|
Chcesz wiedzieć więcej? Zamów dobrą książkę. Propozycje Racjonalisty: | | |
| |
Złota myśl Racjonalisty: "Istota ludzka powinna umieć zmieniać pieluchy, zaplanować inwazję, ubić wieprza, zbudować statek, zaprojektować dom, napisać sonet, poprowadzić księgę rachunkową, zbudować mur, nastawić złamanie, pocieszać umierających, wydawać rozkazy, przyjmować rozkazy, działać w grupie, działać samemu, rozwiazywać równania, analizować nowe problemy, roztrzasać nawóz, zaprogramować komputer, ugotować smaczny.. | |
| |
|
|
|
|
Kościół i Katolicyzm » Historia Kościoła » Kościół w Polsce
Wprowadzenie chrześcijaństwa [1] Autor tekstu: Joanna Żak-Bucholc
"Mieszko objąwszy księstwo zaczął dawać dowody zdolności umysłu i sił cielesnych i coraz częściej napastować ludy (sąsiednie) dookoła. Dotychczas jednak w takich pogrążony był błędach pogaństwa, że wedle swego zwyczaju siedmiu żon zażywał. W końcu zażądał w małżeństwo jednej bardzo dobrej chrześcijanki z Czech, imieniem Dobrawa. Lecz ona odmówiła poślubienia go, jeśli nie zarzuci owego zdrożnego obyczaju i nie przyrzeknie zostać chrześcijaninem. Gdy zaś on (na to) przystał, że porzuci ów zwyczaj pogański i przyjmie sakramenta wiary chrześcijańskiej, pani owa przybyła do Polski z wielkim orszakiem (dostojników) świeckich i duchownych, ale nie pierwej podzieliła z nim łoże małżeńskie, aż powoli, a pilnie zaznajamiając się z obyczajem chrześcijańskim i prawami kościelnymi, wyrzekł się błędów pogaństwa i przeszedł na łono matki-Kościoła."
Gall Anonim, Kronika polska *
Chrzest Chlodwiga w roku ok. 508 był bezsprzecznie aktem politycznym, który
wzmocnił rangę Franków na nowo zdobytych terenach, twierdzi autor pracy „Wczesne chrześcijaństwo"
Jan Wierusz Kowalski. Wojowniczy władca Franków podporządkował już sobie wiele sąsiednich plemion, a po chrzcie zyskał poparcie Kościoła w wojnie przeciw Wizygotom, a że ich wódz Alaryk był
arianinem nadano jej hasło krucjaty. Typowe. (Alaryka pokonano pod Poitiers.)<
Na Zachodzie Europy politykę osiągania celów politycznych pod płaszczykiem
religii kontynuował Karol zwany wiadomo czemu Wielkim. "Aby zmusić Sasów, których ziemie
pragnął zagarnąć, do przyjęcia chrześcijaństwa, użył mocnych argumentów: masakry i zniszczenia,
chrzty dokonywane na siłę (...), prawodawstwo karzące śmiercią wszelki wrogi akt wymierzony w kościoły, duchowieństwo czy chrześcijaństwo. Nawrócenie traktowano zatem jako duchową
konsekwencje fizycznego podboju. Uznanie przez pogan siły chrześcijańskiej armii szło w parze z ich przystąpieniem do religii chrześcijańskiej"
"Jeżeli ktoś pośród ludu Saksonów będzie się chciał ukryć wśród niego jako nieochrzczony i chrztem pogardziwszy zechce zostać poganinem niech śmiercią będzie ukarany"
głosi Kapitularz o krajach saskich z VIII w. .
Właśnie na podstawie "Kapitularza..." doskonale widać jak owocnie układała się
współpraca między władzą świecką a duchowną — otóż z 14 rozporządzeń prawnych dotyczyło
przestępstw sankcjonowanych karą śmierci — w tym aż 10 odnosiło się do przestępstw
przeciw wierze chrześcijańskiej: takimi przestępstwami karanymi śmiercią, prócz odmowy
przyjęcia chrztu, było np. okradanie kościołów, kremacja zwłok, spożywanie mięsa podczas
postu… Miła zachęta, nieprawdaż ? W takiej to właśnie miłej atmosferze chrześcijaństwo
wkraczało do krajów Europy, by wziąć cały kontynent w posiadanie i na zawsze zmienić jego
dzieje. A niedługo zawita też do naszego kraju. W podobnie miłej atmosferze. Jakimż zatem
„aktem strzelistym" było przyjęcie chrześcijaństwa przez Mieszka, co tak lubią rozpamiętywać
nasi purpuraci ? Przecież on musiał to zrobić. I już. Koniec. Kropka. Inaczej
"śmiercią byłby ukarany". Jakaż zasługa w wykonywaniu tego, co konieczne do przetrwania. I gdzież tu dobrodziejstwo nowej religii ?
Tak to jest kiedy od zarania zmiesza się wiarę z polityką… Tak jak umocowania prawne miały
służyć religii i jej funkcjonariuszom, jak to widzieliśmy wyżej, tak też "cała struktura
polityczna państwa Franków miała według Karola Wielkiego i jego doradców służyć strukturze
katolicyzmu" (Wierusz Kowalski). Jak potem w Polsce. A my dodajemy jeszcze, że użyte
tu słowo „katolicyzmu" znaczy raczej „hierarchii kościelnej" tylko ona bowiem na tym korzystała.
Dla ludzi Kościoła ustanowiono dziesięcinę w tych oto słowach:
"Wedle zalecenia Boga
rozkazujemy, aby wszyscy dziesiątą cześć swego mienia i swojej pracy swoim kościołom i duchownym
oddawali: tak szlachetnie urodzeni, jak i niskiego pochodzenia" (ibidem).
Jasne ? „Bóg zalecił" — więc Kościół może i nie chce, ale musi brać te srebrniki. W państwie
Karola, gdzie tak wielką rolę spełniało duchowieństwo, w rękach którego skupiła się nie tylko
największe posiadłości ziemskie, ale i sprawowanie kontroli nad każdą niemal dziedziną życia,
było 90% ludzi niepiśmiennych. Czyli jedno z dwóch: albo braciszkowie słabo się spisywali w kwestii oświaty przez lenistwo, albo już wtedy starano się utrzymać poddanych w ciemnocie.
Zważywszy późniejsze dzieje Kościoła można raczej optować za tym drugim wnioskiem.
Jak wcześniej mariaż z cesarstwem Rzymskim, tak teraz pojawia się mariaż z wysuwającą się na pierwszy plan siłą Franków. Wydaje się to tak ważne także dla polskich
dziejów, że zacytujemy list Karola Wielkiego do papieża Leona III:
"Do nas należy z pomocą boża ochraniać orężem wszędzie na zewnątrz święty Kościół
Chrystusowy od najazdu pogan i zniszczenia ze strony niewiernych, a na wewnątrz
wzmacniać szerzeniem wiary katolickiej. Do Was, Ojcze Święty, należy wspomagać nasze
wojsko, z rękami podniesionymi do Boga wraz z Mojżeszem, aby za Waszym pośrednictwem a łaską
bożą zawsze i wszędzie chrześcijaństwo odnosiło zwycięstwo nad nieprzyjaciółmi Jego świętego
imienia i aby imię Pana naszego Jezusa Chrystusa zajaśniało na całym świecie"
Oto kwintesencja celów ideologii chrześcijańsko-cesarskiej !
Taki styl widzenia świata, rządzenia nim i takie też sposoby realizacji tego stylu i tych
celów zobaczą również ziemie polskie. A jak już widzieliśmy wyżej nasi „pisarze" jak Skarga
niemal słowo w słowo powtórzą te tezy. Oto tradycja.
Historiografia polska, szczególnie ta pozostająca w zgodzie z taką wizją
dziejów Polski, jaką promuje Kościół, chętnie przedstawia początki naszych dziejów tak, jakby
przed Mieszkiem, a szczególnie przed aktem, jakiego dokonał, tj. przyjęciem chrztu, na ziemiach
tych była po prostu pustynia. [ 1 ]
"Było to również w pełnej zgodzie z podręcznikową zbitką pojęciową, iż historia Polski
zaczęła się w roku 966 od chrztu Mieszka. A co było wcześniej ? Jakaś nieokreśloność,
którą wprawił w polskie dzieje już pierwszy historyk, Gall Anonim, pisząc te jakże ważkie
słowa: „Lecz dajmy pokój rozpamiętywaniu dziejów ludzi, których wspomnienie zaginęło w niepamięci wieków i których skaziły błędy bałwochwalstwa (...)". Oczywiste jest,
że Kościołowi bardzo pomocna była wizja Polski "stworzonej przez Kościół" -
takiej, która od początku jest chrześcijańska, która nie zaznała wcześniejszych, rdzennych a więc „pogańskich" alternatyw kulturowych, i dosłownie wszystko zawdzięcza
ideom przybyłym z Rzymu albo za jego pośrednictwem"
Cóż, pewnie to niewygodne, ale archeologia dostarcza coraz to nowych
świadectw, że na obszarze Polski nie tylko rozkwitały ośrodki kulturowe, ale i powstawały
organizmy, które może nie do końca można by nazwać „państwowymi", to jednak potężne i jednoczące wiele plemion. Nie miejsce tu na omówienie roli Celtów, Hunów, Gotów, i oczywiście naszych słowiańskich przodów, podobnie też nie możemy poświęcić uwagi
kulturze łużyckiej, która jest niewątpliwie niezmiernie istotnym czynnikiem dziejów,
ale o protopaństwie Wiślan, kilka słów powiedzieć musimy, gdyż łączy się ta sprawa z głównym
tokiem naszych rozważań. O państwie i księciu Wiślan, który był „siln wielmi" mówi się
zarówno w pismach tzw. Geografa bawarskiego, i "Żywocie św. Metodego" ale
nawet w notach króla angielskiego Alfreda, co oznacza, że państwo to cieszyło się jako
takim rozgłosem. Ale skupmy się teraz na przekazie zawartym w "Żywocie...".
Jest tam takie mianowicie zdanie: "posławszy do niego (księcia Wiślicy) Metody
kazał mu powiedzieć: Dobrze by było synu, abyś się dał ochrzcić dobrowolnie na swojej
ziemi, bo inaczej w niewolę wzięty i zmuszony przyjąć chrzest na ziemi cudzej".
To się nazywa zachęta, nieprawdaż...? Podobna trochę do tej, kierowanej do Saksonów
(czyli Sasów). Tradycja Karola Wielkiego. Książę "urągał chrześcijaństwu",
tu: pewnie chodziło o władcę państwa wielkomorawskiego Świętopełka, który wreszcie pokonał go, i książę zmuszony został jednak przyjąć chrzest w niewoli.
W Wiślicy odnaleziono resztki chrzcielnicy, która może świadczyć,
że przyjęto wtedy religię w obrządku słowiańskim (ok. 880 r.). Jeśli byłby to wynik
akcji misyjnej Metodego (a raczej jego uczniów) to trzeba wiedzieć, że obrządek słowiański
nie łączył się w tym czasie wcale z problemem „schizmatyckim"; działalność Cyryla i Metodego
cieszyła się przecież błogosławieństwem papieża (do czasu). Po prostu — znowu polityka !
Kler niemiecki krzywo patrzył na działalność Metodego i Cyryla, nie ustawał w oskarżeniach
ich o herezję, a pech chciał, że Kościół Wschodni w tym właśnie czasie pragnął pod wodzą
Focjusza zerwać związki z Zachodnim, co jeszcze bardziej zagęściło atmosferę.
Obaj „apostołowie" obrządku słowiańskiego musieli tłumaczyć się w Rzymie, papież jednak
zezwolił na kontynuowanie działalności. Dopiero klęska Rościsława, przywódcy państwa
wielkomorawskiego, na terenie którego działał Metody, w wojnie z Ludwikiem Niemieckim
(869), przekreśliła szansę na równouprawnienie obu form obrządków. Pokonany
władca został po chrześcijańsku uwięziony i oślepiony, podobnie brutalnie zresztą
traktowano Metodego, którego dopiero osobista interwencja papieża uwolniła od
tortur, jakim poddawali go katoliccy zwycięzcy. Ale cóż, Niemcy dopięli swego,
osiągnęli monopol, bo choć papież Jan VIII specjalną bullą zezwolił
na odprawianie liturgii w obrządku słowiańskim, to jego następca Stefan VI potępił
ją, a jej zwolenników uznał za heretyków.
Jeśli faktycznie Polska ma przeszłość chrześcijańską daleko głębszą
niż od roku 966, to nie zmienia faktu, że chrzest szedł od strony tak czy owak — jeszcze — prawomyślnej. Gall wspomina coś o dwóch metropoliach (czyżby jedna była w obrządku
słowiańskim ?). On też w taki sposób wyrażał się w pieśni żałobnej na okoliczność śmierci
Chrobrego: "Wszyscy ze mną czcijcie pogrzeb męża tej zacności: (...) Czy kto rodem jest
z słowiańskiej, czy łacińskiej włości". Śmierć Chrobrego to rok 1025 — czyżby jeszcze wtedy utrzymywały się w Polsce oba obrządki? Niewykluczone, że
sam Kraków ma przeszłość cerkiewno-słowiańską. Z rejestru imion biskupich wynika
bowiem, że biskupa Pappona mianowanego po zjeździe gnieźnieńskim na biskupstwo
krakowskie poprzedzają dwaj zupełnie nie znani biskupi: Prochor i Prokulf. Część
uczonych uważa, że oni właśnie byli wcześniejszymi od łacińskich biskupami obrządku
słowiańskiego! Z kolei badania archeologiczne prowadzone na Ostrowie Lednickim
dostarczają interesującego materiału (patrz: Janusza Roszko „Kolebka Siemowita"),
który świadczy o obecności obrzędowości w wydaniu słowiańskim (znaleziono np.
krzyże „greckie"). A przecież Ostrów był swoistą „wyspą Piastów", jedną ze stolic !
Jeśli Dąbrówka i sam Mieszko sympatyzowali z obrządkiem słowiańskim, to mielibyśmy
odpowiedź na pytanie dlaczego to nasz pierwszy chrześcijański władca nie został ogłoszony
świętym, tak jak było w zwyczaju i jak zostali ogłoszeni pierwsi chrześcijańscy władcy
Węgier czy Czech. I dlaczego syn Mieszka Bolesław Chrobry nie starał się wcale o przyozdobienie
skroni ojca aureolą ? A może zmieniła się koniunktura, obrządek słowiański zwalczany przez
duchowieństwo niemieckie tracił łaski Rzymu, zaś Chrobry wychowany na cesarskim dworze
Ottonów był wiernym zausznikiem rzymskiego katolicyzmu w wersji „niemieckiej".
Świętym został Wojciech, a nie Mieszko, zaś Kościół w Polsce przeorganizowano, po schizmie
wschodniej (1054 r.) zacierając wszelkie ślady obecności nieprawomyślnego już
obrządku. Polscy władcy nie chcieli też zapewne nieuniknionych tarć między duchownymi
obu obrządków. Wybrali podporządkowanie Rzymowi i cesarzowi Zachodu.
A niejasna sprawa buntu Masława ? Powiada się w kronikach, że stanął
on na czele pogańskiego buntu, przeciw powracającemu do kraju Kazimierzowi Odnowicielowi,
zwanego też nie bez kozery Mnichem. Kazimierz zatrzymał się w Krakowie w roku 1039, po
najeździe Brzetysława, który jak wiadomo wywiózł szczątki św. Wojciecha i zrujnował kraj, i nie od razu zdecydował się na zduszenie buntu mającego swe centrum w Płocku. Pogański
bunt ? Gall wspomina coś o tym, że Kazimierz wyprawił się przeciw
"falsi christicolae", a nie poganom. Są uczeni, którzy w Masławie widzą...
Piastowicza, nikt inny w tamtych czasach nie poważyłby się bowiem na taki przewrót i nie
zgromadził tylu zwolenników (prof. Adamus). Może nawet Masław był synem tajemniczej dziewczyny, z którą związał się Mieszko II ? Kroniki wymazywały imiona kłopotliwych książąt (por. Bolesław
zwany Zapomnianym), ale dziś nauka przywraca im życie. Kroniki także zniekształcały prawdę, z różnych zresztą przyczyn.
1 2 Dalej..
Przypisy: [ 1 ] Jakąś namiastkę Polski przedchrześcijańskiej, dał Łysiak
swą quasi-mitologią "Poczet Królów Bałwochwalców" « Kościół w Polsce (Publikacja: 16-05-2002 Ostatnia zmiana: 08-11-2003)
Wszelkie prawa zastrzeżone. Prawa autorskie tego tekstu należą do autora i/lub serwisu Racjonalista.pl.
Żadna część tego tekstu nie może być przedrukowywana, reprodukowana ani wykorzystywana w jakiejkolwiek formie,
bez zgody właściciela praw autorskich. Wszelkie naruszenia praw autorskich podlegają sankcjom przewidzianym w
kodeksie karnym i ustawie o prawie autorskim i prawach pokrewnych.str. 57 |
|