|
Chcesz wiedzieć więcej? Zamów dobrą książkę. Propozycje Racjonalisty: | | |
|
|
|
|
Społeczeństwo » Społeczeństwo informacyjne
Sztuka w cyfrowej przestrzeni publicznej Autor tekstu: Paweł Jankiewicz
Problem przestrzeni publicznej, zostanie wkrótce — z całą jego złożonością — narzucony dyskursowi prawnemu przez rozwój mediów. Niesie on też dla sztuki
pewne zagadnienia swoiste. Aktualny stan zaawansowania technicznego zaplecza
mediów, pozwala niemal całkowicie wyeliminować z kwestii „rażenia
skandalem" świat realny — fizyczne zagrożenie odpada, a pozostaje jedynie
sfera symboliczna. Na pewne ważne zagadnienia wskazuje np. interaktywność, która
jest „(...) cechą sztuki hipermedialnej ciągle pozostającą w fazie
eksperymentowania. Jest to kategoria znacznie rozszerzająca granice dzieła, która w istocie uaktywnia odbiorcę. Funkcja artysty — jak postuluje W. Kluszczyński — sprowadza się do roli designera kontekstów twórczego odbioru" [ 1 ]. Spojrzenie na sztukę w sieci może nam też przybliżyć sposób jej
funkcjonowania w ogóle. Ustosunkowanie się artystów do „estetyzującej
dyktatury obrazu", odpowiada nam na pytania związane z poszukiwaniami
przeprowadzanymi przez nią w sferze estetycznej. "Totalna estetyzacja oczywiście
niesie konsekwencje także dla multimedialnej sztuki, która zaczęła się
rozmywać w trywialnej panestetycznej rzeczywistości. Jaką zatem strategię ma
przyjąć sztuka, aby 'odreagować swój własny zanik'? Chcąc pozostać
krytyczną i autonomiczną nie może przecież oferować kategorii estetycznych
dostarczanych już jej zewsząd w nadmiarze. Wolfgang Welsch widzi tu pewne możliwości
w 'zakłócaniu maszynerii estetyzującej'" [ 2 ]. Inną taktykę wobec mediów muszą przyjąć również artyści sztuki
krytycznej. Dla oporu w mediach informatycznych nie wystarczy „walka na tyłach",
bo oznaczałoby to ciągłe opóźnienie. Jacek Zydorowicz uważa, że
doprowadzi to do aliansu artystów z hackerami, którzy — jako być może
„jedyni awangardziści dzisiejszości" — są nieustannie o dwa kroki przed
innymi [ 3 ].
Kierunki poszukiwań artystów wyrażają pytania o to, czy sztuka krytyczna może
być w ogóle skuteczna w totalnie estetyzowanej rzeczywistości digitalnej.
Artysta czekający na „niewinnego" odbiorcę, wie, że niewiele z przeciętnych
użytkowników Internetu będzie z własnej woli poszukiwało jakichś przekazów
artystycznych, kiedy sieć kusi innymi informacjami. Przydatna może się okazać
taktyka wykradania języka i uwodzenia — „jeśli np. okazuje się, że w danym momencie najchętniej szuka się pornografii, to dlaczego nie podszyć się
pod rządzące nią wizualne kody?" [ 4 ]. Jak jednak wygląda odpowiedzialność artysty za treści zamieszczane
przez niego w sieci? Jacek Zydorowicz uważa, że odpowiedzialność za całość
dzieła rozkłada się (choć niekoniecznie symetrycznie) pomiędzy artystę i interaktorów, co za tym idzie: "- pojawia się
trudność z uruchomieniem 'mechanizmów skandalu', gdyż treść i sens
dzieła są płynne, migotliwe i wymykają się 'ostatecznym interpretacjom'; — trudno rzucać
oskarżenia (np. o niemoralność) będąc niejako współwinnym za sens pracy
(choć z drugiej strony wystarczy spojrzeć na dotychczasowych oskarżycieli
sztuki krytycznej, aby przypomnieć sobie, iż naoczny kontakt z dziełem nie
jest im niezbędny w ferowaniu wyroków i ocen); — do
ewentualnej odpowiedzialności trzeba by pociągać każdorazowo parę
artysta-interaktor" [ 5 ]. Inny typ internetowego zagrożenia — tak dla odbiorców, jak i artystów -
polega na tym, że nadmierne, pozbawione właśnie krytycznego dystansu, zbliżenie
sztuki do świata wirtualnego może sprawić, że zniknie jej z pola widzenia świat
realny. Sztuka w Internecie, to nie tylko estetyka w Internecie czy reprezentacje
świata „realnego" w Internecie. To również tzw. Net art. Joachim Blank na
portalu Ljubljana Digital Media Lab próbuje dać jego definicję: „(...) Net
art różni się od sztuki w sieci. Sztuka w sieci jest najczęściej niewiele
więcej niż dokumentacją sztuki, która nie jest tworzona w sieci, ale raczej
poza nią. W związku z powyższym, nie ustala żadnych relacji z siecią. Net
art funkcjonuje tylko w sieci i uwydatnia sieć lub mit sieci jako swój motyw
przewodni" [ 6 ].
Różnica dzieląca sztukę w sieci od Net artu polega na tym, że Sieć w relacjach z Net artem służy nie tylko uprawomocnianiu jego wolnościowych idei
czy kształtowaniu sensów, ale jest jego nierozłączną częścią, naturalnym
środowiskiem, dzięki któremu istnieje i może się rozwijać. Sieć staje się
więc „(...) przestrzenią artystyczną wszystkich tworzących Net art
(autorzy, jak i użytkownicy) odbiorców. Jest wirtualnym odpowiednikiem
przestrzeni publicznej. (...) Sieć jednak to nie tylko środowisko tej sztuki -
to jej nierozłączna część. To coś, co konstytuuje ją i jej sensy" [ 7 ].
Lev Manovich, teoretyk nowych mediów precyzuje: "Net art jak sama nazwa mówi,
to sztuka definiowana przez medium (czyli Sieć)" [ 8 ].
Net art, uświadamia inny rodzaj zagrożenia przez medium i konieczność prawną
(choć kłopotliwą, kontrowersyjną i pewnie „barbarzyńską" z punktu
widzenia sztuki) oddzielania „znaczenia" sztuki od jej medium.
Artysta-hacker niesie inne niebezpieczeństwo niż artysta-pornograf. Interaktywność i współodpowiedzialność odbiorcy w przypadku Net artu
ujawnia się w całej pełni: „Net art jest wystawiany w galerii ekranu nie na
pastwę losu, ale na pastwę odbiorców zwiedzających sieć" [ 9 ].
Odbiorcy Net artu stają się nimi jednak często przez przypadek — surfując po
sieci, nagle napotykają fragment netartowej twórczości, w której na dodatek
mają możliwość pełnego uczestnictwa. „Niewinny" odbiorca zaczyna więc
być przypadkowo „współwinny". Czasem ta „niewinność" jest
neutralizowana przez szczególne „miejsca" w sieci, adresowane do szczególnych
środowisk odbiorców. Ewa Wójtowicz identyfikuje te środowiska „(...) na
podstawie konstytuujących je relacji, których podstawą mogą być np. wspólne
zainteresowania. Środowiska te nazywa rodzajem glokalnych społeczności. Do
wyjątkowości odbiorców odnosi się także pojęcie netetykiety, która wiąże
się z zachowaniem użytkowników Internetu (poniekąd także twórców Net artu), a zorganizowana jest wokół idei wolności. Ponadlokalność to możliwość pełnej
otwartości w łączeniu się z innymi" [ 10 ]. Jeśli szukamy obszarów w których nowe medium poszerzyło naszą świadomość
artystyczną, to na pewno należy wskazać
pojęcie interaktywności. Może ono nam podpowiadać na przykład sposób
konstytuowania się dzieła sztuki w przypadku obrażonego uczucia — istniejącego w miejscu przeżycia estetycznego. Interaktywność, według Ryszarda W.
Kluszczyńskiego, jest ingerencją, czy też aktywnością odbiorcy, „(...) która
nie ogranicza się do płaszczyzny odbioru, lecz wkracza również w sferę
ontologiczną, kiedy samo dzieło, a nie jedynie jego odbiór, ulega
indywidualizacji, lub jest wręcz przedmiotem interaktywnej kreacji w kontekście
zaproponowanym przez artystę" [ 11 ].
Podobnie obrażona osoba może ukonstytuować dzieło poprzez wniesienie do
niego własnych znaczeń. L. Manovich określa interaktywność jako „(...)
"nie-porozumienie" między autorem i odbiorcą-użytkownikiem. Autor posiada
plan, wizję swojej pracy, którą odbiorca-użytkownik burzy poprzez swoje
nieprzewidywalne działanie. Jednocześnie nie wie nic o zamierzeniach autora, a także o samej pracy, nie zna klucza, według którego działa (gdyż taki może
nawet nie istnieć). Decentralizację należy rozumieć jako brak wyraźnego
centrum, które by występowało odgórnie — więc brak reguł nakazujących
komukolwiek bądź czemukolwiek się podporządkować. Przekłada się to m.in.
na brak wyraźnych granic między przestrzenią artystyczną a pozaartystyczną,
między sztuką a tym, co już nią nie jest" [ 12 ]. Jeśli natomiast próbujemy sformułować specyficzny etos net artu, to możemy
zasugerować się słowami Jeana Dubuffeta, twórcy koncepcji sztuki w stanie
surowym, który następująco przedstawiał swoją wizję sztuki: „Produkcja
sztuki jest sferą, gdzie winien panować duch całkowitej dowolności. Nic nie
jest bardziej szkodliwe dla ducha dowolności niż uprzedmiotowienie go w imię
racji ustanowionych przez Państwo, administrowanie nim przez kolektyw, który
wskazuje mu kierunek i sprawuje nad nim kontrolę. Produkcja sztuki nie może być
pomyślana inaczej niż jako akt indywidualny, osobisty i podjęty na rzecz
wszystkich, nie zaś jako działalność przysługująca osobom w jakkolwiek
sposób namaszczonym" [ 13 ]. Eliza Urwanowicz uważa,
że Net art poszedł jeszcze dalej niż to wyobrażenie: „Nie tylko powoduje,
że "produkcja sztuki" może się stać „aktem indywidualnym, osobistym i podjętym na rzecz wszystkich". Sprawił, że „produkcja sztuki" stała się
także w pewnym sensie aktem kolektywnym podejmowanym przez wszystkich i to nie w imię sprawowania kontroli czy wyznaczania tzw. „właściwego" kierunku,
ale w imię wolności [ 14 ]. Deklaracja Niepodległości
Cyberprzestrzeni głosi: „Tworzymy świat, w którym wszędzie każdy może
wyrazić swe nadzieje, bez względu na to jak partykularne one są, bez strachu,
że zostaną one wyciszone czy poddane konformizmowi" [ 15 ].
Eliza Urwanowicz uważa, że Net art stwarza niewinnemu, przypadkowemu odbiorcy
„(...) nie tylko możliwość współtworzenia dzieła, ale i wspólnoty.
Stwarza mu także potencjał budowania przestrzeni publicznej, gdzie każda
partykularna myśl może być wypowiedziana/zwizualizowana, a następnie
odebrana przez Wielu" [ 16 ].
Amerykański filozof Howard Besser obserwuje jednak w Internecie zjawiska analogiczne do zachodzących w „realnej" przestrzeni publicznej:
„atak na przestrzeń publiczną w cyberprzestrzeni". Wiąże on mocno pojęcie
przestrzeni publicznej z pojęciami własności intelektualnej i twórczej (public
domain), dochodząc do wniosku, że „(...) głównym zagrożeniem wolności w cyberprzestrzeni nie jest — jak się często sądzi — jej grodzenie i komercjalizacja, lecz poszerzanie zakresu praw autorskich i handel nimi.
Licencjonowanie dóbr nauki, techniki i kultury (muzyka, obraz, słowo,
oprogramowanie), ograniczanie możliwości ich kopiowania, przetwarzania,
modyfikacji, prowadzi (...) do tłumienia zdolności twórczych i utrwalania społecznych
podziałów. I mniej już idzie o podział na biednych i bogatych, a bardziej — na twórców i konsumentów" [ 17 ].
Być może więc problem ingerencji prawno-karnej w skandale artystyczne w Internecie, stanie przed nami już wkrótce.
Przypisy: [ 1 ] J.
Zydorowicz, Artystyczny
wirus, IAM, Warszawa 2005, s. 219. [ 3 ] Tamże, s. 224. Jacek
Zydorowicz zwraca uwagę, że hackerzy jako społeczność również
wytwarzają swój etos, w zasadzie anarchistyczny. [ 11 ] R.W. Kluszczyński., Film,
wideo, multimedia. Sztuka ruchomego obrazu w erze elektronicznej,
Instytut Kultury, Warszawa 1999, s.104, za: E. Urwanowicz, op.
cit. [ 12 ] R.W. Kluszczyński , Społeczeństwo
informacyjne. Sztuka multimediów, Rabid, Kraków 2001, s.136, za: E.
Urwanowicz, op. cit. [ 13 ] U. Czartoryska, Od pop-artu do sztuki konceptualnej, Wydawnictwa Artystyczne i Filmowe, Warszawa
1973, s. 29, za: E. Urwanowicz, op. cit. « Społeczeństwo informacyjne (Publikacja: 30-07-2007 )
Wszelkie prawa zastrzeżone. Prawa autorskie tego tekstu należą do autora i/lub serwisu Racjonalista.pl.
Żadna część tego tekstu nie może być przedrukowywana, reprodukowana ani wykorzystywana w jakiejkolwiek formie,
bez zgody właściciela praw autorskich. Wszelkie naruszenia praw autorskich podlegają sankcjom przewidzianym w
kodeksie karnym i ustawie o prawie autorskim i prawach pokrewnych.str. 5485 |
|