|
Chcesz wiedzieć więcej? Zamów dobrą książkę. Propozycje Racjonalisty: | | |
|
|
|
|
Biblia » Stary Testament » O Biblii inaczej
Definiowanie boga i człowieka w Księdze Rodzaju [1] Autor tekstu: Ryszard Paradowski
Literatura i religia
Nikomu dziś nie przychodzi do głowy twierdzenie, że Iliada, Odyseja
czy nawet Epos o Gilgameszu, opowiadające o bogach, półbogach, cyklopach czy syrenach jako
siłach sprawczych ruchu
kosmosu i losów człowieka, są sprzeczne z naukowym obrazem świata. Nie tylko
dlatego, że pod wieloma względami rzeczywiście są z nim sprzeczne, również
dlatego, że naukowy obraz świata nie obejmuje znacznej części tego, o czym
te teksty traktują, czyli zasad porządku świata ludzkiego i ich uzasadnienia.
Biblia, w tym Stary Testament, nie jest, podobnie jak nie są tamte dzieła,
mniej lub bardziej prymitywnym ekwiwalentem dyskursu naukowego (a tak są właśnie
traktowane przez większą część ich krytyków), lecz literackim i symbolicznym wyrazem stanu świadomości ich autorów, stanu świadomości,
tylko w mniej znaczącej części odnoszącego się do tego, co jest właściwym
przedmiotem zainteresowania nauki. Nie znaczy to jednocześnie, że Biblia jest
księgą religijną par excellence (napisaną „pod natchnieniem ducha
świętego" i zawierającą głównie lub wyłącznie treści religijne),
chociaż pogląd ten ma ciągle
wielu zwolenników w Polsce, i to nie tylko wśród ludzi religijnych — również
niektórzy ateiści zdają się ją często traktować tak,
jak by była
rzeczywiście „pod natchnieniem Ducha Świętego" napisana.
Stary Testament jest dziełem literackim i jak każde takie dzieło
zawiera refleksje na temat wielu kwestii egzystencjalnych. Jest przy tym dziełem,
zawierającym wszelkie możliwe gatunki — od mitu i poezji miłosnej poprzez
kodeks karny i cywilny po rozważania etyczne i koncepcje filozoficzne.
Nie jest zatem księgą świętą w wąskim, religijnym rozumieniu tego pojęcia,
lecz księgą kultury — właśnie ta jej złożona struktura daje asumpt do
tego, by odnajdować w niej syntezę dokonań kulturowych epoki, w tym i takich,
które do dziś zachowały swoje znaczenie.
Problemy, podejmowane przez mitologię sumeryjską, perską, grecką, a nawet, rzadziej w tym kontekście przytaczaną, twórczość religijną starożytnego
Egiptu, nie są dziś tylko obiektami muzealnymi, nie są też tylko muzealnymi
obiektami niektóre sposoby rozwiązywania tych problemów.
Przekonanie, że Biblia jest zbiorem, mniej lub bardziej przetworzonych,
mitów sprzed paru tysięcy lat, stworzonych między Egiptem a Indiami, jest dość
powszechnie podzielane przez ludzi wykształconych. Jednak w interpretowaniu
biblijnych komunikatów kulturowych nie odbiegają oni zbyt daleko od religijnej
interpretacyjnej ortodoksji. Przykładem (najbardziej drastycznym i brzemiennym w ideologiczne konsekwencje przykładem) powszechnej, chociaż nie bezwyjątkowej,
zgody interpretacyjnej jest mniemanie, że opowieść o zerwaniu owocu z drzewa
wiadomości złego i dobrego jest opowieścią o grzechu i upadku człowieka.
Tymczasem ta interpretacja broni się wyłącznie pod warunkiem uznania
posłuszeństwa za wartość absolutną. Rzecz w tym jednak, że sam ten
warunek nie stanowi dla odczytania biblijnego przesłania absolutnie koniecznej i absolutnie uzasadnionej przesłanki. Tymczasem w Biblii, a przynajmniej w Księdze
Rodzaju, a dokładniej — w opowieści o stworzeniu człowieka, mamy do
czynienia nie tylko z myśleniem mitycznym i rzekomo nieuchronnie pasującą doń
interpretacją religijną. Mamy do czynienia z przeciwstawnym mu, ale także z przeciwstawnym myśleniu religijnemu myśleniem filozoficznym [ 1 ].
Właśnie dlatego opowieść o stworzeniu jest nie tylko świadectwem czasów,
ale jest również, a nawet głównie,
przekazem o uniwersalnym, a nie tylko partykularnym, religijnym znaczeniu.
Znaczenie uniwersalne, a nie tylko partykularne religijne znaczenie mają
zawarte w tej opowieści definicje boga i człowieka. Biblijna opowieść o stworzeniu, a także zawarte w niej obrazy boga, mają wiele wspólnego z Platońską
dialektyką.
Mit i filozofia
Opowieść o stworzeniu jest więc zbudowana z mitów, zarazem jednak
sama nie jest mitem, lecz przesłaniem o charakterze filozoficznym. Nietrudno
to zauważyć, pod warunkiem, że się trzy pierwsze rozdziały Księgi
Rodzaju potraktuje jako całość, a nie jako mniej lub bardziej luźny zbiór.
Koniecznym i wystarczającym argumentem na rzecz tego
filozoficznego charakteru tej opowieści jest fakt, że jej narracja ma
strukturę antynomii. W tym — strukturę dylematu. W każdym razie, inaczej niż
to ma miejsce w religii, nie głosi ona prawdy objawionej, lecz stawia każdego
człowieka wobec problemu, który tylko on sam może, ale też — musi rozwiązać.
I, co więcej, przez całe życie rozwiązuje. Przy czym nie zawsze w sposób
religijnie sankcjonowany.
Eksponenci religii mają świadomość tego, że życiowe dylematy bardzo
często nie są przez ludzi rozwiązywane w sposób przez nich zalecany a nawet
narzucany, i to narzucany pod groźbą śmierci „tu" lub wiecznej męki
„tam". Rzecz w tym jednak, że opowieść o „stworzeniu człowieka" ma
na tę kwestię (kwestię tych nie religijnych, a zarazem dość
rozpowszechnionych sposobów ich rozwiązywania), pogląd całkowicie odmienny
od religijnego. I to właśnie postaram się tu pokazać przy okazji wydobywania z Księgi Rodzaju sposobu pojmowania człowieka i boga przez autorów tej
kompozycji mitów.
Odpowiedź na pytanie, jak Księga Rodzaju, a ściślej — opowieść o „stworzeniu", pojmuje boga [ 2 ] i człowieka, może być wywiedziona jedynie z całościowej struktury tej
opowieści, dlatego przedstawienie jej tutaj ma dla naszego przedsięwzięcia
pierwszorzędne znaczenie.
Bardzo pomocne w zrozumieniu intencji autorów Księgi może być odwołanie
się do zawartego w dialogu Eutyfron
Platońskiego dylematu, tam bowiem kwestia definiowania boga, ale też kwestia
definiowania człowieka [ 3 ],
postawiona została w sposób ściśle filozoficzny, a więc nie jako
twierdzenie, nie jako dogmat, i nie jako opowieść, czyli nie jako mit, ale
jako pytanie, jako problem, jako antynomia, właśnie jako dylemat. Czy to, co
zbożne, dlatego jest zbożne, że je bogowie lubią, czy dlatego je lubią, że
jest zbożne? [ 4 ]
Przekładając pytanie z języka dyskursu dydaktycznego na język filozofii
(chociaż ciągle z użyciem terminów mitologicznych), zwłaszcza na język właściwy
samemu Platonowi, można zapytać, czy dobro jest dobrem, bo je bóg uważa za
dobro, czy też bóg je uważa za dobro, bo jest dobre? Albo jeszcze bardziej
dobitnie: czy bóg jest ponad dobrem, czy dobro jest ponad bogiem? Odrzućmy na
wstępie (chociaż przyjdzie nam jeszcze nie raz do niej wrócić) interpretację
religijną, która głosi, że bóg jest dobrem, zaciemniając tym
samym to, co się dzieje między stronami tej relacji, a nawet sam fakt, że
mamy do czynienia z relacją. W ogóle nie szukajmy tu Platońskiego jej rozwiązania,
tym bardziej, że zawisło ono od punktu widzenia na samego Platona (od tego,
czy będziemy go uważać za filozofa, czy za prekursora chrześcijańskiej
teologii), ale przede wszystkim dlatego, że nie dylemat Platoński, lecz
dylemat biblijny jest przedmiotem naszych rozważań oraz sposób, w jaki sama
Biblia ten dylemat rozstrzyga. Na jedno tylko, w związku z Platońskim
dylematem i jego odrzuconym na wstępie religijnym rozwiązaniem warto zwrócić
uwagę: Biblia, w przeciwieństwie do religii, nie unieważnia samego dylematu.
Religia zaś unieważnia go w ten sposób, że ukazuje jedynie wybór między
„dobrem" i „złem". A tymczasem zarówno „dobro", jak i „zło",
mogą być, i muszą (również według Biblii!) rozumiane na dwa sposoby.
Jest jeszcze trzecia, przy czym nie najmniej ważna, przesłanka i podstawa filozoficznej interpretacji tej konkretnie opowieści biblijnej,
podstawa metodologiczna i metafizyczna zarazem: to dialektyczna metafizyka
wyboru. Wyłożona wielokrotnie w innych tekstach [ 5 ], w tym również, po części, na łamach Racjonalisty, tu zostanie
zaprezentowana poprzez odczytanie biblijnego tekstu.
Struktura
opowieści o stworzeniu
Podstawowe znaczenie dla zrozumienia wymowy opowieści o stworzeniu ma
fakt, że ma ona strukturę podwójną: jest to jedna opowieść złożona z dwóch
opowieści. Fakt ten jest w interpretacjach religijnych pomijany, a w
biblistycznych bagatelizowany. Religijna interpretacja łączy obie opowieści w jedną, ujednolicając zarazem jej wymowę; biblistyczna
konstatuje tylko pochodzenie jednej opowieści ze starszych, drugiej zaś z nowszych zasobów mitologicznych (zasobów „jahwisty" i zasobów „elohisty"),
sugerując pośrednio ich komplementarność, ale nie zauważając w zasadzie,
że wymowa każdej z nich jest całkowicie odmienna. Co skądinąd powoduje, że
wspomniana komplementarność staje się problematyczna
(w każdym razie na poziomie prostej, jednolitej ciągłości narracyjnej) -
bo jaka może być komplementarność (zwłaszcza prosta komplementarność) między
twierdzeniem, że Bóg stworzył człowieka na końcu, i twierdzeniem, że
stworzył go przed roślinami i zwierzętami (by do tego tylko sprowadzić na
razie całą fundamentalną różnicę między opowieściami)? Stanowisko
biblistyczne trochę dziwi, nie dziwi natomiast religijne uproszczenie
interpretacyjne, jest ono bowiem nieprzypadkowe i stanowi integralną część religijnego rozstrzygnięcia biblijnego
dylematu. Sprowadza się ono do stwierdzenia, że Bóg stworzył człowieka na
swój obraz z prochu, a kobietę z żebra. I jeszcze do zakazu spożywania owoców.
Rzecz charakterystyczna, że religijnie zapośredniczona opowieść biblijna o stworzeniu człowieka czerpie
materiał zasadniczo z jednej z dwóch opowieści, oprócz „obrazu", wziętego z innej. W rozszerzonej wersji mowa jest jeszcze o tym, że Bóg stworzył człowieka
szóstego dnia, bez szczególnego akcentowania tego faktu, że informacja ta
pochodzi z innego źródła (z innej części opowiadania), niż informacja o prochu, drzewie i pobieraniu żebra.
1 2 3 4 Dalej..
Przypisy: [ 1 ] Kwestia relacji między filozofią i religią (w tym teologią) jest
jedynie pośrednio przedmiotem niniejszych rozważań, dlatego odniosę się
do niej tylko pobieżnie: religia żywi przekonanie, a teologia stara się
je uzasadnić, że hierarchia i autorytet jest absolutną, uniwersalną
zasadą świata, w tym zwłaszcza bytu wyższego, podczas gdy filozofia,
uznając znaczenie hierarchii i autorytetu, kwestionuje ich absolutny charakter. I dlatego, wbrew
dominującemu przekonaniu, to filozofia ma do czynienia z tym co uniwersalne (albo inaczej — próbuje odpowiedzieć na
pytanie o absolut), gdy tymczasem religia i teologia programowo (ze względu
na swoją funkcję) zamykają się w obrębie tego co partykularne. Teologia
świadomie zaciera różnicę między religią i filozofią między innymi
przez nazywanie teologicznej interpretacji Biblii interpretacją filozoficzną.
Wymownym przykładem zacierania tej różnicy jest twierdzenie Stanisława
Kowalczyka, że „Pomiędzy teologią a filozofią nie ma żadnej
istotnej sprzeczności. Ostatecznym źródłem obu typów poznania jest Bóg,
twórca ludzkiego rozumu i dawca Objawienia". S. Kowalczyk, Metafizyka
ogólna, Lublin 1998, s. 36. O ideologicznej funkcji i zarazem istocie religii zob. szerzej R.
Paradowski, Religia jako ideologia, Środkowoeuropejskie Studia
Polityczne (UAM), 3/2011. [ 2 ] Słowo „Bóg", o ile odnosi się do „nadprzyrodzonego" bytu o mitologiczno-religijnej proweniencji, ale także — do literackiej postaci,
będącej głównym bohaterem tej książki, może być (i jest) pisane
zasadnie z dużej litery. Pisanie go z małej nie ma być nawiązaniem do
intencji krytycznej, sprowadzającej się do twierdzenia, że „boga nie
ma" (do złośliwego pomniejszania „osoby Boskiej"), ale tłumaczy się
tym, że symbol nie jest imieniem własnym. [ 3 ] Nie znaczy to bynajmniej, że „bóg" jest tu synonimem lub
metaforą człowieka, albo jego projekcją, czy wreszcie — symbolem,
chociaż taki sposób ujęcia Platońskiego dylematu jest całkowicie
uprawniony; gdyby w przekładzie W. Witwickiego użyte zostało mitologiczne
słowo „demiurg", najwłaściwszym jego odpowiednikiem w dzisiejszym żargonie
filozoficzno-socjologicznym byłoby słowo „actor". To jednak zawężałoby
zarysowaną sytuację to jednego podmiotu i jego relacji z przedmiotem, co
ostatecznie nie grozi ani Platońskiemu dylematowi (i nie tylko dlatego, że w dialogu mowa jest o „bogach"), ani tym bardziej naszej opowieści
biblijnej. [ 4 ] Platon, Eutyfron, w: Platon, Uczta, Eutyfron, Obrona
Sokratesa, Kriton, Fedon, Warszawa 1982, s. 195-196. [ 5 ] Zob. R. Paradowski, Metafizyka i kultura. Repetycje kartezjańskie,
Warszawa 2011, zwł. ss. 25-60. « O Biblii inaczej (Publikacja: 29-03-2012 )
Ryszard ParadowskiFilozof (metafizyka, filozofia kultury, filozofia polityczna), rosjoznawca, profesor Uniwersytetu Warszawskiego, Instytutu Ameryk i Europy, gdzie jest zastępcą dyrektora do spraw nauki i wykłada filozofię i filozofię kultury. Ostatnio opublikował książkę „Metafizyka i kultura. Repetycje kartezjańskie”, Wydawnictwo Centrum Studiów Latynoamerykańskich Uniwersytetu Warszawskiego, Warszawa 2011 i artykuł Religia jako ideologia, w kwartalniku: Środkowoeuropejskie Studia Polityczne (1/2012, Uniwersytet Adama Mickiewicza w Poznaniu). Liczba tekstów na portalu: 9 Pokaż inne teksty autora Poprzedni tekst autora: W sprawie projektu Preambuły do Konstytucji Unii Europejskiej | Wszelkie prawa zastrzeżone. Prawa autorskie tego tekstu należą do autora i/lub serwisu Racjonalista.pl.
Żadna część tego tekstu nie może być przedrukowywana, reprodukowana ani wykorzystywana w jakiejkolwiek formie,
bez zgody właściciela praw autorskich. Wszelkie naruszenia praw autorskich podlegają sankcjom przewidzianym w
kodeksie karnym i ustawie o prawie autorskim i prawach pokrewnych.str. 7899 |
|