|
Chcesz wiedzieć więcej? Zamów dobrą książkę. Propozycje Racjonalisty: | | |
|
|
|
|
Światopogląd » Antyklerykalizm
Zmieniam poglądy Autor tekstu: Mariusz Agnosiewicz
Nowy „Tygodnik
Powszechny" obwieszcza erę Nowego Antyklerykalizmu w Polsce (nie sposób nie
skojarzyć tego z wywołującym nowe kłopoty dla Kościoła i religii — Nowym
Ateizmem). Nowy Antyklerykalizm, jak i Nowy Ateizm są „niebezpieczne", gdyż
stają się modne. "Antyklerykalizm staje się
trendy. (...) Z drugiej strony
katolicyzm staje się ...obciachowy. (...) Na jednych taka atmosfera działa
paraliżująco, w innych środowiskach sprawia, że 'wiąże się beton'. Np. we
Frondzie" — piszą Maciej Müller i Tomasz Ponikiło w tekście
Bez znieczulenia. Autorzy wydobywają
jednocześnie moją wypowiedź sprzed wielu lat, którą pomieściłem we
wprowadzeniu do Racjonalisty:
"sprzeciwiamy się
jakiemukolwiek wpływowi kościoła na życie polityczne oraz publiczne, dążymy do
zepchnięcia religii, jeśli nie w niebyt, to do sfery prywatnej"
— zarzucając mi,
że jest to sprzeczne z demokracją. Czyż jednak jest sprzeczne z demokracją
domaganie się tego, aby Kościół zajął się duszpasterstwem a nie polityką? Jest
to postulat tysięcy osób w Polsce, i nie jest on z demokracją sprzeczny tak jak
nie jest sprzeczne formułowanie przez Kościół swojego stanowiska w sprawach
społecznych. Wszystkie te postulaty realizowane (lub nie) są następnie poprzez
konkretne zachowania ludzi do których adresuje się swoje postulaty. To ludzie
później decydują, czy naciskać na Kościół w kierunku zwiększonej jego obecności w życiu społeczno-politycznym, czy też przeciwnie. W postulacie wypychania
Kościoła na obrzeża spraw społecznych nie ma więc nic niedemokratycznego.
Zdajemy sobie przecież sprawę, że odbędzie się to nie inaczej jak poprzez utratę
zaufania do Kościoła oraz poparcia ze strony społeczeństwa. Kościół formułuje
swoje naciski w przekonaniu, że wierni będą go słuchać w zakresie wyborów
politycznych. Dopóki politycy są przekonani, że tak faktycznie będzie, ulegają
Kościołowi. Kiedy dojdą do przekonania, że Kościół nie ma już wpływu na wybory
społeczno-polityczne swoich owieczek, uległość polityczna może się radykalnie
odmienić.
Tyle tytułem
wyjaśnienia pełnej zgodności z porządkiem demokratycznym owego postulatu.
Dziś jednak nie
sformułowałbym już tego podobnie, zmieniłem zdanie i nie uważam, że należy
wypychać z przestrzeni publicznej światopogląd katolicki (czy też ateistyczny). Uważam, że każdy powinien być głoszony jawnie, otwarcie i bez
maskowania pseudoargumentami retoryki światopoglądowej. Uważam bowiem, że
społeczeństwo ma pełne prawo, aby zapoznawać się z racjami i konsekwencjami
światopoglądowymi w przestrzeni społecznej.
Jestem zatem
obecnie zdecydowanym orędownikiem obecności światopoglądów w przestrzeni
publicznej. Uważam, że sprzeciwiający się radości i szczęściu zaświatowy
światopogląd katolicki (między innymi religijnymi) jest skazany na odrzucenie i będzie odrzucony tym szybciej, im otwarciej w ramach demokratycznego porządku
Kościół katolicki będzie mógł forsować swoje stanowiska i racje.
Sytuacja spychania
retoryki katolickiej poza przestrzeń publiczną powoduje, że ludzie Kościoła
uciekają się do retoryki zastępczej, np. homoseksualizm jest sprzeczny z prawem
naturalnym, człowiek zaczyna się od zarodka — zamiast otwarcie powiedzieć, że
pewne rozwiązania społecznie pożądane i korzystne, są sprzeczne z katolickimi
doktrynami religijnymi.
Nie należy mnie
zatem dziś wiązać z dawnym poglądem, postulującym zamykanie przestrzeni
publicznej przed Kościołem (nie należy jednak nadinterpretowywać tego stanowiska
jako dopuszczenia obecności Kościoła w jakichkolwiek sferach stricte
państwowych). Uważam, że nie należy Kościoła wypychać, gdyż niejako sam się on
wypchnie. Do nas należy oczywiście naświetlanie tych słabości postulatów
kościelnych i jego obecności w przestrzeni publicznej, oraz przekonywanie ludzi
do wotum nieufności.
Szkoda zatem, że
pisząc o Nowym Antyklerykalizmie, autorzy TP nie zacytowali mojego zmienionego
stanowiska w tej sprawie z debaty Tezeusza „Polska tolerancja", na którą również
się powołują, gdzie pisałem:
„Jeśli zdefiniujemy tolerancję jako nakaz zamknięcia się w czterech ścianach ze swoimi poglądami i przekonaniami oraz "nieobnoszenie się" z nimi w życiu społecznym i przestrzeni publicznej — znów wyjdę na
nietolerancyjnego, gdyż poza kilkoma wyjątkami nie uważam robienia ze
światopoglądu czegoś intymnego za konstruktywne społecznie. (...)
Wypychanie światopoglądów z przestrzeni publicznej znacząco
utrudnia im rozwój i funkcjonowanie (uwagi te nie dotyczą przestrzeni instytucji
państwa). Społeczeństwu zaś utrudnia poznawanie owoców różnych idei i poglądów.
Nie chciałbym, aby w imię tolerancji dławiono np. możliwość publicznej ekspresji
przekonań homofobicznych czy antyaborcyjnych przez różne grupy światopoglądowe.
Jedni mają prawo do wyrażenia kontrowersyjnego poglądu, inni — do jego
potępienia. Wszyscy zaś mierzą się z konsekwencjami wolności".
Najbardziej zaś
otwartym poparciem dla tak bliskiej TP idei obecności Kościoła w przestrzeni
publicznej było moje entuzjastyczne poparcie pomysłu ekskomuniki za in vitro,
wbrew zresztą zgodnemu chórowi potępień tego pomysłu ze strony krytyków
Kościoła. Zobaczcie panowie, jak bardzo jestem dziś radykalnym orędownikiem
praw publicznych Kościoła:
"Jestem entuzjastycznym fanem ekskomunikowania czyli
wywalania z Kościoła za prospołeczne i rozsądne poglądy i zmiany, gdyż w ten
sposób, wszyscy rozsądni znajdą się poza Kościołem! Tym samym nie rozumiem
tego oburzenia ze strony niewierzących. Oburzenie katolików jest jak
najbardziej zrozumiałe, gdyż Kościół grozi im wywaleniem na zbity pysk za bycie
rozsądnym. Problem z liberalnymi katolikami polega na tym, że chcą oni udawać,
że Kościół jest lub może być instytucją rozsądną. Ale Kościół nigdy nie był
instytucją rozumu i rozsądku [ 1 ]. Dlatego
jestem wielkim zwolennikiem nie tylko ekskomuniki za popieranie in vitro, ale i nawet za użycie prezerwatywy.
[ 2 ] Dzięki temu następuje bowiem rozdział Kościoła i rozsądku oraz kres udawania".
Wiem, że można uznać to z jednej strony za nadmierny
optymizm, z drugiej za postawę cyniczną i wyrachowaną. Dla mnie jednak postawa
ta wiąże się przede wszystkim z moim rosnącym zaufaniem do
prospołecznej siły racjonalizmu i ateizmu. Niegdyś napisałem artykuł
Społeczeństwo ateistów będzie lepsze. Z każdym rokiem zgadzam się z tym bardziej.
Przypisy: [ 2 ] Tylko jednak w krajach
rozwiniętych demokracji, gdyż tylko tutaj Kościół może realnie mierzyć
się z konsekwencjami swoich nauk. « Antyklerykalizm (Publikacja: 23-10-2010 Ostatnia zmiana: 24-10-2010)
Wszelkie prawa zastrzeżone. Prawa autorskie tego tekstu należą do autora i/lub serwisu Racjonalista.pl.
Żadna część tego tekstu nie może być przedrukowywana, reprodukowana ani wykorzystywana w jakiejkolwiek formie,
bez zgody właściciela praw autorskich. Wszelkie naruszenia praw autorskich podlegają sankcjom przewidzianym w
kodeksie karnym i ustawie o prawie autorskim i prawach pokrewnych.str. 696 |
|