Racjonalista - Strona głównaDo treści


Fundusz Racjonalisty

Wesprzyj nas..
Zarejestrowaliśmy
204.446.570 wizyt
Ponad 1065 autorów napisało dla nas 7364 tekstów. Zajęłyby one 29017 stron A4

Wyszukaj na stronach:

Kryteria szczegółowe

Najnowsze strony..
Archiwum streszczeń..

 Czy konflikt w Gazie skończy się w 2024?
Raczej tak
Chyba tak
Nie wiem
Chyba nie
Raczej nie
  

Oddano 701 głosów.
Chcesz wiedzieć więcej?
Zamów dobrą książkę.
Propozycje Racjonalisty:
John Brockman (red.) - Nowy Renesans

Znajdź książkę..
Sklepik "Racjonalisty"

Złota myśl Racjonalisty:
Ileż próżności trzeba ukrywać (..) usiłując stwarzać pozory, że jest się zamierzonym elementem boskiego planu? Ileż szacunku wobec siebie należy poświęcić po to tylko, by nieustannie tarzać się w świadomości własnych grzechów?
 Kultura » Idee i ideologie

Polityczne religie – fenomen nowoczesności [2]
Autor tekstu:

III Dojrzałość

W tych oto warunkach: ogólnego kryzysu tożsamości europejskiej, ciągle żywego ruchu nacjonalistycznego oraz tragedii wojny światowej zaczęły powstawać polityczne religie. Zdaniem E. Vogelina najistotniejsze było jednak co innego. Jego zdaniem powstanie masowych ideologicznych ruchów o zabarwieniu religijnym było reakcją na sekularyzm i wyparcie religii z życia publicznego. „Świat jako zawartość wyparł świat jako egzystencję" [ 8 ]. Stąd sukces materializmu i światopoglądu naukowego. Potrzeba religijności jednak, jego zdaniem, ciągle była żywa w duszach wielu ludzi i kiedy symbole ponadświatowej religii zostały zakazane, to na ich miejsce pojawiła się przebrana w naukowe szaty religia wewnątrzświatowa [ 9 ]. W jej ramach mit wytwarza się świadomie, by masy emocjonalnie związać oraz wtłoczyć w politycznie skuteczny stan oczekiwania na uzdrowienie [ 10 ]. Mit zatem jest czynnikiem mobilizującym i wprowadzającym stan permanentnej gotowości. Centralne miejsce przysługuje również wspólnocie. To co wzmacnia wspólnotę, stanowi prawdę. Dlatego też znajomość i stosowanie propagandy oraz psychologicznych technik manipulacji nie jest jedynie odpowiednie ze względów technicznych, tj. ze względu na ekspansję władzy, lecz słuszne ze względu na pomyślność całej wspólnoty [ 11 ]. A to oznacza że propaganda nie jest jedynie środkiem do władzy, lecz celem samym w sobie. Bo wszystko to, co wspiera kolektyw, jest słuszne i dobre.

Powojenne Włochy były znakomitym gruntem dla takich idei. Tuż po I wojnie światowej S. Panunzio pisał tak: „Istnieje desperacka potrzeba pewnej religii. Występuje ogólne poczucie religijności… lecz samej religii brakuje" [ 12 ]. Włochy potrzebowały nowej wiary, która by zjednoczyła naród i wzmocniła nowe państwo. Nie był to jedynie cel sporej rzeszy kombatantów, ale wiara podzielana przez polityków i intelektualistów zarówno z lewa, jak i prawa. Faszyzm wyszedł ku tej potrzebie i spełnił ją z nawiązką. Narodził się on jako „ruch afirmujący prawo do zwycięstwa i realizacji 'włoskiej rewolucji', do walki przeciwko 'wewnętrznym wrogom' i przeciwko klasom rządzącym, by przynieść moralną i duchową jedność nowych Włoch" [ 13 ]. Na początku nie wyróżniał się niczym szczególnym na tle innych nacjonalistycznych organizacji. Z czasem jednak urósł do rangi ruchu masowego i zyskał monopol na patriotyzm, co w tym wypadku oznaczało przemianę symboli państwa w symbole faszystowskie. Pod względem programowym cechował go synkretyzm, łączący wiele doktryn, w tym katolicyzm, określany jako „religia ojców". Centralne miejsce przysługiwało rzymskiej mitologii, która stała się źródłem faszystowskiej symboliki oraz stanowiła uprawomocnienie dla imperialnych zapędów — kontynuacja pierwotnego przeznaczenia Włoch w postaci Imperium Romanum. To wszystko prowadziło do swoistej absolutyzacji państwa, a w efekcie do głębokiej depersonifikacji i instrumentalizacji jednostki. Bo jak głosił jeden z tekstów: „Państwo jest wszystkim i nie istnieje nic ludzkiego bądź duchowego, co miałoby jakąś wartość bez Państwa. W tym sensie faszyzm jest totalitarny, a państwo faszystowskie jako synteza i jedność, leży u podstaw każdej wartości (...) Państwo jest absolutne i w porównaniu z państwem wszystkie jednostki są względne" [ 14 ]. Nie sama władza jednak była celem, lecz źródło ludzkiej moralności — sumienie. W jednym z wydań Il Mondo z 1923 roku można przeczytać następujący fragment: „Partia może przejąć kontrolę nad publicznym życiem, ale nigdy nie przekroczy granicy ludzkiego sumienia(...). Faszyzm jednakże w zasadzie nie dąży jedynie do przejęcia władzy we Włoszech, co do monopolizacji kontroli nad sumieniem Włochów. Posiadanie władzy nie wystarczy: faszyzm pragnie posiadać osobiste sumienie każdego obywatela, pragnie nawrócenia Włochów" [ 15 ].

Swój sukces jednakże faszyzm zawdzięcza przede wszystkim rozbudowanemu systemowi ceremonii i rytuałów. Był to pierwszy ruch, który świadomie i metodycznie wprowadził religijną liturgię do politycznej sfery. Rytuały przejścia dla nowych członków, bogate ceremonie pogrzebowe, kult wojny i epos heroizmu, nowy kalendarz regulujący święta narodowe, liczne pochody, procesje i manifestacje z flagami i ogniem (jako symbolem zniszczenia i regeneracji), monumentalne budowle i pomniki… Wszystko to miało służyć legitymizacji nowego porządku. Bez kultu Duce jednakżeprawdopodobnie spełzłoby na niczym. Benito Mussolini pełnił rolę protagonisty i głównego architekta zwycięstwa faszyzmu [ 16 ].

Wraz z rozbudową reżimu kult Duce przybrał rozmiary niespotykanego jak dotąd bałwochwalstwa. Jak pisze Gentile "jego namaszczenie jako proroka, zbawcy, twórcy i przewodnika narodu było tylko jednym aspektem jego mitycznej przemiany. Był pokazywany jako najwyższy na włoskiej scenie, jako summum i synteza każdej formy wielkości, największy myśliciel i człowiek czynu wszystkich czasów. Był mężem stanu, prawodawcą, filozofem, pisarzem, artystą, uniwersalnym geniuszem, prorokiem, mesjaszem, apostołem, nieomylnym nauczycielem, emisariuszem Boga (...) Jego wielkość była opisywana przez analogię do Cezara, Augusta, Machiavellego, Napoleona, Sokratesa, Platona, Mazziniego i Garibaldiego, nie wyłączając świętego Franciszka z Asyżu, Chrystusa i samego Boga, ponieważ jak napisał Asvero Gravelli 'Bóg i historia dziś znaczą Mussolini'" [ 17 ]. A skoro tak, to nie może dziwić, zaszczepiany nowym członkom, religijny imperatyw tego typu: „Zawsze mniej wiarę. Mussolini dał tobie wiarę(...). Cokolwiek Duce powie jest prawdą. Słowa Duce nie mogą być podważane(...). Każdego poranka, po twoim wyznaniu wiary w Boga, recytuj twoją 'wiarę w Mussoliniego'. Sam Mussolini jednak również wierzył. W "Doktrynie Faszyzmu" pisał tak: „faszyzm jest religijną koncepcją życia, w której człowiek jest postrzegany w jego immanentnym związku z wyższym prawem, z obiektywną wolą, która przekracza każde indywiduum i wznosi go do rangi członka duchowej społeczności" [ 18 ]. Nie była to jedynie retoryka, bo chociaż Mussolini deklarował się jako ateista, to w rzeczywistości wielokrotnie dawał wyraz swej wiary w faszyzm i jego zbawienną misję we Włoszech.

Rosja była kolejnym krajem, w którym podjęto się realizacji projektu politycznej religii. To tutaj po raz pierwszy postanowiono wziąć teorię Marksa na „serio" i „wcielić ją w życie". Nie zamierzano jednak czekać, aż zgodnie z logiką dziejów nastąpi przejście od kapitalizmu do socjalizmu (co w przypadku ówczesnej Rosji, tkwiącej głęboko w feudalizmie, oznaczało daleką przyszłość), lecz zdecydowano się przyspieszyć bieg historii i dokonać skoku w komunizm o własnych siłach. Zadania tego podjął się Włodzimierz Lenin [ 19 ]. Dokonując jedynie słusznej interpretacji marksizmu (namiętnie zwalczając przy tym wszystkie inne), odrzucił uprzywilejowaną pozycję proletariatu, przenosząc ciężar historycznej misji na „awangardę klasy robotniczej" — partię komunistyczną. Partia, przeświadczona o swej wyjątkowej roli, przejęła wszystkie funkcję administracyjne, pozostawiając władzę wykonawczą w rękach Lenina.

Prowadziło to ostatecznie do totalnej centralizacji aparatu państwowego oraz kultu wodza, posiadającego władzę absolutną. Ta struktura organizacji przypominała Kościół, z nieomylnym papieżem na czele. Kościół ten posiadał swe dogmaty, hierarchów, cenzurę, święte teksty, ekskomunikę, heretyków, a także manichejską wizję rzeczywistości. Warto w tym miejscu przytoczyć fragment preambuły do konstytucji z 1923 roku: „Od czasu powstania republik radzieckich kraje świata podzieliły się na dwa obozy: obóz kapitalizmu i obóz socjalizmu. W obozie kapitalizmu panuje narodowa wrogość, nierówność, kolonialne niewolnictwo, szowinizm, narodowy ucisk i pogromy, imperialistyczne okrucieństwo i wojny. W obozie socjalistycznym natomiast panuje obustronne zaufanie i przyjaźń, narodowa wolność i równość, pokojowe współżycie i braterska współpraca narodów" [ 20 ]. Świat zatem to scena walki dwóch sił: socjalistycznej i kapitalistycznej. Pierwsza reprezentuje bezwzględne dobro, druga absolutne zło. Partia prowadzi do zwycięstwa dobra nad złem i urzeczywistnienia komunistycznego raju na ziemi. Jedyne co pozostaje to likwidacja „wrogów ludu" — źródła wszelkiego nieszczęścia.

Po przejęciu władzy przez Stalina, „wróg ludu" urasta do rangi centralnej kategorii nowego ładu politycznego. Centralnej i wygodnej zarazem, gdyż czyni się go odpowiedzialnym za wszelkie porażki i niedoskonałości systemu. Stalin wykorzystał także kult Lenina, by móc obwieścić się jego następcą. W tym celu posłużył się machiną propagandową występując w różnych filmach i kreując siebie jako jedynego prawowitego spadkobiercę nauk swego poprzednika. Poza tym nakazał zmumifikować ciało Lenina i umieścić go w mauzoleum na Placu Czerwonym. Odtąd stało się ono miejscem kultu i masowych pielgrzymek. To jednak Stalin okazał się największym bożyszczem ludu. Stawiono mu liczne pomniki, jego imieniem nazywano instytucje, szkoły, zakłady pracy, a nawet miasta. Artyści malowali obrazy z jego wizerunkiem, tworzyli wiersze i poematy na jego cześć. Określano go „lokomotywą historii", „słońcem narodów", „bolszewikiem z granitu", „człowiekiem ze stali"… by pół wieku później zrozumieć, że był największym masowym mordercą wszechczasów.

Podobny los spotkał kolejnego „herosa" - Adolfa Hitlera. Ten „największy z Niemców" wzbudzał nie tylko strach, ale także uwielbienie i zachwyt, graniczący często z nabożną czcią. Istnieją liczne świadectwa opisujące głębokie przeżycia religijne, jakich doświadczali słuchacze jego przemówień. Oto jedno z nich, autorstwa prowincjonalnego kupca — K. Luedecke: „Jego słowa były jak uderzenia bicza. Gdy mówił o wstydzie Niemiec, byłem w stanie ruszyć na każdego przeciwnika. Jego apel do niemieckiej godności był dla mnie zawołaniem do broni, nauka którą wygłaszał, objawieniem. Jawił mi się jako drugi Luter. (...). Kiedy siebie obserwowałem, spostrzegłem, że jego siła sugestii wprawia w urok zarówno tysiące jak i jednego. (...). Siła woli tego człowieka, namiętność jego szczerych przekonań, wydawały się ogarniać mnie całego. Miałem przeżycie, które można porównać jedynie z religijnym nawróceniem" [ 21 ].


1 2 3 Dalej..

 Po przeczytaniu tego tekstu, czytelnicy często wybierają też:
Myśl wolna i powolna a prawdy perswazyjne
Totalitaryzm i religia

 Zobacz komentarze (11)..   


 Przypisy:
[ 8 ] E. Voegelin, Politische Religionen, München, 1993, s. 50.
[ 9 ] Por. Voegelin, op. cit., s. 50.
[ 10 ] Ibidem, s.53
[ 11 ] Por. Voegelin, op. cit., s. 53-54.
[ 12 ] E. Gentile, The Sacralization of Politics in Fascist Italy, Harvard 1996, s. 16.
[ 13 ] Ibidem, s.20
[ 14 ] Ibidem, s.60
[ 15 ] Ibidem, s. 57.
[ 16 ] Jakkolwiek trudno jednoznacznie określić na ile funkcja jaką zajął w faszystowskiej organizacji wynikała z jego osobistej charyzmy, a na ile była jedynie zbiegiem okoliczności, to z pewnością nie można mu odmówić skuteczności w realizacji wyznaczonego mu zadania.
[ 17 ] Ibidem, s. 137.
[ 18 ] Ibidem, s.59
[ 19 ] A właściwie Władimir Iljicz Uljanow, gdyż Lenin był na początku jedynie pseudonimem literackim.
[ 20 ] Konstytucja ZSRR z 6 lipca 1923 r. przekł. z niem.
[ 21 ] J. Fest, Hitler. Eine Biographie, Hamburg, 2006, s. 256. Na marginesie warto podkreślić, że relacja ta pochodzi od człowieka, który pomimo tego, że później trafił do obozu koncentracyjnego nie potrafił wyzbyć się nabożnego uczucia do swego Führera.

« Idee i ideologie   (Publikacja: 19-01-2008 )

 Wyślij mailem..   
Wersja do druku    PDF    MS Word

Marcin Punpur
Absolwent ekonomii i filozofii. Studiował w Olsztynie, Bremie i Bernie. Zainteresowania: filozofia kultury, religii i polityki.

 Liczba tekstów na portalu: 53  Pokaż inne teksty autora
 Najnowszy tekst autora: W co wierzą ateiści
Wszelkie prawa zastrzeżone. Prawa autorskie tego tekstu należą do autora i/lub serwisu Racjonalista.pl. Żadna część tego tekstu nie może być przedrukowywana, reprodukowana ani wykorzystywana w jakiejkolwiek formie, bez zgody właściciela praw autorskich. Wszelkie naruszenia praw autorskich podlegają sankcjom przewidzianym w kodeksie karnym i ustawie o prawie autorskim i prawach pokrewnych.
str. 5697 
   Chcesz mieć więcej? Załóż konto czytelnika
[ Regulamin publikacji ] [ Bannery ] [ Mapa portalu ] [ Reklama ] [ Sklep ] [ Zarejestruj się ] [ Kontakt ]
Racjonalista © Copyright 2000-2018 (e-mail: redakcja | administrator)
Fundacja Wolnej Myśli, konto bankowe 101140 2017 0000 4002 1048 6365