|
Chcesz wiedzieć więcej? Zamów dobrą książkę. Propozycje Racjonalisty: | | |
|
|
|
|
Kościół i Katolicyzm » Historia Kościoła » Krucjaty i gnębienie
Rodzimy ruch krucjatowy Autor tekstu: Mariusz Agnosiewicz
"Oto dzień od dawna upragniony,
Oto kres trudów i walk ziszczony !
Pogromiwszy fałszywe chrześcijany,
Już bez trwogi uderzcie na pogany"
Kronika Polska, Gall Anonim
Religia chrześcijańska obrządku łacińskiego, przyjęta przez
Mieszka I, zabezpieczyła przede wszystkim państwo polskie przed nieuchronną
agresją przybraną w płaszczyk ideologicznego uzasadnienia (wyrażonego choćby w liście Karola Wielkiego do papieża: my wojujemy w imię Chrystusa, wy, ojcze,
błogosławicie nasze walki), ze strony chrześcijańskich sąsiadów. Jednocześnie
od tej pory ta broń ideologiczna mogła być z łatwością wyzyskana w polityce
władców polskich wobec sąsiednich ludów, nad którymi nie zajaśniał jeszcze płomyk
rzymskiego światła. Oczywiście skrzętnie to wykorzystano — nowa ideologia
religijna została wprzęgnięta w służbę podbojów, tym bardziej, że było to mile
widziane w Rzymie. Wprawdzie początkowo misje ewangelizacyjne miały charakter
pokojowy — wyprawiano zakonników w celu agitacji chrześcijańskiej (jak
choćby misja św. Wojciecha), lecz bez oddziałów zbrojnych. Szybko jednak przekonano
się, że nie jest to efektywne (choć przynosiło pewne owoce, gdyż misja Wojciecha z pewnością nie była bezowocna w tej polityce, choć pośrednio). Jeszcze w roku
1120 miała miejsce pokojowa misja ewangelizacyjna na Pomorze Zachodnie, gdzie
wyprawiono Bernarda Hiszpana wraz z kapelanem Piotrem. Zakończyła się ona zupełnym
fiaskiem — Bernard, który bez pompy boso wkroczył na pogańskie ziemie
szerzyć nowy kult, wzbudził jedynie śmiech wśród mieszkańców bogatych miast
pomorskich. Zrozumiano, że w celu triumfu chrześcijaństwa pokora i ubóstwo nic
nie wskórają — potrzeba ognia i miecza, aby religia miłości mogła zatriumfować.
Szybko więc zastąpiono ubogiego mnicha szykownym biskupem
bamberskim, Ottonem, który wkroczył na pogańskie ziemie w towarzystwie licznego
orszaku i przepychu. Przydano mu też zbrojny oddział pod wodzą kasztelana santockiego
Pawlika. W tej sytuacji Pomorzanie pojęli, że sprawa wygląda poważniej niżby
mogli sądzić po poprzedniej ekspedycji — nikt ich nie będzie do niczego
prosić ani przekonywać.
Już od czasów Mieszka I i Bolesława Chrobrego ich wojny z Wieletami prowadzone były pod pozorem krzewienia chrześcijaństwa. Początkowo w imieniu cesarza, a po zjeździe gnieźnieńskim z roku 1000 — w imieniu
własnym, jako pełnoprawnych władców chrześcijańskich do tego umocowanych.
Rycerstwo polskie nie brało jeszcze udziału w pierwszej krucjacie
proklamowanej przez bł. Urbana II w roku 1095. Z czasem jednak idea krucjatowa
zaczęła na ziemiach polskich zdobywać coraz większą sławę, bazującą na legendach
tworzonych po pierwszej wyprawie chrześcijan do Grobu Pańskiego.
Przez cały wiek XI książęta polscy prowadzili walki z pogańskimi
Pomorzanami, nie zdając sobie jednak sprawy z tego, że wspierają szczytną ideę
świętych krucjat chrześcijańskich. Ideologia ta została dopisana post factum
do tych walk przez Galla Anonima w jego Kronice Polskiej (1110-1114).
Cytowana na początku wypowiedź Galla jest przez niego przypisana
Kazimierzowi Odnowicielowi (zwanemu też Mnichem), który po rozgromieniu Masława na Mazowszu w roku 1039 (falsi christicolae dotyczy najpewniej
jego, jako wyraziciela niekościelnej, a przynajmniej nierzymskiej linii), ruszył przeciwko pogańskim
Pomorzanom, przeciwko którym "z pomocą Bożą rozpoczął walkę i wielkie
odniósł zwycięstwo. Miał też nader gorliwie i pobożnie czcić Kościół święty, a zwłaszcza mnożyć zgromadzenia mnichów i świętych dziewic, ponieważ w pacholęcym
wieku oddany został przez rodziców do klasztoru, gdzie otrzymał gruntowne wykształcenie
religijne."(Gall Anonim)
Krzyżowcem z nadania Galla był też książę Władysław, który kontynuował
walki przeciwko poganom pomorskim. Zdarzyło się mu pewnego razu powracać z jednej takiej
„krucjaty", która akurat wypadła w czasie wielkiego postu. Złupiwszy pogan wracał najspokojniej
do swych włości, gdy wtem, tuż przed samą niedzielą palmową, napadnięty został przez oddziały
bałwochwalcze nad rzeką Wdą. Jak wyrokuje Gall — nie była to klęska chrześcijańskiego
oręża, lecz po prostu kara Pańska za ich grzechy: "Nie było rzeczą jasną, czy była to
klęska chrześcijan, czy też pogan. Bicz ten, zdaniem naszym, Bóg wszechmocny spuścił na
przestępców postu czterdziestodniowego ku ich poprawie."
Innym razem rozprawiono się z poganami koło grodu kruszwickiego.
Po stronie dobrych był Władysław i Pan Bóg, złym zaś przewodził syn Władysława, Zbigniew,
który przyzwał na pomoc kruszwiczan i pogan. Raduje się więc nasz dziejopis:
"...tam też Bóg wszechmogący księciu Władysławowi tak wielkie okazał miłosierdzie,
że wytępił nieprzeliczone mnóstwo przeciwników, a z jego żołnierzy bardzo niewielu śmierć
zabrała. Tyle bowiem rozlano tam krwi ludzkiej i taka masa trupów wpadła do sąsiadującego z grodem jeziora, że od tego czasu żaden dobry chrześcijanin nie chciał jeść ryby z owej wody"
tak bardzo była bowiem odtąd skażona pogańską padliną...
Nie mniej sukcesów w walce z poganami zanotował na swoim koncie biskup
mazowiecki Szymon, który dzielnie bronił swej owczarni przed pogańskimi zakusami, a
"czego nie przystało mu czynić ziemskim orężem, tego starał się dokonać bronią duchową i modlitwami. I jak w dawnych czasach synowie Izraela pokonali Amalechitów (wsparci) modlitwami
Mojżesza, tak teraz Mazowszanie osiągnęli zwycięstwo na Pomorzanami wspomożeni modłami swego
biskupa." (Gall)
W pełni rozwinięto polską ideologię krucjatową w wieku XII.
Wówczas to docierało znacznie więcej wieści z krzyżackiego frontu ubranych w piękne legendy, które miały jeden cel — krucjatową propagandę, która szerzona
była przede wszystkim przez mnichów, zwłaszcza cystersów. Legendom towarzyszyły
też wezwania (czy wręcz nakazy) do wzięcia udziału w drugiej wyprawie krzyżowej.
Był to obowiązek nie tylko moralny każdego chrześcijańskiego rycerza. Ci, którzy
nie chcieli wypuszczać się w te dalekie wojaże mogli wykupić się ze zobowiązania
podejmując walkę z innymi ludami niechrześcijańskimi. Dla polskich władców było
to znacznie atrakcyjniejsze niż wątpliwe eskapady do krain, których sobie nawet
nie wyobrażali. Wyprawił się tam jedynie Wygnaniec, bo cóż miał do stracenia.
Jego bracia odbywali krucjaty zastępcze. Tak więc Bolesław Kędzierzawy podążył
ze swym wojskiem do Prus, zaś Mieszko Stary przyłączył się do wyprawy saskiej
na Słowian połabskich i pomorskich. Od wypraw pruskich datuje się faktyczne
przeniesienie ideologii krucjatowej do Polski.
Jednym z najgorliwszych jej wyznawców był jeden z młodszych
synów Bolesława Krzywoustego — Henryk Sandomierski (ok. 1130-1166), który
wielokrotnie organizował krucjaty na ziemie pruskie (w czasie jednej z nich
zginął), ale wyprawił się nawet do Jerozolimy, skąd sprowadził do Polski zakon
joannitów, który osadził w Zagościu nad Nidą i bogato uposażył. Klasztory tego
zakonu stały się odtąd ośrodkami krucjatowej propagandy na naszych ziemiach.
To prawdopodobnie od nich pochodzi długotrwały zwyczaj dobywania przez rycerstwo
miecza podczas czytania Ewangelii w czasie mszy, co miało wyrażać ich gotowość
do pojęcia walki za wiarę
Chrystianizacja Prus
O pruskiej krainie tak pisze Gall Anonim: "za czasów
Karola Wielkiego, która Franków, gdy mu Saksonia stawiała opór i nie chciała
przyjąć jarzma jego panowania ani wiary chrześcijańskiej, lud ów na łodziach
przypłynął z Saksonii i wziął w posiadanie tę krainę, a od kraju przyjął nazwę.
Dotąd tak bez króla i bez praw pozostają i nie odstępują od pierwotnego pogaństwa i dzikości." Nie dostąpili zresztą jeszcze bardzo długo, nawet do
wieku XVI, regularnie ewangelizowani przez Krzyżaków od pierwszych dekad
XIII stulecia.
Krzyżacy zostali sprowadzeni na polskie ziemie w roku 1226
przez Konrada Mazowieckiego w celu obrony jego ziemi przed najazdami pogańskich
Prusów. O obsługę duchową misji (tj. nauczanie i chrzczenie) poprosili Krzyżacy
braci dominikanów.
Prusowie byli od samego początku przez Krzyżaków poddawani
represjom, uciskowi oraz polityce tępicielskiej. Było to powodem regularnych
buntów zamieszkałej tam ludności, która nigdy nie pogodziła się z narzuconą z zewnątrz religią najeźdźców. Po pierwszym wielkim buncie w latach 1242-1249
pod naciskiem papieża poddano im umiarowym restrykcjom (zabroniono m.in. pogańskich
praktyk). Kolejny bunt, trwający od 1260 aż do 1295, miał miejsce w czasie osłabienia
Krzyżaków po walkach z Litwinami. Po jego upadku większość Prusów stała się
chłopami pańszczyźnianymi, a ich ziemie zostały przejęte przez niemieckich osadników.
W planach chrześcijańskich strategów, takich jak choćby św.
Bernard (1090-1153, opat Clairvaux, cysters, gorliwy propagator drugiej wyprawy
krzyżowej, doradca papieży, królów i książąt, zwany przez to "niekoronowanym
władcą Europy"), Prusy były jedynie skromnym marginesem w krucjatowej
koncepcji w Europie, nie zaś celem samym w sobie. Polska zaś miała być bazą
wypadową chrześcijaństwa zachodniego na Ruś, która była celem najważniejszym w planach kościelnych, dążących do jej podporządkowania papiestwu.
Krucjata nieustająca w Inflantach i na Litwie
Wśród krucjat bałtyckich (obejmujących pogan państw nadbałtyckich)
istotną rolę odegrali też Kawalerowie Mieczowi, zakon założony przez biskupa
inflanckiego Alberta (1199-1229). Albert otrzymał od papieża pozwolenie na ogłoszenie
krucjaty nieustającej na ziemiach inflanckich (obecna Łotwa), aż do ich całkowitego
podporządkowania papiestwu. Odtąd co roku przybywali na te tereny coraz to nowi
krzyżowcy z miast niemieckich, którzy swym orężem wspomagali ciągłe wypady ewangelizacyjne
kawalerów mieczowych.
Nieprzewidziane trudności chrześcijański oręż napotkał przy
nawracaniu Litwinów. Otóż ci byli najsilniejsi spośród ludów nadbałtyckich i w roku 1236 o mało co sami nie wybili kawalerów mieczowych, którzy zostali zmuszeni
do sojuszu z Zakonem Krzyżackim. Odtąd te dwa święte zgromadzenia prowadziły
stałe wyprawy ewangelizacyjne na opornych Litwinów. W roku 1260 rozbili
oni wojska krzyżackie zarówno w Inflantach, jak i w Prusach, co na długi czas
osłabiło wewnętrznie Zakon Krzyżacki. W roku 1309 wielki mistrz zakonu niemieckiego
przeniósł się do Marienburga w Prusach i wykorzystując papieską zgodę na prowadzenie
krucjaty nieustającej wśród pogan, co roku organizował przeciwko Litwinom zbrojne
wyprawy krucjatowe. Odbywały się one regularnie, dwa razy do roku, latem i zimą. W końcu Litwini mieli dość walk przeciwko rycerzom Chrystusowym. Religia chrześcijańska
zatriumfowała. W roku 1386 Litwini, poprzez swego księcia Władysława Jagiełłę,
przyjęli chrzest w obrządku katolickim, co opłaciło się państwu polskiemu, lecz
unieszczęśliwiło rycerzy kościelnych — odtąd nie mogli już grabić, palić i podbijać w imię Chrystusa...
« Krucjaty i gnębienie (Publikacja: 16-05-2002 Ostatnia zmiana: 09-08-2006)
Wszelkie prawa zastrzeżone. Prawa autorskie tego tekstu należą do autora i/lub serwisu Racjonalista.pl.
Żadna część tego tekstu nie może być przedrukowywana, reprodukowana ani wykorzystywana w jakiejkolwiek formie,
bez zgody właściciela praw autorskich. Wszelkie naruszenia praw autorskich podlegają sankcjom przewidzianym w
kodeksie karnym i ustawie o prawie autorskim i prawach pokrewnych.str. 67 |
|