Racjonalista - Strona głównaDo treści


Fundusz Racjonalisty

Wesprzyj nas..
Zarejestrowaliśmy
204.781.253 wizyty
Ponad 1065 autorów napisało dla nas 7364 tekstów. Zajęłyby one 29017 stron A4

Wyszukaj na stronach:

Kryteria szczegółowe

Najnowsze strony..
Archiwum streszczeń..

 Czy konflikt w Gazie skończy się w 2024?
Raczej tak
Chyba tak
Nie wiem
Chyba nie
Raczej nie
  

Oddano 720 głosów.
Chcesz wiedzieć więcej?
Zamów dobrą książkę.
Propozycje Racjonalisty:
Sklepik "Racjonalisty"

Złota myśl Racjonalisty:
"Co i rusz toczy się przez kraj lawina zorganizowanego debilizmu i niekiedy dociera tu, do nas, zwielokrotniona przez chytrość kolejnych szczebli państwowej mądrości."
 Państwo i polityka » Państwo wyznaniowe

Ku uprawomocnieniu moralności – Polski droga na skróty [2]
Autor tekstu:

Może być też inaczej (z tym, że postawa taka spotykana jest jeszcze nader rzadko), czego przykładem jest chociażby Stanisław Obirek. Stwierdza on, iż „wiara jest kwestią wyboru, decyzji, którą człowiek świadomie podejmuje. Zgoda, moja wiara jest odziedziczona, ale kiedy zacząłem używać rozumu, szukałem potwierdzenia wcześniejszego zakorzenienia w chrześcijaństwie. No więc tak, ja szukam potwierdzeń tego, co już we mnie jest" [ 17 ]. Należy zaznaczyć, iż były jezuita z szacunkiem odnosi się do osób niewierzących, nie uważając, że ich moralność jest „wątpliwa" (jak jest to często przedstawiane i wiąże się z jeszcze inną zależnością pomiędzy moralnością i religią, o której za moment), wręcz przeciwnie, zaznacza, iż dialog z niewierzącymi wiele wnosi do jego życia jak i określenia jego wiary, a osoby takie często mogłyby zostać uznane za postępujące „godniej" (oczywiście kryterium subiektywne) od żarliwych wyznawców swej wiary. Z kolei tego typu twierdzenia można zawrzeć w kolejnego typu zależności pomiędzy moralnością i religią, mianowicie, że „znać na jej ocenach czy normach wpływy tej ostatniej", przy czym „możemy im także podlegać zupełnie o nich nie wiedząc i nie wiążąc ich z religią w jej formie instytucjonalnej" [ 18 ]. Nie żyjemy przecież w „pustce", dorastamy w kulturze „przepojonej" wartościami chrześcijańskimi i nawet przez manifestację innej wiary bądź niewiary, nie odrzucamy całości tego dorobku.

Jednak czy dana religia ma monopol na głoszenie moralnych praw? To pytanie można rozważać w kontekście kolejnej zależności wskazanej przez Ossowską, mianowicie dotyczącej religijności i poziomu moralnego człowieka [ 19 ]. Wiele osób odrzucających konkretne wyznanie drażnią stwierdzenia, iż w gruncie rzeczy są oni wyznawcami tejże religii, jednakże nazywają to w inny sposób. "To znaczy, że nawet jeśli odrzucasz Boga, ale żyjesz tak, jakby on istniał, prowadzisz kryptochrześcijańskie życie. Byłoby to jednak zbyt piękne, by mogło być prawdziwe. Trudność polega choćby na tym, że niewierzący nie chce być traktowany jako 'anonimowy chrześcijanin'" [ 20 ]. Istnieje wprawdzie możliwość „formalnego" wystąpienia z kościoła rzymskokatolickiego czyli dokonania apostazji [ 21 ], jednak nie posiadam informacji, czy jest to często wykorzystywane. Faktem jest, iż prośby o wykluczenie ze wspólnoty wiernych pojawiają się, wymusiło to konieczność ustosunkowania się do tego typu decyzji Watykanu [ 22 ]. Sytuacja w Polsce wygląda inaczej, gdyż przynależący do wspólnoty wiernych nie są zobowiązani do opłat na rzecz swego związku wyznaniowego, jak np. wierni w Niemczech. Stąd też apostazja może być traktowana jako świadome wystąpienie z kościoła i zarazem chęć zamanifestowania swych odmiennych poglądów. W tym miejscu można również przytoczyć dyskusję, która toczyła się w Polsce (i rozprzestrzeniła na inne kraje Europy), dotyczącej Konstytucji Europejskiej. Czy zapis o chrześcijańskim dziedzictwie jest konieczny? Jak już zostało wspomniane wcześniej, oczywiście dorobek ten jest olbrzymi i biorąc pod uwagę siłę oddziaływania tradycji, zapewne będzie przekazywany kolejnym pokoleniom. Chodzi tutaj jednak o coś zupełnie innego. Chrześcijaństwo w tym momencie zostało przedstawione jako element dziedzictwa pretendujący do miana obrońcy moralności, a przez niegotowość do rzeczowej dyskusji, wydawałoby się, iż postrzegany jest jako jedyny mogący sprostać temu „wyzwaniu".

Warto skupić się na jeszcze jednej zależności, szczególnie istotnej dla niniejszych rozważań, mianowicie moralności i prawa. Tego typu analizy podejmowane były (i są) przez wielu myślicieli, i nierzadko propozycje teoretyczne są znacząco od siebie odmienne. Nie będę skupiała się na tych różnorodnych wyjaśnieniach, przytoczę opinię cytowanej już Marii Ossowskiej: „niewątpliwie moralność w stosunku do prawa jest w większym stopniu czynnikiem warunkującym niż czynnikiem przezeń uwarunkowanym" [ 23 ]. Choć, jak zaznacza, czasem prawo może wyprzedzać moralność (jako przepis, do którego z czasem się „dojrzewa") bądź też musi minąć sporo czasu, by norma uważana za słuszną, została odzwierciedlona w prawie. Niezwykle interesujące są rozważania Leona Petrażyckiego dotyczące relacji między normami prawnymi a moralnymi (i co jest z tym ściśle związane, świadomością prawną i moralną). Traktuje on wszelkie obowiązki i związane z nimi roszczenia innych osób w kategoriach psychologicznych, są one bowiem silnie związane z różnego typu emocjami, przeżyciami wewnętrznymi danej jednostki. Są to bądź emocje repulsywne (odpychające, związane z przykrością, odrazą, wstrętem) bądź też apulsywne (przyciągające, kojarzone z przyjemnością) [ 24 ]. To tego typu odczucia decydują o naszym postępowaniu, ukierunkowują nasze działania. Stanowią one podstawę artykułowania wszelkiego typu norm, przy czym pojawia się tutaj rozróżnienie norm prawnych od norm moralnych. W przypadku norm prawnych, zdajemy sobie sprawę z tego, iż osoba, wobec której żywimy pewne oczekiwania, jest świadoma ich charakteru (i również ma prawo oczekiwać tego samego). Natomiast w przypadku norm moralnych nasze oczekiwania nie muszą być spełnione, a co więcej, podzielane. Zatem w przytoczonych na początku przykładach różnego typu roszczeń oraz prób „uprawomocniania" pewnych norm moralnych, mamy do czynienia z niedostrzeganiem właśnie tej różnicy. Owszem, każdy ma prawo wyrazić swą opinię, głosić, iż poczuł się urażony (normy jednostronnie imperatywne), my możemy tego wysłuchać, jednakże nie mamy obowiązku ustosunkować się do takiej wypowiedzi. Jeśli natomiast mowa o zapisach w Konstytucji, muszą być one traktowane jako normy imperatywno-atrybutywne i tym samym przestrzegane przez wszystkich, których ta ustawa obejmuje. Petrażycki zwraca również uwagę na to, iż świadomość prawna jest niezwykle istotna dla rozwoju społeczeństwa. U jej podstaw często leży świadomość moralna, jednakże nie ma ona tak wielkiej „mocy sprawczej": "imperatywno-atrybutywna świadomość naszego obowiązku (prawa, przysługującemu innemu) wywiera ceteris paribus o wiele silniejsze ciśnienie na naszą wolę i na nasze postępowanie, aniżeli czysto imperatywna; pierwsza ma na ogół znacznie więcej szans wywołania w rzeczywistości odpowiedniego postępowania niż druga" [ 25 ]. Analizowane w tym kontekście miejsce religii w systemie społecznym ściśle wiąże się z tą argumentacją. Otóż „nauka Ewangelii jest nauką jednostronnie-imperatywną (i dla prawidłowego jej rozumienia ważną jest rzeczą wiedzieć o tym i mieć to na względzie), tak że jeżeli z nauki Ewangelii wyprowadza się obecnie społeczno-prawne roszczenia itp. — jest to nieporozumienie i spaczenie jej sensu" [ 26 ].

Natura i jej prawa niknęły w ciemności.
Bóg rzekł „Niech się stanie Newton",
i nastała światłość.
Aleksander Pope

Wszelkie te dyskusje odzwierciedlają od dawna toczący się spór dotyczący wzajemnych relacji pomiędzy nauką a religią. Czy wykluczają się one nawzajem? Czy niemożliwe jest osiągnięcie porozumienia satysfakcjonującego obie strony? Interesującą próbę rozwiązania tego typu rozbieżności przedstawia Stephen Jay Gould. Sądzi on, iż konflikt między nauką i religią „istnieje wyłącznie w umysłach ludzi i w ich społecznych działaniach, a nie w logicznej i prawidłowo realizowanej praktyce tych całkowicie różnych i równie ważnych zagadnień" [ 27 ]. Nie deprecjonuje on wartości religii, jak i nauki (gdy mowa np. o zastąpieniu teorii ewolucji kreacjonizmem). Zajmuje stanowisko pomiędzy tymi dwoma, radykalnie odmiennymi ujęciami, których przedstawiciele pragną narzucić swe racje „przeciwnikom". To nie agresywna postawa może doprowadzić do porozumienia, a oparta na wzajemnym szacunku, pokorze oraz świadomości zupełnie odrębnych zagadnień i rozwiązań, proponowanych zarówno przez religie, jak i naukę. „Proponuję, aby objąć tę centralną koncepcję poszanowania i nieinterferencji — w połączeniu z intensywnym dialogiem między obu odmiennymi zagadnieniami, z których każde dotyczy istotnego aspektu ludzkiej egzystencji — przez sformułowanie zasady NOMA, czyli Nie Obejmujące Się Magisteria" [ 28 ].

Należy jednak zaznaczyć, iż religia traktowana jest tutaj szerzej, niż zwykło się ją przyjmować. Obejmuje ona potrzebę zdefiniowania sensu życia oraz określenia moralnych podstaw działania, odzwierciedla ona dążenie każdego człowieka (w ramach tego magisterium zawierać się będą również dociekania niewierzących, agnostyków). Nauka zaś oparta jest na obserwowalnych, empirycznie doświadczalnych faktach, nie będąc tym samym w stanie rozwiązać dylematów dotyczących sfery wartości. Próby „wymieszania" tych dwóch odrębnych sfer są najbardziej widoczne w dążeniach zastąpienia teorii ewolucji kreacjonizmem. Stephen Jay Goud traktuje ten konflikt jako swoiście amerykański, jak jednak mieliśmy okazję przekonać się niedawno, jest to błędne założenie. Maciej Giertych, a wraz z nim były wiceminister edukacji, Mirosław Orzechowski, stwierdzili, iż teoria ewolucji Darwina jest pozbawiona jakiejkolwiek wartości (jest „kłamstwem i pomyłką") i dlatego też w polskiej szkole uczyć jej nie należy. Były minister edukacji zapowiedział, iż warto zastanowić się nad dokładnym przejrzeniem książek do biologii, by wprowadzić „ewentualne" poprawki. Oczywiście wywołało to falę protestów. Tego typu uwagi i dążenia są niezgodne z prawem, o czym zdają się zapominać wyżej wymienieni panowie. Zawsze należy występować w obronie „swobody badawczej i prawa nauczycieli do nauczania ich przedmiotu zgodnie z ich najlepszą wiedzą i w zgodzie z ich zawodowym wykształceniem przeciwko układaniu programów nauczania zgodnie z lokalnymi przekonaniami lub wierzeniami (albo po prostu przez ludzi, którzy czynią najwięcej hałasu lub chwilowo dzierżą władzę), niezależnie od ogólnego stanu wiedzy przyrodniczej i od doświadczenia nauczycieli" [ 29 ].


1 2 3 Dalej..

 Po przeczytaniu tego tekstu, czytelnicy często wybierają też:
Odchodzą w milczeniu
Laicki Obama

 Zobacz komentarze (4)..   


 Przypisy:
[ 17 ] Przed Bogiem, ze Stanisławem Obirkiem rozmawiają Andrzej Brzeziecki i Jarosław Makowski, Warszawa 2005, s. 157.
[ 18 ] Maria Ossowska, op. cit., s. 110.
[ 19 ] Ibidem, s.113
[ 20 ] Przed Bogiem, op. cit., s. 144.
[ 21 ] "Apostazja jest trojakim świadomym, dobrowolnym i całkowitym odstępstwem: 1 — od wiary (a fide). Kiedyś traktowano to w tym znaczeniu, że odstępuje się całkowicie od wiary chrześcijańskiej. Jeżeli bowiem odstępowało się tylko od pewnych jej zasad, czy określonych prawd, to nazywa się herezją; 2 — od kapłaństwa (ab ordine) po wyższych święceniach, czyli porzuca się stan kapłański i prowadzi życie w duchu świeckim; 3 — od zakonu (a religione) zakonnik, który po wieczystych ślubach opuszcza zakon. W tych dwóch ostatnich przypadkach, popada się w kościelną ekskomunikę" (Bogdan Motyl).
[ 22 ] Tekst dokumentu dostępny na stronie Apostazja
[ 23 ] Maria Ossowska, op. cit., s. 139.
[ 24 ] Leon Petrażycki, O pobudkach postępowania i o istocie moralności i prawa, Warszawa 2002, ss. 18-19.
[ 25 ] Ibid., s. 68.
[ 26 ] Ibidem, ss. 85-86
[ 27 ] Stephen Jay Gould, Skały wieków, Poznań 2002, s. 9.
[ 28 ] W oryginale: Non-Overlapping Magisteria, ibid., s. 10.
[ 29 ] Ibidem, s. 94

« Państwo wyznaniowe   (Publikacja: 19-01-2008 )

 Wyślij mailem..   
Wersja do druku    PDF    MS Word

Agata Jakubowska
Studentka socjologii, wolontariusz w Miejskim Ośrodku Pomocy Społecznej w Krakowie (pomoc pracownikom socjalnym).
 Numer GG: 7271387
Wszelkie prawa zastrzeżone. Prawa autorskie tego tekstu należą do autora i/lub serwisu Racjonalista.pl. Żadna część tego tekstu nie może być przedrukowywana, reprodukowana ani wykorzystywana w jakiejkolwiek formie, bez zgody właściciela praw autorskich. Wszelkie naruszenia praw autorskich podlegają sankcjom przewidzianym w kodeksie karnym i ustawie o prawie autorskim i prawach pokrewnych.
str. 5696 
   Chcesz mieć więcej? Załóż konto czytelnika
[ Regulamin publikacji ] [ Bannery ] [ Mapa portalu ] [ Reklama ] [ Sklep ] [ Zarejestruj się ] [ Kontakt ]
Racjonalista © Copyright 2000-2018 (e-mail: redakcja | administrator)
Fundacja Wolnej Myśli, konto bankowe 101140 2017 0000 4002 1048 6365