Racjonalista - Strona głównaDo treści


Fundusz Racjonalisty

Wesprzyj nas..
Zarejestrowaliśmy
204.772.447 wizyt
Ponad 1065 autorów napisało dla nas 7364 tekstów. Zajęłyby one 29017 stron A4

Wyszukaj na stronach:

Kryteria szczegółowe

Najnowsze strony..
Archiwum streszczeń..

 Czy konflikt w Gazie skończy się w 2024?
Raczej tak
Chyba tak
Nie wiem
Chyba nie
Raczej nie
  

Oddano 718 głosów.
Chcesz wiedzieć więcej?
Zamów dobrą książkę.
Propozycje Racjonalisty:
Sklepik "Racjonalisty"

Złota myśl Racjonalisty:
Między osobistą trwogą egzystencjalną a władzą nad ciałem i duszą innych ludzi rozciąga się obszar, gdzie czają się metafizyczni rozbójnicy, czerpiący profity z duchowej i intelektualnej nędzy swych bliźnich.
 Państwo i polityka » Państwo wyznaniowe

Ku uprawomocnieniu moralności – Polski droga na skróty [1]
Autor tekstu:

Socjologa prawa nie interesuje wyłącznie aspekt „prawny" określonego zjawiska, w ramach socjologii prawa analizuje się dane problemy na wielu płaszczyznach, stąd też pozornie mogłoby się wydawać, iż poruszane zagadnienia odbiegają od głównego tematu rozważań. Istotne jednakże jest zwrócenie uwagi na inne dziedziny, nieraz bardzo odległe (choć w ostatecznym rezultacie okazujące się zbieżne), gdyż w tej właśnie „atmosferze" rodzą się pytania oraz proponowane odpowiedzi, a co za tym idzie, konkretne rozwiązania, postulowane jako konieczne do zmiany istniejącej sytuacji, czyli nierzadko do ustanowienia ich jako powszechnie obowiązujących praw. Religia jest jednym z obszarów życia społecznego, który niezwykle trudno objąć w obiektywne ramy, gdyż ściśle związane jest z nią emocjonalne zaangażowanie jednostek (oczywiście o zróżnicowanym natężeniu), sprowadza się zatem do sfery subiektywnej. Skoro wyznanie jest indywidualną sprawą każdej jednostki, prawo nie powinno w tę sferę prywatną ingerować (jeśli oczywiście mowa o państwie demokratycznym oraz o działaniu nienaruszającym porządku społecznego i praw innych członków społeczeństwa). Analiza sytuacji w Polsce może nam znacznie przybliżyć ową problematykę oraz ukazać związane z nią dylematy i próby ich rozwiązania, nie zawsze dające rezultaty.

Większość ludzi ma sprecyzowany
światopogląd. Przez mniejszość.
Stanisław Jerzy Lec

Konstytucja RP z roku 1997 zapewnia obywatelom (a przynajmniej w założeniu ma zapewniać) wolność wyznania. Gdy mowa o wymiarze indywidualnym, każdemu ma być zagwarantowana wolność sumienia i religii, własny wybór religii, możliwość jej uzewnętrzniania prywatnie bądź publicznie, razem bądź też indywidualnie [ 1 ]. Czy jednakże te prawa do wolności oraz do nieujawniania swego światopoglądu są w Polsce szanowane i przestrzegane? Rozważmy na początku kwestię umieszczania stopnia z religii na świadectwie. Otóż religia traktowana jest jako przedmiot nadobowiązkowy (mowa o tym zarówno w Konstytucji jak i konkordacie), uczeń (czy raczej jego rodzice, zgodnie z art. 53. pkt. 3 „rodzice mają prawo do zapewnienia dzieciom wychowania i nauczania moralnego i religijnego zgodnie ze swoimi przekonaniami") ma zatem prawo wyboru, czy w niej uczestniczyć. Teoretycznie może również zamiast religii wybrać etykę, jako przedmiot zastępczy, jednakże należy zaznaczyć, iż nie we wszystkich szkołach jest to możliwe (brak osób kompetentnych, chcących prowadzić tego typu zajęcia). W takim wypadku rubryka „Religia/etyka" nie zostaje wypełniona na świadectwie. O czym to świadczy? O innym wyznaniu danego ucznia (jego rodziców), co tym samym oznacza naruszenie punktu 7 art. 53 Konstytucji, który „zakazuje ujawniania światopoglądu, przekonań religijnych lub wyznania na mocy zobowiązania do tego przez organy publiczne" [ 2 ]. Biskup Tadeusz Pieronek stwierdził, iż „ dla człowieka wierzącego stopień z religii na świadectwie jest prawem do publicznego zamanifestowania jego wiary. Dla katolika przyznanie się do własnej wiary jest bardzo istotne" [ 3 ]. Istotne dla katolików? A co z wyznawcami innej wiary, co z ateistami, agnostykami? Czy stopień z religii na świadectwie jest czyimś prawem? Jest to „tylko pewien fakt, znak tego, iż ktoś pobierał naukę religii w szkole", zaś „manifestowaniem jest samo obranie religii jako przedmiotu nadobowiązkowego lub też decyzja o nieuczestniczeniu w lekcjach jakiejkolwiek religii" [ 4 ]. Osób takich jest niewiele (tj. niechodzących na takie lekcje), z góry wiadomo o ich innym wyznaniu, poza tym to rodzice podpisują zgodę na ewentualne nieuczestniczenictwo dziecka w katechezie, sama chęć ucznia nie wystarcza, a jego odmienne poglądy często nie są traktowane poważnie [ 5 ]. Jeszcze bardziej absurdalne wydają się propozycje rządu o wprowadzeniu religii jako przedmiotu maturalnego czy też wliczania oceny z religii do średniej. Oczywiście mogłoby być to uzasadnione, gdyby w ramach przedmiotu określanego mianem „religii" nauczano o innych systemach religijnych, o ich cechach wspólnych, rozbieżnościach itd. Wówczas oceniana byłaby rzeczywista wiedza z zakresu znajomości różnych religii, a nie zawężona do katolicyzmu, znajomości pewnych formułek oraz podanej interpretacji Pisma Świętego [ 6 ]. Wielu uczniów entuzjastycznie przyjęło tę propozycję rządu. Nie ma w tym nic dziwnego, ocena z religii zwykle jest wysoka (a kryteria oceniania niejednoznaczne i subiektywne), co z kolei automatycznie podnosi całą średnią. Czy jednak jest to powód istotny?

Jeśli przyznajemy jednym prawo do manifestowania swego wyznania, przyznajmy je również innym, o odmiennych poglądach. Zasada ta powinna obowiązywać także w innych przypadkach, chociażby gdy mowa o obecności symboli religijnych w miejscach publicznych. Niestety, nie jest przestrzegana. Już małe dziecko jest zewsząd przekonywane, że religia katolicka jest dominującą (fakt) i jedynie słuszną, a inne nie warte są większej uwagi. Na wszelkiego typu wyjazdach (chociażby kolonijnych) niedzielne wyjście do kościoła traktowane jest jako niepodlegające żadnej dyskusji, nawet w przypadku dzieci o innym wyznaniu (tłumaczenie opiekunów: przecież nic mu się nie stanie). Następnie lekcje religii w szkole, krzyże w różnego typu miejscach publicznych. Czy wiedza o wyznaniu rzymskokatolickim przyczynia się do zwiększenia szacunku wobec tejże osoby?

To „przytłoczenie" różnymi symbolami oczywiście nie musiałoby być ujmowane wyłącznie w aspekcie negatywnym, jednakże biorąc pod uwagę fakt podejmowania działań mających na celu wyciąganie prawnych konsekwencji wobec osób mających inne wyobrażenie na tenże temat, niestety staje się często zasadne. Zacznijmy może od krzyża i Pasji Doroty Nieznalskiej, za którą to artystka została skazana na sześć miesięcy ograniczenia wolności (na „pracę społecznie użyteczną"). Artykuł 73 Konstytucji RP zapewnia wolność twórczości artystycznej, a jednak dzieło Nieznalskiej zostało uznane za obrażające uczucia religijne, męskie genitalia na krzyżu wstrząsnęły częścią opinii publicznej. Cierpienie (symbolizowane przez krzyż) oraz męskość (symbolizowana przez genitalia) zostało odebrane nie jako przekaz dotyczący roli niełatwej do udźwignięcia [ 7 ], a jako atak na powszechnie szanowane symbole. Zwróćmy jednak uwagę na to, iż jak mówi o. Jacek Prusak, psycholog i jezuita, „Krzyż nie ma w polskim prawie statusu symbolu społecznego, rangi godła. Nie można w demokratycznym kraju wytwarzać niepisanego prawa i karać za wyobrażenie krzyża. Symbole zdjęte z ołtarza nabierają innego znaczenia" [ 8 ]. Jak jednak widzimy, i takie sytuacje mają miejsce. Bardzo często docierają do nas informacje o usiłowaniu doprowadzenia do zamknięcia różnego typu wystaw, z powodu rzekomego „szargania świętości". Miało to miejsce np. we Wrocławiu, przy okazji wystawy „Shadows of Humor", mającej obrażać postać Jezusa [ 9 ]. Za Chrystusa wzięto jednak opacznie autentycznego czeskiego sportowca. Tego typu absurdalnych sytuacji można przytaczać wiele, wspomnę może jeszcze o jednej, odnoszącej się do osławionych „moherowych beretów" (symbole świętości?). Otóż w lipcu ubiegłego roku niejaki Zbigniew Batko, zastępca dyrektora Zespołu Szkół Rolniczych w Łodzieży, miał nieprzyjemności związane z uczestnictwem w konkurencji rzutu beretem. Radni z PiS-u oskarżyli go o obrazę uczuć religijnych, domagali się jego dymisji. Jak się jednak okazało, zarzuty były bezpodstawne, gdyż beret, którym rzucał pan Batko, był z... wiskozy. Tego typu dążenia do uznania jako prawomocnego jednego systemu wartości, są sprzeczne z zasadami funkcjonowania państwa demokratycznego, w którym powinna zostać stworzona szansa na ukonstytuowanie własnej indywidualności, w tym sposobu patrzenia na świat [ 10 ]. Najwyraźniej nie zgadza się z tym prezydent RP, który powiedział w „Wiadomościach" TVP, iż „Chrześcijański czy katolicki system wartości jest jedynym powszechnie przyjętym systemem wartości w naszym kraju i nie ma on alternatywy" [ 11 ]. Konieczna jest pogłębiona refleksja, a jak słusznie zauważa psycholog religii, prof. Grzymała-Moszczyńska, „większa część osób, które czują się obrażone religijnie, nie wykonuje pracy myślowej zmierzającej do zrozumienia innych warstw obrażającego je zjawiska" [ 12 ]. Niestety...

Czy za karę, że nie wierzę w duszę,
nie mam duszy?
Stanisław Jerzy Lec

Źródłem tego typu przeświadczeń jest często utożsamienie postępowania „moralnego" z wyznawaną religią. Maria Ossowska wyróżniła pięć rodzajów tego typu zależności. Otóż w pierwszym przypadku mamy do czynienia z zależnością genetyczną, zachodzącą wówczas, „gdy istota czczona przez wyznawców danej religii jest dla nich równocześnie kodyfikatorem norm moralnych" [ 13 ]. Zatem moralność w tym przypadku to zespół norm i ocen, przekazanych przez nadprzyrodzone bóstwo. Drugi rodzaj to tzw. zależność logiczna, gdzie przyjęcie danych norm moralnych związane jest z przyjęciem pewnych dogmatów wiary [ 14 ]. Jako przykład podane jest zabieganie o szczęście wiekuiste; gdyby nie przyjęło się za „pewnik" istnienia Boga, staranie o upojne życie w raju byłoby bezpodstawne. Interesująca z punktu widzenia moich rozważań jest kolejna kategoria wyróżniona przez Ossowską, mianowicie zależność psychologiczna: „związek ten wytwarza się w umysłach ludzi, którym od dziecka podawano dyrektywy moralne łącznie z prawdami wiary" [ 15 ]. Co charakterystyczne, w tym przypadku sama postać Boga zostaje przedstawiona w określony sposób. Warto w tym miejscu przytoczyć pewną wypowiedź: „Jestem chrześcijanką. Czy dlatego, że Bóg istnieje, czy może umiejętnie mi to wmówiono? Tego nie wiem. Ale mój Bóg istnieje, jest mężczyzną o białej skórze. Wiara w Niego to tak jak dla większości Polaków i Polek nie kwestia rozumu, ale wychowania i emocji. Uczucia religijne są bardzo subtelne, delikatne, niezmiernie łatwo je zranić. Dla prawdziwie wierzących, religia to przecież coś najświętszego" [ 16 ]. Związek ten ma chyba najdonioślejsze znaczenie praktyczne, te zinternalizowane wartości uważane są za oczywiste, a co więcej, zyskują miano jedynych i niepodważalnych praw moralnych. W tym też przypadku spotkanie z innowiercą może powodować lęk i obawę przed próbą podważenia silnie zakorzenionych poglądów.


1 2 3 Dalej..

 Po przeczytaniu tego tekstu, czytelnicy często wybierają też:
Odchodzą w milczeniu
Laicki Obama

 Zobacz komentarze (4)..   


 Przypisy:
[ 1 ] Art. 53 Konstytucji Rzeczypospolitej Polskiej z 2 kwietnia 1997 roku.
[ 2 ] Jan Woleński, Okolice filozofii prawa, Kraków 1999, s. 96.
[ 3 ] Cyt. w: Ibidem, s. 95.
[ 4 ] Ibidem, s.96.
[ 5 ] W zasadzie nie chodzi tutaj tylko o osoby niepełnoletnie. Również ludzie dorośli oznajmiając innym utratę wiary bądź też chęć zmiany wyznania, nie spotykają się ze zrozumieniem i szacunkiem. Ich wybór nierzadko odbierany jest jako pewnego typu „fanaberia", a nie przemyślana decyzja, do której przecież mają prawo (przy czym warto zaznaczyć, że te problemy z akceptacją pojawiają się już w rodzinie, wśród najbliższych osób). Właśnie tej problematyki dotyczy tocząca się na łamach „Gazety Wyborczej" debata, Czy ateiści są dyskryminowani.
[ 6 ] Z tym problemem borykają się również osoby w kręgach akademickich, studenci teologii często nie mają styczności z dziełami, których interpretacja wykracza poza utarte schematy, nie są tym samym włączeni w uczestnictwo w debacie toczącej się w innych krajach. Pisał o tym m.in. o. Tadeusz Bartoś, który podjął decyzję o odejściu z zakonu dominikanów (podobnie jak krakowski jezuita, Stanisław Obirek).
[ 7 ] O braku wolności światopoglądowej w Polsce, Maria Szyszkowska [red.], Warszawa 2004, s. 112.
[ 8 ] Cyt. w: Marcin Kołodziejczyk, Problem uczuciowy, „Polityka" nr 43, 28-10-2006
[ 9 ] Ibidem
[ 10 ] Anna Rossmanith, Wolność światopoglądowa a kultura masowa, W: O braku wolności..., op. cit., s. 65.
[ 11 ] Cyt. w: Małgorzata Święchowicz, Ciężkie życie ateisty, Przekrój nr 3, 18-01-2007
[ 12 ] Marcin Kołodziejczyk, Problem uczuciowy, op. cit.
[ 13 ] Maria Ossowska, Socjologia moralności. Zarys zagadnień, Warszawa 1986, s. 107.
[ 14 ] Ibidem, s.109
[ 15 ] Ibidem, s.110
[ 16 ] Katarzyna Matuszewska, Talibowie w Polsce?, W: O braku wolności..., op. cit., s. 114.

« Państwo wyznaniowe   (Publikacja: 19-01-2008 )

 Wyślij mailem..   
Wersja do druku    PDF    MS Word

Agata Jakubowska
Studentka socjologii, wolontariusz w Miejskim Ośrodku Pomocy Społecznej w Krakowie (pomoc pracownikom socjalnym).
 Numer GG: 7271387
Wszelkie prawa zastrzeżone. Prawa autorskie tego tekstu należą do autora i/lub serwisu Racjonalista.pl. Żadna część tego tekstu nie może być przedrukowywana, reprodukowana ani wykorzystywana w jakiejkolwiek formie, bez zgody właściciela praw autorskich. Wszelkie naruszenia praw autorskich podlegają sankcjom przewidzianym w kodeksie karnym i ustawie o prawie autorskim i prawach pokrewnych.
str. 5696 
   Chcesz mieć więcej? Załóż konto czytelnika
[ Regulamin publikacji ] [ Bannery ] [ Mapa portalu ] [ Reklama ] [ Sklep ] [ Zarejestruj się ] [ Kontakt ]
Racjonalista © Copyright 2000-2018 (e-mail: redakcja | administrator)
Fundacja Wolnej Myśli, konto bankowe 101140 2017 0000 4002 1048 6365