|
Chcesz wiedzieć więcej? Zamów dobrą książkę. Propozycje Racjonalisty: | | |
|
|
|
|
« Filozofia Złota Księga moich spotkań z filozofią Odrodzenia [2] Autor tekstu: Andrzej Rusław Nowicki
Po trzecie, każde
pojęcie można — według Bruna — wyrazić nie tylko dźwiękami wypowiadanych słów i wydrukowanymi literami, ale także obrazami i posągami.
Pojęcia mają cudowną zdolność ukrywania
się i objawiania się w „posągach" (statuificabilitas).
Wyciągnąłem stąd wniosek, że
myślimy nie tylko słowami, ale także obrazami i posągami i że
nasz język — rozumiany jako narzędzie ekspresji i przekazu
myśli — obejmuje nie tylko słowa, ale także obrazy i posągi. Po
czwarte, Bruno rozbudził moje zainteresowanie pismami Ramona Lullusa, u którego
znalazłem pojęcie „narzędzi duchowych" (instrumenta spiritualia).
Nie pomyślałem o tym, że w pewnym sensie wszystkie słowa są naszymi narzędziami,
ponieważ zwróciłem uwagę przede wszystkim na słowa będące terminami
filozoficznymi i tylko te uznałem za
„narzędzia myślenia", nazywając je „narzędziami
pojęciowymi", „narzędziami badawczymi" albo kategoriami, a najważniejsze spośród nich i najbardziej charakterystyczne dla Bruna nazwałem
„centralnymi kategoriami jego filozofii".
To
był nowy, odkryty przeze mnie kontynent. Z oceanu nieskończonego mnóstwa
problemów filozofii języka wstąpiłem na „ląd", na twardy grunt,
na „królewski trakt" budowanej przez siebie metody
uprawiania historii filozofii. Pierwszą „rewolucją" -
inspirowaną przez Marksa, który odróżniał w filozofii Hegla
"system" i „metodę", była moja deklaracja metodologiczna, głosząca, że
przedmiotem moich badań nie będzie „system filozofii" Bruna, ale
jego „metoda" rozumiana psychologicznie jako „proces myślenia".
Postanowiłem — jako historyk filozofii -
spojrzeć na filozofię z nowego punktu widzenia, badać ją
"in fieri" czyli w „procesie jej powstawania"; przesunąć środek ciężkości z filozofii
jako wytworu
na filozofię jako czynność
filozoficznego myślenia ze szczególnym zwróceniem uwagi
na stosowane przez filozofa „narzędzia".
Zauważyłem
także drugi kontynent: rozważania Bruna o metodzie badań i natychmiast
wziąłem od niego
pojęcie „sposobu badania" (modus investigandi).
Najważniejszym twierdzeniem Bruna z zakresu metodologii było to, że
„naukowy sposób badania jest sposobem wielorakim" (modus scientificus
est modus multiplex), idącym do celu „wieloma drogami" (per
multiplices vias). Była to deklaracja „pluralizmu metodologicznego",
którą około roku 1960
wziąłem od Bruna na zawsze wraz z jego ontologicznym uzasadnieniem.
Biorąc od Bruna ontologiczne uzasadnienie jego pluralizmu
metodologicznego, wziąłem w ten sposób na zawsze pewną „ontologię",
którą wyraża następujące [moje]
twierdzenie:
„Rzeczywistość jest wieloraka, wielokształtna, wieloaspektowa (moltimodo,
moltiforme, moltifigurato), a więc trzeba ją badać wieloma metodami, z różnych
punktów widzenia, różnymi narzędziami pojęciowymi, żeby ją uchwycić w jej obiektywnym zróżnicowaniu i wieloaspektowości".
Mówiąc
ostrożnie, nie nazywam tej ontologii „ontologią Bruna", ale moją własną
interpretacją jego ontologii, tym, co wydobyłem i „wybrałem" z jego
twierdzeń, które wzajemnie sobie przeczą, ponieważ jedne podkreślają
„jedność" rzeczywistości (i
na tej podstawie uważa się Bruna za prekursora monizmu Spinozy), inne podkreślają
realność i różnorodność niezliczonych (i na tej podstawie inni historycy
filozofii uważają go za prekursora pluralizmu Leibniza). Pisałem o tym w pracy habilitacyjnej, pokazując, że Bruno jest „równocześnie monistą i pluralistą", ale i wtedy i dziś entuzjazm mój budzi jego pluralizm — we
wszystkich dziedzinach filozofii (włącznie z estetyką).
Oczywiście wziąłem od Bruna pojęcie
"natury naturującej"
(natura naturans), która jest obecna we wszystkich „innumerabiliach"
jako ich „wewnętrzny motor". Ważne
jest oczywiście nie to, że „wziąłem", ale to, czy potrafiłem z tym coś zrobić. Właśnie w tym przypadku zrobiłem coś, czego przede mną
nikt nie próbował. Biorąc przykład z Bruna, który „rozbił" jedność
Natury (a tym samym i jedność „Boga") na „niezliczone"
rzeczy (innumerabilia), z których każda
ma swój „motor" w samej sobie i na tej podstawie Natura może być
nazwana „bogiem w rzeczach" (deus in rebus), rozbiłem jedność
Kultury na
świat niezliczonych dzieł i w każdym z tych dzieł umieściłem
„realną obecność człowieka w wytworzonej przez niego rzeczy", a to
pozwoliło mi nazwać kulturę "człowiekiem w rzeczach" (homo
in rebus).
I
to właśnie stało się fundamentem, na którym mogłem osadzić przejętą od
Bruna pluralistyczną filozofię kultury i
pluralizm estetyczny,
akcentujący kulturalną wartość różnorodności umysłów i dzieł
ludzkich. Wziąłem
od Bruna także jego teorię wychowania, którą można streścić w czterech
zdaniach:
— "we wszystkim jest wszystko" (omnia in omnibus), więc
"ze wszystkiego można wydobyć wszystko"
(omnia ex omnibus), a więc u
każdego człowieka można trafić na „złotą żyłę", z każdego
wydobyć złoto jego zdolności,
— nauczyciel nie powinien kształtować ucznia na swój obraz i podobieństwo,
nie powinien usypiać jego umysłu narzuconymi mu poglądami, ale przeciwnie
powinien być "tym, który
budzi umysły z uśpienia" (excubitor animorum dormitantium),
— „Natura każdemu człowiekowi dała wspaniałe skrzydła",
zadaniem nauczyciela jest dopomóc uczniom do
rozwinięcia ich własnych skrzydeł,
-
celem wychowania jest
rozbudzenie w każdym zdolności do dokonywania „cudownych odkryć" (maravigliose
invenzioni).
Wziąłem
znacznie więcej, ale chyba udało się tu wymienić to, co najważniejsze.
Najważniejsze z moich prac o Brunie: „Centralne kategorie filozofii
Giordana Bruna" (1962, s. 257), „Sviluppo di tre motivi pichiani nelle
opere di Giordano Bruno" (Mirandola 1963, s.357-362),
„Il pluralismo metodologico e i modelli Lulliani di Giordano Bruno"
(Rzym, 14.1.1964), „Alchemiczna treść mitów a filozoficzna antropologia
Giordana Bruna", („Euhemer", 1969, nr 3, s. 57-67),"Intorno
alla presenza di Giordano Bruno nella cultura del cinquecento e seicento"
(„Atti…" vol.79,1968, s.505-526), „Giovanni Bracesco e
l`antropologia di Giordano Bruno" („Logos", Napoli 1969, nr 3,
s.589-627), „Bruno nel Settecento" („Atti…" vol. 80, 1969,
s. 199-230), „La presenza di G.Bruno nel cinque-, sei e settecento (aggiunte
alla Bibliografia Bruniana del Salvestrini, "Atti …" Napoli vol.81),
„Giordano Bruno nella patria di Copernico" (1972), „Giordano
Bruno nella cultura contemporanea" („Atti…" vol. 83, 1972, s.
391-450), „Il policentrismo della cosmologia di Giordano Bruno come
fondamento della sua filosofia policentrica della cultura" (Nola 1977, s.
7-29), „Giordano Bruno" (1979, s. 307), „Lampa trzydziestu spotkań
czyli Bruno w trzydziestu dialogach" (1980, s. 567), „Giordano Bruno
wkracza w nowe tysiąclecie" („Res Humana", 2000, nr 1, s.
11-15). „Erga Musas… Giordano
Bruno e la filosofia di "cultus Musarum" ed "
ardens
erga Musasreligio", Una
communicazione per il Seminario Internazionale e Interdisciplinare: Giordano
Bruno e il Rinascimento quale prospettiva verso una cultura europea senza
frontiere, 3-5 dicembre 2000, Bucuresti 2000. .
BACON,
Francis 1561-1626.
Dzięki Kazimierzowi Czapińskiemu i Tadeuszowi Kotarbińskiemu Bacon jest
obecny we mnie od połowy lat trzydziestych. Od Bacona
wziąłem przede wszystkim pojęcie „tablic obecności" z „Novum
organum" i wiele myśli z „Nowej Atlantydy" (o
której pisałem w „Trybunie Ludu" 21.4.1955). Najważniejszą moją
pracą o Baconie są „Symbole itologiczne Bacona" ("Euhemer",
1961, nr 2, s.80-82, recenzja z: Paolo Rossi: Francesco Bacone. Dalla magia alla
scienza), Bacon jest obecny w mojej pracy habilitacyjnej: "Centralne
kategorie filozofii Giordana Bruna" (1962, s. 16, 17, 29, 88, 93, 98, 107,
116, 144), w książce „Wypisy z historii krytyki religii" (1962,
s.111-114, z portretem) a także w „Ostatniej nocy Vaniniego" (1976, rozdz. 7 — wymyślona przeze mnie
rozmowa Bacona z Vaninim, s. 42-48).
SHAKESPEARE,
William 1564-1616.
Dnia 13 września 1933 pojawia się w moim „Dzienniku lektury", jako
pozycja 85, „Juliusz Cezar", w 1934 dwadzieścia cztery pozycje, w 1935 pozostałe. 7 marca 1940 przystępuję
do realizacji postanowienia przestudiowania wszystkich dzieł Szekspira po
angielsku. Kończę "Complete Works" 27 lutego 1941. Zastanawiam się,
czy na temat pracy doktorskiej nie wziąć „filozofii Szekspira".
Co „wziąłem" z Szekspira?
Najbardziej fascynują mnie
trzy wątki:
Pierwszy zawarty jest w prologu do
„King Henry the Fifth"-
tu znalazłem „serce" całej twórczości Szekspira, jego najważniejszą
myśl nie tylko o „teatrze", ale o kulturze, która do swego istnienia
potrzebuje nie tylko twórców dzieł,
ale także "uczestników życia
kulturalnego", którzy własną aktywnością
re-kreują dzieło przekazane znakami
na papierze lub elementami teatru, symbolizującymi
(=wskazującymi na) to, co powinno być
wypełnione wyobraźnią widza.
Szekspir wskazuje na dysproporcję pomiędzy maleńką przestrzenią
„desek teatru" (unworthy scaffold) a „olbrzymim przedmiotem" (so great an object), który
trzeba „zobaczyć" — na przykład ogromne pole, na którym
toczy się bitwa; widzi się dwóch żołnierzy, a patrząc na nich trzeba sobie
wyobrazić, że są to dwie walczące ze sobą armie. Zadaniem dramaturga, aktorów i rekwizytów jest „wprawienie w ruch mocy wyobrażania sobie" (let us
(...) on your imaginary forces work) i mocy "wypełniania własnymi myślami 'niedoskonałości'" (piece-out
our imperfections with your thoughts), jakie
tkwią w środkach artystycznego przekazu. W jednej godzinie
przedstawienia teatralnego trzeba zobaczyć — jak w czarodziejskim lusterku (glass)
to, co działo się w rzeczywistości wiele lat; przy przechodzeniu od
jednego aktu do drugiego, trzeba dokonać
ogromnego "skoku przez czasy" (jumping over times).
Drugi wątek znajduje się , kiedy (najbardziej godna szacunku postać)
książę Mediolanu, Prospero, „ceniący księgi bardziej
od księstwa" (volumes that I prize above my dukedom — nawiasem mówiąc, język
polski nadaje się bardziej od angielskiego do wyrażenia tej myśli), wypowiada
zdanie, w którym znajduje się cudowne narzędzie pojęciowe do budowania
filozofii snów -
pojęcie „materii, z której są tworzone sny"
(such stuff as dreams are made on).
Trzeci wątek został „odkryty" (a raczej „wczytany")
przeze mnie w „The Two Gentlemen of Verona". Myślałem o sporządzeniu
rejestru wszystkich postaci występujących w dziełach Szekspira i zaniepokoiło
mnie to, że w ogromnym świecie stworzonym przez niego, wszystkie osoby musza robić to, co On im każe. I nagle olśnienie: jedna z postaci Szekspir wpakował w tak niedorzeczną sytuację, że zbuntowała się i … opuściła teatr.
Postacią tą był EGLAMOUR, „rycerz bez trwogi i skazy".
Szkoda, że inne osoby nie skorzystały z tej możliwości.
„Dżentelmen z Werony" o imieniu Valentine mógł zachować się z godnością i nie przebaczać łotrowi
, nie oddawać mu Julii; powiedzieć
Szekspirowi: „Nie pozwolę robić z siebie błazna, nie zachowam się
tak, jak sobie wymyśliłeś". Kressyda nie musiała słuchać Pandora.
Romeo mógł zaczekać z popełnieniem samobójstwa. Otello mógł odmówić
spełnienia rozkazu Szekspira i nie udusić Desdemony. Tytania mogła sprzeciwić
się niedorzecznemu pomysłowi zakochania się w ośle. Eglamour stał się dla
mnie personifikacją myśli, że wszystko w sztukach Szekspira mogło przebiegać
„aliter" (odmiennie).
Jest oczywiście wiele innych wątków, ale budzą one tylko
„wyrzuty sumienia", że nie napisałem książki o filozofii Szekspira.
29.7.2000. ACIDALIUS-HAVEKENTHAL
Valentinus
1567-1595.
Dnia 17 lutego 1970 roku — dokładnie w 370 rocznicę spalenia Bruna na stosie -
urocza bibliotekarka wrocławska,
dr Halina Skurowa, pokazała mi wydany w 1589 roku zbiór wierszy łacińskich, w którym odkryła nieznany badaczom
Bruna wiersz jego ucznia, Acidaliusa, napisany ku czci żyjącego jeszcze (mającego
40 lat) Mistrza. Wiersz ten
natychmiast opublikowałem w Aktach Akademii Neapolitańskiej („Una poesia
di Valente Acidalio 'Ad Iordanum Brunum Nolanum Italum', pubblicata
nel 1589", „Atti", vol. LXXXI, 1970, s.320-324). Acidalius
eksponował w tym wierszu renesansową wszechstronność Bruna: „omnium in
te omnia unum dona profusa deum" (W Ciebie jednego zostały przelane
wszystkie dary wszystkich bóstw (...) inni wielcy ludzie
otrzymali po jednym darze, a ty wszystkie". Przeczytałem wszystkie
drukowane wiersze Acidaliusa i wszystkie drukowane listy (Epistolarum centuria,
1606) i liczne dzieła filologiczne, które powinny były nosić wspólny tytuł
„Divinationes" (użyty przez Acidaliusa w tytule dzieła „Plautinae Divinationes et Interpretationes",
1595). Wyrazem mojej fascynacji tym niemieckim poetą i myślicielem była praca
"Acidalius (1567-1595) i Republika Muz" („Meander" 1979) a także i przede wszystkim — ukończona w lipcu 1978 — książka „Lampa trzydziestu spotkań" (1980, s. 596), w której jest
nie tylko wiersz Acidaliusa w przekładzie polskim (dokonanym przez) mojego
Syna, ale — jak łatwo zauważyć — Acidalius jest (obok Bruna) główną i wszechobecną postacią książki; w jego imieniu napisałem 30 listów
do polskiego poety Acerna (Sebastiana Fabiana Klonowica) a prócz tego jego
poetyckim imieniem został nazwany ostatni, najważniejszy dialog: „Acidalius
albo o muzyce i Republice Muz" (s.523-534, biogram Acidaliusa, tamże s.
540).
Co wziąłem od Acidaliusa?
Odpowiadając najkrócej: trzy rzeczy.
Po pierwsze: określenie dla mojej własnej eutopii społecznej -
"REPUBLIKA MUZ",
po drugie: pojęcie „dywinacji" w sensie cudownego daru
odgadywania-odnajdywania głębokich znaczeń w trudnych, „ciemnych",
często zniekształconych tekstach,
po trzecie: Acidalius jest jedyną osobą [poza Brunem i Vaninim] z całego Panteonu "Złotej
Księgi moich Spotkań z Filozofią" w którą potrafiłem się „wcielić". W czasie pisania
„Lampy" BYŁEM ACIDALIUSEM, który pisze dla Klonowica dialogi o swoim
Mistrzu.
Nie wykluczam i takiej możliwości, że za kilkaset lat
będę dla potomnych przede
wszystkim autorem „Lampy trzydziestu spotkań". Może to właśnie będzie
książka najczęściej czytania, wznawiana i przekładana na
wiele języków — włącznie z chińskim — i ona sprawi, że będą czytać
także „Ucznia Twardowskiego" i „Spotkania w rzeczach".
30.7.2000 CAMPANELLA,
Tommaso
1568-1639.
Campanella pojawił się w mojej świadomości dzięki Kazimierzowi Czapińskiemu w październiku1935; mówił o nim
na wykładzie, a później referat o „Państwie Słońca" wygłosiła na
jego studium Illa Genachow. Włoski tekst "Citta' del Sole" kupiłem w Rzymie na początku 1946 roku, a 22 lipca opowiadałem o tej włoskiej utopii
uroczej dziennikarce włoskiej, generałowej Jo' di Benigno. Dwa dni później
ukazała się w rzymskiej gazecie piękna
relacja o tej rozmowie pod tytułem "All'Ambasciata di Polonia. La citta'
del sole („
La Capitale
„, Roma, 24.7.1946). Moja
fascynacja Campanellą trwa do dziś, ale już na początku lat 60-tych
odstąpiłem ten temat moim uczniom, Józefowi Dobrowolskiemu
(magisterium z "Atheismus triumphatus Campanelli", 1964), i Franciszkowi Pająkowi (magisterium z „De homine" Campanelli,
1964 i doktorat z filozofii Campanelli, 1971). Studia nad Campanellą były
podstawą mojej wieloletniej korespondencji i współpracy z prof. Luigi Firpo. W 1968 roku zorganizowałem
— z pomocą Franciszka Pająka
Wystawę z okazji 400-lecia urodzin Campanelli.
Przestudiowałem kilkanaście dzieł Campanelli w języku łacińskim i włoskim. Będąc we Włoszech odwiedzałem nie tylko miejsce urodzin
Bruna (Nola) i Vaniniego (Taurisano), ale 24
listopada 1963 roku wybrałem się do
Stilo, gdzie urodził się Campanella.
Z dzieł Campanelli najbardziej mnie fascynował "Atheismus triumphatus" z zestawem 23
argumentów przeciwko religii i z renesansową pochwałą
wielkości człowieka przejawiającej się w osiągnięciach sztuk,
nauk i techniki, w dziełach rozumu i rąk. Człowiek — dowodził Campanella -
podporządkował sobie metale (...) kamienie, góry, ziemię, drzewa; opanował
ocean, a dzięki opanowaniu ognia „z nocy czyni dzień w mieszkaniach". Wymyśla automaty, sztuczne gołębie, orły i poruszające
się posągi. "Jeszcze bardziej zadziwiającym jest to, że bez
skrzydeł wznosi się w niebo (...) i ustala porządek ciał niebieskich (...)
Spójrz na odkrycia Kopernika (...) i podziwiaj boskość człowieka". A cóż powiedzieć o okrętach, zegarach, drukarniach. "A jednak wszystkie
te rzeczy robią prości ludzie". A robiliby jeszcze więcej
wspaniałych rzeczy, gdyby społeczeństwo zostało przekształcone w zaprojektowane przez Campanellę Państwo Słońca.
Podobają mi się włoskie wiersze Campanelli
(zwłaszcza wiersz o Polsce). Znakomita jest „Obrona
Galileusza". Z „Państwa Słońca" najbardziej podoba mi się
to, że na murach wymalowana jest encyklopedyczna
wiedza o świecie i dzieci przyswajają sobie
moc wiadomości, oglądając obrazy na murach w czasie zabawy.
Opublikowałem o nim wiele prac. Najważniejsze z nich to: „Wykłady z historii filozofii i myśli społecznej Odrodzenia" (1956, s. 24, 28,
34-36, 60, 102, 106, 115-118, 122, wyd.2, 1958), „Filozofowie o religii" (t. 1, 1960, s. 36-77 z przekładem fragmentów „Atheismus
triumphatus"), "Wypisy z historii krytyki religii" (1962, s.103-108), „Filozofowie o religii" (t. 2, 1963, s. 135-151,233-242 z przekładem fragmentów „Obrony Galileusza"),
„Rozstrzygnięcie sporu o serię starych rycin. Odkrycie
proweniencji sztychów z Vaninim, Brunem i Campanellą" („Euhemer",
1965, nr 3, s 3-8), hasło „Campanella" w „Słowniku filozofów"
(1966, kol. 111-113), „Filozofia włoskiego Odrodzenia" (1967, s. 6,
8-10,12, 15, 23, 25-26, 28, 32-33, 42, 58, 66-67, 70, 356-369), „Gli
incontri tra Vanini e Campanella" (w pracy zbiorowej „Tommaso
Campanella (...)", Napoli 1969, s.473-485), "Portrety filozofów"
(1978, §25, s. 272-
280, a
także s. 11, 84, 130, 132, 137, 209, 225-228, 246, 252,254, 292, 387, 389,
393-394).Campanella jest też
obecny w takich moich książkach jak „Centralne kategorie filozofii
Giordana Bruna" (1962, s. 16-17, 68, 107, 162, 172, 194, 203-204, 210),
„Centralne kategorie filozofii Vaniniego" (1970, s.41, 48, 80, 105,
135, 162, 176, 219, 279, 281), „Człowiek w świecie dzieł" (1974,
s.63, 70, 294, 298), „Zarys dziejów krytyki religii" (1986, s.66, 72,
88, 104, 201) i „Spotkania w rzeczach" (1991, s.24-26, 43, 106, 154,
160).
VANINI,
Giulio Cesare 1585-1619.
Udzielenie odpowiedzi na pytanie: „co wziąłem od Vaniniego?" jest
bardzo trudne, ponieważ wziąłem i biorę nadal bardzo wiele.
Przy czytaniu dzieł Vaniniego wciąż rodzą się moje własne myśli i trudno oddzielić, co "wyczytałem" z nich, a co „wczytałem" w jego dzieła. Trudno też oddzielić moją
„interpretację" filozofii Vaniniego od budowy mojego własnego
systemu filozoficznego. Dodatkową komplikacją jest fakt, że dzieła Vaniniego
czytałem wiele razy, a do każdej kolejnej lektury przystępowałem z odmiennymi „masami apercepcyjnymi" , które wywierały decydujący wpływ
na sposób percepcji jego tekstów. Najważniejsze jest jednak to, że w przypadku Bruna i Vaniniego istotne
znaczenie miało nie tyle przejmowanie od nich ich myśli, co moja własna praca — filozofa ukrytego w historyku filozofii — nad ich tekstami związana z budowaniem własnego sposobu uprawiania historii filozofii i uważna obserwacja
własnych czynności. Sądzę, że właśnie w tej „praktyce" powstawała i rozwijała się „ukryta filozofia" a budowa własnego systemu była werbalizowaniem tego, co pierwotnie było
splotem czynności naukowo-badawczych. Najlepiej to widać na przykładzie wyodrębnienia i eksponowania „trzeciego pola badań" czyli wyjścia poza badanie
„życia" i „dzieła" na ogromne obszary badań dziejów
„życia dzieła" a więc jego sposobu istnienia i „form obecności w kulturze". Z tej refleksji nad własnymi czynnościami (sposobami
czytania i rozumienia tekstów, procesami selektywnej akceptacji i takiego przetwarzania myśli,
żeby mogły stawać się myślami mojego własnego systemu, rodziły się
koncepcje
- klasyfikacji spotkań,
- sposobów interioryzowania
spotykanych myśli,
- wypełniania się naszego
„pola daimoniona" mieszkającymi w nas Mistrzami czyli przekształcania
się spotkanych myślicieli w podmiotowe, aktywne składniki
naszej osobowości,
- spacjogennej mocy tekstu
wytwarzającego w sobie i wokół siebie przestrzeń
dla współtwórczej aktywności odbiorców dzieła,
- generatywnej mocy tekstu,
który potrafi wprawiać w ruch rozum i wyobraźnię,
pobudzać do samodzielnego myślenia i twórczości
artystycznej,
- pojmowania procesu twórczego jako eksterioryzacji świata wewnętrznego
czyli „wdziełowstąpienia" polegającego
na tym, że twórca staje się "realnie obecny" w wytworzonych przez
siebie dziełach najbardziej istotnymi cząstkami własnej osobowości ,
- pojęcia „ergantropii" czyli „realnej obecności: twórcy w swoich dziełach; ta realna obecność umożliwia "spotkania w rzeczach".
1 2 3 Dalej..
« Filozofia (Publikacja: 29-04-2008 )
Andrzej Rusław NowickiUr. 1919. Filozof kultury, historyk filozofii i ateizmu, italianista, religioznawca, twórca ergantropijno-inkontrologicznego systemu „filozofii spotkań w rzeczach". Profesor emerytowany, związany dawniej z UW, UWr i UMCS. Współzałożyciel i prezes Stowarzyszenia Ateistów i Wolnomyślicieli oraz Polskiego Towarzystwa Religioznawczego. Założyciel i redaktor naczelny pisma "Euhemer". Następnie związany z wolnomularstwem (w latach 1997-2001 był Wielkim Mistrzem Wielkiego Wschodu Polski, obecnie Honorowy Wielki Mistrz). Jego prace obejmują ponad 1200 pozycji, w tym w języku polskim przeszło 1000, włoskim 142, reszta w 10 innych językach. Napisał ok. 50 książek. Specjalizacje: filozofia Bruna, Vaniniego i Trentowskiego; Witwicki oraz Łyszczyński. Zainteresowania: sny, Chiny, muzyka, portrety. Strona www autora
Liczba tekstów na portalu: 52 Pokaż inne teksty autora Najnowszy tekst autora: W chiński akwen... Wolność w Hongloumeng | Wszelkie prawa zastrzeżone. Prawa autorskie tego tekstu należą do autora i/lub serwisu Racjonalista.pl.
Żadna część tego tekstu nie może być przedrukowywana, reprodukowana ani wykorzystywana w jakiejkolwiek formie,
bez zgody właściciela praw autorskich. Wszelkie naruszenia praw autorskich podlegają sankcjom przewidzianym w
kodeksie karnym i ustawie o prawie autorskim i prawach pokrewnych.str. 5856 |
|