|
Chcesz wiedzieć więcej? Zamów dobrą książkę. Propozycje Racjonalisty: | | |
|
|
|
|
Państwo i polityka » Energetyka
Służby w rurach [1] Autor tekstu: Witold Stanisław Michałowski
Kłótnia w rodzinie. GAZ
TRADING wytoczył sprawę EUROPOLGAZOWI o niegospodarność. Kabaret na użytek pospólstwa. W obu spółkach główne role odgrywają Rosjanie i w obu aktywnie działa pewien geniusz biznesu. Oficjalnie aktyw tej
drugiej firmy przyznał sobie kwartalne nagrody po głupie parę milionów złotych
za wcześniejsze oddanie do eksploatacji jednej z tłoczni gazu. Klasyka. Niektórzy
doskonale pamiętają mechanizm podejmowania zobowiązań 1-majowych i otrzymywania nagród w postaci talonów na warszawy i fiaty 126 za wcześniejsze ich wykonanie. Tym razem nabierani
są wszyscy płatnicy podatków w kraju. W obu spółkach znaczące udziały ma państwowe przecież przedsiębiorstwo PGNiG. Ciekawe w jaki sposób zostaną wynagrodzeni ci, którzy podejmowali w 2000 r decyzje o budowie w centrum Warszawy żelbetowego
monstrum o powierzchni 35 tys.m² z przeznaczeniem na dyspozytornię i budynek biurowo-administracyjny EUROPOLGAZU.
Miało to być również centrum nadzoru i monitoringu systemu gazociągów tranzytowych . Ponieważ prezydent
Putin i jego administracja wcale nie ukrywają, kto w tej części Europy będzie
„monitorował" tranzytowe gazociągi, obiekt zaczął się intensywnie
kojarzyć z cerkwią pod wezwaniem Aleksandra Newskiego, która swego czasu stała
na Placu Saskim jako symbol buty i arogancji okupantów. Warto zaznaczyć, że
cerkiew miała jednak dużo mniejszą powierzchnie użytkową. No i jej kamienia węgielnego nie
poświęcił biskup Sławomir Leszek Głódź, który nie żałował kropidła przy przyszłej siedzibie spółki GAZPROMU.
Nie wszyscy zapomnieli, że swego czasu Prymas Glemp nazwał rolników blokujących rosyjską rurę terrorystami, za co nieco później
przepraszał, a „złoty spaw" kończący budowę pierwszej nitki rosyjsko-niemieckiego korytarza gazowego pokropił święconą
wodą biskup Stefanek. Centrum EUROPOLGAZU wzniesione w przeważającej części za pieniądze polskich podatników
zamienia się w wieczną ruinę. Jaskrawy dowód braku odpowiedzialności i kompetencji tych, co mają
bezawaryjnie sterować pracą tranzytowego systemu gazociągów. Obiekt
wystawiono na licytację. Jak na razie nie znaleźli się na niego chętni. Ma w murach za dużo różnego rodzaju kabli i światłowodów.
Informacje o spotkaniu Aleksandra Gudzowatego z Adamem Michnikiem i kolejna edycja zabawy w ukryte magnetofony i taśmy, mająca na celu
przekonanie opinii publicznej, że „mistrz biznesu" jest prześladowany przez różnego autoramentu służby. Na całym świecie, w ropie naftowej, gazie i transportujących oba
media tranzytowych rurach siedzą „służby". W Moskwie nikt się temu nie dziwi i nikt tego nie kryje. Długo,
potem jak się rozsypał najweselszy barak komunizmu — jego „służby" istniały i działały nadal. Robiąc przy okazji interesy z ex-partnerami z terenów byłego
ZSRR i robią je w dalszym ciągu.
Służąc już niejako przy okazji imperialnym interesom Moskwy. Determinacja nowej władzy grzęźnie w pajęczej sieci powiązań i przedziwnych układów. Konsekwentnie realizowany jest scenariusz uzależnienia
naszego kraju od dostaw mediów energetycznych z Rosji i jej syberyjskich kolonii. Wpisuje się w niego oświadczenie obecnego
Ministra Gospodarki, który na samym początku swego urzędowania oświadczył,
że w swoim resorcie zastał znakomitą kadrę urzędników i nie będzie jej
zmieniał. Ta „kadra" przygotowała zatwierdzony swego czasu przez rząd
Leszka Millera dokument „POLITYKA ENERGETYCZNA POLSKI DO 2025". Dokument zupełnie skandaliczny. Wiadomo, i to od dawna, że powinniśmy być energetycznie samowystarczalni. Nie tylko
nie musimy, ale i nie powinniśmy importować gazu; jesteśmy w stanie sami wytwarzać paliwa płynne — z węgla.
Znane jeszcze sprzed II Wojny Światowej technologie zgazyfikowania jego złóż i produkcji paliw płynnych zostały udoskonalone przez koncern SASOL z Afryki Południowej. Przy obecnych cenach baryłki ropy ten proces jest i będzie nadal wysoko opłacalny.
Z tym, że bezpieczeństwo energetyczne kraju
należy opierać na posiadanych zasobach węgla kamiennego zgadzał się już Edward Gierek. Taki też był wniosek z konferencji zorganizowanej 6
lat temu przez Agencję Techniki i Technologii. Miał jednak określone
konsekwencje. Ministerialni urzędnicy zadecydowali, żeby Agencję...
zlikwidować. 32 lata temu na łamach „Przeglądu Technicznego" pisałem o konieczności
posiadania przez nasz kraj terminalu LNG . Nie mamy go nadal. Dziesięć lat temu na łamach tego samego czasopisma,
polemizując z Januszem Tokarzewskim, postnomenklaturowym jeszcze dyrektorem
ds. rozwoju PGNiG, wielkim ongiś przyjacielem ZSRR i zwolennikiem budowy Gazociągu Tranzytowego pisałem:
„Poczynając od pierwszych negocjacji w sprawie
tej inwestycji i podpisania 25.08.1993 r. przez wicepremiera H. Goryszewskiego
międzypaństwowego porozumienia mamy niestety do czynienia ze świadomym
manipulowaniem opinią publiczną przez dobrze zorganizowaną, silną i zdecydowaną grupą nacisku reprezentującą interesy jednego z najpotężniejszych
na świecie przedsiębiorstw — GAZPROMU, którą wspomagają różne instytucje
zachodnie."
Gazociag Jamalski, z którego odbieramy zaledwie 2,8 mld m³ gazu rocznie nie był naszemu krajowi potrzebny. Udział strony polskiej w budowę
rosyjsko-niemieckiego korytarza gazowego sięga około dwóch miliardów dolarów.
Obejmuje poza rządowymi gwarancjami bankowymi, nadzwyczajne ulgi podatkowe i zwolnienia z VAT, oraz inwestycje
towarzyszące w rodzaju podziemnego zbiornika gazu w Mogilnie. Nawet rury
importowano z Włoch (Ilwa) i Niemiec (Mannesmann), mimo że redukująca załogę Huta Ferrum byłaby w stanie po niewielkich inwestycjach sama je
wyprodukować.
Gazowy kontrakt stulecia wynegocjowano w taki sposób, że zamiast średniej opłaty za tranzyt
gazu (zdaniem amerykańskiego eksperta Johna Cieślewicza wynoszącej ca 2.7 USD
za przesył 1000 m3 gazu na 100 km.) do skarbu państwa wpływa niespełna
3% tej kwoty. Budżetu RP nie zasila kwota około 1,5 mld USD rocznie, jaka
powinna wpływać za tranzyt ca 60 mld m³ gazu przewidzianej w Kontrakcie Stulecia. Jeden z jego głównych
negocjatorów taką sytuację określa mianem...haniebnej. (Wypowiedź M. Pola znajduje się na
s. 358 stenogramu z 97. posiedzenia Sejmu RP.)
Tylko niektórych ludzi udało się postawić przed wymiarem sprawiedliwości z zarzutem przekroczenia uprawnień.
Listę winnych otwiera Kazimierz Adamczyk b. wysoki urzędnik państwowy, który
prowadził negocjacje z Rosjanami, za co sam sobie wynegocjował posadę prezesa EUROPOLGAZU, a gdy już mu się zaczął palić
grunt pod nogami, na otarcie łez otrzymał stanowisko dyrektora ...BARTIMPEXU odpowiedzialnego za załatwianie kontraktów dla polskich firm w Iraku, w sektorze rurociągowo- naftowym. Amerykańskie „służby" szybko jednak zorientowały się z kim tak naprawdę mają do czynienia.
W branży rurociągowej siedzę już prawie 40 lat. W 1968 zostałem zatrudniony jako inspektor nadzoru
spawalniczego budowy II nitki rurociągu naftowego PRZYJAŹŃ. Parę lat później brałem udział w opracowaniu technologii
spawania tzw. Rurociągu Północnego z Płocka do Gdańska. Nadzorowałem
budowy parków zbiornikowych i rurociągów w Iranie, Nigerii Abu Dhabi (UAE),
Kanadzie i paru jeszcze innych krajach. Informacje, że przez Polskę będzie prowadzony jeden z największych
gazociągów na świecie początkowo odebrałem z entuzjazmem. Gdy w 1995 r.
zacząłem wydawać RUROCIĄGI, Gazociąg Jamalski stał się ich tematem Nr 1. Niestety bardzo szybko się okazało, że mamy do czynienia z najzwyczajniejszym „przekrętem", i to wcale nie tylko dlatego, że Henryk
Goryszewski, który w imieniu Rządu RP podpisywał z Rosjanami list intencyjny
zaklinał się, że "nie ważne czy Polską będzie biedna czy bogata, ważne, aby była katolicka". (Taka opinię wypowiadał wysoki urzędnik państwowy, szef
Biura Bezpieczeństwa Narodowego, wicepremier. Mało osób jednak wie o tym, że ten sam człowiek odpowiedzialny był swego czasu za transport kolejowego
zaopatrzenia dla baz wojskowych Armii Czerwonej na terytorium PRL. Musiał więc „służbowo" należeć do
najbardziej zaufanych.)
O skandalach towarzyszących budowie polskiego odcinka Gazociągu Jamalskiego, oszukiwaniu i terroryzowaniu rolników, przez których
grunta był prowadzony oraz korumpowaniu lokalnych władz wszyscy wiedzą. Zanim
to jednak miało miejsce usiłowałem zainteresować nasze elity polityczne, że z tym gazowym kontraktem stulecia coś jest nie tak. Otoczenie premiera Pawlaka i premier Suchockiej ta
sprawa nie obchodziła. Dopiero za rządów Buzka zainteresował się
sprawą jego doradca, Piotr Woźniak, jednakże bez żadnych konsekwencji.
Zgodnie z opinią Głównego Urzędu Nadzoru Budowlanego polski odcinek Gazociągu
Jamalskiego nie był inwestycją celu publicznego. Nieporozumieniem jest
fakt, że biegłych wyceniających szkody w rolniczych uprawach i wartość ziemi wyznaczali funkcjonariusze gazpromowskiej spółki, a nie powoływali ich bezpośrednio sami zainteresowani rolnicy. Odszkodowania
były szacowane według kryteriów obowiązujących w latach wczesnego PRL. W rezultacie GAZPROM zapłacił za przygotowanie tzw. „right of way" budowy kilkanaście razy mniej niż powinien zapłacić w cywilizowanym rzekomo kraju przygotowującym się do wstąpienia do Unii Europejskiej.
Aleksander Gudzowaty od samego początku był uważany za sztandarowego patrona i promotora tej inwestycji. Powoływał się też ciągle
ma swoje znakomite kontakty w Moskwie, umiejętność w prowadzeniu negocjacji
handlowych z Rosjanami i wyjątkowe szczęście polegające m.in. na tym, że pewnego
razu w ruskiej bani spotkał „przypadkowo" prezydenta Jelcyna. (Wspomniał o tym wydarzeniu jeden z autorów hagiograficznego
życiorysu nababa.) Nie protestował też, gdy b. żona Jana Parysa na uroczystej promocji w Pałacu Ujazdowskim obwoływała go „Geniuszem
Biznesu".
Zaniedbawszy odnotowania w traktacie akcesyjnym do
UE zobowiązania wszystkich stron do zachowania solidaryzmu energetycznego, jest
nieporozumieniem protestowanie dziś przeciwko budowie Gazociągu Bałtyckiego. Po
pierwsze dlatego, że to bezskuteczne, a po drugie, że akurat ta
inwestycja w przeciwieństwie do Gazociągu Jamalskiego, na którym ciąży
odium strojek kommunizma czego dowodem
jest fakt, że nie powstała i najprawdopodobniej nigdy nie powstanie jego II
nitka, ma dobrze opracowane założenia techniczno-ekonomiczne. Będzie można
nim jednak przesyłać zaledwie ¼ ilości gazu, którą
kraje UE planują importować z kierunku wschodniego. Jest szansa na jedynie skuteczne przeciwstawienie się
cenowemu chuligaństwu GAZPROMU, który wyznacza haracz na gaz wydobywany
obecnie głównie na terytoriach syberyjskiej kolonii lub byłych republik ZSRR
.
Należy jednak powołać do życia Ligę Konsumentów Gazu i zaprosić do niej Ukrainę, Białoruś i Kraje Bałtyckie Celem Ligi
powinna być dbałość o stan naturalnego środowiska w obszarach „up stream" ponieważ straszliwej dewastacji
ulegają ogromne obszary Syberii stanowiącej było nie było 1/6 powierzchni naszej planety. Powinno się też zażądać, aby przy negocjacjach gazowych uczestniczyli również
przedstawiciele narodów tam zamieszkujących i harmonizować ceny gazu tak, aby
uniemożliwić płacenie haraczu.
1 2 Dalej..
« Energetyka (Publikacja: 20-01-2007 Ostatnia zmiana: 02-06-2013)
Witold Stanisław MichałowskiPisarz, podróżnik, niezależny publicysta, inżynier pracujący przez wiele lat w Kanadzie przy budowie rurociągów, b. doradca Sejmowej Komisji Gospodarki, b. Pełnomocnik Ministra Ochrony Środowiska ZNiL ds. Międzynarodowego Rezerwatu Biosfery Karpat Wschodnich; p.o. Prezes Polskiego Stowarzyszenia Budowniczych Rurociągów; członek Polskiego Komitetu FSNT NOT ds.Gospodarki Energetycznej; Redaktor Naczelny Kwartalnika "Rurociągi". Globtrotter wyróżniony (wraz z P. Malczewskim) w "Kolosach 2000" za dotarcie do kraju Urianchajskiego w środkowej Azji i powtórzenie trasy wyprawy Ossendowskiego. Warto też odnotować, że W.S.M. w roku 1959 na Politechnice Warszawskiej założył Koło Stowarzyszenia Ateistów i Wolnomyślicieli. Więcej informacji o autorze Liczba tekstów na portalu: 49 Pokaż inne teksty autora Najnowszy tekst autora: Kaukaz w płomieniach | Wszelkie prawa zastrzeżone. Prawa autorskie tego tekstu należą do autora i/lub serwisu Racjonalista.pl.
Żadna część tego tekstu nie może być przedrukowywana, reprodukowana ani wykorzystywana w jakiejkolwiek formie,
bez zgody właściciela praw autorskich. Wszelkie naruszenia praw autorskich podlegają sankcjom przewidzianym w
kodeksie karnym i ustawie o prawie autorskim i prawach pokrewnych.str. 5221 |
|