|
Chcesz wiedzieć więcej? Zamów dobrą książkę. Propozycje Racjonalisty: | | |
|
|
|
|
Biblia » Nowy Testament » NT - spojrzenie krytyczne
Prawdziwi uczniowie Chrystusa [2] Autor tekstu: Lucjan Ferus
Po pierwsze więc – nie sądzę aby miał tych samookaleczeń dokonywać sam skruszony delikwent (co ze znieczuleniem?). Raczej powinna tym zajmować się wykwalifikowana służba zdrowia. Czy byłyby to zabiegi refundowane, tego nie wiem, ale myślę, że biorąc pod uwagę realia naszego katolickiego państwa – powinny być. Po drugie; czy zwróciliście uwagę na istotną rzecz: otóż decyzja odnośnie wyłupienia sobie oka lub obcięcia ręki, pozostawiona jest samemu zainteresowanemu. Więc jak to miałoby się odbywać? Sam mężczyzna przyznaje się do pożądliwego patrzenia na kobietę i zgłasza się dobrowolnie na zabieg wyłupienia oka? (Czy lekarz miałby prawo odmówić, powołując się na swoje sumienie?) Czy dopiero wtedy, kiedy zostanie przyłapany na tej grzesznej czynności i zostanie mu udowodnione, że spojrzenie którym wpatrywał się w kobietę, nacechowane było pożądliwością? To samo dotyczy obcięcia ręki (nie napisano w którym miejscu); czy delikwent sam przyznaje się do grzesznej czynności prawą ręką (np. masturbacji) i w związku z tym sam zgłasza się do jej amputacji? Czy dopiero wtedy kiedy zostanie przyłapany na gorącym uczynku? Jeśliby w grę miała wchodzić ta pierwsza ewentualność (co sugerowałby biblijny przekaz), wymagałoby to od uczniów Chrystusa niesamowitego wręcz heroizmu i hartu ducha; przyznać się samemu do czynu, który grozi aż takimi konsekwencjami?! Wydaje mi się, że przynajmniej w tym przypadku Jezus mocno przecenił ludzką prawość w tym względzie. Ale może się mylę; może prawdziwi jego uczniowie tak będą właśnie się zachowywać w przytoczonych sytuacjach? Ciekawi mnie też, co z zasiłkami dla jednookich i jednorękich kalek? Czy Kościół katolicki wziąłby te koszty na siebie, czy jak zwykle nasze ubogie państwo? Czy np. protezy też byłyby refundowane?
Jest jeszcze jeden drobny problem związany z tą normą moralną: załóżmy, iż ktoś – traktując na serio tę Jezusową naukę – pozbawi się tych grzesznych organów; oka i ręki,… co wtedy? Czy to zabezpieczy go całkowicie przed dalszym grzeszeniem? Bynajmniej! I to wcale nie dlatego, że pozostanie mu jeszcze jedno oko i jedna ręka,… nie, wcale nie dlatego. My wiemy o tym i Jezus jak sądzę też powinien o tym wiedzieć, że to nasz mózg odpowiada za każdą naszą czynność (np. rodzaj spojrzenia), a nasze organy (oko, ręka i inne) jedynie wykonują jego rozkazy. Więc może by tak od razu… nie, nie! Lepiej nie kończyć tej myśli, bo a nuż ktoś potraktuje ją poważnie (jak np. ten biedak, który obciął sobie siekierą genitalia) i będzie próbował sobie zrobić trepanację czaszki domowym sposobem.
A tak przy okazji; zauważyliście w jakim komforcie psychicznym będą egzystowały uczennice Chrystusa? Przecież one także patrzą z pożądliwością na mężczyzn, a ich prawa ręka nie raz jest powodem do grzechu (nie rzadziej zapewne niż u mężczyzn) – a jednak żadnych konsekwencji z tego powodu Jezus nie przewiduje dla nich! Czy to nie jest ciut niesprawiedliwe aby? I jeszcze jedno; dotąd wydawało mi się, że to nasze dusze będą cierpiały wieczne męki piekielne, a ze słów Jezusa wynika niedwuznacznie, iż nic bardziej błędnego; do piekła pójdziemy w naszych cielesnych powłokach,… choć nie zawsze kompletnych jak się okazuje. Ciekawe do czego więc przydadzą nam się nieśmiertelne dusze?
Następne nauki Jezusa:
„A ja wam powiadam: miłujcie waszych nieprzyjaciół i módlcie się za tych, którzy was prześladują /.../ jeśli bowiem miłujecie tych, którzy was miłują, cóż za nagrodę mieć będziecie?” (Mat 5,44-46).
„Lecz powiadam wam, którzy słuchacie: miłujcie waszych nieprzyjaciół, dobrze czyńcie tym, którzy was nienawidzą; błogosławcie tym, którzy was przeklinają i módlcie się za tych, którzy was oczerniają /.../ błogosławieni będziecie, gdy ludzie was znienawidzą i gdy was wyłączą spośród siebie, gdy zelżą was z powodu Syna Człowieczego, podadzą w pogardę wasze imię jako niecne; cieszcie się i radujcie w owym dniu, bo wielka jest wasza nagroda w niebie” (Łk 6,27,28 i 6,22,23).
Hmm,… dziwne, zauważyliście to? Jezus w żadnej ze swoich nauk (a już w tej szczególnie) nie zaleca swoim uczniom, aby zachowywali się w sposób, który potocznie nazywa się obrazą uczuć religijnych! Nawet wtedy, kiedy ludzie będą ich oczerniać, odtrącać, nienawidzić, lżyć z jego powodu i pogardzać nimi. Nie wiem doprawdy z czego wynikło Kościołowi katolickiemu, że uczucia religijne jego owieczek powinny być chronione prawem? Przecież wg słów Jezusa każde prześladowania jego uczniów, są dla nich powodem do dumy i chwały; większa ich będzie czekała nagroda w niebie. Powinni być więc wdzięczni wszystkim, którzy im źle czynią, a nie się na nich obrażać i szukać „sprawiedliwości” przed ludzkimi sądami. Nie znają Pisma Świętego?
A co do samej nauki; potrafilibyście dokonać takiej sztuki, by np. w czasie wojny miłować okupujących Polskę hitlerowców (po 17 września również Rosjan), dobrze im czynić i modlić się za nich? (może czas zrehabilitować kolaborantów w duchu tej chrześcijańskiej nauki?). Jeśli tak, to znaczy, że jesteście na dobrej drodze by zostać prawdziwymi uczniami Chrystusa. Następna jego nauka:
„Nie gromadźcie sobie skarbów na ziemi, gdzie mól i rdza niszczą i gdzie złodzieje włamują się i kradną. Gromadźcie sobie skarby w niebie /.../ bo gdzie jest twój skarb, tam będzie i twoje serce /.../ Nikt nie może dwom panom służyć /.../ nie możecie służyć Bogu i Mamonie. Dlatego powiadam wam: nie troszczcie się zbytnio o swoje życie, o to co macie jeść i pić, ani o swoje ciało, czym się macie przyodziać /.../ bo o to wszystko poganie zabiegają” (Mat 6,19,25,32).
Nie wiem jak to wygląda u zwyczajnych chrześcijan i na ile są oni skorzy do wyrzekania się ziemskiego bogactwa na rzecz tego niebiańskiego, ale kiedy czyta się biografie papieży (nie przez apologetów pisane) i poznaje historię dworów papieskich, to widać wyraźnie, iż nigdy nie brali oni na poważnie tej Jezusowej nauki i nie stosowali jej do siebie. Bowiem podczas swoich pontyfikatów, niektórzy z nich nie tylko dorobili się olbrzymich fortun, ale też pomogli je zdobyć swoim rodzinom i nepotom. Tak samo rzecz się miała z książętami Kościoła katolickiego; kardynałami, arcybiskupami i biskupami. Czyżby nie uważali się oni za uczniów Chrystusa, którzy powinni żyć zgodnie z jego naukami? A może Jezus powinien się uczyć od nich, że można jednak służyć dwom panom: Bogu i Mamonie,… i to beż żadnego uszczerbku dla tej drugiej, a nawet z wielką dla niej korzyścią. Ale to tylko taka luźna dygresja. Następna nauka Jezusa, która nawiązuje do powyższego problemu:
„A oto podszedł do Niego pewien człowiek i zapytał: „Nauczycielu, co dobrego mam uczynić, aby otrzymać życie wieczne?” /.../ Jezus mu odpowiedział: „Jeśli chcesz być doskonały, idź, sprzedaj co posiadasz i rozdaj ubogim, a będziesz miał skarb w niebie. Potem przyjdź i chodź za mną!” Gdy młodzieniec usłyszał te słowa, odszedł zasmucony, miał bowiem wiele posiadłości” (Mat 19,16-22).
I jak wam się widzi ta próba doskonałości waszej? Chyba nie macie zamiaru postąpić jak ów młodzieniec, prawda? Przecież to tylko poganie o to wszystko zabiegają, a nie uczniowie Chrystusa, czyż nie mam racji? Tym bardziej, że jest jeszcze jeden powód aby postąpić zgodnie z zaleceniem Jezusa, a nie jak ów zamożny młodzieniec. Następna nauka o tym mówi właśnie:
„Zaprawdę powiadam wam: bogaty z trudnością wejdzie do królestwa niebieskiego. Jeszcze raz powiadam wam: łatwiej jest wielbłądowi przejść przez ucho igielne, niż bogatemu wejść do królestwa niebieskiego” (Mat 19,23,24).
Z dwojga złego, to chyba i tak lepiej jest stracić dorobek całego życia, niż prawą rękę i prawe oko, nieprawdaż? Tym bardziej, że oba te organy nie odrastają, a bogactwa – jeśli ktoś ma ku temu zdolności – można się nie jeden raz dorobić. Tylko po co, skoro stwarza ono tak poważny problem podczas dostawania się do nieba? Dziwne jak wielu chrześcijan (włącznie z ich pasterzami) o tym nie wie; myślą że są chrześcijanami, a to poganie po prostu!
Następne nauki Jezusa:
„Nie sądźcie, że przyszedłem pokój przynieść na ziemię. Nie przyszedłem przynieść pokoju, lecz miecz. Bo przyszedłem poróżnić syna z jego ojcem, córkę z matką, synową z teściową /.../ kto kocha ojca lub matkę bardziej niż Mnie, nie jest Mnie godzien. Kto nie bierze swego krzyża i nie idzie za mną, nie jest Mnie godzien” (Mat 10,34-38).
„Jeżeli kto przychodzi do Mnie, a nie ma w nienawiści swego ojca i matki, żony i dzieci, braci i sióstr, nadto i siebie samego, nie może być moim uczniem /.../ tak więc nikt z was, kto nie wyrzeka się wszystkiego co posiada, nie może być moim uczniem” (Łk 14,26,33).
Nie ma rady moi drodzy! Musicie dokonać wyboru; albo rodzina albo Jezus, albo miłość do rodziny i bliźnich, albo do Jezusa. Innej alternatywy nie ma! Nikt nie obiecywał, że będzie łatwo; samo wyrzeczenie się rodziny nie wystarcza, bowiem należy ich jeszcze nienawidzić w równym stopniu co siebie,… i dopiero wtedy można będzie zostać prawdziwym uczniem Chrystusa.
W kontekście powyższego wiadomym jest, jak powinno się rozumieć: „Miłuj bliźniego jak siebie samego”. Na pewno nie raz i nie dziesięć, słyszeliście z ust kapłanów, że chrześcijaństwo jest religią miłości. Ależ oczywiście, że jest! Sam Jezus w następnej swej nauce, tak mówi o tym chrześcijańskim fenomenie uczuciowym:
„Przykazania nowe daję wam, abyście się wzajemnie miłowali, tak jak ja was umiłowałem; żebyście i wy tak się miłowali wzajemnie. Po tym wszyscy poznają, żeście uczniami moimi, jeśli będziecie się wzajemnie miłowali” (J 13,34,35).
Konkluzja z powyższych nauk jest oczywista; po tym wszyscy będą poznawać uczniów Chrystusa, iż potrafią oni dokonywać rzeczy niebywałej i zdawałoby się niemożliwej: potrafią jednocześnie nienawidzić swoich bliźnich i miłować ich, co dla zwykłych śmiertelników musi zatrącać o schizofrenię co najmniej, albo jakąś inną psychiczną przypadłość. Ale cóż oni mogą wiedzieć o życiu uczuciowym wybrańców bożych? O tym, że Jezus poważnie traktował swoje słowa dotyczące relacji uczuciowych i wyboru jakiego będzie musiał dokonać każdy z jego potencjalnych uczniów, świadczy najlepiej ten fragment Ewangelii: „Oznajmiono Mu: „Twoja Matka i bracia stoją na dworze i chcą się widzieć z Tobą”. Lecz On im odpowiedział: „Moją Matką i moimi braćmi są ci, którzy słuchają słowa Bożego i wypełniają je” (Łk 8,19-21).
1 2 3 4 5 Dalej..
« NT - spojrzenie krytyczne (Publikacja: 15-09-2008 )
Lucjan Ferus Autor opowiadań fantastyczno-teologicznych. Na stałe mieszka w małej podłódzkiej miejscowości. Zawód: artysta rękodzielnik w zakresie rzeźbiarstwa w drewnie (snycerstwo). Liczba tekstów na portalu: 130 Pokaż inne teksty autora Najnowszy tekst autora: Słabość ateizmu | Wszelkie prawa zastrzeżone. Prawa autorskie tego tekstu należą do autora i/lub serwisu Racjonalista.pl.
Żadna część tego tekstu nie może być przedrukowywana, reprodukowana ani wykorzystywana w jakiejkolwiek formie,
bez zgody właściciela praw autorskich. Wszelkie naruszenia praw autorskich podlegają sankcjom przewidzianym w
kodeksie karnym i ustawie o prawie autorskim i prawach pokrewnych.str. 6078 |
|