Racjonalista - Strona głównaDo treści


Fundusz Racjonalisty

Wesprzyj nas..
Zarejestrowaliśmy
205.010.469 wizyt
Ponad 1064 autorów napisało dla nas 7362 tekstów. Zajęłyby one 29015 stron A4

Wyszukaj na stronach:

Kryteria szczegółowe

Najnowsze strony..
Archiwum streszczeń..

 Czy Rosja użyje taktycznej broni nuklearnej?
Raczej tak
Chyba tak
Nie wiem
Chyba nie
Raczej nie
  

Oddano 14 głosów.
Chcesz wiedzieć więcej?
Zamów dobrą książkę.
Propozycje Racjonalisty:
Sklepik "Racjonalisty"

Złota myśl Racjonalisty:
Mój ateizm budzi się z letargu wówczas, gdy prywatna wiara staję się sprawą publiczną; kiedy ktoś próbuje zorganizować życie innym na podstawie własnych psychopatologii.
 Państwo i polityka » Stosunki międzynarodowe

Tarcza, która nie istniała. Sojusznik, który nie istniał
Autor tekstu:

Generał Koziej stwierdził w wywiadzie dla portalu wp.pl, że decyzja Stanów Zjednoczonych o nie podpisywaniu z Polską układu ratyfikującego budowę tarczy przeciwrakietowej na terenie RP jest naszą niewykorzystaną szansą. Według generała, który niewątpliwie posiada głęboką wiedzę i niejednokrotnie wyraził się na łamach wp.pl w sposób fachowy i precyzyjny, staliśmy się na powrót ofiarą rozgrywek międzynarodowych i polityki wzajemnych ustępstw między USA a Rosją. Z powyższym poglądem nie można się jednak do końca zgodzić. Z jednej strony oczywiście jest coś pozytywnego w programie tarczy, chociażby sam fakt zainteresowania ze strony USA, zmuszenie niejako administracji amerykańskiej do zwrócenia uwagi na RP jako sojusznika, który śmiało popierał interwencję w Iraku i wysyłał swoich żołnierzy, by tam ginęli, mimo nie zawsze zgodnych głosów społecznych i odmiennego zdania współsojuszników. Mogłyby za tym pójść konkrety, jednak nie poszły. Amerykanie najwyraźniej uważają, że przy minimalnym nakładzie środków będzie można skusić Polaków skórką niewartą wyprawki i niejako wygodnie podróżować na opinii z lat poprzednich.

Już długi czas temu Pan redaktor Tomasz Hypki ze „Skrzydlatej Polski" zwracał uwagę, że offset, jakim Amerykanie zaszczycili Polskę przy okazji zakupu nieszczęsnych F-16C jest tragifarsą, nakręconą przez układy lobbingowe i nie mającą dla Polski jakichkolwiek korzyści. W momencie, gdy zakupiliśmy F-16, dostępny był także o wiele lepszy amerykański samolot F/A-18 „Hornet" oferowany przez konsorcjum Boeing/Mc Donnel Douglas, równorzędną ofertą był Dassault Mirage 2000-5 a najkorzystniejszą szwedzko-brytyjski JAS.39 „Grippen". Grippeny zresztą są dziś jedynymi samolotami piątej powojennej generacji samolotów myśliwskich wprowadzonymi do czynnej służby (F-22 znacznie później), a już w momencie rozpoczęcia przetargu na samolot myśliwski dla Polskich Sił Powietrznych Grippen był w pełni gotowy do korzystania z polskiej infrastruktury naziemnej. Szwedzi stworzyli bardzo uniwersalny, nowoczesny samolot który mógł operować z popularnych tam DOL-i (Drogowych Odcinków Lotniczych, podobne mamy w Polsce np. w Kliniskach na Pomorzu — są to wydzielone odcinki dróg asfaltowych które mogą służyć za pas startowy dla samolotów; jeśli w wypadku zagrożenia jednostki lotnicze są rozlokowane w taki sposób, DOL jest zawsze bardzo trudny do zlokalizowania). Konsorcjum sugerowało, że do szkolenia przy zakupieniu Grippenów dobrym wyborem byłby znakomity brytyjski samolot Hawk. Powstałby w ten sposób układ, w którym możliwe byłoby zastąpienie starzejącego się parku maszynowego zupełnie nowym, od poziomu szkolenia zaawansowanego do maszyny stricte bojowej. Niestety — w zasadzie ignorując głosy fachowców lotniczych - wybrano samolot F-16. Argumentacja była w zasadzie czysto polityczną grą na linii rząd — Lockheed Martin. Poza pojedynczymi firmami, które niezależnie od oferty offsetowej i tak weszły na polski rynek, nic za amerykańską ofertą nie poszło, a cała sprawa przetoczyła się hukiem po świecie lotników i pasjonatów awiacji, ale… nigdzie indziej. I tak, w Rzeszowie zakłady PZL stały się własnością firmy Pratt&Whitney, tej samej, która produkuje silniki F-100 i F-110 dla F-16 a Zakład w Mielcu stał się własnością koncernu Sikorsky Aircraft. Proamerykańska i niezrozumiała dla wielu gra rządów i ministrów na przestrzeni lat, mogąca przynosić skojarzenia z jakąś już nawet nie antyrosyjską, ale wręcz antyeuropejską czkawką MON-u, brnie dalej przed siebie, by ostatecznie zakotwiczyć amerykańskie, niekoniecznie najlepsze, produkty w planie wydatków polskiego resortu obrony. Sytuacja, w jakiej amerykańskie koncerny przy udziale bądź cichym przyzwoleniu tamtejszej administracji wpływają na polskich polityków, cuchnie skandalem. O przydatności dla Polskiej Armii amerykańskich produktów nie zdecydowało bowiem dobro wojskowych, którzy powinni mieć w tym aspekcie decydujące zdanie, ale interes polityków, którzy z armii najchętniej zrobiliby prywatną zabawkę.

Tarcza przeciwrakietowa to w gruncie rzeczy nic innego jak wznowienie programu „Gwiezdnych Wojen" rodem z czasów Ronalda Reagana zaadaptowane do warunków i rzeczywistości początku XXI wieku. „Gwiezdne Wojny" nie były systemem ofensywnym, wbrew propagandzie amerykańskiej nie byłyby w stanie zatrzymać radzieckich głowic już choćby ze względu na sposób ich wystrzeliwania i ilość, pozostawiały za to na pastwę losu zachodnią Europę, którą konwencjonalne wojska Armii Czerwonej prawdopodobnie mogłyby rozjechać — tego na szczęście nie wiemy na pewno. Program Tarczy rozszerza niejako skalę „Gwiezdnych Wojen" na Europę, ale sposób, w jaki miałyby zostać zainstalowane rakiety w Polsce, budzi co najwyżej śmiech. W wypadku uderzenia rakietowego urządzenia tarczy przechwycą głowicę na dużej wysokości, a odłamki spadną na tereny zamieszkałe. Jedna bateria Patriotów, którą obiecali nam Amerykanie niejako w prezencie, jest absolutnie niewystarczającym środkiem zaradczym na ewentualne konieczności jej użycia. Notabene Rosjanie od lat używają wyśmienitych systemów S-300W — gdyby wiedział o nich Tom Clancy, nigdy nie napisałby „Czerwonego Sztormu" (wizja trzeciej wojny światowej autora „Polowania na Czerwony Październik", „Czasu Patriotów" oraz „Sumy wszystkich strachów"), ale nawet oni w latach osiemdziesiątych uznali, że stworzenie szczelnego systemu przeciwrakietowego jest niemożliwe.

Tymczasem polska myśl polityczna, po dokonaniu skrętu w kierunku proamerykańskim, stanęła na rozdrożu. Według Pana Generała Kozieja ponosimy winę za to, że Amerykanie nie chcieli podpisać z nami układu, bo sygnały płynące od nas nie były zbyt jednoznaczne. Ile, śmiem pytać, jednoznacznych sygnałów musimy wysłać za ocean, by Amerykanie zaczęli nas doceniać? Ilu polskich żołnierzy musi zginąć w zawierusze pod tytułem „walka z terroryzmem"? Wczoraj Waszyngton mówił o agresywnym ZSRR, Iraku, Serbii, Afganistanie, dziś mówi to samo o Korei Północnej, ale klęka przed gospodarczą potęgą Chin i eksportuje broń do Pakistanu. Dzisiejsze przetargi sprzętu lotniczego w Polsce to farsa. MON finansuje amerykański offset, płacąc za samoloty drożej niż amerykański odbiorca (za samoloty M-28 „Bryza" USAF płacą 7.1 mln $, polski odbiorca — 12.3 mln: dane za „Skrzydlatą Polską", nr 6/2009), byle tylko być w amerykańskiej strefie wpływów. Przetarg na samoloty dla VIP-ów powinien wygrać Dassault z samolotem Falcon 900EX. Francuzi zaoferowali bardzo korzystny offset, a pierwszy z zamówionych samolotów dostarczyliby do końca bieżącego roku. Niestety MON uważa, że lepszy będzie droższy i nieekonomiczny produkt firmy Embraer, a na pisma firmy Dassault czy to do Klicha czy Tuska nikt nie odpowiada… Sytuacja w Polskich Siłach powietrznych zbliża się do dramatycznej, bo cóż z tego, że mamy nowiutkie F-16, gdy nalot na nich (160h rocznie) to absolutne minimum uznawane przez NATO-wskie standardy — a reszta pilotów ma zadowolić się 40 godzinami… Rosjanie po latach przerwy wznowili loty transatlantyckie na samolotach Tu-95MS a ich największa „perełka", najcięższy samolot bojowy świata, strategiczny bombowiec Tu-160 „Blackjack" przez Atlantyk lata na wizyty do Wenezueli. Wszystko po to, by zachować normy szkoleniowe dla pilotów, doskonalić nawyki, utrzymywać nalot. Więc, rozumując krótko i prosto — jest u nas gorzej niż w Rosji, chociaż chcielibyśmy inaczej.

Kiedyś to Związek Radziecki używał pojęcia „państwa buforowego", dziś to samo określenie pasuje do nas, jeśli weźmiemy pod uwagę nasze stosunki na kierunku amerykańskim. W roku 1990 na terenie Polski mieliśmy bombowce taktyczne Su-24M, a na niedalekiej Ukrainie strategiczne Tu-22M. Nikt nas nie pytał o zdanie, czy chcemy mieć tak ofensywną broń na naszym terytorium. Dziś, kiedy możemy się sprzeciwiać, robimy to samo, tylko z innego punktu widzenia. Być może polska polityka chce mieć wroga w Rosji, by idea „Mesjasza Europy" mogła się spełnić, ale rzeczywistość jest taka, że nie jest to Rosja, której powinniśmy nienawidzić, ani nie są to Stany Zjednoczone, które powinniśmy kochać. Prawda, jak zwykle leży pośrodku. Przypomina mi się przewrotny, stary dowcip, gdy mały Jasio pytał ojca: „Tato, co to jest Związek Radziecki?" a ojciec odpowiadał „Jest jak Twój wujek. Obiecał harmonię, a dostałeś organki".

Wujek najwyraźniej zmienił adres.


 Zobacz także te strony:
Z tarczą lub bez tarczy
Z tarczą czy na tarczy
 Po przeczytaniu tego tekstu, czytelnicy często wybierają też:
Stworzenie świata
Antysemityzm w publikacji Jerzego Roberta Nowaka 'Kogo muszą przeprosić Żydzi'

 Dodaj komentarz do strony..   Zobacz komentarze (9)..   


« Stosunki międzynarodowe   (Publikacja: 18-09-2009 )

 Wyślij mailem..   
Wersja do druku    PDF    MS Word

Bartek Ułanowski
Outsider, nonkonformista, tworzył jako wokalista i autor tekstów w zespole rockowym. Od lat z zamiłowania turysta i narkoman przestrzeni, zakochany w górach, małych miejscowościach, zakamarkach Polski. Niewolnik bieszczadzkich połonin, opowieści z Siekierezady w Cisnej, rowerem po Polsce zrobił 17000 km. Syn pochodzący z małżeństwa rencisty górnika, (tudzież pasjonata turystyki kolarskiej, esperantysty i hodowcy kaktusów i sukulentów oraz fotografa - amatora) i pracującej na sali operacyjnej w szpitalu instrumentariuszki. Gawędziarz, fotograf, pasjonat lotnictwa, kolei, muzyki i kobiet.
 Strona www autora

 Liczba tekstów na portalu: 4  Pokaż inne teksty autora
 Poprzedni tekst autora: Furia
Wszelkie prawa zastrzeżone. Prawa autorskie tego tekstu należą do autora i/lub serwisu Racjonalista.pl. Żadna część tego tekstu nie może być przedrukowywana, reprodukowana ani wykorzystywana w jakiejkolwiek formie, bez zgody właściciela praw autorskich. Wszelkie naruszenia praw autorskich podlegają sankcjom przewidzianym w kodeksie karnym i ustawie o prawie autorskim i prawach pokrewnych.
str. 6800 
   Chcesz mieć więcej? Załóż konto czytelnika
[ Regulamin publikacji ] [ Bannery ] [ Mapa portalu ] [ Reklama ] [ Sklep ] [ Zarejestruj się ] [ Kontakt ]
Racjonalista © Copyright 2000-2018 (e-mail: redakcja | administrator)
Fundacja Wolnej Myśli, konto bankowe 101140 2017 0000 4002 1048 6365