Racjonalista - Strona głównaDo treści


Fundusz Racjonalisty

Wesprzyj nas..
Zarejestrowaliśmy
205.015.548 wizyt
Ponad 1064 autorów napisało dla nas 7362 tekstów. Zajęłyby one 29015 stron A4

Wyszukaj na stronach:

Kryteria szczegółowe

Najnowsze strony..
Archiwum streszczeń..

 Czy Rosja użyje taktycznej broni nuklearnej?
Raczej tak
Chyba tak
Nie wiem
Chyba nie
Raczej nie
  

Oddano 15 głosów.
Chcesz wiedzieć więcej?
Zamów dobrą książkę.
Propozycje Racjonalisty:
Sklepik "Racjonalisty"
Anatol France - Bogowie pragną krwi
Mariusz Agnosiewicz - Kryminalne dzieje papiestwa tom II

Złota myśl Racjonalisty:
"Zakazy mogą tylko opóźnić postępy badań naukowych, nie mogą im zapobiec. Byłoby to odwlekanie nie tylko zagrożeń, lecz także pożytków ze wzrostu wiedzy, w tym takich, których z góry nie potrafimy dostrzec i docenić. Larum wobec klonowania jest reakcją irracjonalną, choć nietrudną do wyjaśnienia. Jednym z jej źródeł są zaburzenia w wyobraźni człowieka nękanego obrazami filmowymi, które łączą gatunek..
« Filozofia  
Złota Księga moich spotkań z filozofią XX w. [2]
Autor tekstu:

DOBROWOLSKI, Antoni Bolesław

6.6.1872- 27.4.1954. 

Tekst umieszczony odrębnie

KELLES KRAUZ Kazimierz

1872-1905. O poglądach tego myśliciela dowiedziałem się w pierwszej połowie lat trzydziestych od mojego Ojca, który studiował i cenił jego pisma a także powoływał się na nie w wykładach dla robotników z PPS. Z tego, co mój Ojciec mówił zapamiętałem tylko dwa terminy „materializm ekonomiczny" i „socjologiczne prawo retrospekcji". W drugiej połowie lat trzydziestych utrzymywaliśmy bliskie stosunki z jego rodziną, ze Stanisławem Kelles Krauzem i jego żoną Marią. Prawdziwe spotkanie z jego myślami zaczęło się dla mnie dopiero w latach 60-tych, kiedy kupiłem nowe wydanie jego Pism (dwa tomy, 1962), z których pierwszy, zawierający „pisma socjologiczno-filozoficzne" przestudiowałem dokładnie w maju i czerwcu 1969 roku. Do drugiego tomu, zawierającego „pisma polityczne" nie zajrzałem, natomiast w I tomie zachwyciła mnie praca „Kilka głównych zasad rozwoju sztuki" (czytana w dniu ukończenia 50 roku życia); zainteresowały mnie też „Portrety zmarłych socjologów" (zwłaszcza Spencer i Labriola), „Comtyzm i marksizm", „J.J.Bachofen"). Zacząłem wtedy wykładać przedmiot „Historia filozofii w Polsce", więc co rok, w oparciu o wymienione prace poświęcałem Kelles- Krauzowi najpierw we Wrocławiu, a później w Lublinie, półtorej godziny. Przed każdym wykładem czytałem jeszcze raz najważniejsze teksty, toteż bardzo mocno wryły mi się w pamięć. Wziąłem od niego bardzo wiele:

  • pojęcie „apercepcji klasowej" (wzbogacającej teorię Herbarta) z perspektywą nowej filozofii, która powstanie dzięki nowym masom apercepcyjnym ukształtowanym przez życie w społeczeństwie bezklasowym;
  • przejęte od Labrioli pojęcie „filozofii tkwiącej w rzeczach" (w czynnościach ludzkich i w ich wytworach);
  • przejęte od sekretarza Towarzystwa Antropologicznego (Charles Letourneau) "przekonanie, że nie ma innej nieśmiertelności, jak ta, którą działaczowi zapewniają jego czyny, pisarzowi i uczonemu jego dzieła";
  • myśl o „piętnie indywidualności" nadawanym narzędziom i ozdobom wytwarzanym przez ludzi nazywanych przez kolonizatorów „dzikimi", a przecież umiejących już „uzewnętrzniać i przedłużać swą osobistość".

SCHELER, Max

1874-1928. Przestudiowane dokładnie (od października 1939 do maja 1940) jego dzieło („Formalismus in der Ethik und die materiale Wertethik") wprowadziło mnie w świat aksjologii, dostarczając cennych narzędzi pojęciowych do budowania własnego systemu aksjologicznego. Kilkanaście lat temu kupiłem polski przekład jego pism pt. „Pisma z antropologii filozoficznej i teorii wiedzy" (1987) , a 18.7.2000 zacząłem je czytać, ponieważ przypadkowo zauważyłem kilka fascynujących myśli, z których przytoczę trzy:

— „Wielkim błędem XVIII stulecia — pisze Scheler — (...) było to, iż za wzór przyświecający kształceniu obrało ono "człowieczeństwo" jedynie pod postacią abstrakcyjnej, jednakowej w przypadku wszystkich ludzi istoty rozumnej" (s. 357) a przecież istotą człowieczeństwa jest zróżnicowanie,

— Scheler podaje trafnej krytyce rozpowszechnione przekonanie, że wybieramy sobie wzory osobowe; w rzeczywistości "wzoru osobowego nie `wybiera się`. Jest się przezeń owładniętym, gdy nas wzywa do siebie i pociąga" (s. 356),

— niezmiernie interesująca jest myśl o „narodzinach filozofii" w starożytnej Grecji.

Myśliciele greccy odkrywali przedmiot filozofii nie w poznaniu bytu, ale w określonej dziedzinie bytu. „Wiedzieli (...) że możliwe zetknięcie sie ducha z tą dziedziną bytu związane jest z określonym aktem całej osobowości" (s. 247-248). Filozofia zaczyna się więc od „aktu konstytuującego" filozofa (czyli — według mojego sposobu rozumienia — aktu konstytuującego podmiot wytwarzający myśli filozoficzne, AN).

Nie mam trzech brulionów z notatkami z lektury „Formalizmu w etyce", ale przytoczone trzy myśli przenoszą mnie w klimat „rozkoszy studiowania" tekstów Maxa Schelera — kiedy miałem 20 lat. Jak wtedy, tak i teraz zauważam, że są teksty pełne głębokich, fascynujących myśli.

CZAPIŃSKI, Kazimierz

1882-1942. Pierwsze nasze spotkanie miało miejsce 4 października 1935 r. Omawialiśmy program „studium", które miało się odbywać w każdą środę od godz. 18 do 22 w podziemiach teatru „Ateneum". Najpierw dwugodzinny wykład Czapińskiego, potem dwugodzinne referaty z naszymi referatami i dyskusją. Byłem najbardziej aktywnym uczestnikiem tego studium przez cztery lata (dwa jako uczeń gimnazjum, dwa następne jako student). Program studium obejmował marksizm, historię filozofii, programy partii politycznych w Polsce, problemy polityki zagranicznej i polityki kulturalnej. Mój ojciec i moi stryjowie byli przez całe życie działaczami pepeesowskimi, a studium Czapińskiego miało również i mnie dobrze przygotować do tej roli. Sądzę, że Czapiński był „najtęższym umysłem" międzywojennej PPS i w tej dziedzinie nie mogę sobie wyobrazić nikogo, co lepiej mógłby wykonać to zadanie.

Wprawdzie, przychodząc na studium Czapinskiego czułem się już od dwóch lat socjalistą, ale w ciągu czterech lat Czapiński umocnił we mnie mój socjalizm tak skutecznie, że przez 66 lat znajduję się, w gruncie rzeczy, wciąż na tych samych pozycjach społeczno-politycznych; ani lata stalinizmu, ani ostatnie dziesięciolecie restauracji kapitalizmu, nie wykorzeniły we mnie przekonania, że najlepszym ustrojem jest socjalizm z wolnością prasy i zrzeszania się, z demokracją parlamentarną i samorządem pracowniczym, z rozbudowanym sektorem spółdzielczym, z niepodległą Polską, polityką pokojową i braterstwem narodów; ze świeckością państwa, z bezpłatnym szkolnictwem wszystkich szczebli, z rozbudzaniem potrzeb kulturalnych i podnoszeniem poziomu kulturalnego przez rozbudowę sieci bibliotek, czytelni, domów kultury i innych placówek zapewniających powszechne uczestnictwo w kulturze. Spośród wszystkich moich nauczycieli najbliższe mi były poglądy Czapińskiego (zwłaszcza socjalizm demokratyczny, ateizm i antyklerykalizm). Czapiński był człowiekiem olbrzymiej wiedzy, każdy jego wykład trzymał słuchaczy w napięciu, dostarczał rzetelnych informacji, czerpanych bezpośrednio z przynoszonych i rozkładanych na stole książek. Wywarł poważny wpływ na moje rozumienie marksizmu, mądrze kierował moimi lekturami i tematyką pisanych przeze mnie referatów, rozbudzał moje zainteresowania i rozszerzał moje horyzonty.

Zajęcia z Czapińskim były bardzo cennym uzupełnieniem wiedzy zdobywanej w szkole i na Uniwersytecie. Na pytanie, co zawdzięczam Czapińskiemu próbowałem już odpowiedzieć w książce „Nauczyciele" (1981, s. 100-136). Zakończyłem ten tekst akapitem, w którym piszę, że „noszę w sobie" Czapińskiego jako (...) personifikację związku pomiędzy socjalizmem a ideą godności człowieka.

Dziś dodałbym jeszcze zdanie: Nie można nazywać socjalizmem takiego ustroju, w którym godność człowieka jest deptana.

BLOCH, Ernst

1885-1977. W maju 1952 przeczytałem jego pracę „Avicenna und die Aristotelische Linke" („Sinn und Form" 1952, nr 3, s. 8-59) i natychmiast zorientowałem się, że mam przed sobą tekst jednego z największych filozofów XX wieku. Zawarte w nim rozważania Blocha o trudnej drodze formowania się dialektycznego pojęcia materii w nurcie „lewicy arystotelesowskiej" stały się jednym z fundamentów mojej interpretacji filozofii włoskiego Odrodzenia. W 1956 poznałem Blocha osobiście. W 1982 przestudiowałem kilka innych dzieł Blocha (zwłaszcza „Das Prinzip Hoffnung", „Atheismus im Christentum", „Geist der Utopie"). Wyrazem mojego entuzjazmu dla stworzonej przez Blocha "ontologii tego, czego jeszcze nie ma" była moja praca „Ontologiczny fundament ateizmu Ernsta Blocha" („Euhemer", 1983, nr 2, s. 63-73) a także praca „Muzyka jako pejzaż nadziei" („Ruch Muzyczny", nr 1 z 6.1.1985 s. 17-18) i kompozycja „Heptaplus sive septiformis effigies von Ernst Bloch" („Wespennest", Wiedeń, 1985, nr 60, s. 34-35). Bloch był obecny w moich książkach „Centralne kategorie filozofii Giordana Bruna" (1962, s.139, 144, 169), „Zarys dziejów krytyki religii"(1986, s.85, 100, 232), "Spotkania w rzeczach" (1991, s.76, 221-222, 230, 268, 313, 321-322, 347). Filozofia Blocha była także źródłem inspiracji mojego dialogu „Mancini albo o tym, czego jeszcze nie ma" ("Lampa trzydziestu spotkań, 1980, s. 492-497).

KOTARBIŃSKI, Tadeusz

1886-1981. W latach 1937-1939 chodziłem na jego wykłady i seminaria; zdawałem u niego egzamin z „Elementów". Później przeczytałem wszystkie jego prace i — chociaż nie byłem formalnie jego „uczniem" — zainteresowały mnie problemy, które próbował rozwiązać i przejąłem od niego niektóre narzędzia pojęciowe. Na wzór stworzonego przez niego słowa „onomatoid", stworzyłem ok. 1974 roku słowo "kulturoid"; w „Traktacie o dobrej robocie" znalazłem — niezauważoną przez niego — "etykę dobrej roboty", która wnosi nowe treści do „etyki niezależnej". Pisałem o nim wielokrotnie, a to, co najważniejsze znajduje się w książce "Nauczyciele"(1981, s.10, 22, 24, 32, 100, 110, 130, 140, 149, 153, 155, 163, 177-201, 221, 242, 245, 251, 253,294, 304, 307-311; z rozdziału V, poświęconego w całości Kotarbińskiemu warto przytoczyć tytuły paragrafów: § 41 — Zimny strumień racjonalizmu,§ 42 — Kotarbiński a pluralistyczna teoria osobowości, § 43 — Znaczenie reistycznej klasyfikacji nazw dla religioznawstwa, historii filozofii i teorii kultury świeckiej, § 44 — Rzekomy formalizm etyki świeckiej a treściowa etyka wartości dobrej roboty.

TATARKIEWICZ, Władysław

1886-1980. Dnia 31 maja 1935 — jako uczeń VI klasy — poszedłem, pierwszy raz w życiu, na Uniwersytet dla wysłuchania wykładu Tatarkiewicza, poświęconego problemowi: dlaczego utwór poetycki wywołuje w nas przeżycia estetyczne? W czasie wykładu podjąłem trzy doniosłe decyzje: 1 — za dwa lata „zapiszę się" na filozofię, 2 — starać się będę o to, żeby — jak Tatarkiewicz — przez całe życie łączyć miłość do Filozofii z miłością do Poezji , Malarstwa i Muzyki, 3 — poproszę Tatarkiewicza o pokierowanie moimi pracami: magisterską i doktorską. W 1937 Tatarkiewicz przyjął mnie — studenta I roku — na swoje seminarium, w 1943 napisałem pod jego kierunkiem pracę magisterską, był promotorem mojej pracy doktorskiej (promocja 1948), drukował moje prace w „Przeglądzie Filozoficznym" (w 1939, 1947,1948), zabrał głos na moim kolokwium habilitacyjnym (10.4.1962). Należę więc formalnie do grona jego uczniów. Ale Tatarkiewicz nie miał ambicji tworzenia własnego systemu filozoficznego; był przede wszystkim historykiem estetyki i właśnie w jego rozważaniach o estetyce znalazłem głęboką myśl, która wywarła ogromny wpływ na moją pracę naukowo-badawczą: skoro filozofia sztuki, według Tatarkiewicza, znajduje się nie tylko w tekstach estetyków, ale także tkwi implicite w dziełach sztuki i w praktyce czyli w czynnościach twórczych artysty, to otwierają się przede mną wielkie przestrzenie obszarów badawczych, na które warto wkroczyć, bo przecież w dziełach sztuki może być ukryta nie tylko estetyka, ale także aksjologia, filozofia człowieka, filozofia kultury. Wynika stąd dla mnie wniosek, że powinienem wyjść poza analizę tekstów filozoficznych, wkraczając na obszary poezji, malarstwa, muzyki, a także na olbrzymi obszar działań przekształcających świat, żeby wydobyć tkwiące tam treści filozoficzne. O tym, co zawdzięczam Tatarkiewiczowi napisałem przede wszystkim w książce „Nauczyciele" (1981, rozdział IV, s. 137-176).


1 2 3 4 5 Dalej..

 Po przeczytaniu tego tekstu, czytelnicy często wybierają też:
Złota Księga moich spotkań z filozofią XIX w.
Złota Księga moich spotkań z filozofią


« Filozofia   (Publikacja: 25-09-2008 )

 Wyślij mailem..   
Wersja do druku    PDF    MS Word

Andrzej Rusław Nowicki
Ur. 1919. Filozof kultury, historyk filozofii i ateizmu, italianista, religioznawca, twórca ergantropijno-inkontrologicznego systemu „filozofii spotkań w rzeczach". Profesor emerytowany, związany dawniej z UW, UWr i UMCS. Współzałożyciel i prezes Stowarzyszenia Ateistów i Wolnomyślicieli oraz Polskiego Towarzystwa Religioznawczego. Założyciel i redaktor naczelny pisma "Euhemer". Następnie związany z wolnomularstwem (w latach 1997-2001 był Wielkim Mistrzem Wielkiego Wschodu Polski, obecnie Honorowy Wielki Mistrz). Jego prace obejmują ponad 1200 pozycji, w tym w języku polskim przeszło 1000, włoskim 142, reszta w 10 innych językach. Napisał ok. 50 książek. Specjalizacje: filozofia Bruna, Vaniniego i Trentowskiego; Witwicki oraz Łyszczyński. Zainteresowania: sny, Chiny, muzyka, portrety.
 Strona www autora

 Liczba tekstów na portalu: 52  Pokaż inne teksty autora
 Najnowszy tekst autora: W chiński akwen... Wolność w Hongloumeng
Wszelkie prawa zastrzeżone. Prawa autorskie tego tekstu należą do autora i/lub serwisu Racjonalista.pl. Żadna część tego tekstu nie może być przedrukowywana, reprodukowana ani wykorzystywana w jakiejkolwiek formie, bez zgody właściciela praw autorskich. Wszelkie naruszenia praw autorskich podlegają sankcjom przewidzianym w kodeksie karnym i ustawie o prawie autorskim i prawach pokrewnych.
str. 6096 
   Chcesz mieć więcej? Załóż konto czytelnika
[ Regulamin publikacji ] [ Bannery ] [ Mapa portalu ] [ Reklama ] [ Sklep ] [ Zarejestruj się ] [ Kontakt ]
Racjonalista © Copyright 2000-2018 (e-mail: redakcja | administrator)
Fundacja Wolnej Myśli, konto bankowe 101140 2017 0000 4002 1048 6365