|
Chcesz wiedzieć więcej? Zamów dobrą książkę. Propozycje Racjonalisty: | | |
|
|
|
|
Kościół i Katolicyzm » Historia Kościoła » Mroczne karty historii KK
Krucjata na Słowian Autor tekstu: Mariusz Agnosiewicz
Obodrzyce, zamieszkujący tereny dzisiejszej Maklemburgii i Holszteinu, stanowili grupę Słowian połabskich, którzy tworzyli niegdyś
najsilniejszy w obrębie Połabian organizm państwowy (800-1164). Ich wyznaniem
była religia spokojnych rolników. To jedno z państw, które zostało
unicestwione w konsekwencji niepodporządkowania się wierze chrześcijańskiej. Najwybitniejszy władca obodrzycki, książę Niklot (zm.
1160), walczył o wolność swego ludu w czasie niemiecko-duńsko-polskiej
„krucjaty
połabskiej", stał się jedynym słowiańskim władcą, który pokonał wyprawę
krzyżową powstrzymując przymusową chrystianizację oraz napływ kleru na
jego ziemie. Wyczerpane walkami z krzyżowcami państwo z czasem musiało ulec. Pierwszy etap narzucania Obodrzycom
chrześcijaństwa miał miejsce w roku 931, kiedy to król niemiecki, Henryk I,
pokonał nieznanego z imienia księcia obodrzyckiego zmuszając go do hołdu
oraz przyjęcia chrztu. Fakt ten pozostał bez następstw, gdyż książę ten
nie przejął się nową wiarą. Nieco większe znaczenie miała działalność
pierwszego biskupa merseburskiego Bosona (968-970). Tym jednak razem lud nie
przejął się nową wiarą. Thietmar opisuje jak „gwoli szyderstwa" przekręcali
oni modlitwy, które im Bozo nakazywał odmawiać (II,37).
Niemniej jednak już od X w. Niemcy
poczęli tworzyć na Połabiu pierwsze biskupstwa (dla Obodrzyców -
starogardzkie, 968). Jedno z takich biskupstw misyjnych, w Szlezwiku, zostało
przez Obodrzyców (albo przez Polaków, jak uważają niektórzy historycy)
zniszczone ok. 995 r. W tymże Starogardzie kilka lat wcześniej Obodrzyce urządzili
pogrom chrześcijan. Miało to miejsce w czasie powstania obodrzyckiego pod wodzą
Mściwoja i Mścidraga, które wybuchło, jak podaje Helmold, kiedy margrabia
Teodoryk nazwał Mściwoja „psem". W roku 1018 ma miejsce kolejna reakcja
pogańska, przy okazji najazdu Wieletów. Księciem, który wprowadzał chrześcijaństwo był Gotszalk
(1010-1066). Ten wychowanek klasztoru sam aktywnie włączył się w akcję
ewangelizacyjną. Tym niemniej jednak głosicielem nowej wiary był kler
niemiecki, który, nastawiony głównie na korzyści materialne i uważany za
ciemięzcę, nie budził zaufania u Słowian. Po kilkunastu latach Gotszalk
zostaje zamordowany z inspiracji Związku Wieleckiego, po czym wybucha wielka
„reakcja" pogańska, która kończy się unicestwieniem organizacji kościelnej
na ziemiach obodrzyckich i ukamienowaniem chrześcijan w Raciborzu. Dwa lata później
sam biskup halbersztacki mści się srogo na Wieletach, napadając na Retrę i burząc
świątynię Swarożyca. W wyniku akcji zbrojnej biskupa rozpada się Związek
Wieletów. Wykorzystując osłabienie swego konkurenta Henryk
Gotszalkowic w 1093 r. przejmuje dla Obodrzyców ziemie wieleckie.
Tymczasem „praca misyjna" trwała nadal. Jak zauważył
Adam Turasiewicz, "hasło pracy misyjnej w odniesieniu do Połabian, przerodziło
się w praktyce w najbardziej obłudną komedię, której szczytowym punktem była
wyprawa krzyżowa w roku 1147". Nim jednak doszło do krucjaty władzę w państwie
obodrzyckim przejął wybitny książę Niklot (1131-1160), który po śmierci
synów Henryka Gotszalkowica objął tron w drodze elekcji przez wiec. Jego
panowanie zostało w pierwszym okresie naznaczone pokojową pracą nad
zespoleniem i wzrostem znaczenia politycznego i ekonomicznego państwa. Bezpośrednią przyczyną pierwszej krucjaty połabskiej było
proklamowanie przez papieża Eugeniusza III drugiej wyprawy krzyżowej do Ziemi
Świętej w roku 1147. Głównym rzecznikiem tej krucjaty stał się św.
Bernard z Clairvaux, który nakłonił do udziału w niej m.in. króla
niemieckiego Konrada III. Papieskie wezwanie do krucjaty pociągało wówczas za
sobą zobowiązania moralne, w szczególności dla chrześcijańskich władców.
Bardziej pragmatycznym władcom saskim nie w smak była jednak zbrojna wyprawa w nieznane, zamyślili więc „służbę zastępczą". Henryk Lew, Albrecht
Niedźwiedź oraz Konrad z Zähringen przekonywali, że nie ma sensu gnać na
daleki Wschód, kiedy pod bokiem mnóstwo pogan, wcześniej więc „tych przeto
przede wszystkim albo wytępić, albo nawrócić wypada". Św. Bernard
podzielił logikę tego wywodu i zezwolił Sasom na odbycie wyprawy krzyżowej
na żyjących spokojnie i w ogóle niezagrażających Niemcom Obodrzyców.
Oficjalnie decyzja św. Bernarda została zatwierdzona przez papieża, który w specjalnym piśmie z 14.4.1147 r. opatrzył wszystkich wojowników w te same
odpusty i nagrody duchowe, które przysługiwały krzyżowcom udającym się w tym czasie do Palestyny. Aby wzmocnić ducha bojowego wprowadził papież do
tego aktu dodatkowe zastrzeżenie: pod groźbą ekskomuniki żaden krzyżowiec
nie może przyjąć jakichkolwiek pieniędzy od pogan, gdyż mogłoby to
„ostudzić zapał religijny, a niewiernych w ich błędach umocnić". Fakt przygotowań do krucjaty połabskiej nie mógł być i nie był utrzymywany w tajemnicy, co wynikało z całej oprawy i rangi tego
rodzaju wyprawy. Słowianie mogli więc podjąć pewne zabezpieczenia. Niklot
rozpoczął fortyfikowanie grodów obronnych oraz sondowanie sąsiadów, aby
wybadać, jakie mogą zająć stanowisko w razie ataku. Po dokonaniu rozpoznania
władca obodrzycki zdecydował się na śmiały i ryzykowany krok, tj. dokonanie
uderzenia uprzedzającego w jednego z grafów niemieckich, hrabiego Adolfa. Atak
na Wagrię rozpoczął się w dniu 26 czerwca od desantu na Lubekę, która
została z łatwością zdobyta, a jej mieszkańcy nie byli w stanie, jak pisze
kronikarz: z powodu opilstwa, zorganizować silniejszego oporu przeciwko wojskom
słowiańskim. Słowianie podbili znaczną część kraju, po czym nie chcąc się
zanadto wykrwawiać przed wielką wojna, z łupami i jeńcami wrócili do
siebie. Akcja miała olbrzymie znaczenie dla morale wojska obodrzyckiego, które
się przekonało, że jest w stanie wykorzystać słabości liczebniejszego
nawet wojska niemieckiego, by je pokonać. Operacja wagryjska przyspieszyła
krucjatę, która rozpoczęła się w lipcu 1147 r. Na Obodrzyców uderzyły
dwie armie niemieckie (Albrechta Niedźwiedzia, 60 tys. żołnierzy, Henryka Lwa,
ok. 40 tys.) i flota duńska (pod wodzą Kanuta i Swena). Wraz z Albrechtem Niedźwiedziem
na Słowian ruszyło grono arcybiskupów, biskupów i opatów (biskup
hoboliński i legat papieski, Fryderyk Anzelm, arcybiskup magdeburski, Fryderyk,
biskup halbersztacki, Rudolf, biskup monastyrski, Werner, biskup miśnieński,
Reinhard, biskup brandendurski, Wigger, biskup ołomuniecki, Henryk, opat z Korbei, Wibald). Nieco mniej hierarchów przyłączyło się do armii Henryka
Lwa (m.in. arcybiskup bremeński, Adalbert, biskup werdeński, Ditmar, prałat
Hartwig, późniejszy arcybiskup bremeński). Siły lądowe wspomagała potężna
flota duńska, która miała atakować z morza i blokować porty. O nasileniu
fanatyzmu krucjatowego świadczy okoliczność, że na wezwanie do wyprawy na
pogan w Danii zawieszono trwającą niemal od roku wojnę domową, po to, aby
obaj pretendenci do tronu, wraz ze wszystkimi mężczyznami zdolnymi do noszenia
broni, mogli uderzyć w niewiernych. Do wyprawy dołączyły się także,
niestety, wojska polskie, księcia Mieszka, w sile 20 tys. krzyżowców.
Krucjata była więc niewątpliwie potężna, kronikarz podkreśla: „aż
ziemia drżała na ich widok". Losy kampanii skoncentrowały się na oblężeniu dwóch
twierdz — obodrzyckiego Dumina i lucickiego Dymina. Słowianie uznając
przewagę bojową agresorów unikali starcia w otwartym polu, skupiając się na
odcinaniu wszelkich środków posiłkowych i aprowizacyjnych. Kiedy armia duńska
została wysadzona na ląd i dołączyła do oblężenia Dubina, została
niebawem i błyskawicznie zaatakowana przez Niklota, który zorientował się,
że armie saska i duńska rozdzielone są grząskim terenem. Wodzowie sascy
mogli jedynie obserwować klęskę swych niefortunnych sprzymierzeńców. Pogrom
Duńczyków znacznie osłabił morale Sasów, zaczęto w ogóle się zastanawiać
nad sensem dalszej walki przeciw Słowianom, zaczęły też nasilać się dezercje.
Efektywność dalszego oblężenia znacznie spadła i była rozwlekana przez
kolejne rozejmy. Dopełnieniem porażki Duńczyków stała się klęska floty duńskiej
pod wodzą biskupa Boeskilde, Ascerusa, która została niespodziewanie
zaatakowana przez sprzymierzeńców Obodrzyców, Ranów, zamieszkujących wyspę
Rugię i pobliskie ziemie. Jedna z armii krzyżowców zapędziła się aż
pod Szczecin, którego próba zdobycia zakończyła się sromotną porażką
krzyżowców. Nie lepiej się działo w południowej armii oblegającej Dymin. Wojsko trapiły głód, choroby, dezercja, niskie morale.
Trwająca trzy miesiące wojna znużyła krzyżowców, którzy w dużej części
dowodzeni przez biskupów, mających więcej żaru religijnego niż umiejętności
wojskowych, stracili wiarę w pomyślne zakończenie wypadu. Znużeni wojną
Sasi podjęli się w końcu układów pokojowych z niewiernymi. Zawarto układ
pokojowy na zasadzie zachowania stanu sprzed ataku, przy czym Obodrzyce mieli
przyjąć chrześcijaństwo. Tym samym rozpoczęta z wielkim rozmachem wyprawa
krzyżowa zakończyła się niesławnym odwrotem i „pozornym chrztem".
Niemniej jednak drugi okres panowania Niklota był już naznaczony dramatycznymi
staraniami o zachowanie niepodległości. W konsekwencji pokoju dubińskiego erygowano ponownie na
ziemiach obodrzyckich organizację kościelną (Starogard i Meklemburg, 1149).
Ludność obodrzycka nadal jednak była niechętna nowej religii. Połabianie
uważali bowiem Chrystusa za boga niemieckiego, a wiarę chrześcijańską za
szczepowy kult Niemców. Nie pomogło ani niszczenie pogańskich świątków
przez biskupa Gerolda, ani akcja misyjna Brunona. Stąd też organizacja kościelna
służyć w zasadzie mogła jedynie niemieckim kolonistom. Ostatecznego podboju państwa Niklota dokonano w czasie
sasko-duńskiej kampanii wojennej, która ruszyła w 1160 r. W jej
trakcie, śmiercią bohaterską poległ Niklot. W roku 1161 ziemie obodrzyckie
stały się lennem najeźdźcy, który nadał je synom poległego księcia. Sojusznicy Obodrzyców, Ranowie, ostatni bastion
zachodniosłowiański, zostali podbici przez króla duńskiego Waldemara I i
biskupa Roskilde, Absalona, w roku 1168. Świadomość narodowa (plemienna)
koncentrowała się u nich wokół kultu Światowita, który cementował opór
przeciwko narzucaniu chrześcijaństwa i zaborom germańskim. Nawet chrześcijański
król Danii, Swen (1146-1157), przysyłał dary dla Światowita. Kiedy więc w czasie najazdu króla i biskupa zdobyto i zniszczono świątynię Światowita
zadano tym samym śmiertelny cios Słowianom zachodnim, podobnie jak dokładnie
wiek wcześniej biskup halbersztacki doprowadził do rozpadu Związku Lucickiego
podbijając i niszcząc centralny ośrodek kultowy Swarożyca. W rok później
Ranowie zostali przymusowo ochrzczeni a ich ziemie bullą papieża Aleksandra
III zostały włączone do diecezji Roskilde. Słowianie i słowiańska kultura zostali wyparci przez
zmarginalizowanie przez niemieckich osadników. Jak wynika z kroniki niemieckiej,
także i Polacy mieli w tej zagładzie swój udział. W kronice Helmolda
czytamy: „cały (...) kraj Obodrzyców i ziemie przyległe, do królestwa
obodrzyckiego należące, przez ciągłe wojny, najbardziej zaś przez tę
ostatnią, w zupełną pustynię zamienione zostały. (...) Resztki Słowian, jeśli
gdzie pozostały, z braku żywności i spustoszenia pól tak silnie głodem
dotknięte zostały, że tłumami uciekały do Pomorza albo do Duńczyków, którzy
bez żadnej litości sprzedawali ich Polakom, Serbom i Czechom" (II,5). Po
zdominowaniu ziem połabskich przez Niemców, ludność słowiańska została
poddana nieludzkiemu wyzyskowi ekonomicznemu i szykanom. W wyniku tego znaczna
część z nich w rozpaczy porzucała ziemię, przerzucając się na rozbój i korsarstwo, aby żyć. Wciąż też wybuchały mniejsze lub większe powstania i wystąpienia. Pamięć o Niklocie przetrwała przez wieki, a jego osoba
stała się symbolem prawości, poświęcenia i nieugiętości zasad. Potomkowie
Niklota zapoczątkowali linię panującą w Maklemburgii do 1918 r. Jej
przedstawiciele później świadomie nawiązywali do słowiańskich tradycji.
Zniemczeni potomkowie wystawili mu pomnik. Czytaj więcej w: Adam Turasiewicz, Dzieje
polityczne Obodrzyców. Od IX wieku do utraty niepodległości w latach
1160-1164, Nomos, 2004.
« Mroczne karty historii KK (Publikacja: 09-08-2006 Ostatnia zmiana: 12-08-2006)
Wszelkie prawa zastrzeżone. Prawa autorskie tego tekstu należą do autora i/lub serwisu Racjonalista.pl.
Żadna część tego tekstu nie może być przedrukowywana, reprodukowana ani wykorzystywana w jakiejkolwiek formie,
bez zgody właściciela praw autorskich. Wszelkie naruszenia praw autorskich podlegają sankcjom przewidzianym w
kodeksie karnym i ustawie o prawie autorskim i prawach pokrewnych.str. 4982 |
|