Prawo » Prawo europejskie
Uwagi krytyczne o projekcie Konstytucji dla Europy [2] Autor tekstu: Jacobus Cornelis Houtappel
Jest jeszcze za wcześnie, żeby dyskutować o tych sprawach inaczej niż na
zasadzie domniemania, ale te domniemania są jak myśli osoby dochodzącej do
siebie po zatruciu. Trucizna 11 września przestaje działać. Pozostaje
rozczarowanie dla jednych i nienasycona chęć zemsty dla innych.
Czy Pani wierzy jeszcze w to, że Europa czeka na występy telewizyjne
pewnego Ministra X, który egzekwuje „strategiczny" pomysł Europy, mając
jednocześnie plenipotencję Zjednoczonego Resortu Obrony, Bezpieczeństwa, i Polityki Zagranicznej Unii Europejskiej? Czy Europa rzeczywiście chce
doprowadzić do tego, iż wszelka polityka
pokojowa będzie prowadzona wbrew tej
Konstytucji, która ma przecież jako zasadę uzbrojenie i ulepszenie technologii zbrojeniowej (art. 41)?
Czyżby Unia jeszcze nie dojrzała do demokracji, jak to się mówi o Rosji?
Czyżby Unia nie mogła funkcjonować z Konstytucją, która ograniczy się jedynie do ogólnych zasad? Czyż konieczne jest, aby już dziś układać tory
przyszłym decyzjom politycznymorganów
Unii, w ten sposób, by Unia mogła poruszać się tylko w jednym kierunku?
Przecież w wtedy wszystkie pokojowe
interesy podporządkowane zostaną absolutnym priorytetom Ministerstwa Spraw
Zagranicznych i Bezpieczeństwa, resortowi ds. Uzbrojenia, Badania i Rozwoju
Umiejętności Militarnych, z enigmatycznym "Komitetem
Politycznym i Bezpieczeństwa" (art 307) dla sprawowania kontroli, i z
daleko sięgającymi kompetencjami samego Ministra X.
Czy rządy państw członkowskich aż tak obawiają się rozszerzenia
kompetencji Komisji Europejskiej i Europejskiego Parlamentu, iż wolą przekazać swoją władze w ręce jakiegoś
prezydenta ds. bezpieczeństwa? Ryzykując,
że gospodarka i sprawy socjalne jako podstawa Unii zostają zastąpione podstawą
Bezpieczeństwa Militarnego? Czy obywatele również mają ochotę zamienić własną wolność
na takiego rodzaju bezpieczeństwo?
Może to tylko retoryczne pytania. Ale przecież pan Giscard przedstawił
postać przyszłego ministra europejskiej obrony jako przymiarkę do
wprowadzenia funkcji Prezydenta Europy. W Stanach Zjednoczonych prezydent przejął
dla siebie rolę Ministra Spraw Zagranicznych, Bezpieczeństwa i Obrony. Czy w Europie planowany Minister Spraw Zagranicznych i Bezpieczeństwa miałby przejąć
rolę Prezydenta? Potrzebne mu będą wtedy jedynie pretekst do ataku, jakiś
okres stanu wyjątkowego wewnątrz granic i jakaś wojna za granicą. Resztę załatwi
odpowiednia chęć władzy. Biedna Europo! — jeżeli w ten sposób będzie
broniony obszar „wolności, bezpieczeństwa i prawa" obywateli!
Ale jak to zrobić i kto ma to zrobić?
Jak przygotować lepszą Konstytucję, bez pułapek skrytych pod niewłaściwymi
nagłówkami i tytułami? Po prostu szczerą Konstytucję, trzeźwą i godną.
Nie napisana tylko dla obywateli, którzy mają słuchać bezsensownych
wypowiedzi o pradawnych czasach, aby mogli uwierzyć w prawną moc Unii
Europejskiej. To ma być Konstytucja napisana dla obywateli, którzy umieją
sami czytać i rozumieć.
Każdy z języków europejskich nosi w sobie piękno oddzielnej narodowej a zarazem wspólnej europejskiej historii, każdy z tych języków odzwierciedla
duchowe doświadczenie cywilizacji. Język Konstytucji musi być ogólnie
czytelny, zrozumiały, nienużący zainteresowanego czytelnika. Nie może
wprowadzać w błąd przez retoryczne łączenia pojęć (np. wolność i bezpieczeństwo) i przez zbędne powtórzenia lub ezoteryczną Euromowę.
Porządek treści powinien być logicznie wypracowany i jasny dla
czytelnika, któremu należy umożliwić pojęcie sensu zarówno poszczególnego
zdania jak i sensu całego tekstu.
Historia referendów związanych z tą Konstytucją uczy, jak ważne jest
prawidłowe demokratyczne postępowanie dla mocy przekonującej Konstytucji.
Dwa aspekty przedsięwzięcia należy przy tym brać pod uwagę: traktat
pomiędzy państwami członkowskimi i statut
Unii Europejskiej.
Moim zdaniem rozwiązanie mogłoby być następujące: najpierw musi powstać
statut w trybie postępowania
Europejskiej Komisji z Europejskim Parlamentem
Moc prawna takiego statutu musi
następnie jednak zależeć od potwierdzenia
przez państwa członkowskie w postaci traktatu. W ten sposób unika się sytuacji, w której projekt Konstytucji będzie
narzucany przez rządy państw członkowskich.
Projekt musi
powstawać we współpracy Komisji i Parlamentu, musi być dyskutowany w tym
specyficznym unijnym gronie. To znaczy, że w początkującej fazie pierwszy
tekst ma się kształtować jednocześnie we wszystkich jego tłumaczeniach. To
oznacza również, że europarlamentarzyści będą mieli obowiązek i możliwość
przekazać treść i propozycje do ich własnego narodowego otoczenia, i to we własnym
odpowiednim języku. Oczywiście Rada i inne organy Unii powinny być zaangażowane w proces powstawania, zgodnie z ich właściwościami. Ale najistotniejsze jest,
aby corpus Konstytucji powstał na poziomie Unii. A nie państw członkowskich.
Konstytucja powstaje przez to, zostaje przyjęta jako Konstytucja. Taka ustawa
podstawowa ustanawia prawo, które
sama wygłasza, i to prawo musi być
prawem stworzonym demokratycznie.
A prawo Europy to nie jest owo już istniejące prawo narodowe poszczególnych
państw. To ma być europejskie prawo.
Nie jest dobrze dopełniać i ozdabiać tekst siedmiokrotnym potwierdzeniem
zapewnienia o równości mężczyzn i kobiet, jakby ta równość były czymś
szczególnym na tle równości wszystkich ludzi bez względu na płeć.
Uniwersalne prawa człowieka nie muszą być ukraszeniem statutu europejskiego.
To tylko zwodniczy plagiat traktatów o prawach człowieka, które to prawa
ustanowione są przecież ponad
statutem Unii. Konstytucja Europejska nie powinna pomniejszać uniwersalnego
sensu tych ukonstytuowanych już praw, nie powinna Europeizować praw ogólnoludzkich, ale powinna respektować ich
uniwersalną wartość.
Konstytucja musi natomiast w swoich istotnych postanowieniach być tak jasna
jak tylko może być jasna współczesna ustawa. Nie może na przykład
politycznie tak istotnego i mocno naładowanego emocjonalnie pojęcia, jak 'solidarność"
i "klauzula solidarności" prezentować tak, jak zrobiono to w artykułach 87 — 94 obecnego projektu pod tytułem „Solidarność", w postaci niezwiązanych ze sobą ani z istotą pojęcia sformułowań (przyp.
art. 87 Prawo pracowników do informacji i konsultacji w ramach przedsiębiorstwa,
art. 89 Prawo dostępu do służb pośrednictwa pracy, art. 98 Ochrona konsumentów).
Jakby planowano wprowadzić w błąd obywatela.
Konstytucja musi być Konstytucją według prawa Unii, ale prawo Unii nie może
bez zastanowienia o sobie decydować: „Konstytucja i prawo przyjęte przez
instytucje Unii w wykonywaniu przyznanych jej kompetencji mają pierwszeństwo
przed prawem Państw Członkowskich" (art. 6 ). To nie jest jednak takie
proste, jeśli ustawodawca Konstytucji
chciałby uniknąć kolizji z systemami prawa poszczególnych państw; w zakresie narodowych konstytucji, ustaw i w zakresie innych traktatów.
Rzecz jasna, że państwa członkowskie muszą starać się, aby ich ustawy i rozporządzenia nie były sprzeczne z prawem europejskim. To podstawowe
europejskie prawo, które ma być ucieleśnione w Konstytucji nie jest przecież
średnią państwowych systemów, jak to przedstawia niemądry tekst w artykule o zdolności prawnej Unii: "zdolność do
czynności prawnych o najszerszym zakresie przyznanym przez
ustawodawstwa krajowe osobom prawnym" (art. 426 ). Zdolność prawna
Unii i jej Organów i Instytucji powinna być ustanowiona według prawa Unii, a nie na podstawie różnych państwowych systemów prawnych i różnić się w zależności od tego, gdzie Organ Unii działa: np. zależnie od zakupu krzeseł w Holandii, pomidorów we Włoszech lub broni w Czechach.
Z jednej strony prawo Unii nie może stać bezwzględnie ponad narodowym prawem, z drugiej strony prawo Unii nie może stać w sprawach zdolności i prawnej i kompetencji do działania w imieniu Unii pod
prawem
narodowym.
Nie chcę w tym miejscu wyjaśniać dalej mojej krytyki takich nieroztropności,
mając nadzieję, że powyższe uwagi wystarczą jako moje ostrzeżenie. Nie
jestem przy tym jedyną osobą, która ostrzega przed niebezpieczną wadliwością
obecnego tekstu Konstytucji.
Chcę natomiast jeszcze mocniej podkreślić, że ważnym argumentem za tym,
aby koncepcja statutu powstała jednak w łonie Komisji i Parlamentu ze względu
na bardzo swoisty i unikalny charakter Konstytucji Unii. Jest to przecież
ustawa w 23 językach dla 27 krajów członkowskich! Zaproponowałem już w jednym prawniczym czasopiśmie holenderskim, aby Komisja otrzymała zadanie
kontrolowania autoryzacji tekstów, zamiast jedynie postanowić w treści art.
448, że wszystkie teksty „są na równi autentyczne". Każdy rząd zna
przecież tylko tekst w swoim języku i nie wie, co kryje obcojęzyczny tekst.
Krytyczne porównanie tekstów pokazuje pewne różnice, które zagrażają
jednolitemu „językowi Europy".
Czy rząd niemiecki jest tylko odpowiedzialny za niemiecki tekst a polski rząd
tylko za polski?
Giscard myślał, że wystarczy tekst francuski i jego tłumaczenie na
angielski. Reszta to zadanie dla biegłych tłumaczy. Niech oni przełożą te
teksty na wszystkie inne narodowe języki, aby Giscard mógł potem uroczyście
ogłosić, że wszystkie teksty mówią to samo. Trzeba sobie uświadomić, że
istnieje pewna międzynarodowa dyplomacja języka. Kto, na przykład, poniesie
odpowiedzialność za to, że Rezolucja 1441 Narodów Zjednoczonych w angielskiej wersji brzmiała inaczej niż w wersji francuskiej, że ta Rezolucja
1441 w jednym języku wyglądała jako bezwarunkowe zagrożenie przemocą i w
drugim wyglądała jako nawoływanie Iraku, aby współpracował z inspekcjami
kontroli uzbrojenia? Bush podpisał anglojęzyczny tekst, Chirac podpisał tekst
francuski. Iracki minister spraw zagranicznych Tarak Asiz oczywiście przeczytał
oba teksty, ale prawdziwe znaczenie tych rożnych tekstów mógł tylko
wywnioskować z dodatkowej wiedzy o planach administracji amerykańskiej, która traktowała tekst Rezolucji jako
czystą formalność i tak czy owak przystąpiła do ataku. Bez względu na to,
co sugerował francuski tekst Rezolucji 1441. Było jasne, że Francja i Niemcy
chciały kontynuować inspekcje a że Ameryka chciała te inspekcje
zdyskredytować.
Wszędzie, gdzie pod międzynarodową różnicą języków mogą kryć się
politycznie zamiary, grozi niebezpieczeństwo politycznego manipulowania tłumaczeniami.
Bez wątpienia również w takim wielojęzycznym kształcie, jaki ma Konstytucja
Unii.
1 2 3 Dalej..
« Prawo europejskie (Publikacja: 15-07-2007 )
Jacobus Cornelis HoutappelUr. 1938 w Amsterdamie. Po ukończeniu gimnazjum, studiów prawa i slawistyki w Utrechcie był przez wiele lat adwokatem i docentem na wydziale prawa cywilnego uniwersytetu w Lejdzie, gdzie wykładał postępowanie cywilne. Jest autorem wielu publikacji prawniczych, w zakresie (niderlandzkiego) prawa cywilnego i procesowego. Jego praca habilitacyjna (Amsterdam, 1996) dotyczy teorii pieniędzy i roszczen pieniężnych. Żonaty z Polką, ojciec dwójki dzieci. Jest tłumaczem polsko–niderlandzkim. Po osiągnięciu wieku emerytalnego (2003) przebywa często w Polsce i zajmuje sie m.in. studiami lingwistycznymi jezykow europejskich i przygotowaniem do publikacji swoich rozwazań na tematy związane z krytycznym porównaniem kultur europejskich, w dziedzinie polityki i prawa, z punktu widzenia przekonanego pacifisty. Liczba tekstów na portalu: 2 Pokaż inne teksty autora Poprzedni tekst autora: Wojna i pokój | Wszelkie prawa zastrzeżone. Prawa autorskie tego tekstu należą do autora i/lub serwisu Racjonalista.pl.
Żadna część tego tekstu nie może być przedrukowywana, reprodukowana ani wykorzystywana w jakiejkolwiek formie,
bez zgody właściciela praw autorskich. Wszelkie naruszenia praw autorskich podlegają sankcjom przewidzianym w
kodeksie karnym i ustawie o prawie autorskim i prawach pokrewnych.str. 5459 |