|
Chcesz wiedzieć więcej? Zamów dobrą książkę. Propozycje Racjonalisty: | | |
|
|
|
|
Kościół i Katolicyzm » Historia Kościoła » Kościół w Polsce
Stosunki państwo-Kościół po zamachu majowym [2] Autor tekstu: Adam Trzciński
Nawiasem mówiąc, atak na szkołę
był wycinkiem walki o opanowanie całego życia kulturalnego kraju, był chęcią
wyeliminowania wszystkiego, co mogło przeciwstawić się procesowi
klerykalizacji. W liście pasterskim z dnia 21 lutego 1934 roku biskupi pisali:
„Gdy narody słusznie grzebią ducha rewolucji francuskiej, to u nas pewne
garstki ludzi sztucznie tego ducha wskrzeszają". W ich rozumieniu przejawami
myśli rewolucji francuskiej były zarówno świecka szkoła i równość
obywateli wobec prawa, jak i nowy, bardziej postępowy projekt prawa małżeńskiego
czy dorobek pisarski Stefana Żeromskiego. Sprawa
unifikacji prawa małżeńskiego jest niezmiernie charakterystyczna
dla kościoła i dla stanowiska władz sanacyjnych. Na ziemiach polskich
po odzyskaniu niepodległości obowiązywały cztery odrębne systemy prawne.
Komisja kodyfikacyjna przeprowadziła unifikację ustawodawstwa, przygotowując
odpowiednie projekty. Nie odbiegały one zasadniczo od założeń, przyjętych
we wszystkich nowoczesnych ustawodawstwach i przyznawały państwu jurysdykcję w sprawach małżeńskich. I, podobnie jak w szkolnictwie,
tak i tym razem wzbudził on gwałtowne protesty episkopatu. Kościół dał
temu wyraz w liście pasterskim z dnia 10.11.1931r.: „Zamierzone prawo jest
sprzeczne z prawem Bożym. Zamierzone prawo jest posiewem bolszewizmu w naszej
rodzinie. Zamierzone prawo grozi Ojczyźnie śmiertelną zarazą duchową i ostateczną klęską" (Prąd",1936, str.222-226). Biskupi nie pozostawali
tylko przy protestach słownych lecz wzywali wiernych do demonstracji przeciw
projektowi. No i co? Ano, rząd
przestraszył się tych wystąpień i wyparł się projektu. Na posiedzeniu
komisji budżetowej sejmu w styczniu 1932 roku, minister W. R. i O. P. — Jędrzejewicz
oświadczył, że rząd nie uważa projektu komisji kodyfikacyjnej za swój i wcale go nie rozpatrywał! Tak na marginesie; kościół broniący nierozerwalności
węzła małżeńskiego, dopuszczał jednak taką możliwość w wypadku osób ze
„świecznika". Otóż, kiedy w 1933 roku prezydent Mościcki zapragnął pojąć
za żonę mężatkę, bardzo szybko uzyskała ona unieważnienie małżeństwa a ślubu „młodym" udzielił kardynał Kakowski 10 stycznia 1933r., a nowożeńcom
przesłał swoje błogosławieństwo papież.
Istotnym
elementem rzeczywistości kościoła w II Rzeczypospolitej było jego zaplecze
materialne. Konkordat wyraźnie zobowiązywał państwo do stworzenia kościołowi
solidnej bazy materialnej. Polska zobowiązywała się do wypłacania duchowieństwu
uposażenia i pokrywania niektórych wydatków rzeczowych. I tak np. dotacje
Skarbu Państwa w latach 1927 — 1929 wyniosły do 22 milionów złotych
rocznie (Mały Rocznik Statystyczny z 1939r.). A sumy te nie obejmowały dotacji
specjalnych na różne cele katolickie. Przewidziana w konkordacie parcelacja
majątków kościelnych na cele reformy rolnej nigdy nie doszła do skutku z powodu wnoszonych przez stronę kościelną obiekcji co do interpretacji
konkordatu. W rzeczywistości kościół
nie tylko nie zmniejszył swego stanu posiadania, lecz go rozszerzył przede wszystkim kosztem kościoła
prawosławnego. Wzajemne
korzyści współpracy na linii państwo — kościół zostały wyraźnie przez
episkopat pokreślone po wyborach z 1930 roku.
„Przegląd Powszechny" z 1931r. pisze: "Już zaś temu rządowi można
zapewne wytknąć to i owo niedociągnięcie lub fałszywe pociągnięcia w stosunku do Kościoła katolickiego, nie wypada jednak, chcąc pozostać
lojalnym wobec prawdy, robić zarzutu złej woli i świadomego dążenia do
jakiejkolwiek walki z katolicyzmem i religią (...) Jeżeli jednak nie z głębi
religijnego przekonania, to z dobrze
rozumianej polityki członkowie rządu nie mają żadnego interesu we
wszczynaniu w Polsce walk religijnych, a lojalność rządu wobec zobowiązań
zaciągniętych wobec katolicyzmu przez konkordat będzie stanowić
dość silny hamulec na radykalne zapędy pewnych elementów obozu rządzącego. Obecność zaś w tym obozie religii
życzliwych, pewnej liczby nawet uświadomionych i zdecydowanych katolików także
winna działać w tym kierunku i być nie mniej dla Kościoła korzystną niż
obrona spraw religijnych podejmowana przez opozycję". Episkopat
polski deklarował rządowi Piłsudskiemu lojalność i współpracę przede
wszystkim z powodu zbieżności polityki polskiego rządu z polityką Watykanu.
Stosunki te miały charakter co najmniej serdeczny i harmonijny, co było stale
podkreślane przez obie strony. Czy można coś do tego dodać? Chyba nie ma
potrzeby patrząc na dzisiejszą Rzeczpospolitą. I
tak jak politycy ogłosili, że III Rzeczpospolita jest kontynuatorką swojej
(II, tej międzywojennej) poprzedniczki — sprawdziło się. Tyle że w stosunkach państwo — kościół jest to bardzo widoczne. Kościołowi nie ma
się co dziwić, że wykorzystuje koniunkturę. Ale że władza państwowa się
niczego nie nauczyła? To już nie grzech, to działanie wbrew społeczeństwu.
1 2
« Kościół w Polsce (Publikacja: 24-05-2008 )
Wszelkie prawa zastrzeżone. Prawa autorskie tego tekstu należą do autora i/lub serwisu Racjonalista.pl.
Żadna część tego tekstu nie może być przedrukowywana, reprodukowana ani wykorzystywana w jakiejkolwiek formie,
bez zgody właściciela praw autorskich. Wszelkie naruszenia praw autorskich podlegają sankcjom przewidzianym w
kodeksie karnym i ustawie o prawie autorskim i prawach pokrewnych.str. 5897 |
|