Przeciwnicy eugenicznej hodowli ludzi
często pocieszają się argumentem, iż czegoś takiego nie da się zrobić. To nie
tylko niemoralne — można usłyszeć — ale i niewykonalne! Argument kompletnie
fałszywy. To, że coś jest sprzeczne z moralnością i niepożądane z politycznego i społecznego punktu widzenia, nie oznacza, niestety, że nie da się tego zrobić.
Nie mam najmniejszych wątpliwości, że gdyby ktokolwiek dysponujący odpowiednią
wiedzą oraz czasem i władzą poważnie się do tego zabrał, mógłby wyhodować rasę
superkulturystów, świetnych skoczków wzwyż, golfistów, poławiaczy pereł,
zawodników sumo, szybkobiegaczy, a może nawet (tu już nie dałbym głowy, brak
bowiem precedensów w świecie zwierząt) muzyków, poetów, matematyków czy kiperów.
Dlaczego uważam, że taka selektywna hodowla byłaby możliwa? Otóż kwalifikacje
niezbędne wspaniałemu atlecie niewiele w sumie różnią się od tego, co udało się — dowodów wokół mnóstwo — stworzyć w hodowlach koni wyścigowych i pociągowych
czy choćby u chartów. A dlaczego z kolei sądzę, że również zdolności umysłowe
(czy inne, czysto ludzkie przymioty) również dałoby się w ten sposób hodować (co
oczywiście nie oznacza, że uważam tę ideę za moralną, a cały pomysł za
akceptowalny i społecznie pożądany)? Tu również wyjaśnienie jest proste — w przypadku zwierząt jedynie w bardzo nielicznych przypadkach hodowla nie
doprowadziła do oczekiwanych rezultatów, nawet gdy przedmiotem selekcji były
umiejętności, o które trudno byłoby te zwierzęta w stanie naturalnym posądzać.
Kto mógłby się niegdyś spodziewać, że będziemy mieli kiedyś psy pasterskie, albo
psy hodowane specjalnie do udziału w walkach byków?
Chcesz mieć wysokomleczne krowy, z których każda daje kilkukrotnie więcej mleka niż potrzeba jej dziecku? Żaden
problem — selektywna hodowla załatwi to dla ciebie. Krowy można zmodyfikować
tak, by urosły im olbrzymie (acz niezbyt zgrabne) wymiona, które będą produkować
mleko o wiele dłużej niż przez okres karmienia. Co prawda koni nikt jeszcze nie
spróbował zmodyfikować w ten sposób, ale gotów jestem iść o zakład, że to
wykonalne. I oczywiście podobnie jest w przypadku ludzi, gdyby komuś przyszło do
głowy spróbować. Spójrzmy zresztą, jak wiele kobiet, które uwierzyły, że dopiero
piersi jak melony podobają się facetom, płaci koszmarne pieniądze chirurgom
plastycznym za wszczepienie silikonowych implantów (osiągając efekt — moim
przynajmniej zdaniem — raczej mało apetyczny). Czy ktoś jednak może wątpić, że
jeśli tylko popracujemy przez wystarczającą liczbę pokoleń, analogiczną
deformację da się osiągnąć wyłącznie za pomocą selektywnej hodowli, jak u fryzyjskiego bydła?
Wybitny ewolucjonista, profesor Uniwersytetu w Oxfordzie. Urodził się w 1941 roku w Nairobi. Autor książki Samolubny gen, w której nadał nazwę i spopularyzował koncepcję George’a C. Williamsa, a która rzuciła nowe spojrzenie na przyczyny i sposoby ewolucji. Koncepcja ta umożliwiła lepsze niż kiedykolwiek wcześniej zrozumienie i wytłumaczenie motywów ludzkich (i zwierzęcych) zachowań, na gruncie zarówno biologii molekularnej, jak i psychologii ewolucyjnej. Najważniejsze jego publikacje: Samolubny gen (The Selfish Gene, 1976); Ślepy zegrarmistrz (The Blind Watchmaker, 1986); Fenotyp rozszerzony. Dalekosiężny gen (1982); Rzeka genów (River Out of Eden, 1995); Wspinaczka na szczyt nieprawdopodobieństwa (Climbing Mount Improbable, 1996); Rozplatanie tęczy (Unweaving the Rainbow, 1998), The Ancestor’s Tale (2004), Bóg urojony (God Delusion, 2006), The Greatest Show on Earth (2009) Więcej informacji o autorze Więcej informacji o autorze
Wszelkie prawa zastrzeżone. Prawa autorskie tego tekstu należą do autora i/lub serwisu Racjonalista.pl.
Żadna część tego tekstu nie może być przedrukowywana, reprodukowana ani wykorzystywana w jakiejkolwiek formie,
bez zgody właściciela praw autorskich. Wszelkie naruszenia praw autorskich podlegają sankcjom przewidzianym w
kodeksie karnym i ustawie o prawie autorskim i prawach pokrewnych.