|
Chcesz wiedzieć więcej? Zamów dobrą książkę. Propozycje Racjonalisty: | | |
|
|
|
|
Prawo » Prawa wolnomyśliciela
Sztuka skandalizująca w dyskursach filozoficzno-prawnych [3] Autor tekstu: Paweł Jankiewicz
Przede wszystkim wypada zauważyć,
że spory te toczą się w ramach państwa liberalno-demokratycznego. Za Markiem
Smolakiem przyjmijmy, że państwo takie charakteryzuje się następującymi
cechami:
- ma demokratyczną strukturę sprawowania władzy;
- respektuje podstawowe prawa i wolności obywatelskie;
- wprowadza i respektuje zasady państwa prawnego;
- zmiana społeczna i polityczna dokonuje się na drodze pokojowej. [ 14 ]
Problemy swobody twórczości
artystycznej w państwie liberalno-demokratycznym sytuować się będą głównie
na poziomie sposobu rozumienia podstawowych
praw i wolności obywatelskich, a także wprowadzania i respektowania zasad państwa
prawnego. Na pierwszy rzut oka wydawać by się mogło, że spory wokół sztuki
można wpisać w problem relacji między prawami jednostki a dobrem wspólnym.
Zwolennicy możliwie szerokiego zakresu swobody twórczości artystycznej byliby w takim układzie rzecznikami liberalizmu, a skłonni powściągać ekscesy
nowej sztuki — rzecznikami komunitaryzmu. Liberał wskazywałby, że
niejednoznaczność wypowiedzi artystycznej uzasadnia zastosowanie zasady in
dubio pro libertate. Postawa komunitarysty, wrażliwego na skutki społeczne
twórczości (a te mogą być antagonizujące), wynikałaby z przekonania o wadze zobowiązań jednostki w stosunku do wspólnoty. Sztukę jątrzącą sądziłby w świetle zasady in dubio pro rem
publicam. Pojawiają się tu jednak pewne
zasadnicze wątpliwości, ujawniające upraszczający charakter takiego podziału.
Po pierwsze, nie respektuje on deklaracji samych artystów i faktu zróżnicowania
światopoglądowego w tej grupie. Etos nowej sztuki formował się głównie na
sprzeciwie wobec żywiącego się filozofią liberalną kapitalizmu. Nowa
awangarda swoje korzenie upatruje w — waloryzującym wspólnotę — ruchu
kontrkultury [ 15 ], a główną płaszczyzną identyfikacji współczesnego artysty jest stosunek
wobec postmodernizmu oraz wobec globalizacji — często zdecydowanie
antyliberalny. Również spory wokół tego, „czym powinna być sztuka",
toczą się w łonie samych uprawiających sztukę. Wśród artystów znajdą się
zarówno moderniści, zawsze skłonni zwalczać „nieprawomocne" koncepcje
sztuki, jak i postmoderniści, niechętni roszczeniowym postawom jakichkolwiek
ideologii. Różne są także ich poglądy co do tego, jaki sztuka ma mieć
stosunek do otaczającego świata. Czy dzieło sztuki ma być „nie z tego świata",
autonomiczne, zajmować się samym sobą? Czy może ma być zaangażowane,
komentować, próbować zmieniać rzeczywistość? Ważne dla nas jest spostrzeżenie,
że w ramach każdej koncepcji możliwa jest sztuka skandalizująca. Po drugie, trudności sprawia
zrekonstruowanie wizji państwa opierających się na tak zarysowanym podziale.
Jak wskazuje Lech Morawski, „chociaż liberałów uważa się zwykle na ogół
za zwolenników tradycji modernistycznej, natomiast komunitarystów wiąże się
na ogół z postmodernizmem, to podobnie jak w innych kwestiach spotykamy zarówno
modernistów o orientacji komunitarystycznej, zwłaszcza tych, którzy
solidaryzują się z tradycją socjalistyczną, jak i postmodernistów, którzy
bronią podstaw ustroju liberalno-demokratycznego. (...) W przeciwieństwie do
liberałów nie są również jednoznaczne powiązania polityczne komunitarystów.
Ich zwolenników spotykamy zarówno w partiach konserwatywnych, kierujących się
ideologią narodowościową, jak i socjalistycznych, wspierających programy państwa
opiekuńczego. Wątki komunitaryzmu i solidaryzmu są obecne w filozofii społecznej
Kościoła katolickiego, w doktrynie związkowego korporacjonizmu, (...) a także
mają swoich zwolenników w ruchach chłopskich, ekologicznych i feministycznych" [ 16 ].
Biorąc pod uwagę te wątpliwości można się na przykład zastanawiać, czy
to nie komunitaryzm służy lepiej swobodzie twórczości artystycznej. Jeśli
zastanawiamy się czym jest dobro wspólne (interes wspólnoty), możemy dojść
do wniosku, że tym dobrem jest właśnie niezależna sztuka. Zapisana w Konstytucji wolność korzystania z dóbr kultury zakłada, że te dobra są
dobrami autentycznymi, więc dostępna ma być sztuka „wysokiej jakości" -
szczera, nieskrępowana, prawdziwie twórcza. Koncepcja komunitarystyczna lepiej
zabezpieczałaby interesy grup mniejszościowych, zarówno artystów (na przykład
przez wspieranie tej sztuki, która nie ma szans zaistnieć przy regułach
wyznaczanych przez rynek), jak i odbiorców (zapewnienie równego dostępu do dóbr
kultury, przybliżanie sztuki warstwom społecznym upośledzonym, przeciwdziałanie
ekskluzji społecznej). Również podkreślana przez nowy republikanizm rola
swobody wypowiedzi dla formowania publicznej opinii, jej wewnętrzny związek z pojęciem obywatelstwa i samorządności, pozwalałaby przypuszczać, że twórczość
artystyczna — jako element konieczny kształtowania się wizji wspólnego dobra — to właśnie we wspólnocie znajduje lepszą ochronę [ 17 ]. Po trzecie, podział na sprzyjającą
kontrowersyjnej twórczości koncepcję liberalną i powściągającą tę sztukę
koncepcję komunitarystyczną nie do końca rozjaśnia nam sytuację, gdy
zastanawiamy się nad wskazówkami art. 10 Europejskiej Konwencji o Ochronie
Praw Człowieka i Podstawowych Wolności i dopuszczalnymi przez nią
ograniczeniami swobody wypowiedzi. Analizując te ograniczenia możemy bowiem
stwierdzić, że mogą mieć one miejsce zarówno ze względu na konflikt między
jednostką a wspólnotą (konieczność zapobieżenia zakłóceniu porządku, z uwagi na ochronę moralności) jak i ze względu na konflikt między jednostkami
(ochrona dobrego imienia lub praw innych osób). Skandalizująca sztuka generuje
konflikty różnego rodzaju, a prawo może okazać się instrumentalnie
wykorzystywane do zwalczania jej zarówno w imię interesów wspólnoty jak i partykularnych. Zastrzegając problematyczność
takiego ujęcia, przyjmijmy jednak podział na podejście liberalne i komunitarystyczne jako odzwierciedlające sposoby postrzegania skandalizującej
sztuki przez prawo. Przemawiają za tym bowiem istotne argumenty. Przyjrzyjmy się
głównym założeniom obu koncepcji. Filozofię liberalną charakteryzują:
zasada pierwszeństwa wolności jednostkowych nad dobrem wspólnym; formułowanie
podstawowego zadania państwa jako ochronę i rozszerzanie praw i wolności
obywateli; zasada neutralności państwa w sprawach światopoglądowych,
filozoficznych, etycznych i religijnych; zorientowanie na indywidualne prawa (a
nie na obowiązki, które ma jednostka wobec wspólnoty, w której żyje);
nacisk na prawa i wolności negatywne, które stanowią o autonomii jednostki w jej relacjach z innymi podmiotami z państwem na czele. Natomiast komunitaryzm jest niejako w opozycji wobec ideałów liberalnych: dobru wspólnemu daje pierwszeństwo przed
dobrami jednostki; podstawowe zadanie państwa upatruje w ochronie dóbr wspólnych;
uważa, że państwo nie może być neutralne w sporach światopoglądowych,
etycznych, czy religijnych, lecz powinno bronić tych wartości, od których
respektowania zależą tożsamość i integralność danej wspólnoty; akcentuje
równorzędność praw i obowiązków jednostki wobec wspólnoty; kładzie
nacisk przede wszystkim na prawa i wolności pozytywne, a zwłaszcza te z nich,
które przysługują nam jako członkom określonych grup lub wspólnot (prawa
solidarności) [ 18 ].
Przyglądając się konkretnym polskim aferom związanym ze skandalizującą
sztuką po 1989 roku, możemy się pokusić o wskazanie głównych punktów
zapalnych. Będą to przede wszystkim: obyczajność, moralność i religia.
Przeciwnicy naruszania przez sztukę społecznych tabu podnoszą argumenty świadczące o ich przekonaniu, że państwo ma obowiązek ingerowania w przekaz artystyczny
zawierający nieakceptowane przez nich treści. Niemożliwość zaakceptowania
skandalizujących treści tłumaczą przy tym, odwołując się do
„powszechnie" uznanych wartości. Zakładają więc niemożność zachowania
neutralności światopoglądowej państwa wobec twórców manifestujących np.
nieuznawanie sacrum, przywracających jawnemu dyskursowi ciało i seksualność,
„odbrązawiających" narodowych bohaterów. Niezależnie zresztą, jakich
konkretnie wartości bronią, czynią to w imię jakiejś grupowo pojętej
moralności. Znamienne, że często przy okazji jednego artystycznego skandalu
stają po stronie twórców, by z kolei w sytuacji gdy sztuka godzi w wartości,
których oni mienią się obrońcami, żądać jej reglamentowania. Za przykład
służyć może oprotestowanie przez organizacje ekologiczne Piramidy
zwierząt Katarzyny Kozyry i późniejsze manifestacje Zielonych wspierające
Dorotę Nieznalską, sądzoną za Pasję.
Podobne niekonsekwencje wykazały środowiska prawicowe, z jednej strony
odmawiając prawa do umieszczania na billboardach
pracy Więzy krwi wspomnianej
Katarzynie Kozyrze (z powołaniem na „brak wyczucia kultury i wrażliwości"),
by potem poprzeć wystawę Wybierz życie,
która wywoływała zgorszenie m.in. środowisk feministycznych [ 19 ].
Charakterystyczne dla komunitaryzmu przekonanie o konieczności aktywnej
roli państwa w dziedzinie wartości, wiąże się z angażowaniem w debatę, co
sztuce „wolno" a czego „nie wolno", różnych instytucji władzy.
Dochodzi do swoistej instrumentalizacji prawa w walce ze skandalizującą twórczością.
Sztuka ta staje się przedmiotem wokół którego rozgrywa się walka
polityczna. Jej uczestnicy, często wspierani przez godność piastowanego przez
siebie urzędu, starają się wytworzyć w społeczeństwie wrażenie, że sama
litera prawa zmusza ich do podjęcia działań chroniących moralność a represjonujących twórczość. Mimo zakazanej konstytucyjnie [ 20 ] cenzury prewencyjnej,
posiadają instrumenty mogące zadziałać analogicznie. Dotyka to zwłaszcza
sztuki uzależnionej od dotacji ze środków publicznych — na przykład
eksponowanej w państwowych galeriach, w teatrach, w operze. Podnoszone podczas
debat nad sztuką skandalizującą argumenty (a zwykle sztuka ta oburza
tylko określone grupy społeczne) bardzo często dotyczą kwestii, jaki typ twórczości
artystycznej w ogóle „może" (a nie tylko „powinien") być wspierany
„z pieniędzy podatników". Sztuka niska czy wysoka? Sztuka dla sztuki czy
zaangażowana? Klasyczna czy nowoczesna? Łatwa czy trudna? Religijna czy
laicka? Polska czy światowa? Poprawna politycznie czy niepoprawna (lecz
autentyczna)? Wydaje się, że różni podatnicy chcą różnej sztuki [ 21 ].
1 2 3 4 5 Dalej..
Przypisy: [ 14 ] M.
Smolak, Uzasadnianie
sądowe jako argumentacja z moralności politycznej, Zakamycze, Kraków
2003, s. 15. [ 15 ] Por. na ten temat: J. Brach-Czaina, op. cit. [ 16 ] L. Morawski, op.
cit., s. 168-169. [ 17 ] M. Smolak, op. cit., s. 150. [ 18 ] L. Morawski, op
.cit., s. 169-170. [ 19 ] Praca Katarzyny Kozyry składała
się z wypchanych zwierząt, m.in. konia. Integralną częścią pracy był
też film, w którym artystka zabija tego konia. Pasja
Doroty Nieznalskiej oburzała zestawieniem męskich genitaliów ze znakiem
krzyża. Więzy krwi to billboardy ze zdjęciem nagich kobiet na tle krzyża i półksiężyca, a Wybierz życie
to ustawione w centrach miast plansze z fotografiami płodów po dokonaniu
aborcji. [ 20 ] Konstytucja
Rzeczpospolitej Polskiej z dnia 2 kwietnia 1997 r., Dz. U. z dnia 16 lipca
1997 r., Art. 54.: 1. „Każdemu zapewnia się wolność wyrażania swoich
poglądów oraz pozyskiwania i rozpowszechniania informacji. 2. Cenzura
prewencyjna środków społecznego przekazu oraz koncesjonowanie prasy są
zakazane. Ustawa może wprowadzić obowiązek uprzedniego uzyskania koncesji
na prowadzenie stacji radiowej lub telewizyjnej". [ 21 ] Przykładem może być
skandal wywołany przez performance Julity Wójcik, która w galerii Zachęta
obrała 50 kilo ziemniaków. Różne interpretacje, które pojawiły się w związku z tą akcją ujawniają niejednoznaczność odbioru tego, co
proponują artyści. Różnice dotyczyły m.in. samej typologii skandalu:
artystyczny, obyczajowy, czy moralny? Przytoczmy niektóre wypowiedzi.
„Jako szary odbiorca kultury oczekuję, że
wszelkie jej dziedziny będą wyrażały piękno, prawdę i dobro. tymczasem
w "Zachęcie" raz za razem odbywają się imprezy, które zaprzeczają
tym podstawowym kryteriom. Ogłupiająca wystawa Faszyści
ukazywała fałsz zamiast prawdy. (...) Obelżywa wystawa z rzeźbą Ojca Świętego
obalonego meteorytem obraziła uczucia religijne katolików, naruszyła
zasady dobrego smaku i poniżyła samego Ojca Świętego. Była wymierzona
przeciwko dobru, prawdzie i pięknu. Ostatni wyczyn — niszczenie dobrych
kartofli, by wyrzucić je na śmietnik, obraziło głodnych w Polsce i na świecie. W ten sposób powiedziano podatnikom — „wy jesteście ciemny motłoch,
macie nam płacić, a my jesteśmy bezkarni i możemy robić co nam się
tylko podoba". Jest gorzej niż w socrealizmie, tam wymagano piękna, choć
było wymierzone przeciw dobru i prawdzie, obecnie piękno jest wyszydzane.
Podobnym działaniom wtóruje telewizja i prasa. W ostatecznym rachunku
prowadzi to do deprawacji społecznej, która z kolei rodzi zbrodnię.
Wszystko to dzieje się za pieniądze podatnika i płatnika abonamentu PR i TV. Ze względu na bezpieczeństwo Narodu i Państwa domagam się od posłów,
by położyli raz na zawsze kres zbrodni na kulturze i etyce przez odwołanie
osób winnych i wypracowanie zasad etycznych funkcjonowania społecznych
instytucji kultury", A. Basiukiewicz, Protest przeciwko działaniom na szkodę kultury i etyki społecznej,
list do Sejmowej Komisji Kultury i Środków Przekazu, „Nasz Dziennik",
8 marca 2001.
Niektórzy profesjonalni krytycy zwracali jednak
uwagę na odkrywczość (a więc twórczy charakter) tego aktu: „Obieranie
ziemniaków istotnie było prowokujące i manifestacyjne oraz w żaden sposób
niezabezpieczone konwencjami artystycznymi. Gdyby miało jakąś konkluzję
bądź zawierało sugestię metafory; gdyby artystka w jakikolwiek sposób
zwracała się do publiczności; gdyby tarzała się w obierkach, lub ułożyła z nich jakiś napis bądź rysunek; gdyby przy tym kaleczyła się czy
defekowała; gdyby obierała ziemniaki naga — byłoby to może skandaliczne
obyczajowo, ale nie artystycznie. Takie rzeczy w sztuce bywały. Ale Julita
Wójcik obierała ziemniaki po prostu", Ł. Guzek, O
sztuce praktycznej i praktyce artystycznej, „Magazyn Sztuki" nr
28/2001.
Również nie wszyscy „szarzy odbiorcy
kultury" byli zbulwersowani: „Oczywiście, że do obierania ziemniaków
to sztuka. Nie każdy to potrafi, jeden obiera cieniej, drugi grubiej. Zależy
też, w jakim tempie. Jeden obierze w cztery, inny w osiem godzin. Podziwiam
tę artystkę, że obrała 50 kilo w trzy godziny. Ja najwięcej obrałam 25
kilo w dwie godziny. Do galerii nie chodzę, ale poszłabym zobaczyć, jak
ona to robi", Pani Joanna, pomoc
kuchenna, notowali S. Łupak i S. Wisłocki,
„Gazeta Morska" 14 lutego 2001.
Interesujący jest stosunek samej artystki do
platońskiej triady, a zwłaszcza piękna: „Jestem trochę rozczarowana,
że nikt nie dostrzega wymiaru estetycznego aranżowanych przeze mnie
sytuacji. Cała uwaga koncentruje się na samej czynności. (...) Tak
naprawdę jestem kolorystką. W szkole uczono rzeźby między innymi poprzez
oczyszczanie obiektów z koloru. A mnie kolor zawsze fascynował. Jest to
bardzo widoczne w moim ogródku czy w moich misiach. Nawet w Zachęcie obok
nieestetycznych ziemniaków pojawia się kolorowy fartuszek. Używam bardzo
jaskrawych kolorów. Ich zestawienie nie jest przypadkowe. Chcę, żeby moja
sztuka była ładna i wesoła. Moja sztuka to żart", Obieranie
ziemniaków, Rozmowa M. Lisiewicz J. Wójcik, „Magazyn Sztuki" nr
26/2001. « Prawa wolnomyśliciela (Publikacja: 26-08-2007 )
Wszelkie prawa zastrzeżone. Prawa autorskie tego tekstu należą do autora i/lub serwisu Racjonalista.pl.
Żadna część tego tekstu nie może być przedrukowywana, reprodukowana ani wykorzystywana w jakiejkolwiek formie,
bez zgody właściciela praw autorskich. Wszelkie naruszenia praw autorskich podlegają sankcjom przewidzianym w
kodeksie karnym i ustawie o prawie autorskim i prawach pokrewnych.str. 5524 |
|