|
Chcesz wiedzieć więcej? Zamów dobrą książkę. Propozycje Racjonalisty: | | |
|
|
|
|
Państwo i polityka » Państwo wyznaniowe
Ku uprawomocnieniu moralności – Polski droga na skróty [1] Autor tekstu: Agata Jakubowska
Socjologa
prawa nie interesuje wyłącznie aspekt „prawny" określonego zjawiska, w ramach socjologii prawa analizuje się dane problemy na wielu płaszczyznach, stąd
też pozornie mogłoby się wydawać, iż poruszane zagadnienia odbiegają od głównego
tematu rozważań. Istotne jednakże jest zwrócenie uwagi na inne dziedziny,
nieraz bardzo odległe (choć w ostatecznym rezultacie okazujące się zbieżne),
gdyż w tej właśnie „atmosferze" rodzą się pytania oraz proponowane
odpowiedzi, a co za tym idzie, konkretne rozwiązania, postulowane jako
konieczne do zmiany istniejącej sytuacji, czyli nierzadko do ustanowienia ich
jako powszechnie obowiązujących praw. Religia jest jednym z obszarów życia
społecznego, który niezwykle trudno objąć w obiektywne ramy, gdyż ściśle
związane jest z nią emocjonalne zaangażowanie jednostek (oczywiście o zróżnicowanym
natężeniu), sprowadza się zatem do sfery subiektywnej. Skoro wyznanie jest
indywidualną sprawą każdej jednostki, prawo nie powinno w tę sferę prywatną
ingerować (jeśli oczywiście mowa o państwie demokratycznym oraz o działaniu
nienaruszającym porządku społecznego i praw innych członków społeczeństwa).
Analiza sytuacji w Polsce może nam znacznie przybliżyć ową problematykę
oraz ukazać związane z nią dylematy i próby ich rozwiązania, nie zawsze dające
rezultaty. Większość
ludzi ma sprecyzowany
światopogląd. Przez mniejszość.
Stanisław
Jerzy Lec Konstytucja RP z roku 1997 zapewnia obywatelom (a
przynajmniej w założeniu ma zapewniać) wolność wyznania. Gdy mowa o wymiarze indywidualnym, każdemu ma być zagwarantowana wolność sumienia i religii, własny wybór religii, możliwość jej uzewnętrzniania prywatnie bądź
publicznie, razem bądź też indywidualnie [ 1 ]. Czy jednakże te prawa do
wolności oraz do nieujawniania swego światopoglądu są w Polsce szanowane i przestrzegane? Rozważmy na początku kwestię umieszczania stopnia z religii na
świadectwie. Otóż religia traktowana jest jako przedmiot nadobowiązkowy
(mowa o tym zarówno w Konstytucji jak i konkordacie), uczeń (czy raczej jego
rodzice, zgodnie z art. 53. pkt. 3 „rodzice mają prawo do zapewnienia
dzieciom wychowania i nauczania moralnego i religijnego zgodnie ze swoimi
przekonaniami") ma zatem prawo wyboru, czy w niej uczestniczyć. Teoretycznie
może również zamiast religii wybrać etykę, jako przedmiot zastępczy,
jednakże należy zaznaczyć, iż nie we wszystkich szkołach jest to możliwe
(brak osób kompetentnych, chcących prowadzić tego typu zajęcia). W takim
wypadku rubryka „Religia/etyka" nie zostaje wypełniona na świadectwie. O czym to świadczy? O innym wyznaniu danego
ucznia (jego rodziców), co tym samym oznacza naruszenie punktu 7 art. 53
Konstytucji, który „zakazuje ujawniania światopoglądu, przekonań
religijnych lub wyznania na mocy zobowiązania do tego przez organy publiczne"
[ 2 ]. Biskup Tadeusz Pieronek stwierdził, iż „
dla człowieka wierzącego stopień z religii na świadectwie jest prawem do
publicznego zamanifestowania jego wiary. Dla katolika przyznanie się do własnej
wiary jest bardzo istotne" [ 3 ]. Istotne dla katolików? A co z wyznawcami innej wiary, co z ateistami, agnostykami? Czy stopień z religii na świadectwie jest czyimś prawem? Jest to „tylko pewien fakt, znak
tego, iż ktoś pobierał naukę religii w szkole", zaś „manifestowaniem
jest samo obranie religii jako przedmiotu nadobowiązkowego lub też decyzja o nieuczestniczeniu w lekcjach jakiejkolwiek religii" [ 4 ]. Osób
takich jest niewiele (tj. niechodzących na takie lekcje), z góry wiadomo o ich
innym wyznaniu, poza tym to rodzice podpisują zgodę na ewentualne
nieuczestniczenictwo dziecka w katechezie, sama chęć ucznia nie wystarcza, a jego odmienne poglądy często nie są traktowane poważnie [ 5 ]. Jeszcze bardziej absurdalne wydają się
propozycje rządu o wprowadzeniu religii jako przedmiotu maturalnego czy też
wliczania oceny z religii do średniej. Oczywiście mogłoby być to
uzasadnione, gdyby w ramach przedmiotu określanego mianem „religii"
nauczano o innych systemach religijnych, o ich cechach wspólnych, rozbieżnościach
itd. Wówczas oceniana byłaby rzeczywista wiedza z zakresu znajomości różnych
religii, a nie zawężona do katolicyzmu, znajomości pewnych formułek oraz
podanej interpretacji Pisma Świętego [ 6 ]. Wielu uczniów
entuzjastycznie przyjęło tę propozycję rządu. Nie ma w tym nic dziwnego,
ocena z religii zwykle jest wysoka (a kryteria oceniania niejednoznaczne i subiektywne), co z kolei automatycznie podnosi całą średnią. Czy jednak jest
to powód istotny? Jeśli
przyznajemy jednym prawo do manifestowania swego wyznania, przyznajmy je również
innym, o odmiennych poglądach. Zasada ta powinna obowiązywać także w innych
przypadkach, chociażby gdy mowa o obecności symboli religijnych w miejscach
publicznych. Niestety, nie jest przestrzegana. Już małe dziecko jest zewsząd
przekonywane, że religia katolicka jest dominującą (fakt) i jedynie słuszną, a inne nie warte są większej uwagi. Na wszelkiego typu wyjazdach (chociażby
kolonijnych) niedzielne wyjście do kościoła traktowane jest jako niepodlegające
żadnej dyskusji, nawet w przypadku dzieci o innym wyznaniu (tłumaczenie
opiekunów: przecież nic mu się nie
stanie). Następnie lekcje religii w szkole, krzyże w różnego typu
miejscach publicznych. Czy wiedza o wyznaniu rzymskokatolickim przyczynia się
do zwiększenia szacunku wobec tejże osoby? To „przytłoczenie" różnymi symbolami oczywiście
nie musiałoby być ujmowane wyłącznie w aspekcie negatywnym, jednakże biorąc
pod uwagę fakt podejmowania działań mających na celu wyciąganie prawnych
konsekwencji wobec osób mających inne wyobrażenie na tenże temat, niestety
staje się często zasadne. Zacznijmy może od krzyża i Pasji Doroty Nieznalskiej, za którą to artystka została skazana
na sześć miesięcy ograniczenia wolności (na „pracę społecznie użyteczną").
Artykuł 73 Konstytucji RP zapewnia wolność twórczości artystycznej, a jednak dzieło Nieznalskiej zostało uznane za obrażające uczucia religijne, męskie
genitalia na krzyżu wstrząsnęły częścią opinii publicznej. Cierpienie
(symbolizowane przez krzyż) oraz męskość (symbolizowana przez genitalia)
zostało odebrane nie jako przekaz dotyczący roli niełatwej do udźwignięcia
[ 7 ], a jako atak na powszechnie szanowane symbole.
Zwróćmy jednak uwagę na to, iż jak mówi o. Jacek Prusak, psycholog i jezuita, „Krzyż nie ma w polskim prawie statusu symbolu społecznego, rangi
godła. Nie można w demokratycznym kraju wytwarzać niepisanego prawa i karać
za wyobrażenie krzyża. Symbole zdjęte z ołtarza nabierają innego
znaczenia" [ 8 ]. Jak jednak widzimy, i takie
sytuacje mają miejsce. Bardzo często docierają do nas informacje o usiłowaniu
doprowadzenia do zamknięcia różnego typu wystaw, z powodu rzekomego
„szargania świętości". Miało to miejsce np. we Wrocławiu, przy okazji
wystawy „Shadows of Humor", mającej obrażać postać Jezusa [ 9 ].
Za Chrystusa wzięto jednak opacznie autentycznego czeskiego sportowca. Tego
typu absurdalnych sytuacji można przytaczać wiele, wspomnę może jeszcze o jednej, odnoszącej się do osławionych „moherowych beretów" (symbole świętości?).
Otóż w lipcu ubiegłego roku niejaki Zbigniew Batko, zastępca dyrektora Zespołu
Szkół Rolniczych w Łodzieży, miał nieprzyjemności związane z uczestnictwem w konkurencji rzutu beretem. Radni z PiS-u oskarżyli go o obrazę
uczuć religijnych, domagali się jego dymisji. Jak się jednak okazało,
zarzuty były bezpodstawne, gdyż beret, którym rzucał pan Batko, był z...
wiskozy. Tego typu dążenia do uznania jako prawomocnego jednego systemu wartości,
są sprzeczne z zasadami funkcjonowania państwa demokratycznego, w którym
powinna zostać stworzona szansa na ukonstytuowanie własnej indywidualności, w tym sposobu patrzenia na świat [ 10 ]. Najwyraźniej nie zgadza się z tym prezydent RP, który powiedział w „Wiadomościach" TVP, iż „Chrześcijański
czy katolicki system wartości jest jedynym powszechnie przyjętym systemem
wartości w naszym kraju i nie ma on alternatywy" [ 11 ]. Konieczna jest
pogłębiona refleksja, a jak słusznie zauważa psycholog religii, prof. Grzymała-Moszczyńska,
„większa część osób, które czują się obrażone religijnie, nie
wykonuje pracy myślowej zmierzającej do zrozumienia innych warstw obrażającego
je zjawiska" [ 12 ]. Niestety... Czy
za karę, że nie wierzę w duszę,
nie mam duszy?
Stanisław
Jerzy Lec Źródłem tego typu przeświadczeń jest często utożsamienie
postępowania „moralnego" z wyznawaną religią. Maria Ossowska wyróżniła
pięć rodzajów tego typu zależności. Otóż w pierwszym przypadku mamy do
czynienia z zależnością genetyczną, zachodzącą wówczas, „gdy istota
czczona przez wyznawców danej religii jest dla nich równocześnie
kodyfikatorem norm moralnych" [ 13 ]. Zatem moralność w tym przypadku to zespół norm i ocen, przekazanych przez nadprzyrodzone bóstwo.
Drugi rodzaj to tzw. zależność logiczna, gdzie przyjęcie danych norm
moralnych związane jest z przyjęciem pewnych dogmatów wiary [ 14 ]. Jako przykład podane jest zabieganie o szczęście wiekuiste; gdyby nie
przyjęło się za „pewnik" istnienia Boga, staranie o upojne życie w raju
byłoby bezpodstawne. Interesująca z punktu widzenia moich rozważań jest
kolejna kategoria wyróżniona przez Ossowską, mianowicie zależność
psychologiczna: „związek ten wytwarza się w umysłach ludzi, którym od
dziecka podawano dyrektywy moralne łącznie z prawdami wiary" [ 15 ]. Co charakterystyczne, w tym przypadku sama postać Boga zostaje
przedstawiona w określony sposób. Warto w tym miejscu przytoczyć pewną
wypowiedź: „Jestem chrześcijanką. Czy dlatego, że Bóg istnieje, czy może
umiejętnie mi to wmówiono? Tego nie wiem. Ale mój Bóg istnieje, jest mężczyzną o białej skórze. Wiara w Niego to tak jak dla większości Polaków i Polek
nie kwestia rozumu, ale wychowania i emocji. Uczucia religijne są bardzo
subtelne, delikatne, niezmiernie łatwo je zranić. Dla prawdziwie wierzących,
religia to przecież coś najświętszego" [ 16 ]. Związek ten ma chyba najdonioślejsze
znaczenie praktyczne, te zinternalizowane wartości uważane są za oczywiste, a co więcej, zyskują miano jedynych i niepodważalnych praw moralnych. W tym też
przypadku spotkanie z innowiercą może powodować lęk i obawę przed próbą
podważenia silnie zakorzenionych poglądów.
1 2 3 Dalej..
Przypisy: [ 1 ] Art. 53 Konstytucji
Rzeczypospolitej Polskiej z 2 kwietnia 1997 roku. [ 2 ] Jan Woleński, Okolice filozofii
prawa, Kraków 1999, s. 96. [ 3 ] Cyt. w: Ibidem, s. 95. [ 5 ] W zasadzie nie
chodzi tutaj tylko o osoby niepełnoletnie. Również ludzie dorośli oznajmiając
innym utratę wiary bądź też chęć zmiany wyznania, nie spotykają się ze
zrozumieniem i szacunkiem. Ich wybór nierzadko odbierany jest jako pewnego typu
„fanaberia", a nie przemyślana decyzja, do której przecież mają prawo
(przy czym warto zaznaczyć, że te problemy z akceptacją pojawiają się już w rodzinie, wśród najbliższych osób). Właśnie tej problematyki dotyczy
tocząca się na łamach „Gazety Wyborczej" debata, Czy
ateiści są dyskryminowani. [ 6 ] Z tym problemem borykają się również
osoby w kręgach akademickich, studenci teologii często nie mają styczności z dziełami, których interpretacja wykracza poza utarte schematy, nie są tym
samym włączeni w uczestnictwo w debacie toczącej się w innych krajach. Pisał o tym m.in. o. Tadeusz Bartoś, który podjął decyzję o odejściu z zakonu
dominikanów (podobnie jak krakowski jezuita, Stanisław Obirek). [ 7 ] O braku wolności światopoglądowej w Polsce, Maria Szyszkowska
[red.], Warszawa 2004, s. 112. [ 8 ] Cyt. w: Marcin Kołodziejczyk, Problem
uczuciowy, „Polityka" nr 43, 28-10-2006 [ 10 ] Anna Rossmanith, Wolność światopoglądowa a kultura masowa, W: O braku wolności..., op. cit., s. 65. [ 11 ] Cyt. w: Małgorzata
Święchowicz, Ciężkie życie ateisty,
Przekrój nr 3, 18-01-2007 [ 12 ] Marcin Kołodziejczyk, Problem
uczuciowy, op. cit. [ 13 ] Maria Ossowska, Socjologia
moralności. Zarys zagadnień, Warszawa 1986, s. 107. [ 16 ] Katarzyna Matuszewska, Talibowie w Polsce?, W: O
braku wolności..., op. cit., s. 114. « Państwo wyznaniowe (Publikacja: 19-01-2008 )
Agata Jakubowska Studentka socjologii, wolontariusz w Miejskim Ośrodku Pomocy Społecznej w Krakowie (pomoc pracownikom socjalnym).
Numer GG: 7271387 | Wszelkie prawa zastrzeżone. Prawa autorskie tego tekstu należą do autora i/lub serwisu Racjonalista.pl.
Żadna część tego tekstu nie może być przedrukowywana, reprodukowana ani wykorzystywana w jakiejkolwiek formie,
bez zgody właściciela praw autorskich. Wszelkie naruszenia praw autorskich podlegają sankcjom przewidzianym w
kodeksie karnym i ustawie o prawie autorskim i prawach pokrewnych.str. 5696 |
|