|
Chcesz wiedzieć więcej? Zamów dobrą książkę. Propozycje Racjonalisty: | | |
|
|
|
|
Kościół i Katolicyzm » Doktryna, wierzenia, nauczanie
Ekumenizm w świetle dokumentów Kościoła rzymsko-katolickiego [2] Autor tekstu: Arkadiusz A. Jarzecki
"Kościół katolicki jest świadom, że pośród wszystkich Kościołów i Wspólnot
kościelnych to on zachował posługę Następcy Apostoła Piotra w osobie Biskupa
Rzymu(...)" [ 23 ] i pragnie uczynić „(...)wszystkich innych uczestnikami tego podstawowego dobra."
[ 24 ]
Słowa te potwierdzają, że KK nie kryje się ze swoim pragnieniem dominacji.
Przekonanie o swej ekskluzywności Kościół Katolicki opiera na obietnicy
Chrystusa, "że nigdy nie opuści swojego Kościoła (por. Mt 16, 18; 28, 20)"
[ 25 ],
co każe im sądzić, że „jedyność i jedność Kościoła, a także wszystko to, co
stanowi o jego integralności, nigdy nie przeminie" [ 26 ]. W
encyklice Ut unum sint Jan Paweł II pisał o potrzebie przywrócenia
prymatu Papieżowi. W tym celu przypomniał quasi przeprosiny jakie
wystosował w Ekumenicznej Radzie Kościołów w 1984 roku. "(...)Przekonanie
Kościoła katolickiego, iż zgodnie z tradycją apostolską i z wiarą Ojców zachował
on w posłudze Biskupa Rzymu widzialny znak i gwarancję jedności, stanowi
trudność dla większości pozostałych chrześcijan, których pamięć jest obciążona
bolesnymi wspomnieniami. Wraz z mym Poprzednikiem Pawłem VI proszę o przebaczenie za wszystko, za co jesteśmy odpowiedzialni". [ 27 ]
Wydawać by się mogło — wydarzenie rewolucyjne — papież przeprasza. Ale czy na
pewno rewolucyjne? I czy na pewno przeprasza?
Jan
Paweł II w 1984 roku zwracał się do przedstawicieli kościołów odłączonych po
wielkiej schizmie oraz reformacji i to te wydarzenia (a także kontrreformacja)
zbudowały pomiędzy tymi wspólnotami najgrubsze mury. Gdyby mówił tylko w swoim
imieniu, można by uznać to za przeprosiny w imieniu
całego Kościoła. Na jakiej jednak podstawie prosił o przebaczenie w imieniu
nieżyjącego już od sześciu lat poprzednika? I dlaczego tylko w jego imieniu,
skoro już zdecydował się mówić ustami umarłych? A skoro przepraszał w imieniu
nieboszczyków to dlaczego nie przeprosił za Piusa XII? A czemu by nie — w imieniu wszystkich papieży? Nie mogę oprzeć się wrażeniu, że gdyby Jan Paweł II
pragnął wybaczenia za rzeczywiste krzywdy wyrządzone Kościołom odłączonym, to
powiedział by coś zgoła odmiennego. A tymczasem wyszło na to, że jeden żywy
papież wraz z innym martwym przepraszają za to, że byli niegrzeczni. Tak
naprawdę nie przeprosił wcale. Bo jak daleko sięgnąć „bolesną pamięcią" wstecz
mogli ludzie żyjący w 1984 roku? Jasnym jest więc, że ani za reformację, ani za
kontrreformację nie przeprosił. Właściwie to nie wiadomo za co...
Jan
Paweł II zdawał sobie sprawę z tego, iż nierozerwalność „władzy (szczególnie
zaś prymatu) od posługi(...)" [ 28 ]
"stanowi trudność dla większości pozostałych chrześcijan." [ 29 ] I swoimi niezdarnymi przeprosinami chciał jedynie przezwyciężyć tę trudność.
Jest to dość oczywiste, bowiem bezpośrednio po nich, w encyklice Ut unum sint pociesza
się, że "kwestia prymatu Biskupa Rzymu (...)pojawia się jako zasadniczy
temat nie tylko w dialogach teologicznych, które Kościół katolicki prowadzi z innymi Kościołami i Wspólnotami kościelnymi, ale również na szerszym forum
całego ruchu ekumenicznego." [ 30 ]
Dzięki tej wypowiedzi przeprosiny stają się zrozumiałe pod względem intencji, co
jednocześnie wypacza ich sens.
Trzeba przyznać, że KRK gra w otwarte karty. Jawnie mówi jaką
pozycję widzi dla siebie w przyszłym(?) powszechnym Kościele. "Dzięki władzy i autorytetowi, bez których funkcja ta byłaby tylko pozorem, Biskup Rzymu ma
zabezpieczać komunię wszystkich Kościołów" [ 31 ].
KRK wciąż obstaje przy swojej wersji wydarzeń — stwierdzając "(...)brak im
pełnej komunii z Kościołem katolickim, jako że nie uznają katolickiej nauki o prymacie, który Biskup Rzymu posiada obiektywnie z ustanowienia Bożego(...)"
[ 32 ].
Kościół twierdzi, że sukcesja Piotrowa wciąż należy do papieża
rzymskokatolickiego, co wynika z pragnienia „bezwzględnego posłuszeństwa woli
Chrystusa" [ 33 ]
mimo że „to, co miało być posługą, mogło niekiedy przybierać dość odmienną
postać." [ 34 ]
Jan Paweł II zastanawia się, czy „realna, choć niedoskonała komunia"
[ 35 ]
nie mogła by "nakłonić kościelnych zwierzchników i ich teologów do nawiązania ze
mną braterskiego i cierpliwego dialogu(...)" [ 36 ]. W końcu posuwa się do słów, które można by odebrać jako groźbę, a które dotyczą
kwestii posługi biskupa Rzymu. „Przewodniczyć w prawdzie i miłości, aby łódź -
ten piękny symbol, który Ekumeniczna Rada Kościołów uczyniła swoim godłem — nie
została rozbita przez burze i pewnego dnia mogła zawinąć do portu." [ 37 ]
I nie
jest to nadzwyczajne wyznanie kiedy spojrzymy na ruch ekumeniczny przez pryzmat
deklaracji Dominus Iesus. Ten dokument w tak stanowczy sposób odcina się od
irenizmu oraz relatywizmu, że nawet przez część duszpasterzy i teologów
katolickich, został odebrany nieprzychylnie. Faktem jest, że poglądy wyrażone w tym dokumencie prawie nie różnią się od tych ujawnianych wcześniej. Zmienił się
język na bardziej dosadny. Treść pozostała zbliżona. Świadczy to źle o samym
ruchu ekumenicznym. Polega on w największej mierze na pustych gestach i czczych
laudacjach wygłaszanych przez jedne Kościoły na temat innych. Dokument Dominus
Iesus mówi tylko i aż „o jedyności i powszechności zbawczej Jezusa Chrystusa i Kościoła" z akcentem na jedyność (której sercem jest Watykan). Chyba najczęściej
krytykowane słowa tego dokumentu to: "Natomiast Wspólnoty kościelne, które nie
zachowały prawomocnego Episkopatu oraz właściwej i całkowitej rzeczywistości
eucharystycznego misterium, nie są Kościołami w ścisłym sensie" [ 38 ].
Te słowa, zbudowały grube mury, szczególnie pomiędzy KK a ewangelikami a napisane zostały w Kongregacji Nauki Wiary w roku 2000., której przewodził w owym czasie kard. Joseph Ratzinger, obecny papież Benedykt XVI.
Fałszywy ekumenizm Kościoła rzymsko-katolickiego
Dominus Iesus stanowi najdoskonalszą egzemplifikację stawianej
przeze mnie tezy o fałszywości ekumenizmu w duchu katolickim lub, co można by
nazwać w sposób mniej krytyczny, o specyficznej subiektywności tegoż ekumenizmu.
Stanowi bowiem punkt wyjściowy do akcji ewangelizacyjnej, a nie do prawdziwego
dialogu, w którym każdy gotów jest przyznać się do własnych uchybień.
Być
może jest to sposób na przeczekanie. Ekumenizm wymaga poświęceń, na które
kościół nie jest gotów przystać. Twarde obstawanie przy swoich dogmatach,
szczególnie zaś przy prymacie papieskim, daje gwarancję niepowodzenia całego
przedsięwzięcia, przy zachowaniu pozorów dobrej woli. Za jakiś czas minie moda na
ekumenizm, a wtedy będzie można znów nawracać na sposoby bliższe Kościołowi
katolickiemu.
Śmiem nazywać ten rodzaj ekumenizmu fałszywym nie ze względu na jego
cele odrębne od oficjalnie ujawnianych — intencje łatwo wywnioskować czytając
watykańskie dokumenty. Za fałszywe uważam jedynie wypaczenie znaczenia terminu
jakim jest ekumenizm. Powszechnie rozumie się go jako ruch ku jedności
chrześcijan nie zaś, jak chciałby Kościół rzymsko-katolicki — dążenie do
zjednoczenia kościołów i wspólnot religijnych pod papieskim sztandarem.
Działanie Kościoła katolickiego nazwałbym ruchem na rzecz przywrócenia
papieskiego prymatu albo ruchem na rzecz przyjęcia przez kościoły odłączone
wszystkich dogmatów katolicyzmu. Bo czy naprawdę pragnie jedności Kościół, który
stwierdza "Równość, będąca podstawą dialogu, dotyczy równej godności
osobistej partnerów, nie zaś treści doktrynalnych(...)" [ 39 ].
Doktryna nawet w najmniejszym punkcie nie może być zmieniona, co szczególnie
podkreśla Kościół katolicki, choć jakakolwiek zmiana wydaje się niemożliwa
również w innych Kościołach. Uczestnictwo w Światowej Radzie Kościołów podkreśla
jednak uprawnioną mnogość koncepcji bez przedkładania żadnego z uczestników
ruchu ponad innych. Takiej degradacji (równy a nie lepszy) Kościół katolicki
znieść nie może, co wyraża przez fakt nie przystąpienia do ŚRK oraz w cytowanych
przeze mnie dokumentach. Te zaś przynoszą mi na myśl „Nowe szaty króla" H. Ch.
Andersena. Próżność Kościoła katolickiego, który przed wysłuchaniem przeciwnych
stron dialogu przechwala się swoim monopolem na prawdę aż woła o zawołanie: król jest
nagi! Szat utkanych z „prawdy", którymi Kościół się szczyci nie potrafi dostrzec
żaden z innych Kościołów. Analogia jest jednak tylko częściowo prawdziwa. W tej
bajce hierarchowie wszystkich religii odziani są w niewidzialne tkaniny, a gwałtowny protest przeciwko wyzywającym deklaracjom Kościoła katolickiego
obnażyłby ich własną nagość. Mój głos -Biskup jest nagi! -zagłuszy wspólna
modlitwa ku chwale oikoumene.
A katolik by pozostać w zgodzie z watykańskimi dokumentami pomodli
się tak:
Boże oświeć wszystkich ludzi prawdą, lecz broń Boże, jeśli to nie będzie Moja
Prawda...
Źródła:
Unitatis redintegratio, Vaticanum II,
Lumen gentium, Vaticanum II
Ut
unum sint, encyklika Jana Pawła II
Encykliki
Dominus Iesus, Kongregacja Nauki Wiary, 2000,
1 2
Przypisy: [ 23 ] Jan Paweł II, Ut unum
sint, rozdz. III, Quanta est nobis via, 88. [ 25 ] Kard. Joseph Ratzinger,
Dominus Iesus, rozdz. IV, Jedyność i Jedność Kościoła,
Kongregacja Nauki Wiary, 2000, 16. [ 27 ] Jan
Paweł II, Ut unum sint, rozdz. III, Quanta est nobis via, 88. [ 32 ] Kard.
Joseph Ratzinger, Dominus Iesus, rozdz. IV, Jedyność i
Jedność Kościoła, Kongregacja Nauki Wiary, 2000, 17. [ 33 ] Jan
Paweł II, Ut unum sint, rozdz. III, Quanta est nobis via, 95. [ 38 ] Kard.
Joseph Ratzinger, Dominus Iesus, rozdz. IV, Jedyność i
Jedność Kościoła, Kongregacja Nauki Wiary, 2000, 17. [ 39 ] Kard.
Joseph Ratzinger, Dominus Iesus, rozdz. VI, Kościół i
religie w relacji do zbawienia, Kongregacja Nauki Wiary, 2000, 22. « Doktryna, wierzenia, nauczanie (Publikacja: 24-10-2010 Ostatnia zmiana: 30-01-2011)
Wszelkie prawa zastrzeżone. Prawa autorskie tego tekstu należą do autora i/lub serwisu Racjonalista.pl.
Żadna część tego tekstu nie może być przedrukowywana, reprodukowana ani wykorzystywana w jakiejkolwiek formie,
bez zgody właściciela praw autorskich. Wszelkie naruszenia praw autorskich podlegają sankcjom przewidzianym w
kodeksie karnym i ustawie o prawie autorskim i prawach pokrewnych.str. 697 |
|