|
Chcesz wiedzieć więcej? Zamów dobrą książkę. Propozycje Racjonalisty: | | |
|
|
|
|
Czytelnia i książki » Recenzje i krytyki
Droga na Wschód [1] Autor tekstu: Jarosław Klebaniuk
Przyzwyczailiśmy się do tego, że nasz świat jest jedynym
możliwym. Zachodnia cywilizacja wydaje nam się niekwestionowaną kolebką kultury i źródłem standardów uprawiania nauki. Nasz sposób spostrzegania świata,
myślenia i oceniania wydaje nam się jedynym wykonalnym, a naszym przekonaniom
nadajemy status uniwersalności. Nie byłoby w tym nic złego, gdybyśmy mieli
rację. Jednak wiele wskazuje na to, że nie tylko się mylimy, ale w dodatku
jesteśmy prawdopodobnie w mniejszości, jeśli brać pod uwagę wszystkich
mieszkańców kuli ziemskiej. Książka Richarda Nisbetta przekonuje w trudny do odparcia
sposób, jak wielka jest przepaść pomiędzy sposobem przetwarzania informacji
przez „ludzi Zachodu", a więc przedstawicieli kultury europejskiej (także
murzynów i latynosów mieszkających w Stanach Zjednoczonych), a tym, który
przejawiają „ludzie Wschodu", a więc mieszkańcy Chin oraz krajów, które
pozostawały pod ich wpływem — Japonii i Korei. Autor zdaje sobie sprawę z uproszczenia, które niesie ze sobą taki podział, ale eksponując empirycznie
zweryfikowane różnice konsekwentnie mówi o „Amerykanach pochodzenia
europejskiego" z jednej strony, a „mieszkańcach Azji Wschodniej", „mieszkańcach
Azji" lub po prostu „Azjatach" — z drugiej. Tworząc taką opozycję wskazuje na
dwa przeciwstawne bieguny i eksponuje kontrasty, lecz także wspomina często o tych osobach badanych, których wyniki jako grupy znalazły się pośrodku.
Przypomina w ten sposób, że mamy do czynienia z pewnym kontinuum, które ujawnia
się w różnych aspektach funkcjonowania umysłowego ludzi pochodzących z różnych
kultur. Punktem wyjścia rozważań, jeśli pominiemy osobistą
inspirację pochodzącą od jednego ze studentów Nisbetta, późniejszego
współpracownika, jest porównanie mentalności, filozofii oraz sposobu uprawiania
matematyki i nauk przyrodniczych przez starożytnych Greków i starożytnych
Chińczyków. Ci pierwsi byli przekonani, że mogą decydować o swoim życiu i mają
wolność wyboru sposobu postępowania. Doświadczając poczucia osobistej
sprawczości angażowali się chętnie w dalekie wyprawy w poszukiwaniu wrażeń
estetycznych, gotowi byli przerwać wojnę, by wziąć udział w lub kibicować
sportowej rywalizacji w czasie igrzysk olimpijskich, a wysoko cenioną
umiejętnością było prowadzenie polemik, nastawionych na przekonania innych o swojej racji. Chińczycy z kolei kultywowali zwyczaj odwiedzania znajomych i przyjaciół, by oddawać się nieformalnym pogawędkom. Wywieranie wpływu na innych
ludzi i kontrolowanie otoczenia było dla nich znacznie mniej ważne niż
samokontrola, która umożliwiała utrzymanie harmonijnych relacji z innymi
członkami wspólnoty: klanu, wioski czy rodziny. Nie starali się zachować
osobistej tożsamości jako odrębne jednostki, takie same w każdym kontekście
społecznym, a korzystanie z osobistych uzdolnień nie stanowiło takiego źródła
szczęścia, jak zgodne życie, realizowane dzięki wypełnianiu powinności wobec
członków rodziny i przełożonych. Postępowanie zgodnie z przypisanymi rolami,
unikanie konfrontacji, w tym polemik — to zapewniało poczucie sprawczości
zbiorowej. Jednostka była częścią dużego, złożonego, zazwyczaj przyjaznego
organizmu społecznego.
Odmienność w sferze wartości i towarzyszących im praktyk
postępowania znajdowała odzwierciedlenie w filozofii. Grecy, choć tworzyli różne
koncepcje, zazwyczaj skupiali się na obiektach jako odrębnie, niezależnie od
otoczenia istniejących bytach, które można zdefiniować przez ich możliwe do
abstrakcyjnego wyróżnienia właściwości. Świat postrzegali jako niezmienny i składający się z odróżnialnych elementów. Wyjątki takie jak Heraklit nie
zapoczątkowały trwałych trendów filozoficznych. Wręcz przeciwnie — próbowano
logicznie udowadniać niemożliwość zmiany. Przeciwstawienie tego, co
zewnętrzne i obiektywne, temu, co wewnętrzne i subiektywne, pozwoliło rozróżnić
przyrodę od człowieka i kultury. Nietolerancja dla sprzeczności doprowadziła też
do opracowania przez Arystotelesa podstawowych zasad logiki, w tym sylogizmów,
paradoksalnie zaś, powstrzymywała Greków przed uznaniem liczby zero, bardzo
przecież przydatnej w algebrze.
Nurty filozoficzne cenione w Chinach: taoizm, konfucjanizm, a później buddyzm, kładły nacisk na harmonię i odrzucały abstrakcyjne
spekulacje. Taoistyczne pojęcia jin i jang są ze sobą w relacji uzupełniania
się, przenikania, przechodzenia jedno w drugie. Konfucjanizm z kolei oferował
zasadę złotego środka jako zdroworozsądkową dyrektywę postępowania. Praca dla
wspólnego dobra, a także przywiązywanie wagi do edukacji i materialnego
dobrobytu — wszystko to sprawiało, że przesunięcia w statusie
społeczno-ekonomicznym wydawały się czymś naturalnym, co odzwierciedlało
plastyczność i zmienność natury ludzkiej. Także buddyzm został szybko
zaakceptowany. Również i ta religia-filozofia oferowała holistyczne podejście i uznawała oddziaływanie każdej rzeczy na niemal wszystkie inne. Podkreślanie
wzajemnych zależności sprawiało, że zamiast logiki Chińczycy rozwinęli rodzaj
dialektycyzmu, który służył integracji pozornych przeciwieństw i akceptacji
odmiennych punktów widzenia. W odróżnieniu od Greków świat postrzegali jako
składający się z ciągłych substancji. Na gruncie nauk przyrodniczych przejawiało
się to między innymi w rozumieniu zdrowia jako równowagi w ciele i relacji
między poszczególnymi jego częściami. Sprawiało to, że operacje chirurgiczne -
na co wskazują badania archeologiczne -- w Państwie Środka należały, inaczej niż w południowej Europie, do rzadkości. Zamiast wymagającej używania zasady
niesprzeczności geometrii, domeny naukowców nacji Pitagorasa, Chińczycy
rozwinęli algebrę i arytmetykę. Wszystkie te różnice wynikają z fundamentalnych
odmienności w funkcjonowaniu na poziomie psychicznym. Im to właśnie poświęcona
jest zasadnicza część „Geografii myślenia".
Genezy międzykulturowych różnic w umysłowości można
poszukiwać w tak wydawałoby się odległych znaczeniowo obszarach, jak: środowisko
naturalne, struktura społeczna i praktyki społeczne czy ludowa metafizyka i naiwna epistemologia (przekonania o tym, jak zdobywa się wiedzę). W odległej
przeszłości wyznaczanej rozkwitem cywilizacji Chińczycy, przyzwyczajeni do życia
na rozległych równinach, zajmujący się głównie rolnictwem, w którym decydującą
rolę odgrywało nawadnianie, korzystali w tym zakresie zarówno z porozumienia z sąsiadami, jak i z centralnego zarządzania. Nic więc dziwnego, że nawyk
obserwowania swojego środowiska społecznego zaowocował przywiązywaniem
szczególnej roli do relacji społecznych, a także do spostrzegania świata jako
ciągłego tworu złożonego z substancji. Uwaga mieszkańców Wschodu skupiona jest
na środowisku, a jego zmienność sprawia, że przekonanie o możliwości jego
kontrolowania jest bardzo słabe.
Środowisko geopolityczne i typowe zajęcia starożytnych
Greków różniły się znacząco od wyżej opisanych. Góry opadające w kierunku morza,
utrudniające sprawowanie centralnej władzy, skłaniały do szukania źródła
utrzymania raczej w hodowli, polowaniach, rybołówstwie i handlu. Rolnictwo zaś,
dzięki żyznym glebom i sprzyjającemu klimatowi, nie wymagało współpracy, toteż
sąsiedzka zgoda nie była niezbędna do efektywnego funkcjonowania. Śmiałe
dyskusje i polemiki były typowym sposobem rozważania różnych kwestii, także
politycznych. Ten brak ograniczenia koniecznością utrzymania niekonfliktowych
stosunków z ludźmi sprzyjał przyglądaniu się bliźnim i innym obiektom w kontekście własnych celów, a nie relacji z nimi. Koncentracja uwagi na cechach,
klasyfikacjach i tworzeniu zasad, które pomagałyby w przewidywaniu i kontrolowaniu obiektów, sprzyjała uznawaniu przyczynowości, a nie relacyjności,
za podstawowy mechanizm wyjaśniający. Te historycznie uwarunkowane różnice
między Chińczykami a Grekami mogą stanowić inspirację do współczesnych rozważań o odmienności ludzi Wschodu i Zachodu. Ich przywołanie pozwala lepiej rozumieć
uderzające kontrasty w funkcjonowaniu psychicznym ludzi pochodzących z różnych
kręgów kulturowych.
Punktem wyjścia do prezentacji wyników badań
psychologicznych uczynił Nisbett powszechność pewnych przekonań na temat
człowieka, panujących na Zachodzie. Otóż według nich człowiek obdarzony jest
pewną liczbą stałych cech, chce się pod ich względem różnić od innych ludzi, a nawet być niepowtarzalny; kontroluje swoje zachowania, woli dokonywać wyborów
opartych o własne cele i preferencje; nastawiony jest na osiąganie sukcesów, w których inni ludzie i przynależność do grup niekoniecznie musi być pomocna; chce
być z siebie zadowolony, a służy temu przekonanie o posiadaniu pozytywnych cech; w relacji z innymi lubi być równym, a jeśli to niemożliwe, to mieć pozycję
nadrzędną; wierzy też, że wszystkich powinny obowiązywać te same zasady, a wyróżnianie kogoś na przykład ze względu na jego powiązania z innymi jest
niewłaściwe.
Przekonanie ludzi Zachodu o uniwersalności ludzkiej natury
jest błędne. Właściwie wszystkie przedstawione wyżej poglądy są kwestionowane
przez ludzi Wschodu, a mówiąc precyzyjniej — nie są znane (chyba że wtórnie, w ramach poznawania innych kultur). Nie są oni bowiem zainteresowani wyróżnianiem
się czy zdobywaniem własnej ważności; sukcesem jest dla nich raczej osiąganie
celów grupowych niż osobistych, do czego prowadzi skoordynowane działanie, a nie
rywalizacja; nadrzędną regułą postępowania jest źródło zadowolenia stanowi
utrzymanie dobrych relacji z innymi ludźmi, a pozostawanie w zgodzie z innymi i spełnianie ich oczekiwań. Zasady obowiązujące w relacjach międzyludzkich nie są
przy tym postrzegane jako uniwersalne, a raczej jako związane z rolą i kontekstem — dopiero w ich ramach konkretne i jasno określone. Także możliwość
dokonywania wyboru spośród wielu możliwości nie jest szczególnie ceniona.
Wszystkie te różnice w zachodniej nomenklaturze psychologii
międzykulturowej wiązane są często z kolektywizmem jako cechą Wschodu. Warto
zauważyć, że kontrastujący z nim indywidualizm właściwy dla większości krajów
europejskich, USA i innych krajów anglosaskich, na Wschodzie nie ma nawet
indygenicznej nazwy — dla Chińczyków najbliższym mu znaczeniowo słowem jest
„samolubstwo". Dążenie do bycia wyjątkowym, przy tym najlepiej wybitnie
utalentowanym, tak charakterystyczna dla kultury amerykańskiej, w ogóle nie jest
przedmiotem presji kulturowej w krajach Wschodu. Zamiast poczucia własnej
wartości wpaja się tam dzieciom raczej samokrytycyzm, pomocny w ulepszaniu
relacji z innymi i rozwiązywaniu problemów. Po przekazaniu sfabrykowanej
informacji o poziomie wykonania pewnego zadania, nad następnym podobnym zadaniem
dłużej pracowali ci Amerykanie, którzy sądzili, że w pierwszym wypadli dobrze,
ale ci Japończycy, którzy uzyskali informację, że wypadli źle. Można
interpretować to w taki sposób, że ci ostatni korzystali z okazji, żeby się
doskonalić. Nic dziwnego, że na Zachodzie obowiązuje wąska specjalizacja i ludzie osiągają wysoki poziom w dziedzinach, w których od początku byli dobrzy, a na Wschodzie częściej bywają bardzo kompetentni na wielu polach jednocześnie.
1 2 3 4 Dalej..
« Recenzje i krytyki (Publikacja: 29-05-2010 )
Jarosław KlebaniukDoktor psychologii; adiunkt w Instytucie Psychologii Uniwersytetu Wrocławskiego; autor ponad pięćdziesięciu artykułów naukowych z zakresu psychologii społecznej; redaktor pięciu książek, w tym „Fenomen nierówności społecznych” i „Oblicza nierówności społecznych”; w latach 2007 – 2010 członek Komitetu Psychologii PAN; pisuje także prozę; publikował m. in. w „Akcencie”, „Bez Dogmatu”, „Kresach” i „Lampie”. Liczba tekstów na portalu: 14 Pokaż inne teksty autora Najnowszy tekst autora: Jak Niemcy Polakom Żydów... | Wszelkie prawa zastrzeżone. Prawa autorskie tego tekstu należą do autora i/lub serwisu Racjonalista.pl.
Żadna część tego tekstu nie może być przedrukowywana, reprodukowana ani wykorzystywana w jakiejkolwiek formie,
bez zgody właściciela praw autorskich. Wszelkie naruszenia praw autorskich podlegają sankcjom przewidzianym w
kodeksie karnym i ustawie o prawie autorskim i prawach pokrewnych.str. 7323 |
|