|
Chcesz wiedzieć więcej? Zamów dobrą książkę. Propozycje Racjonalisty: | | |
|
|
|
|
Czytelnia i książki » Recenzje i krytyki
Psycholog neguje psychoterapię [1] Autor tekstu: Jarosław Klebaniuk
„Zły to ptak, co własne gniazdo kala" — mawiają narodowcy o rodaku wskazującym miazmaty własnego narodu, lokalni patrioci o ziomku,
którego cierpkie słowa dotyczą rodzinnej miejscowości, przedstawiciele profesji o czarnej owcy w swoim zawodowym stadzie. Ukończyłem tę samą uczelnię i pracuję w tym samym Instytucie Psychologii, w którym przed wielu laty pracował Tomasz
Witkowski. Paradoksalnie, pomimo krytycznych uwag o realizowanym w jego czasach
studenckich programie i sposobie nauczania (które zresztą bardzo się przez
ćwierć wieku zmieniły), zamierzam chwalić autora Zakazanej psychologii.
Uważam, że możemy być dumni z takiej czarnej owcy. Widocznie nasza wrocławska
placówka stworzyła mu takie warunki naukowego i osobistego rozwoju, że teraz
jest jednym z czołowych zwolenników, ba, bojowników hard science w naukach społecznych, zaś pierwszy tom planowanej przez niego trylogii zasługuje
na miano wyjątkowego.
Książka składa się z otwierającej ją próby zwięzłej odpowiedzi na pytanie „Jak i dlaczego powstała nauka", trzech obszernych rozdziałów, „Dodatku", w którym
znalazły się materiały uzupełniające lub ilustrujące część zasadniczą, oraz
bibliografii. Całość ilustrowana jest żartobliwymi rysunkami autorstwa Marka
Tybura i alegorycznymi grafikami Franscicso Goyi y Lucientesa. Recenzje
wydawnicze prof. prof. Dariusza Dolińskiego i Kazimierza Koraba świadczą o naukowych aspiracjach autora, pomimo że jego dzieło ma charakter
popularno-naukowy, miejscami nawet publicystyczny. Treść ułożona jest od
zagadnień najbardziej historycznych, poprzez współczesne, aż do dziennikarsko
niemal aktualnych. Jednak wywód oparty jest nie o porządek chronologiczny, ale
wynika z różnego charakteru poddawanych krytyce zjawisk. Motywem łączącym
poszczególne części książki jest tropienie, wskazywanie i piętnowanie
irracjonalności i nieuczciwości występującej w nauce, w psychologii, a zwłaszcza w obszarze psychologii stosowanej, jakim jest psychoterapia. Kolejne rozdziały
poświęcone zostały analizie teorii, praktyki i wprowadzania w społeczny obieg
idei z tego zakresu. Całość nie pozostawia najmniejszych wątpliwości co do
stanowiska autora: najlepiej, żeby psychoterapia przestała istnieć.
W pierwszym rozdziale, zatytułowanym „Niektóre grzechy psychologii akademickiej"
Witkowski przypomina, że badania nad inteligencją i opaczne interpretowanie ich
wyników przyczyniły się do dyskryminacji rasowej i zbrodni popełnianych w imię
eugeniki, w tym do przymusowej sterylizacji. Następnie opisuje sprawę Cyrila
Burta, który za zasługi dla nauki został przez brytyjską królową wyróżniony
nadaniem tytułu szlacheckiego; po jego śmierci okazało się jednak, że popełniał
systematyczne fałszerstwa. Aż w dwudziestu pracach podał jednakowe współczynniki
korelacji z badań nad bliźniętami, by poprzeć swoje twierdzenie o odziedziczalności inteligencji. Wyszło też na jaw, że autorki pochlebnych dla
niego recenzji M. Howard i J. Conway nigdy nie istniały. Ich publikacje w czasopiśmie naukowym ustały wraz z rezygnacją Burta z funkcji redaktora
naczelnego. Co ciekawe, gdyby nie arogancja i niedbalstwo tego psychologa (nawet
danych nie chciało mu się starannie sfabrykować!), jego nazwisko zamiast
stanowić symbol nieetycznego postępowania do dziś byłoby wymieniane obok nazwisk
takich słynnych badaczy inteligencji, jak Spearman, Binet czy Yerkes. Afera ta
zwróciła uwagę środowiska naukowego na słabość mechanizmów kontroli. Oszust,
który został szlachcicem był trudny do zdemaskowania, jednak i dziś w niektórych
krajach nie ma powszechnego zwyczaju użyczania danych surowych z badań, nie
mówiąc o obowiązku archiwizowania materiałów, stanowiących źródło danych.
Ułatwia to oczywiście, jak wskazuje Witkowski, ewentualne manipulacje i zniekształcanie wyników.
Niestety, wykrycie fałszerstwa Burta na początku lat 70. nie uchroniło nauki od
podobnych spraw w latach późniejszych. W książce zostały opisane sprawy innych
naukowców fałszujących dane: Stephena Breuninga, Karen M. Ruggiero, Christofera
Gillberga i Erica Poehlmana. Motywami oszustw były prawdopodobnie pragnienie
władzy, prestiżu, pieniędzy i sławy. System kontroli, oparty na sprawozdaniach, a nie na audytach, umożliwiał w niektórych przypadkach wielokrotne i wieloletnie
nieuczciwe postępowanie. Wysokie granty przyznawane na badania naukowe w krajach
Zachodu w połączeniu z brakiem różnic między poziomem moralnym naukowców i pozostałych ludzi (wszędzie zdarzają się nieuczciwi), prowadziły do żenujących
nadużyć pod koniec ubiegłego i na początku obecnego wieku. Jednak ujawnione
afery, jak twierdzi Witkowski, stanowią tylko wierzchołek góry lodowej. Do
powszechne popełnianych przez naukowców nadużyć zaliczył fabrykowanie danych
(wymyślanie rezultatów) i ich fałszowanie (manipulowanie materiałem badawczym,
wyposażeniem, procesem zmian lub selektywne wykorzystywanie danych), a także
plagiaty. Te ostatnie są prawdziwą plagą, a w dodatku bardzo często pozostają
bezkarne. Zwłaszcza profesorowie, którzy przypiszą sobie autorstwo
opublikowanego przez kogoś innego tekstu, w najgorszym wypadku zmieniają po
prostu miejsce pracy i pozostają bezkarni. Wiele takich przypadków opisał
mieszkający w Nowym Jorku badacz kradzieży własności intelektualnej i nadużyć w pracach z zakresu medycyny i biologii — Marek Wroński, i niektóre z nich zostały
zacytowane w Zakazanej psychologii.
Wśród innych „grzechów psychologii akademickiej" Witkowski wymienia niemoralne
traktowanie osób badanych, czego klasycznym przykładem jest uwarunkowanie
reakcji lękowej u niemowlaka o imieniu Albert przez behawiorystów Johna Watsona i Rosalie Rayner, pomimo świadomości, że z uwagi na ograniczenia czasowe nie
będą mogli odwrócić tego szkodliwego dla dziecka procesu. Przykładu został także
użyty dla zilustrowania tezy, jak niedbałe, niedokładne i przekłamujące
rzeczywistość mogą być opisy i cytowania nawet klasycznych eksperymentów.
Następnie autor skupia się na zafałszowaniu obrazu nauki, który wynika z niepublikowania replikacji badań (uważanych przecież za niezbędne do
udowodnienia twierdzenia naukowego), a także negatywnych rezultatów badań, czyli
takich w których hipotezy się nie potwierdziły. Spora cześć redakcji czasopism
naukowych nie jest zainteresowana przyjmowaniem do recenzji ani jednych, ani
drugich, co sprawia, że większość wyników badań falsyfikujących hipotezy
(zgodnie z zaleceniem Karla Poppera) ląduje w szufladzie. Czarnego obrazu
psychologii akademickiej dopełniają dane wskazujące na niską cytowalność
publikacji, nawet tych zamieszczanych w czasopismach z prestiżowej listy
Instytutu Informacji Naukowej w Filadelfii. Ponad połowa tekstów zamieszczanych w mniej eksponowanych miejscach nigdy nie jest cytowana, a wiele z nich
prawdopodobnie nikt oprócz redaktora i recenzentów nie przeczytał. W taki sposób
psychologia naukowa przybiera bezwartościowy, „śmieciowy" charakter.
Rozdział „W odbitym blasku empirii — grzechy terapeutów" nie jest bardziej
optymistyczny od pierwszego. Następnie krytyce, chwilami bardzo ostrej i zjadliwej, poddane zostają: psychoanaliza, „odzyskiwanie wspomnień" pacjentów
przez psychoterapeutów, neurolingwistyczne programowanie (NLP),
utylitarno-komercyjny charakter psychoterapii (porównywanej wręcz do
prostytucji), niska skuteczność psychoterapii oraz takie zagrożenia z nią
związane, jak: narzucanie swojego systemu wartości przez terapeutę, brak wiedzy
medycznej pozwalającej wykluczyć somatyczne przyczyny zaburzeń, uzależnienie
klientów od psychoterapii, pogorszenie ich stanu zdrowia czy wykorzystywanie
seksualne. Konkluzją Witkowskiego jest radykalny postulat zastąpienia
psychoterapii wsparciem ze strony bliskich osób. Korzystanie z niej pomimo
danych wskazujących na jej nieskuteczność wyjaśnia on lenistwem i ignorancją
ludzi, którzy nie chcąc przyjąć odpowiedzialności za rozwiązywanie problemów,
szukają łatwych rozwiązań i kogoś, kto tę odpowiedzialność z nich zdejmie. Chęć
uniknięcia negatywnych skutków dysonansu poznawczego skłania natomiast do
kontynuowania nawet w nieskutecznej terapii. Ten brak skuteczności może być natomiast
wynikiem niechęci terapeutów do precyzowania celów terapii i badania jej
efektywności, a także stosowania subiektywnych kryteriów skuteczności. Osobnym
problemem jest zaspokajanie przez niektórych terapeutów własnych wynaturzonych
lub chorobliwych potrzeb. Szokujący przykład konsekwencji takiej patologicznej,
agresywnej terapii opisany został w „Dodatku". Działania duetu terapeuta -
psychiatra prowadziły do kreowania poważnych konfliktów między dorosłymi dziećmi a rodzicami, a w konsekwencji — do skłócenia rodzin i rozpadu związków
partnerskich.
Patologia zdaniem autora Zakazanej psychologii dotknęła także najsławniejszego z wszystkich psychologów — Zygmunta Freuda. Narzucanie wspomnień, graniczące ze
stręczycielstwem wmawianie 14-latce, że odczuwa nieuświadomiony pociąg seksualny
do starszego mężczyzny i powinna mu ulec (przypadek „Dory"), nakłaniane
pacjentów do przyjmowania dużych dawek kokainy i morfiny, doprowadzenie do
depresji i samobójstwa Viktora Tauska — to tylko niektóre zarzuty stawiane
twórcy psychoanalizy. Do tego dochodzi fałszowanie i ukrywanie dowodów, wtórność
konceptu nieświadomości i konfliktu wewnętrznego wobec myśli Platona (Fajdros) i Nietzschego (Poza dobrem i złem), apodyktyczny, zarozumiały, pogardliwy i cyniczny sposób traktowania pacjentów, a także zagadkowe przyczyny utajnienia aż
do XXII wieku archiwów, zawierających listy, notatki i inne dokumenty Freuda
przez jego spadkobierców i zwolenników. Najważniejsze jest zaś, że najbardziej
znana koncepcja psychologiczna jest pozbawiona naukowych podstaw, a skuteczność
terapii prowadzonej przez jej wyznawców okazała się — jak wykazały badania
jednego z największych psychologów w historii Hansa Eysencka — gorsza niż
skuteczność innych rodzajów psychoterapii oraz gorsza w porównaniu z sytuacją,
gdzie czynnikiem leczącym był sam upływ czasu.
Kolejnym przedmiotem totalnej krytyki stało się odzyskiwanie wspomnień,
polegające na takim manipulowaniu pacjentami, żeby „przypominali" sobie rzekome
molestowanie seksualne przez rodziców lub opiekunów w dzieciństwie. Aktualne
problemy są w ten sposób przypisywane rzekomym odległym traumom, a relacje z bliskimi ulegają radykalnej zmianie. W Stanach Zjednoczonych, ale także w innych
krajach dziesiątki tysięcy starszych ludzi zostały skazane przez sądy na wysokie
wyroki na podstawie kompletnie niemiarodajnych „ekspertyz" psychologicznych.
Autor książki walczy o to, aby polskie sądy nie brały za dobrą monetę
powierzchownych zeznań biegłych; wskazuje także na nienaukowość testów
projekcyjnych, dane z których są często przedstawiane jako dowody molestowania
dzieci przez rodziców.
1 2 3 Dalej..
« Recenzje i krytyki (Publikacja: 07-04-2010 )
Jarosław KlebaniukDoktor psychologii; adiunkt w Instytucie Psychologii Uniwersytetu Wrocławskiego; autor ponad pięćdziesięciu artykułów naukowych z zakresu psychologii społecznej; redaktor pięciu książek, w tym „Fenomen nierówności społecznych” i „Oblicza nierówności społecznych”; w latach 2007 – 2010 członek Komitetu Psychologii PAN; pisuje także prozę; publikował m. in. w „Akcencie”, „Bez Dogmatu”, „Kresach” i „Lampie”. Liczba tekstów na portalu: 14 Pokaż inne teksty autora Najnowszy tekst autora: Jak Niemcy Polakom Żydów... | Wszelkie prawa zastrzeżone. Prawa autorskie tego tekstu należą do autora i/lub serwisu Racjonalista.pl.
Żadna część tego tekstu nie może być przedrukowywana, reprodukowana ani wykorzystywana w jakiejkolwiek formie,
bez zgody właściciela praw autorskich. Wszelkie naruszenia praw autorskich podlegają sankcjom przewidzianym w
kodeksie karnym i ustawie o prawie autorskim i prawach pokrewnych.str. 7243 |
|