Racjonalista - Strona głównaDo treści


Fundusz Racjonalisty

Wesprzyj nas..
Zarejestrowaliśmy
204.448.250 wizyt
Ponad 1065 autorów napisało dla nas 7364 tekstów. Zajęłyby one 29017 stron A4

Wyszukaj na stronach:

Kryteria szczegółowe

Najnowsze strony..
Archiwum streszczeń..

 Czy konflikt w Gazie skończy się w 2024?
Raczej tak
Chyba tak
Nie wiem
Chyba nie
Raczej nie
  

Oddano 701 głosów.
Chcesz wiedzieć więcej?
Zamów dobrą książkę.
Propozycje Racjonalisty:
Sklepik "Racjonalisty"

Złota myśl Racjonalisty:
"Nie rozumiem tych, którzy nie interesują się religią. Jeśli religia reprezentuje prawdę, to jest to niewątpliwie najważniejsza prawda w życiu ludzkim. Jeśli jest w większości błędna, to jest to błąd o monumentalnie tragicznych proporcjach, i powinien być energicznie zwalczany."
 Biblia » Nowy Testament » NT - spojrzenie krytyczne

Prawdziwi uczniowie Chrystusa [4]
Autor tekstu:

„Wszyscy przecież staniemy przed trybunałem Boga /.../ tak więc każdy z nas o sobie samym zda sprawę Bogu /.../ A swoje własne przekonanie zachowaj dla siebie przed Bogiem /.../ Wszystko bowiem co się czyni niezgodnie z przekonaniem, jest grzechem” (Rz 14,10,12,22,23).

Co z tej nauki wynika?; po pierwsze to, że chyba Bóg nie jest wszechwiedzący, skoro jego własne stworzenie musi mu zdawać relacje o swoim życiu. Inaczej wiedziałby o nim wszystko i to nieskończenie wcześniej, niż ten człowiek się narodził. Po drugie; skoro Bogu będziemy osobiście zdawać relacje z całego swojego życia, po co zatem spowiadamy się z niego kapłanom? Czyż nie lepiej zawierzyć doskonałej sprawiedliwości Bożej, zamiast tej wielce ułomnej – ludzkiej? I po trzecie; czy spodziewaliście się, że jeśliby niewierzącego przymuszać do chodzenia do kościoła, to byłaby to w jego przypadku grzeszna czynność? A widzicie! Następne nauki:

„Więcej szczęścia jest w dawaniu a nie w braniu” (Dz 20,35). 

To akurat jest oczywiste dla każdego wierzącego, nieprawdaż?

„Baczcie, aby kto z was nie zagarnął w niewolę przez tę filozofię, będącą czczym oszustwem, opartą na ludzkiej tylko tradycji, na żywiołach świata, a nie na Chrystusie” (Kol 2,8). 

Tak też i myślałem, że ta filozofia katolicka to nic dobrego; ani to filozofia, ani katolicyzm: na to pierwsze za bardzo ograniczona, a na to drugie za bardzo postępowa.

„Żydzi zabili pana Jezusa i proroków, i nas także prześladowali. A nie podobają się oni Bogu i sprzeciwiają się oni wszystkim ludziom /.../ Ale przyszedł na nich ostateczny gniew boży" (1 Tes 2,15,16).  

To nie jedyny fragment, traktujący naród wybrany z pogardą i nienawiścią. A księża się potem dziwią, skąd w ludziach tyle antysemityzmu (nie ma on –według słów obecnego papieża -teologicznych podstaw, co?) i mało kto wierzy, że np. Adolf Hitler był gorliwym i praktykującym katolikiem.

Następna nauka:

„Bo przecież jest rzeczą słuszną u Boga odpłacać uciskiem tym, którzy nas uciskają /.../ Kto nie chce pracować, niech też nie je” (2 Tes 1,6,10). 

Ciekawe,… z poprzednich nauk Jezusa wynikało, że rzeczą słuszną u Boga jest błogosławienie tych, którzy nas prześladują (jedna z form ucisku), miłowanie nieprzyjaciół, modlenie się za nich i czynienie im dobrze (cokolwiek miałoby to znaczyć). Czyżby to już było nieaktualne? Tak szybko? A co do niejedzenia przez niepracujących; cóż to za bezbożne państwo, które wypłaca zasiłki dla niepracujących, miast w imię chrześcijańskiej miłości pozwolić im z głodu powymierać. To już kiedyś było bardziej po bożemu; ludzie musieli pracować, skoro chcieli jeść.

Jeszcze jedna nauka:

„A ci, którzy chcą się bogacić, wpadają w pokusę i w zasadzkę, oraz liczne nierozumne i szkodliwe pożądania. One to pogrążają ludzi w zgubę i zatracenie. Albowiem korzeniami wszelkiego zła jest chciwość pieniędzy” (1 Tym 6,9,10). 

Chyba że ci, którzy się już wzbogacą, będą stosowali się do poniższych nauk, wtedy wszystko jest OK.! Oto one:

„Jeżeli więc my zasialiśmy wam dobra duchowe, to cóż wielkiego, że uczestniczymy w żniwie waszych dóbr doczesnych? Jeżeli inni mają udział w waszej majętności, to czemu raczej nie my? /.../ Tak też i Pan postanowił, ażeby z Ewangelii żyli ci, którzy głoszą Ewangelię” (1 Kor 8,11-14). 

Oraz:

„Ten, kto pobiera naukę wiary, niech użycza ze wszystkich swoich dóbr temu, kto go naucza” (Ga 5,6).

Rozumiecie coś z tego? Bo ja nie bardzo; z powyższych słów wynikałoby, że kapłani chrześcijańscy (później katoliccy) chcieliby aby istniała między pasterzami a ich owieczkami, swoista wymiana „handlowa”: my wam dajemy dobra duchowe, a wy nam dajecie w zamian dobra doczesne (nieźle pomyślane, co? Autor! Autor!). Tyle, że jest tu poważna logiczna niekonsekwencja; chrześcijanie mają się dzielić ze swymi pasterzami dobrami doczesnymi (bogactwem), którymi to według ich własnych nauk powinni się brzydzić i w żaden sposób o nie nie zabiegać, ani go pożądać. A to z racji na jego wysoką szkodliwość podczas dostawania się do nieba. Więc domaganie się w tej sytuacji od owieczek, partycypowania w owych grzesznych dobrach, uważam za czyn wysoce nieetyczny, stawiający pod znakiem zapytania bezinteresowność i uczciwość owych kapłanów.

Tym bardziej, że Jezus wyraźnie wypowiedział się – jak sądzę — na ten akurat temat:

„Darmo otrzymaliście, darmo dawajcie! Nie zdobywajcie złota, ani srebra, ani miedzi do swych trzosów” (Mat 10,8,9).  

Jednoznacznie powiedziane, prawda?: „Darmo otrzymaliście, darmo dawajcie”. Jak ci uczniowie słuchali swego Nauczyciela, że wyszło im: „Ten, kto pobiera naukę wiary, niech użycza ze wszystkich swoich dóbr, temu kto go naucza”. I jeszcze na dodatek ten cwany pomysł przypisali samemu Jezusowi, że niby tak zadbał o swoich uczniów; tupet niebywały, nie uważacie? Następna nauka:

„Spotkało kogoś z was nieszczęście? Niech się modli! /.../ Choruje ktoś w was? Niech sprowadzi kapłanów Kościoła, by się modlili nad nim i namaścili go olejem w imię Pana /.../ Wyznawajcie zatem sobie nawzajem grzechy, módlcie się jeden za drugiego, byście odzyskali zdrowie” (Jk 5,13-16). 

Przy naszej kulejącej służbie zdrowia, każdy taki pomysł (jeśli byłby jeszcze skuteczny) jest na wagę złota, czyż nie? A co do wzajemnego wyznawania sobie grzechów; jest to jedyna wzmianka w Biblii dotycząca – nie spowiedzi, jak to się popularnie przyjęło – ale właśnie wzajemnego wyznawania sobie grzechów. Dostrzegacie tę subtelną różnicę? (tak np. Wolter w „Kandydzie”, o ile pamiętam).

Czy na podstawie tu przytoczonych nauk Jezusowych (jak i nauk jego uczniów) można by pokusić się o ogólne scharakteryzowanie osobnika, którego można z czystym sumieniem uznać za ucznia Chrystusa? Jaki powinien on być i czym się wyróżniać spośród innych ludzi? Spróbujmy tego dokonać:

Prawdziwy uczeń Chrystusa powinien prawdy religijne zasłyszane od księży, weryfikować z prawdami biblijnymi i jeśli nie będą się ze sobą zgadzały (jak np. w przypadku Dekalogu i 10-ciu Przykazań Bożych), wierzyć w te biblijne. Powinien być tolerancyjny dla swego bliźniego, nawet gdyby ten był ateistą i nie wytykać mu tego obraźliwymi słowami. Nie powinien osądzać, ani oceniać innych ludzi, mając na uwadze znikomą wartość tego osądu (na ogół są one mocno subiektywne, a przez to niesprawiedliwe). Powinien też zastanowić się czy sam nie jest bez winy i ma moralne prawo wypowiadania się w tej sprawie.

Nie powinien też przeciwstawiać się złu, jakie go w życiu spotyka, a wręcz odwrotnie; przyjmować je z pokorą i wdzięcznością, modląc się za tych, którzy mu je wyrządzają. Także nie odmawiać nikomu żadnej przysługi lub prośby. Nie powinien także nikomu i na nic przysięgać, oraz wyrażać się jasno i precyzyjnie, aby nikt nie mógł mu zarzucić kłamstwa. Prawdziwy uczeń Chrystusa nie powinien demonstrować wszem i wobec swej pobożności (gdyż wtedy jest to religianctwo – jej żałosna karykatura). Modlić się powinien w samotności, w ciszy i skupieniu, używając prostych słów. Nie powinien pożądliwie patrzeć na kobiety, wiedząc jakimi to grozi konsekwencjami.

Powinien kochać swoich wrogów i modlić się za ich pomyślność. Powinien też mieć w pogardzie wszelkie ziemskie dobra i nie gromadzić żadnych bogactw, gdyż są przeszkodą w drodze do nieba. Jednym słowem: powinien być abnegatem w całym tego słowa znaczeniu. Musi także wybrać; służbę Bogu czy pieniądzom. W przypadku tej pierwszej, nie martwić się o cokolwiek, a szczególnie o swą egzystencję, ani o swą przyszłość. Jeśli by się tak złożyło, iż potencjalny uczeń Jezusa jest człowiekiem majętnym, powinien pozbyć się całego swojego majątku, a pieniądze rozdać ubogim (np. wpłacić na Caritas, czy coś w tym rodzaju). Przez cały czas pamiętając o tym przysłowiowym uchu igielnym.

Prawdziwy uczeń Chrystusa powinien także nienawidzić swoich rodziców (czyli tych co go kochają), bliźnich i siebie samego, inaczej nie może się za takowego uważać. A jednocześnie powinien kochać wszystkich swoich braci w wierze, którzy powinni być mu bliżsi od najbliższej rodziny (czy czegoś wam to nie przypomina?). Nie powinien używać zwrotu „Ojciec” – jeśli nie ma na myśli samego Boga, a już broń Boże „Ojciec Święty”, które to określenie jest uzurpacją i bluźnierstwem. Chrzest powinien przyjąć jako świadomy swej wiary osobnik, aby nie narazić się na boże potępienie. Powinien też charakteryzować się głęboką wiarą, bez cienia najmniejszej wątpliwości, gdyż bez tej wiary owieczek, nawet sam Jezus był bezsilny. Nie zaszkodziło by też – kiedy już pozbędzie się wszystkiego – zamieszkać we wspólnocie uczniowskiej, gdzie wszystko jest wszystkich i nikt nie ma prawa do prywatnej własności.

Prawdziwy uczeń Chrystusa nie powinien też interesować się filozofią (tak, tak, księże profesorze Tischner!) i nienawidzić Żydów za to co zrobili Panu Jezusowi, gdyż samemu Bogu również są oni niemili (ależ sobie wybrał on naród!) i gniewa się na nich. W razie choroby czy jakiegokolwiek innego nieszczęścia, powinien modlić się sam do Boga lub do pomocy wezwać kapłanów Kościoła. Nie powinien też spowiadać się przed kapłanem, chyba że ten zgodzi się wyznać mu swoje grzechy, gdyż taka wzajemność jest pożądana. W skrajnych przypadkach, uczniów Jezusa można będzie poznać po przepasce na prawym oku i braku prawej ręki. Choć nie zawsze musi iść to w parze.

I jak wam się widzi ten z grubsza nakreślony wizerunek przeciętnego ucznia Chrystusa? Odpowiadacie mu w jakimś stopniu? Nie? Głowa do góry, przeczytajcie zakończenie, a przekonacie się, że nie ma powodu do rozpaczy. Na koniec pozostawiłem jeszcze dwie nauki, których wymowa nie tylko jest sprzeczna ze sobą, ale też wielce zaskakująca. Oto one:


1 2 3 4 5 Dalej..

 Po przeczytaniu tego tekstu, czytelnicy często wybierają też:
Rehabilitacja Judasza
Najlepsza religia na świecie

 Zobacz komentarze (22)..   


« NT - spojrzenie krytyczne   (Publikacja: 15-09-2008 )

 Wyślij mailem..   
Wersja do druku    PDF    MS Word

Lucjan Ferus
Autor opowiadań fantastyczno-teologicznych. Na stałe mieszka w małej podłódzkiej miejscowości. Zawód: artysta rękodzielnik w zakresie rzeźbiarstwa w drewnie (snycerstwo).

 Liczba tekstów na portalu: 130  Pokaż inne teksty autora
 Najnowszy tekst autora: Słabość ateizmu
Wszelkie prawa zastrzeżone. Prawa autorskie tego tekstu należą do autora i/lub serwisu Racjonalista.pl. Żadna część tego tekstu nie może być przedrukowywana, reprodukowana ani wykorzystywana w jakiejkolwiek formie, bez zgody właściciela praw autorskich. Wszelkie naruszenia praw autorskich podlegają sankcjom przewidzianym w kodeksie karnym i ustawie o prawie autorskim i prawach pokrewnych.
str. 6078 
   Chcesz mieć więcej? Załóż konto czytelnika
[ Regulamin publikacji ] [ Bannery ] [ Mapa portalu ] [ Reklama ] [ Sklep ] [ Zarejestruj się ] [ Kontakt ]
Racjonalista © Copyright 2000-2018 (e-mail: redakcja | administrator)
Fundacja Wolnej Myśli, konto bankowe 101140 2017 0000 4002 1048 6365