząc niebo i ziemię" nie tylko je zdefiniował ale i siebie zdefiniował jako ich stwórcę, że to wzajemne oddzielenie się Boga oraz nieba i ziemi oznacza właściwy początek, przed którym było co najwyżej jakieś „nic" [ 26 ] , z którego dopiero Bóg oraz owo niebo z ziemią się wydzieliły. Nie chodzi nam przecież o przełożenie języka Biblii na język filozofii (ewentualnie tylko o wydobycie pewnych niezobowiązujących analogii), lecz o mit jako wzór porządku kulturowego. Tym bardziej, że nie jest do końca jasne (wcześniejsze wersje mitu wyraźniej ukazują stan początkowy jako z ł o ż o n y z boga i świata), czy stworzenie w ścisłym sensie nie zaczęło się dopiero od „stania się światłości", zwłaszcza że jej „oddzieleniu od ciemności" towarzyszy uznanie jej za wartość. Ale i tu analogia jest rzeczywiście „nie zobowiązująca", nie została bowiem wartość przedstawiona tu do końca jako wytworzona (bo Bóg jedynie z o b a c z y ł, że światłość jest dobra, chociaż sam ją tworząc, stworzył ją w tej wartościowej postaci) [ 27 ] . Dalej mamy Boga, definiującego oddzielone jedno od drugiego światło i ciemność, ale tego, że definiując (tak jak poprzednio „stwarzając") sam się definiował jako definiujący, dopiero się musimy domyślać, podobnie jak tego, że zdefiniowana przez niego światłość (odpowiednio także ciemność, jak również niebo i ziemia) jakoś go ze swej strony również definiują. Poprzestańmy przy tym, że na p o c z ą t k u byt jest dwoisty, że się z dwóch elementów s k ł a d a, że się nie redukuje do czegoś „Jednego". Te analogie (podkreślam jeszcze raz, że filozoficznie nie zobowiązujące) stanowią jednak dobry prognostyk dla analizy kulturologicznej, dla ujawnienia już bardziej zobowiązujących (księga to jednak tekst kultury) analogii w zakresie wzorców porządku społecznego.

Na początku (tym razem nie chodzi już o początek w ściśle metafizycznym sensie) Bóg ustanowił pewien typ relacji między sobą a stworzeniem, w tym, przede wszystkim, między sobą a człowiekiem. Nadając nazwy światłości, ciemności i innym elementom stworzenia określił je jako swoje, tym bardziej zaś określił je jako swoje, jeśli „stwarzanie" nie ograniczyło się do nadawania im nazw. Przede wszystkim jako „swojego" („przede wszystkim" nie w sensie chronologicznym, lecz w sensie hierarchii ważności) określił człowieka, dopuszczając go wprawdzie do udziału w nadawaniu imion zwierzętom i ptakom, ale zarazem odmawiając mu prawa do takiego udziału w określaniu tego co dobre a co złe. Tym samym ustanowił porządek „społeczny" (obowiązujący stosunek między sobą i człowiekiem) — porządek hierarchiczny, w którym on sam zastrzegał dla siebie wyłączną kompetencję w zakresie stanowienia zasad (wiedzy o tym, co dobre a co złe), człowiekowi narzucając zarazem obowiązek szanowania tej wyłączności; innymi słowy ustanowił relację władzy, relację panowania i posłuszeństwa zarazem jako wartość podstawową. Domyślamy się, że człowiek początkowo udzielił Bogu milczącej zgody na arbitralne ustanawianie zasad. Różne odgałęzienia mitu [ 28 ] , przypisujące Bogu wyposażenie człowieka w „wolną wolę", sugerują, że zakaz („ale z drzewa poznania dobra i zła nie wolno ci jeść…" [ 29 ] )pozostawia jednak człowiekowi wybór, ale tylko w ramach, ściśle określonych przez kogoś innego, a więc wybór negatywny, wybór nieposłuszeństwa; człowiek rzeczywiście wybrał nieposłuszeństwo, ale czy było ono tylko nieposłuszeństwem, „upadkiem", „grzechem pierworodnym"?

Przede wszystkim było jednak nieposłuszeństwem. Było nim wszelako, co ważne, tylko w ramach pierwotnej relacji panowania; odmowa uznania w innym (tu: w Bogu) władzy jest rzeczywiście wyrazem nieposłuszeństwa wobec niej, jest zaprzeczeniem wartości podstawowej, jaką jest posłuszeństwo. Dopóki więc nie zostanie wytworzona jakaś inna relacja, dopóki strony nie porozumieją się co do jakiejś innej reguły porządkującej, nieposłuszeństwo jest tylko nieposłuszeństwem. Jest nim w każdym razie w r a m a c h dotychczasowej relacji. Możemy już ją nazwać „dotychczasową", bo nieposłuszeństwo jest, jak już wiemy, nie tylko nieposłuszeństwem, lecz zapowiedzią reguły nowej. Na jej wprowadzenie nie przychodzi nam długo czekać. Na razie jednak jesteśmy jeszcze na obszarze działania reguły starej, a właściwie nawet — jedynej. Tu Bóg jest jedynym prawodawcą, jest kulturową formą siły, kulturowym wzorem arbitralnej, autorytarnej władzy i autorytarnego porządku społecznego. Porządku, w którym wartością podstawową (obok takich — nie podstawowych — wartości, jak na przykład umiejętność nadawania imion, skądinąd pochodnej od uznania nazywanej rzeczy za swoją) jest panowanie-posłuszeństwo [ 30 ] Gniew, jaki zerwanie owocu wzbudziło początkowo w Bogu, jest dowodem na to, że właśnie ta wartość została tu naruszona. I nie dlatego, by Bóg nie kierował się „racjami wyższymi" (dobrem samych ludzi), a tylko zazdrośnie strzegł swojej władzy; między dwoma tymi motywami w porządku autorytarnym nie ma żadnej sprzeczności — władza bowiem wie lepiej, co jest dobre dla poddanych. I Bogu się rzeczywiście wydawało, że wie lepiej.

Okazało się jednak, że jego mniemanie może być zakwestionowane. „Nie jest dobrze, żeby mężczyzna był sam; uczynię mu zatem odpowiednią dla niego pomoc" [ 31 ] I pomoc nadeszła: kobieta pomogła mężczyźnie (a nawet go wyręczyła) w zakwestionowaniu arbitralnej władzy [ 32 ] , w zakwestionowaniu wyłącznej kompetencji Boga do rozstrzygania co dobre a co złe — do stanowienia reguł.

Powszechnie uważa się, że w całej tej historii najważniejsza jest gniewna reakcja Boga na pozbawienie go tego monopolu a także klątwa rzucona na samą zdolność myślenia jako warunku rozstrzygania kwestii wartości (jeśli się zgodzimy, że wąż symbolizuje tę właśnie zdolność). Koncentracja na początkowej fazie reakcji Boga na „nieposłuszeństwo" nie jest przypadkowa; wyraża ona pewną „opcję", wyraża opowiedzenie się za tą właśnie podstawową wartością, która została tu zakwestionowana (której absolutny status został tu zakwestionowany).

Wbrew przyjętemu szeroko sposobowi opowiadania o „spożyciu owocu z drzewa wiadomości złego i dobrego" wypada stwierdzić, że to, co w tej opowieści szczególnie ważne (obok samego aktu odmowy bezwzględnego posłuszeństwa), wyraża się w przypisanych Bogu słowach „Oto człowiek stał się taki jak My: zna dobro i zło…" [ 33 ] Dla lepszego uzmysłowienia sobie ich wagi powiedzmy to samo, tylko odwrotnie: „oto ja, Bóg, stałem się (wskutek spożycia przez człowieka owocu… itd.) taki jak człowiek (już się pod tym względem — pod względem "wiedzy" o tym, co dobre a co złe — nie różnię od człowieka): znam dobro i zło" [ 34 ] Ja znam dobro i zło, i człowiek zna dobro i zło. Skoro obaj znamy dobro i zło (obaj znamy to, co najważniejsze), to jeśli nawet różnimy się co do tego, co konkretnie jest dobre, a co złe, żaden z nas nie ma już tej wyłącznej kompetencji do rozstrzygania za drugiego, co dla niego dobre, a co złe, ale też, co może znacznie ważniejsze, co dobre dla nas obu. Wszak ustalenie, co dobre dla nas obu, jest niezbędne dla ufundowania porządku. Żeby ustalić, co dobre a co złe dla nas obu, musimy przekroczyć jakoś jednostronne pojmowanie (pojmowanie przez każdego z nas z osobna) tego co dobre a co złe, musimy jakoś pojmowanie dobra i zła zobiektywizować. Jednak po doświadczeniu z zerwaniem i spożyciem przez człowieka owocu z zakazanego drzewa nie da się wejść drugi raz do tej samej rzeki, nie da się wrócić do sytuacji sprzed zerwania i spożycia owocu, nie da się faktu jego spożycia przekreślić. Można wprawdzie powiedzieć (i to się mówi, i tym samym do tej samej rzeki próbuje się jednak wejść [ 35 ] , że od tej pory może być tylko gorzej (przynajmniej do czasu nadejścia Zbawiciela), można mówić, że nastąpił upadek, że nastąpiło popadnięcie w grzech pierworodny, który może być zmazany tylko przez ponowne podporządkowanie się — przez wyznanie grzechu nieposłuszeństwa i żałowanie zań. Zauważmy jednak, że starotestamentowy Bóg tego nie mówi. Starotestamentowy Bóg nie tyle daje swoją boską sankcję nowej sytuacji, nie tyle ją, jako Bóg, sankcjonuje (co już powinno wystarczyć tym, którzy widzą w nim kogoś więcej, niż tylko symbol kulturowy); Bóg przyznaje podmiotowość człowiekowi. Ja, Bóg, znam dobro i zło, i ty, Człowiek, znasz dobro i zło. Odtąd ja, Bóg, i ty, Człowiek, niczym się między sobą w tej kwestii nie różnimy. A jeśli nawet się różnimy w kwestii tego, co każdy z nas za dobro i za zło uważa, musimy to między sobą uzgodnić. Musimy zawrzeć Przymierze, Bóg proponuje człowiekowi przymierze.


1 2 3 4 Dalej..

 Po przeczytaniu tego tekstu, czytelnicy często wybierają też:
Pro choice i pro life - rozbieżne dyskursy
Moje spotkania z Edwardem Abramowskim


 Przypisy:
[ 25 ] Rdz 1,1.
[ 26 ] Czyli „coś", o czym nie można powiedzieć nawet tak niewiele jak o ja i nie-ja.
[ 27 ] Zob. Rdz 1,4.
[ 28 ] Chodzi tu o spekulacje teologiczne.
[ 29 ] Rdz 2,17. („...bo gdy z niego spożyjesz, niechybnie umrzesz", tamże. Po pierwsze dlatego, że staniesz się jednostką, a tylko gatunek jest nieśmiertelny, po drugie dlatego, że naruszanie wyłącznej kompetencji władzy karane jest śmiercią).
[ 30 ] Ta forma („-" zamiast "i") lepiej oddaje to, iż jest to jedna, antynomiczna wartość, a nie dwie wartości osobne.
[ 31 ] Rdz 2, 18.
[ 32 ] Ciekawym (zwłaszcza dla socjologii feministycznej i antropologii kulturowej), chociaż z naszego punktu widzenia pobocznym wątkiem jest to, że skok w antropogenezie dokonał się (w każdym razie według Biblii) właśnie za sprawą kobiety i że to w jej głowie odnotowano pierwszą w historii ludzkości pracę myślową — bo to jej dialog wewnętrzny, pod postacią rozmowy z wężem (ale kto widział gadającego węża?) jest punktem wyjścia opowieści o innym możliwym porządku kulturowym.
[ 33 ] Rdz 3, 22.
[ 34 ] Narracja i interpretacja autorytarna szybko przechodzi do porządku nad tymi słowami i akcentuje te, które po nich następują a dotyczą zakazu spożywania owoców z innego drzewa, właśnie dlatego, że brzmią jak zakaz. Tymczasem „zakaz zakazowi nierówny": o ile „nieposłuszeństwo" nie zagraża człowieczeństwu, przeciwnie, jest jego niezbywalnym warunkiem (i dlatego, jeśli człowiek miał stać się człowiekiem, nie mógł w nieskończoność „słuchać się" apodyktycznych praw przyrody i na ich podobieństwo prezentowanej woli arbitralnej władzy), o tyle z drzewem życia jest akurat odwrotnie: osobnicza nieśmiertelność stałaby się końcem człowieczeństwa.
[ 35 ] Nie daje się tego jednak robić, co charakterystyczne, bez zastosowania środków przymusu, a przynajmniej szantażu psychologicznego (chciałbyś nie umrzeć, i my ci to ofiarujemy, ale za cenę posłuszeństwa; jest ono zresztą ubrane w językową formę miłości, zresztą bezwarunkowej: „Będziesz miłował Pana, Boga twego, a [tylko — R.P.] bliźniego twego jak siebie samego". „Będziesz się bał Pana, Boga swego…", Pp 6,2; „Będziesz miłował Pana, Boga twojego…", Pp 6,5.)

« Filozofia społeczna   (Publikacja: 31-10-2006 )

 Wyślij mailem..   
Wersja do druku    PDF    MS Word

Ryszard Paradowski
Filozof (metafizyka, filozofia kultury, filozofia polityczna), rosjoznawca, profesor Uniwersytetu Warszawskiego, Instytutu Ameryk i Europy, gdzie jest zastępcą dyrektora do spraw nauki i wykłada filozofię i filozofię kultury. Ostatnio opublikował książkę „Metafizyka i kultura. Repetycje kartezjańskie”, Wydawnictwo Centrum Studiów Latynoamerykańskich Uniwersytetu Warszawskiego, Warszawa 2011 i artykuł Religia jako ideologia, w kwartalniku: Środkowoeuropejskie Studia Polityczne (1/2012, Uniwersytet Adama Mickiewicza w Poznaniu).

 Liczba tekstów na portalu: 9  Pokaż inne teksty autora
 Najnowszy tekst autora: Definiowanie boga i człowieka w Księdze Rodzaju
Wszelkie prawa zastrzeżone. Prawa autorskie tego tekstu należą do autora i/lub serwisu Racjonalista.pl. Żadna część tego tekstu nie może być przedrukowywana, reprodukowana ani wykorzystywana w jakiejkolwiek formie, bez zgody właściciela praw autorskich. Wszelkie naruszenia praw autorskich podlegają sankcjom przewidzianym w kodeksie karnym i ustawie o prawie autorskim i prawach pokrewnych.
str. 5095 
   Chcesz mieć więcej? Załóż konto czytelnika
[ Regulamin publikacji ] [ Bannery ] [ Mapa portalu ] [ Reklama ] [ Sklep ] [ Zarejestruj się ] [ Kontakt ]
Racjonalista © Copyright 2000-2018 (e-mail: redakcja | administrator)
Fundacja Wolnej Myśli, konto bankowe 101140 2017 0000 4002 1048 6365