Racjonalista - Strona głównaDo treści


Fundusz Racjonalisty

Wesprzyj nas..
Zarejestrowaliśmy
205.013.520 wizyt
Ponad 1064 autorów napisało dla nas 7362 tekstów. Zajęłyby one 29015 stron A4

Wyszukaj na stronach:

Kryteria szczegółowe

Najnowsze strony..
Archiwum streszczeń..

 Czy Rosja użyje taktycznej broni nuklearnej?
Raczej tak
Chyba tak
Nie wiem
Chyba nie
Raczej nie
  

Oddano 15 głosów.
Chcesz wiedzieć więcej?
Zamów dobrą książkę.
Propozycje Racjonalisty:
Jan Wójcik, Adam A. Myszka, Grzegorz Lindenberg (red.) - Euroislam – Bractwo Muzułmańskie

Znajdź książkę..
Sklepik "Racjonalisty"

Złota myśl Racjonalisty:
"(...) wolność, równość, braterstwo! Jest to słowo niezmiernej wagi, słowo rewolucyjne i wzniosłe, które zastąpiło dawny tryptyk pokorny, zrezygnowany i żałosny: wiara, nadzieja, miłość... Wolność - wiarą. Ten sam poryw serca, być może ten sam entuzjazm, ale jakże wielka różnica! Z jednej strony człowiek, który podnosi się i powstaje, który jest silny, który szuka; z drugiej świadomość, która..
 Filozofia » Filozofia religii

Zmartwychwstać po amerykańsku [1]
Autor tekstu:

Celem niniejszego artykułu będzie przedstawienie głównych teorii zmartwychwstania (w skrócie Z), w większości autorstwa amerykańskich filozofów analitycznych. Istnieje w języku polskim przynajmniej jedna praca, która spełnia ten cel (zob. Ziemiński 1999, s. 375-407), ale jest ona znana, jak przypuszczam, tylko wąskim kręgom specjalistów. Z punktu widzenia wykształconego polskiego katolika prezentowane tu teorie mogą wydać się szokujące. Nie zamierzam jednak zajmować się kwestią, która z nich (jeśli w ogóle!) jest trafna, ma za to nadzieję na ukazanie — poza prezentacją stanowisk — dwóch rzeczy: mianowicie tego, jakie założenia i kontrowersje filozoficzne związane są z poszczególnymi teoriami; oraz — i to chyba ważniejsze — tego, że amerykańskie czy w ogóle anglosaskie środowiska filozoficzne są otwarte na dyskusje nawet na tak niecodzienne tematy, a w dyskusjach tych biorą udział ateiści, chrześcijanie różnych wyznań oraz wyznawcy innych religii, czyniąc to w sposób niezwykle wyważony i wolny od ideologicznego zacietrzewienia. Jestem przekonany, że taka postawa zasługuje na upowszechnienie.

Możliwość i „charakter" Z zależy przede wszystkim od teorii tzw. tożsamości osobowej. Teorii takich jest multum, a przeto i los ewentualnego Z różnie będzie wyglądał. Zadaniem teorii tożsamości osobowej jest, mówiąc w największym skrócie, odpowiedzieć na pytanie: kiedy osoba x w czasie t jest identyczna z pewnym obiektem y w czasie t1?

1. Teoria cielesna

Zgodnie z nią, osoba x jest identyczna z y wtedy i tylko wtedy, gdy (w skrócie wtw) x i y posiadają to samo ciało (czy — dokładniej — są tym samym ciałem) [ 1 ]. Zgodnie z tym, Z jest możliwe pod warunkiem, że ciało przed śmiercią będzie identyczne z ciałem zmartwychwstałym. Tu jednak pojawiają się problemy:

a) Czy byłoby to w ogóle Z, czy tylko wskrzeszenie, skoro ciało ma być to samo? Wyobraźmy sobie Łazarza, którego ciało rozkłada się w grobie. Jeżeli Bóg cudownie odwróci procesy rozkładu, ożywi ciało i poczyni parę podobnych „poprawek" (np. usunie chorobę będącą przyczyną śmierci), to powstały żywy i zdrowy Łazarz znowu za jakiś czas umrze.

b) Załóżmy, że Łazarz zupełnie się rozłożył „na proch i pył", by tak rzec. Jeżeli teraz Bóg w cudowny sposób z cząsteczek rozsianych w świecie zsyntetyzuje na powrót zdrowego Łazarza, czy można powiedzieć, że ciało po Z jest tym samym ciałem, co ciało przed śmiercią?

Jak się wydaje, mamy do wyboru następujące opcje: 1) ciało Łazarza w przerwie między śmiercią a Z istnieje w postaci prochu albo też 2) nie istnieje. Pierwsza możliwość wydaje się dość dziwaczna i nie ma wielu zwolenników wśród filozofów. Druga prowadzi do kolejnej trudności: chodzi o przerwę w istnieniu ciała. Jeżeli ciało przed przerwą nie jest identyczne z ciałem po przerwie, to zmartwychwstała osoba jest inną osobą. A zatem moje Z nie ma sensu, skoro powstanę nie ja, ale ktoś inny (choć wielce podobny do mnie). Jeżeli zaś jest to to samo ciało, to przypadek ten zdaje się gwałcić tzw. zasadę Locke’a: żaden obiekt nie ma dwóch początków w czasie.

Tezę o inności ciała akceptuje dość wielu, np. Peter van Inwagen oraz Lynne Rudder Baker, są jednak też jej przeciwnicy, np. Michael Burke i Arthur N. Prior (neutralny jest zaś np. Michael C. Rea). Istotnie, nie jest wykluczone, że dylemat ten jest fałszywy: rozważmy przykład zegarka, który oddałem do gruntownej naprawy (konieczne było rozłożenie go na najdrobniejsze części). Gdyby po złożeniu był to inny zegarek, zegarmistrz mógłby mi odpowiedzieć na pytanie o mój zegarek, że nie ma tu zegarka, którego oddałem do naprawy (jest za to jakiś inny, podobny do niego, ale to bez znaczenia). Krótko mówiąc, wydaje się, że albo zasada Locke’a jest fałszywa, albo nie ma tu po prostu zastosowania.

Co jednak ma powiedzieć wspomniany van Inwagen, który uznaje się za chrześcijanina i zarazem przyjmuje zmodyfikowaną teorię cielesną (stąd zaliczany jest do niemałej grupy tzw. „chrześcijańskich materialistów" [sic] — dokładniej, uznaje, że osoba x jest identyczna z y wtw x i y mają ten sam [żywy] mózg)? Jego rozwiązanie wygląda, mówiąc delikatnie, niepoważnie: przed śmiercią Bóg w ułamku sekundy (tj. tak szybko, że najlepsze kamery nie mówiąc o ludzkim oku nie zarejestrują tego) wymienia ciała tak, że widzimy umierającą kopię, podczas gdy prawdziwy umierający jest przeniesiony w zaświaty i tam zostaje „zrewitalizowany". Teoria taka nie ma, i chyba słusznie, wielu zwolenników.

Kolejną trudność dostrzegli już pierwsi chrześcijanie. Wyobraźmy sobie, że nasz Łazarz był podróżnikiem i zjedli go ludożercy, których z kolei zastrzelili koloniści. Jak ma wyglądać Z Łazarza i jego degustatorów, skoro części ciała Łazarza stały się częściami ciał ludożerców? [ 2 ]

Wszystko to powoduje, że wypada rozejrzeć się za inną teorią niż cielesna. Istnieje też ściśle teologiczna racja dla tego manewru: analiza Nowego Testamentu pod kątem problemu Z (uwagi samego Jezusa [Mt 22,30; Mk 12,25; Łk 20, 36], relacje ze spotkań z Jezusem zmartwychwstałym [Mt 28,20; Mk 16,12; Łk 24,31.36-43; J 20,19-20.26-27 i 21,4-22] oraz uwagi św. Pawła [1 Kor 15,6.35-54]) sugerują, że ciało po Z ma tak odmienne właściwości od ciała przed Z, że należy uznać je za inne ciało. Nie musi to oznaczać, że nie ma ono nic wspólnego z ciałem przed Z; w przypadku naszego zjedzonego Łazarza wystarczy, by jakaś porcja cząstek została użyta do budowy ciała zmartwychwstałego. Niemniej jednak mamy do czynienia z przerwą w tożsamości ciał.

2. Teoria psychologicznej ciągłości/powiązania [ 3 ]

Według tej koncepcji, osoba x jest identyczna z y wtw zachodzi między nimi ciągłość psychologiczna. Zauważmy, że nie ma tu mowy o ciele — zatem teoria ta dopuszcza sytuację, by rzekome dwie osoby miały różne ciała, a przy tym były jedną i tą samą osobą, o ile zachodzi między nimi ciągłość psychologiczna.

Problem tej teorii w kontekście Z wydaje się być ewidentny, gdyż koncepcję tę stworzono z myślą o „ziemskim" życiu [ 4 ], tymczasem pomiędzy naszym Łazarzem przed zjedzeniem a Łazarzem zmartwychwstałym istnieje, jak można rozsądnie zakładać, długi okres, w którym mamy do czynienia z pyłem i prochem, a więc nie ma sensu mówić tu o jakiejś ciągłości psychologicznej. Można jednak temu zaradzić, przynajmniej na pierwszy rzut oka, dwojako: po pierwsze, można założyć, że przed śmiercią w jakimś innym świecie Bóg stwarza osobę o dokładnie tej samej psychice, co Łazarz; po drugie, można osłabić warunek ciągłości do wystarczającego podobieństwa psychologicznego. Zastanówmy się nad pierwszą opcją. Otóż wydaje się ona prowadzić do sytuacji, że w pewnym czasie będą istnieć dwie osoby o psychice Łazarza: jedna w umierającym ciele, druga w zmartwychwstałym. Która z nich będzie Łazarzem? Po wtóre, co znaczy „w innym świecie?"

Jeżeli znaczy to, że w jakimś obszarze czasoprzestrzeni nieciągłym z naszym wszechświatem, to nie ma sensu mówić np., że w czasie t istnieją (lub nie) dwaj kandydaci na bycie Łazarzem. Jeżeli zaś chodzi o np. jakąś odległą planetę (nazwijmy ją „Paradise-1"), to czy nie jest to zbyt niepoważne podejście do wiary, skoro przypomina jakąś powieść s-f [ 5 ]? Niektórzy mogą tu wreszcie zauważyć, że takie niezwykłe okoliczności (np. sam dystans przestrzenny) sprawiają, że nie można tu mówić o ciągłości psychologicznej, a zatem osoba z psychiką Łazarza stworzona w raju nie jest Łazarzem, a co najwyżej jego kopią. A zatem odrzućmy warunek ciągłości, a przyjmijmy, że do tożsamości osobowej potrzeba wystarczającego podobieństwa psychologicznego. Wtedy jednak powraca problem duplikacji — i to zarówno w wersji, gdy nie ma przerwy czasowej między Łazarzem przed Z a Łazarzem po Z, jak i gdy jest takowa przerwa: wyobraźmy sobie bowiem, że Bóg wskrzesza z prochu duplikaty psychologiczne. Który jest Łazarzem?

Z podobną sytuacją mamy wbrew pozorom do czynienia także w tym życiu: wyobraźmy sobie amebę A, która dzieli się na ameby B i C. Kto jest kim? Wydaje się, że mamy przynajmniej 5 możliwych odpowiedzi na to pytanie: 1) A = B; 2) A = C; 3) A = B = C; 4) wszystkie ameby są różne, co równa się przyznaniu, że A ginie; 5) A = B, A = C, lecz B ≠ C. 1) i 2) są arbitralne, 3) zaś implikuje „nielokalność" ameby (coś jak bilokacja — na wzór pewnych obiektów kwantowych), 5) z kolei implikuje, że identyczność jest nieprzechodnia, co jest przez większość filozofów odrzucane [ 6 ], zastanówmy się więc nad 4). Czy nie wydaje się to najlepszą opcją?

Rozważmy Łazarza, który obraca się w proch. Jeżeli z tego prochu zostanie wskrzeszona osoba wystarczająco podobna psychologicznie do Łazarza, to jest to Łazarz, ale jeżeli zostaną z niego wskrzeszone dwie takie osoby, żadna z nich nie będzie Łazarzem. Sugeruje to następującą modyfikację teorii podobieństwa psychologicznego: osoba x jest identyczna z y wtw x i y są wystarczająco podobni psychologicznie i nie istnieje żaden inny obiekt z wystarczająco podobny psychologicznie do x lub y.

Sformułowanie to jest niestety paradoksalne: wygląda na to, że przetrwanie osoby uzależnione jest tu od nieistnienia zewnętrznego względem niej obiektu! Wyobraźmy sobie, że jestem rzekomym zmartwychwstałym Łazarzem. Pamiętam moje przeszłe ciężkie życie i cieszę się perspektywą lepszego życia. Nagle spotykam kogoś, kto mi mówi: „Słuchaj, mam złą wiadomość. Ty nie jesteś Łazarzem. Milion lat świetlnych stąd pojawiła się bowiem osoba wystarczająco podobna psychologicznie do ciebie. Łazarz przestał istnieć." Konsternacja jest tu chyba zrozumiała: jak to, co ma do mojej tożsamości coś, co wydarzyło się taki szmat drogi stąd?! Jedyna rada wydaje się tu być taka: teorię psychologicznego podobieństwa należy odrzucić [ 7 ].


1 2 3 Dalej..

 Po przeczytaniu tego tekstu, czytelnicy często wybierają też:
Religia. Co o niej wiemy?
Deizm

 Zobacz komentarze (2)..   


 Przypisy:
[ 1 ] Pomijam tu czynnik czasowy jako domyślny, aby nie komplikować.
[ 2 ] Zauważmy, że nie pomoże tu teoria żądająca nie identyczności całego ciała, ale np. tylko mózgu (przysmak ludożerców).
[ 3 ] W literaturze poświęconej tożsamości osobowej odróżnia się od siebie psychologiczne powiązanie i psychologiczną ciągłość. Pierwsze wyznaczone jest przez trwałość przekonań i pragnień oraz przez relacje typu: przeżycia — ich dostępność w pamięci, intencje — działania zmierzające do ich realizacji itp. Oczywiście, powiązanie psychologiczne jest stopniowalne. Jeśli podmiot p1 w czasie t1 (w skrócie, p1t1) i p2t2 są powiązani psychologicznie w wysokim stopniu, oraz p2t2 i p3t3 także, to pomiędzy p1t1 a p3t3 zachodzi ciągłość psychologiczna (dokładniej, relacja ciągłości psychologicznej jest po prostu — mówiąc żargonem matematyków — ancestralem relacji „silnego" powiązania psychologicznego). Dla prostoty pominiemy jednak wspomniane rozróżnienie.
[ 4 ] Choć i tu są problemy, ale nie będziemy rozwijać tej dygresji.
[ 5 ] W istocie, na przeprowadzoną niedawno wśród wierzących Amerykanów ankietę, gdzie według nich znajduje się raj (niebo), większość odpowiedziała, że gdzieś w przestrzeni kosmicznej!
[ 6 ] Wyjątkiem jest np. Graham Priest.
[ 7 ] Nie wszyscy, co ciekawe, uznają tzw. teorię psychologicznej ciągłości bez duplikacji za absurdalną: do zwolenników należy Robert Nozick, Sydney Shoemaker i w pewnym sensie też Derek Parfit.

« Filozofia religii   (Publikacja: 18-03-2008 )

 Wyślij mailem..   
Wersja do druku    PDF    MS Word

Tomasz Kąkol
Publicysta
Wszelkie prawa zastrzeżone. Prawa autorskie tego tekstu należą do autora i/lub serwisu Racjonalista.pl. Żadna część tego tekstu nie może być przedrukowywana, reprodukowana ani wykorzystywana w jakiejkolwiek formie, bez zgody właściciela praw autorskich. Wszelkie naruszenia praw autorskich podlegają sankcjom przewidzianym w kodeksie karnym i ustawie o prawie autorskim i prawach pokrewnych.
str. 5788 
   Chcesz mieć więcej? Załóż konto czytelnika
[ Regulamin publikacji ] [ Bannery ] [ Mapa portalu ] [ Reklama ] [ Sklep ] [ Zarejestruj się ] [ Kontakt ]
Racjonalista © Copyright 2000-2018 (e-mail: redakcja | administrator)
Fundacja Wolnej Myśli, konto bankowe 101140 2017 0000 4002 1048 6365